Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawki w regionie

Dystans całkowity:16629.40 km (w terenie 2597.50 km; 15.62%)
Czas w ruchu:1031:05
Średnia prędkość:16.13 km/h
Maksymalna prędkość:55.52 km/h
Suma kalorii:32730 kcal
Liczba aktywności:155
Średnio na aktywność:107.29 km i 6h 39m
Więcej statystyk

W poszukiwaniu styczniowego śniegu

Środa, 27 stycznia 2016 | dodano: 04.02.2016Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawki w regionie

Wyjazd umotywowany informacjami o "rychłym" wyłożeniu asfaltu na drodze powiatowej w Nieborzynie. Zachciało mi się zachować na zdjęciach drogę, którą zdarzało mi się jeździć w szeroko pojętym okresie przedmaturalnym, gdy dopiero poznawane były tylko okolice, a niektóre z dróg wykorzystywane były częściej, z powodu oszczędności czasu i/lub kilometrów w konkretnym kierunku. Droga w Nieborzynie przechodziła już jedną modernizację w 2012. Asfalt wyłożono wtedy na ~1km w centrum wsi, od skrzyżowania starego, znacznie popękanego asfaltu i szutrówki wpadającej w DW 570, do niewielkiego przewyższenia ze skrzyżowaniem drogi biegnącej w pola, oraz drugiej, ku południowej części wsi. Według planów, zmodernizowane zostać miało 1,5 km do granicy gmin, odcinka przedstawionego poniżej.


13:37. Nieborzyn. Wiosną i latem droga była twardą szutrówką. Po lewej widać tereny dawnego dworu z XIX w. Widok ku NWW

13:40. Nieborzyn. 100 metrów ku W od terenu dworu. Czasem pojawiały się odcinki bardziej piaszczyste. Teraz błotniste. Widok ku NWW


13:43. Nieborzyn. Zachodni kraniec wsi. Za wierzbami znajduje się granica gmin. Widok u W

13:43. Nieborzyn. Zachodni kraniec wsi. Błyszczący fragment to lód, który lepiej było obejść polem. Widok ku E


13:51. Łazęki. Droga między Sobanicami i Nieborzynem. Widok ku SEE

Do Naruszewa przez Goworowo i Przybojewo. Tam skręt w szutrową drogę do Radzikowa, której zdjęć nie zamieszczam, gdyż ich stan jest tak niewyraźny, jak i owej dróżki (pomimo niedawnej prowizorycznej modernizacji). Nie jestem w stanie ocenić, na ile jest z nią lepiej lub gorzej, gdyż wiele lat nie przyszło mi nią jechać, nie znając też bieżących z nią problemów. Jedno co udało mi się dostrzec to to, że nie było problemu z nadmiarem problematycznego piasku, do tej pory zalegającego na niej w połowie bliżej Radzikowa.

Od Naruszewa kurs przez Sobanice do Żukowa. Do tej pory prawie cały czas pod wiatr, za to po zmianie kierunku jazdy, wiatr trochę pomagał, za to rozpadało się delikatną mżawką. Zamoczyła okulary oraz obiektyw podczas robienia zdjęcia, lecz nie było nic odpowiedniego, by je przetrzeć. Przy skrzyżowaniu w Sobanicach kręcił się jakiś niemrawy jegomość, na którego truknął akurat przejeżdżający kierowca, do niego i do mnie próbował chyba zagadać, a także stał w jednym miejscu, patrząc się za odjeżdżającą w taką pogodę osobą na rowerze (jak udało mi się zauważyć, po obejrzeniu się za siebie po 200 metrach, by to sprawdzić). Bardzo prawdopodobne, że był trochę wczorajszy. Nie w lepszym stanie była droga w Żukowie. Od ostatniej nią jazdy została wielokrotnie dziurawiona i łatana, tak iż przypominała DW 565 z pół roku wcześniej. Ten odcinek również wkrótce miał zostać zmodernizowany.

W Nacpolsku widać było otwartą bramę prowadzącą na teren dworu. Nie wiem czy można, czy nie można było to zrobić, lecz sprawiało to wrażenie, że wielu tutejszych tam chodzi. Poprzednimi laty mijało się go głównie w cieplejsze pory roku i zawsze mnie nęcił, choć nie było siły woli, by podjechać w jego pobliże. Tym razem się się udało. Po wykręceniu łuku przy oczku, przed głównym budynkiem, dalej kurs niewielką, utwardzoną alejką do zrujnowanego mostku. Tam krótka przerwa na fotografie i dwuetapowe przejście po kładce. Deska sprawiała wrażenie wilgotnej, więc wpierw przepchnęło się na drugą stronę rower, a potem, ostrożnie i ja za nim. Wyjazd na teren dawnego PGRu, przedostając się przez jego teren na szosę.


14:01. Stare Sobanice. Ciekawe wzory na oczku wodnym, w wyrobisku przy głównej drodze w pobliżu granicy z Żukowem. Widok ku E


14:12. Nacpolsk. Pałac z XIX w., naonczas w Posiadaniu Dembowskich. Widok ku NNE


14:13. Nacpolsk. W lewa droga wjazdowa, w prawo poniższa alejka. Widok ku W


14:13. Nacpolsk. Droga wiodąc od dworu ku N

14:13. Nacpolsk. Mostek przerwany na długość 1m. W tle dawny PGR. Widok ku N


14:15. Nacpolsk. Widok z mostku na dworek ku SSE


14:15. Nacpolsk. Widok z mostku na dworek ku SSE

Powrót do Nacpolska i skręt w ulicę Wspólną. Dojazd do jej końca. Lekko błotnistą ścieżką do dróżki między działkami mieszkańców bloków. Były one bardzo wąskie i niewielkie. W zasadzie bez ogrodzeń. Kurs na wschód uważając, by nie pośliznąć się na lodzie, jeszcze zalegającym na ziemi. Wyjazd przez teren garaży, gdzie było tyle psów w zagrodach, że zastanawiało mnie, czy nie jest tam aby jakieś schronisko. Wreszcie powrót na drogę, z powrotem do Żukowa, jadąc tam chodnikiem. Mżawka się kończyła. Rozpoczęła kolejna i długa walka z wiatrem.

Skręt w stronę cmentarza. Raz czy dwa już jechało się tą drogą, gdy była jeszcze szutrową i dość trudną. Od paru lat leżał tam asfalt, a na szczycie przed cmentarzem był dodatkowo poszerzony dla parkujących aut. Był stamtąd dobry widok na okolicę, choć nie w taką pogodę. Kurs na na wprost. W Nacpolsku Starym (tudzież Kolonii) ksiądz chodził po kolędzie. Na rozjeździe w Żukowie Poświętnym, gdzie kończył się asfalt, skręt na południe. Dróżki na północ mnie kusiły, lecz nie w taką błotnistą pogodę. Trochę tego błota, choć wystarczająco stabilnego, trzeba było pokonać, by dotrzeć do Słomina. Stamtąd na główną szosę, zjazd chodnikiem i krótka przerwę na przystanku, gdzie zniknęła 1/3 tostów, jakie zabrane zostały na podróż (2/3 zniknęło tuż przed wyjazdem).


14:58. Słomin. Przerwa na przystanku przy DK50. Widok ku SW

Trochę mnie wychłodziło, lecz niezbyt mocno. W Kobylnikach zjazd z DK 50 i dojazd do Główczyna. Zachciało mi się podjechać w pobliże dworku widocznego z szosy. Droga tam była szutrowa i spacerowała po niej matka z dzieckiem w wózku, wędrując z dwoma drobnymi psami przy niej. Oba szczekały, a jeden był na tyle wredny, że próbował mnie łapać za but. Niezbyt mnie to przejęło i jechało się dalej, aż nie poniosło mnie w dogodne do fotografowania miejsce.


15:16. Główczyn. Dwór L. Chabowskiego z początku XX wieku. Widok ku NE

Jak zwykle, nie było ochoty wracać tą samą trasą, tym bardziej, że przede mną leżała droga, którą nigdy nie została odwiedzona. Tą dalej na północ, a na skrzyżowaniu skręt na zachód. Była oblodzona na długich odcinkach. Częściowo po nim jadąc, manewrując po bardziej piaszczystych fragmentach, lecz na kilku odcinkach lepiej było zsiąść, by nie poświęcać siebie i aparatu. Pod pobliskim lasem tworzyła się warstewka mgiełki.


15:20. Główczyn. NE część wsi. Pierwszy śnieg na trasie i widziany przez mnie z roweru w tym roku. Widok ku SSW

Dojazd do asfaltu. Wcześniej udało mi się zauważyć kilka zagłębień na północ do dróżki, powstałych w wyniku wydobycia kruszywa. Zagłębienie przy samej szosie było już od dawna porośnięte drzewami, a równocześnie znajdowało się tam mnóstwo śmieci. Nawrót przy tabliczce "Główczyn", położonej przy wąskim kanałku i dalej głównymi drogami w kierunku Małej Wsi. Z asfaltu zjazd w Lasocinie. Jedno gospodarstwo z niekompletnym ogrodzeniem od północy, skąd wyszło do mnie owczarkowe psisko, choć trzymało się w bezpiecznej odległości i jakoś udało się przetrwać, nawet nie zwiększając prędkości. Trudno było ją zwiększać na namokniętej gruntówce.


15:50. Orszymowo. Kościół z 1825 r. Widok ku SEE

Wyjazd w Orszymowie. Za kościołem nawrót, by wracać na wschód. Zaczął pomagać wiatr w plecy. Jadąc 25-30km/h spokojnie wróciło się do DK 50. Dalej wprost do Gródkowa, lecz po raz pierwszy w życiu udało się zajechać do tamtejszego osiedla bloków. O istnieniu ich przyszło mi się dowiedzieć raptem rok temu. Po minięciu ich, tuż za kapliczką skręt w prawo, zjazd między stawami podworskimi, kolejny raz znajdując się pod oficyną dworku Nakwaskich/Dziewanowskich. Tym razem można było obejrzeć budynek bez zasłaniającego go listowia.


16:11. Gródkowo. Znana już mi oficyna dworu Dziewanowskich. Widok ku SW

Teren PGRu udało się opuścić wschodnim wjazdem i skierować do Garwolewa, wkrótce skręcając w dróżkę na południe. Ta się skończyła ogrodzonym terenem, lecz wracać nie było ochoty, odezwały się psy za plecami. Szybko udało się dojść do krańca i ujrzeć, że w pewnym miejscu siatka jest od góry wygięta na zewnątrz. Niewiele się zastanawiając, rower powędrował na drugą stronę, ubłacając lewą manetkę. Praktycznie z marszu przyszło mi się położyć plecami na metalowej siatce i dzięki temu przewinąć na zewnątrz. Coś mnie potężnie zabolało w plecach i jakby w przeponie. Z trudem udało się podnieść rower. Teraz byle jak najszybciej, by oddalić od tego miejsca. Ból stał się znośny po kilkudziesięciu metrach i z wolna zaczął gasnąć. Jechać nie dało rady i tak, bo teren był błotnisty na tyle, by zatapiały się me buty.


16:27. Granica między Gródkowem i Pozarzynem. Błoto po kostki i ubaw po pachy

Po pół kilometra marszu udało się wejść na szuter i z wolna dojechać do Bolina. Zrobiło się już ciemno, wiec pora zapalić lampki. Przejazd przez Nowy Boguszyn. Na górce w Kolonii Wilkowuje, krótka przerwa, by wykonać nocne zdjęcie w kierunku Czerwińska, ale bez statywu to nie ma sensu. Zjazd do centrum Chociszewa i głównymi szosami powrót do domu.


17:38. Chociszewski kościół nocą. Widok ku E
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 70.22 km (21.00 km teren), czas: 04:43 h, avg:14.89 km/h, prędkość maks: 30.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do Legionowa

Niedziela, 20 grudnia 2015 | dodano: 21.12.2015Kategoria 2 Osoby, LSTR, Pół nocne, Wyprawki w regionie Uczestnicy

Nie mogła się zmarnować okazja, jaka się przydarzyła. Dużo słońca, spokojny, choć chłodny wiatr i wysoka jak na grudzień temperatura. Nie padało, choć gdzieniegdzie widoczna była wilgoć na drodze, a w nielicznych miejscach zalegały niewielkie kałuże. Wyruszając, nie było konkretnych planów, ale na wszelki wypadek do sakwy powędrowało kilka bułek, trochę ciasta i 3l wody, choć zużyło się jej tylko połowę.

Kurs na wschód. Pod koniec Miączyna okazało się, że licznik nie włączony. Niedługo po tym poszły dwa sms. Wjazd na krajówkę, która nie była zbyt obficie zapełniona autami. Na Trębkach, gdzie zjazd z DK, ponowne zerknięcie do komórki i w efekcie udało porozumieć się z D..


14:46. Trębki Nowe. Droga powiatowa, która wymaga napraw. Dolina Strugi. Widok ku NNE

Przejazd przez Duchowiznę, lecz bez powrotu na krajówkę. Zamiast tego zjazd w kierunku Wisły, gdyż chciało mi się poznać jeden z wąwozów, który nie był odwiedzony w czasie ich eksploracji we wrześniu. Zamiast zjeżdżać nim bezpośrednio, ominięty został zjazd w dół, gdyż droga była strasznie zapiaszczona, o strukturze takiej,  jakby stado koni tam przebiegło. Podjazd dróżką na wschodnie zbocze i zjazd sąsiednim wąwozem, leżącym na zachód od parowy Okólnej., który kończył się koło czyjegoś domu i tak jakby przez częściowo ogrodzony teren. Objazd kościoła od południowej strony i tak rozpoczął się podjazd północną odnogą parowy Starostwo, zmierzającą w kierunku NE. Tuż za ostatnim zabudowaniem droga przestała istnieć, zamiast tego jechało się po w miarę dobrym, trawiastym, szerokim dnie wąwozu, który skończył się stromymi schodkami, dzięki którym wyszło się na asfalt ulicy Warszawskiej w pobliżu UG.


15:02. Zakroczym. W centrum osiedle przy Tylnej. Po lewej kościół pw. św. Wawrzyńca przy klasztorze kapucynów. Widok ku E


15:04. Zakroczym. Kościół pw. św. Krzyża z XVI w. Widok ku SE


15:06. Zakroczym. Kapliczka ponad parowami. W tle budynek szkoły z 1950 r. Widok ku NE


15:06. Zakroczym. Zjazd do Parowy Płockiej. Widok ku E


15:07. Zakroczym. W Parowie Płockiej. Z lewej wynurza się fragment kapliczki. Widok ku NE


15:09. Zakroczym. W kierunku Wisły. Widok ku S

15:09. Zakroczym. Parowa Okólna. W tle zabudowania przy ul. Gdańskiej (z prawej) i ul. Wyszogrodzkiej (z lewej). Widok ku E


15:13. Zakroczym. Kraniec parowy Starostwo. Grodzisko Czubajka z XI-XIV w. Widok ku E


15:13. Zakroczym. Parowa Starostwo. Widok ku NNE


15:13. Zakroczym. Parowa Starostwo. Widok ku NNE


15:14. Zakroczym. Północny kraniec parowy Starostwo. Widok ku NNE


15:15. Zakroczym. Schody wyprowadzające z parowy Starostwo do ul. Warszawskiej. Widok ku N

Przejazd przez Gałachy i Modlin. W NDM wypróbowanie nowego rondo i ścieżki pieszo-rowerowej z kostki wzdłuż Warszawskiej. U krańca działek postała nowa ulica, odbijająca od kolejnego ronda na południe lub raczej kontynuacja ulicy Modlińskiej, którą wpasowano między zabudowania miejskie i ogródki działkowe. Sama ścieżka rowerowa skończyła się dopiero na nowym rondzie przy Paderewskiego. Do tej pory ten teren był raczej nieużytkiem, a teraz zaczęła się budowa sporego budynku. Z ronda kurs na wprost, przez niezabudowany teren, gdzie pewnie powstanie kontynuacja Modlińskiej. Przejazd przez lukę w siatkowym ogrodzeniu i wyjazd na ulicę Bohaterów Modlina.


15:36. Nowy Dwór Mazowiecki. Widoczny żuraw przy budowie na Modlińskiej. Widok ku SE


15:39. NDM. Skrzyżowanie ul. Thomme z ul. Warszawską, po modernizacji w postać ronda. Widok kuS


15:40. NDM. Ścieżka pieszo-rowerowa przy Warszawskiej. Widok ku


15:41. NDM. Ścieżka przy niedawno powstałej kontynuacji ul. Modlińskiej. Widok ku SE


15:45. NDM. Przyszła zachodnia część ulicy Modlińskiej. Widok ku NE


15:45. NDM. Budowa bloku usługowo-mieszkalnego "Apartamenty Centrun" przy ul. Modlińskiej w pobliżu ul. Paderewskiego. Widok ku W

Znów na asfalcie powrót do dotychczasowych 25km/h. Przerwa dopiero na przystanku przy granicy obu Olszewnicy i Kałuszyna. Od wyjazdu nic się nie zjadło, więc teraz zniknęła połowa zapasów. Gdy się kończyła, dotarł D.. Wspólnie skierowaliśmy się do wsi Sikory, dalej ulicą Kościelną do Topoliny, skąd udaliśmy się nad Narew, w pobliże samotnie stojącego drzewa, spod którego widać było rurociąg biegnący na zachód od niego. W międzyczasie zapadła noc. Przejechaliśmy przez Poddębie i Komornicę, aż do torów przejechaliśmy przez Łajski i wkrótce dotarliśmy do domu D., gdzie pogadaliśmy jeszcze kilka godzin.


16:21. Spotkanie z D. na przystanku w Kałuszynie


16:37. Zachód nad Łąkami Krubińskimi


16:44. E skraj wsi Sikory


16:58. Topoliny. Skrzyżowanie ul. Sosnowej i poprzecznie biegnącej ul. Dębowego Toru. Widok ku NE


17:05. Topolina. Za wałem w pobliżu zbiegu Gościńca i Podwala. Po drugiej stronie widoczne światła w Starym Orzechowie. Widok ku N

Wyjazd po 20. Jeszcze trochę pokręcenia po uliczkach Osiedla Młodych. Ulicą Złotą dojazd do Kolejowej, gdzie wjazd na ścieżkę rowerową. Odbicie do Olszewnicy Starej, skręt w Prostą i Wiejską. DW 631 do NDM. Z siodełka widać było ozdoby świąteczne na rynku. Jeszcze pętelka przy nowym rondzie koło działek. Dalsza trasa powrotna odbyła się tą samą trasą, którą jechało się do Legionowa. Różnicą było to, że zamiast przez Gałachy i wąwozy, przejeżdżało się wzdłuż lotniska i równoległą do DK 7, dalej drugim wiaduktem do Zakroczymia i wkrótce potem zjazd na Duchowiznę (uprzednio zniknęła reszta zapasów). Noc była dość jasna, księżyc wkrótce będzie w pełni. Do domu powrót tuż po 23.


21:30. NDM. Ozdoby świąteczne na rynku


21:31. NDM. Ozdoby świąteczne na Warszawskiej przy rynku
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 109.50 km (9.00 km teren), czas: 06:11 h, avg:17.71 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wizyta na WMK

Piątek, 25 września 2015 | dodano: 01.11.2015Kategoria 2 Osoby, Pół nocne, Wyprawki w regionie, Z Kasią

Wyjazd trochę spontaniczny, przy okazji paru wizyt. Auto zostało zaparkowane na Wawrze. Po 17:15 kurs przez most Siekierkowski. Wzdłuż wału Bananową do Bartyckiej. Potem kilometry ścieżki (asfaltowej) Mostu Poniatowskiego. Tam do Zajęczej, jadąc doń po wschodniej stornie zabudowań. Podjazd Oboźną i kierunek na plac Zamkowy. Potem start z Masą Krytyczną.


17:21. Bananowa w pobliżu wału. Widok ku SW


17:34. Asfaltowa ścieżka rowerowa przy Solcu. Po lewej zjazd z mostu Łazienkowskiego. Po prawej port Czerniakowski. Widok ku N


17:57. Rowerowa Masa Krytyczna. Plac Zamkowy. Widok ku S


18:31. Rowerowa Masa Krytyczna. Plac Zamkowy. Widok ku S

Królewską do Marszałkowskiej. Do Puławskiej towarzyszyła nam riksza. Zjazd Spacerową i długa jazda aż do św. Bonifacego. Odcinek nużący bo ciągle po prostej, a muzyki brak. Z Alei Wilanowskich skręt w Bukowińską (której jeszcze nie było, gdy po raz pierwszy przyszło mi się kręcić w tych stronach). Z Domaniewskiej w Samochodową koło TVP. Postój, przez co doścignął nas koniec grupy. Wąską Fryderyka Joliot-Curie do Odyńca. Dalej na północ. Znów pojawiła się riksza. Od Batorego ponownie blisko muzyki. Skręt w Koszykową do Alei Ujazdowskich i długa prosta do końca WMK.


18:28. Rowerowa Masa Krytyczna. Marszałkowska przed Jerozolimskimi. Widok ku SSE


20:25. Rowerowa Masa Krytyczna. Nowe Miasto. Widok ku N


20:56. Kebab na ul. Nowy Świat 19 blisko "palmy"

Dało się słyszeć, że na Ursynowie już leje. Faktycznie. W powietrzu czuć było zmianę pogody. Po wszystkim na kebab przy palmie. Padać zaczynało dopiero podczas przejazdu przez most Poniatowskiego. Wjazd na trasę rowerową wzdłuż Wisły. Koło mostu Łazienkowskiego przeszły intensywne opady. Od Afrykańskiej było już spokojniej. Z wału zjazd w Kadetów i wkrótce rowery wylądowały w bagażniku. Na szczęście wtedy już nie padało.


21:28. Widok na Śródmieście ze Mostu Poniatowskiego ku W

Droga powrotna po nawierzchniach tak mokrych, że ledwo było widać pasy, w czym nie pomagało zaparowywanie auta. Przed Grotem raz jeszcze dosięgnął nas intensywny opad, a potem droga sucha praktycznie do końca.
Rower: Dane wycieczki: 44.00 km (0.00 km teren), czas: 03:30 h, avg:12.57 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Parowy i pola Zakroczymia

Czwartek, 3 września 2015 | dodano: 01.10.2015Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie

Ochota na wyjazd przyszła nagle. W GE sprawdzenie kilku ciekawych miejsc, których mi nie były znane. Pogoda ciepła, ale nie upalna. Przejazd przez Wólkę do Smoszewa. Przejazd przez wszystkie ulice w tamtejszych ogródkach działkowych i zagłębienie się w ścieżynkę koło ogrodzenia. Niedaleko, gdyż teren opadał stromo, a wszędzie była bujna roślinność. Wiedząc, że dojazd do tego miejsca jest swobodny, eksploracja została odstawiona na przyszłość.


12:13. Miączyn. W prawo do centrum wsi. Na wprost droga przez parowę wśród pól rozwidlająca się Chociszewa i Goworowa (do starego przystanku przy DK 62). W lewo droga przedwojenna. Widok ku N


12:13. Miączyn. W prawo do centrum wsi. Na wprost droga przez parowę wśród pól rozwidlająca się Chociszewa i Goworowa (do starego przystanku przy DK 62). W lewo droga przedwojenna. Widok ku N


12:14. Miączyn. Koniec zjazdu. Po prawej zniknęła drewniana chałupka, która też nie była zbyt leciwa. Kilka lat później powstał nowy dom na tej działce. Widok ku W

Nawrót do ulicy biegnącej po północnej stronie muru pałacowego. Skręt na wschód, w uliczkę wzdłuż domów fińskich. Objazd i przejazd przez boisk-plac zabaw (huśtawka wystająca z prawej strony bramki). Dojazd do końca i skręt pod górę. Dalsza trasa na wschód. Odbicie ku rzece i objazd rzędu drzew.


12:40. Smoszewo. Droga do domków fińskich, biegnąca wzdłuż ogrodzenie terenu dworskiego. Widok ku NEE


12:50. Smoszewo. Osiedle domków fińskich z IIWŚ. Widok ku NE


12:53. Smoszewo. 523 km Wisły. Po lewej Maszt telekomunikacyjny w Michałowie 4C (3 km, NE krawędź wsi). Widok ku SSE

W Wąwozie przed Mochtami zjazd nad Wisłę i wędrówka po piaszczystej łasze. Szybko znudziło mnie ciągniecie roweru w głębokim materiale akumulacyjnym i powrót na brzeg. W samych Mochach dokładnie udało się objechać plac cegielni i nawet we wnętrzu jej samej. Kurs ku krajówce, lecz wnet skręt w szutrówkę prowadzącą do dwóch domów. Tuż za nimi przeszła w polną ścieżkę. Dojazd do krzaków i odbicie na północ. Wnet dojazd do nieczynnego PGR. Przejazd między zabudowaniami i zjazd do stawu, uformowanego na Strudze. Powierzchnia zarośnięta, a na brzegach śmieci.


12:59. Parowa graniczna Mocht i Smoszewa. Widok ku E


13:09. Ujście strugi. Po prawej wyspa, przez którą biegnie granica gmin. Widok ku SEE


13:12. Mochty. Łacha przy ujściu Strugi. Odsłoniła się z powodu bardzo niskiego poziomu wody w Wiśle. Widok ku W


13:15. Mochty. Komin cegielni widoczny z łachy ku NEE


13:32. Mochty. Wnętrze cegielni. Widok ku N


13:34. Mochty. Wysepka na terenie Wólki Smoszewskiej. Wyspa po prawej znajduje się na terenie tej wsi tylko w 1/4 powierzchni. W tle las na Kępie Zakroczymskiej. Widok z terenu cegielni ku SEE


13:39. Mochty. Brukowana droga do DK 62, którą ongiś wywożono cegły. Widok ku N


13:47. Mochty N. Droga po E stronie jeziora, na spiętrzonej Strudze. Widok ku NW


13:47. Mochty. Jeden z obiektów elektrowni wodnej po E stronie spiętrzonej Strugi


13:48. Mochty. Wody spiętrzonej Strugi. Widok ku SW

Przejazd dróżką pokrytą gęstym, brązowym, listowiem i wyjazd wśród domów mieszkalnych w Mochtach N. Dalej na wschód, od południa objazd lasku i dojazd polną drogą do krajówki, mijając po prawej opuszczony dom. Szutrówką pod fort i wyjazd w Ostrzykowiznie.


14:00. Droga między DK 62 do centrum Henrysina. Widok ku N


14:19. Duchowizna. Polna droga do DK 62 przy sklepie. Widok ku N

W Zakroczymiu długi czas minął kręcąc pętle po parowach. Okólną wyjazd do Koźmińskiego po kocich łbach. Skręt do ronda, a tuż za nim w prawo. Wąską ścieżynką do granicy parowy i ostry zjazd na hamulcach z powrotem w Okólną. Skręt na północ, do obniżenia, które udało się poznać jako jedno z pierwszych, podczas pierwszych lat podróżowania. Spacer do wschodniej krawędzi i powrót, skręcając do zabudowań na północy. W miejscu, gdzie znajdował się rozjazd, kurs parową równoległą na południe. Dojazd do miejsca, gdzie już się było i z braku innych dróg, wejście na ledwie wydeptaną ścieżynką przez suchą łąkę do zagajnika przy poprzednim rozjeździe. Skręt w jeszcze jedną, niepoznaną odnogę drogi. Przejazd przez, tak jakby czyjeś podwórko. Odtąd jazda Okólną, aż do Parowy Płockiej. Podjazd w górę i trzymając skarpy, dojechało się do jej końca przy jakimś gospodarstwie, które objechane zostało od zachodu. Rowerem nie było większego problemu.


14:24. Zakroczym. Parowa Okólna N. Bliżej nieokreślone ruiny między 54 (za plecami po lewej) i 33 (poza kadrem po prawej). Za nimi prowadzi mała dróżka wyjazdowa do DK 62. Widok ku E


14:29. Zejście z Tylnej do Parowy Okólnej. Widok ku NW


14:33. Parowa po S stronie dawnego kirkutu. Widok ku W


14:36. Parowa po S stronie dawnego kirkutu (pas drzew po lewej). Widok ku NEE


14:36. Parowa po S stronie dawnego kirkutu (pas drzew po lewej). W centrum, na dnie, przed wojną istniało domostwo. Widok ku E


14:37. Ponad Zakroczymiem


14:59. Krawędź wysoczyzny przy SW skraju Parowy Płockiej. W tle gospodarstwo Duchowizna 7. Widok ku W


14:59. Zachodni początek Kępy Zakroczymskiej, widziany w wysoczyzny przy SW skraju Parowy Płockiej ku SSE

Na pierwszy skrzyżowaniu w lewo, na kolejnym w prawo i polną dróżką (z pętlą) do krajówki. Przejazd wiaduktem nad 7mką. Skręt w szutrówkę do Pieczoług, a tam do lasu. Wzdłuż jego wschodniej granicy powrót na 7 i dalej do Tomaszówki. Mijało się teren nieistniejącego dzieła D-3  Trasą przez pola do Strubin. Od zachodu objazd tamtejszego fortu i wjazd pod dzieło D-4. Poharatały mi się nogi o liczne kolczaste roślin, zapamiętując  przy okazji, by nie wybierać się tam ponownie w okresie letnim.


15:25. Polna droga miedzy Ostrzykowizną (na wprost LEK-AM pod numerem 14, tuż za S7) i Pieczolugami (za plecami). Las po prawej oddziela te pola od Tomaszówki. Widok ku S


16:38. Strubiny. Fort XIc - dzieło D-4 Twierdzy Modlin. Widok ku NW

Dojazd przez Smoły do Wojszczyc. Objazd pobliskiego fortu od zachodu. Wyjazd na asfalt i zjazd z niego w Błogosławiu. Skręt w lewo był ślepy, kończąc się w polach. Skręt na południe (choć lepiej byłoby walić prosto), a po ~250m na zachód, jadąc i spacerując przez nierówny, suchy teren. Skręt pod wschodnią granicę sadu na polną drogą i wyjazd na asfalt na granicy wsi.

Na szutrówce między Wilamami i Falbogami, ktoś spacerował z trzema psami, przy czym jeden duży zapragnął nawiązać ze mną bliższy kontakt. Głośno szczekając, znalazł się kilka metrów ode mnie. Ja z roweru i spokojnym spacerem przez ~200m, nim pies powrócił do właściciela, który oczekiwał na niego w bocznej drodze. Szybko, choć z wysiłkiem do Załusk. Trasa ta znana mi od dawna, jest jedną z fajniejszych w okolicy. Przejazd wiaduktem na właściwą stronę 7. Powrót przez Kamienicę i Pieścidła, pod koniec zajeżdżając jeszcze nad Wisłę.
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 80.88 km (42.00 km teren), czas: 05:53 h, avg:13.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Jedyny czerwcowy wyjazd w 2015

Wtorek, 30 czerwca 2015 | dodano: 30.06.2015Kategoria 3-4 Osoby, Wyprawki w regionie, Z Kasią

Udało się zebrać siły i równocześnie znaleźć czas. We troje (ja, brat i Kasia) ruszyliśmy w dość terenową przeprawę ku zachodnim rubieżom gminy. Pogoda była upalna, trochę parna. Ratował spory wiatr, wzmagający się z biegiem czasu. Woda z butelek znikała szybko. Początek późnym popołudniem, przez Chociszewo, z wykorzystaniem polnej, bardzo rzadko uczęszczanej dróżki koło stawu. Dalej szutrem prosto na Komsin, gdzie brat bohatersko odzyskał komuś, wypadniętą koło ciągnika komórkę. Z Komsina przejechaliśmy przez najstarsze wyrobisko, przez które było przez mnie przejechane wiosną. Po drugiej stronie problem z wydostaniem się na drogę, gdyż drogi kończyły się w gospodarstwach. Przekroczyliśmy niewielki rów melioracyjny. Przedzierając się wzdłuż niego, na pograniczu zboża i chwastów o równej wysokości, dobrnęliśmy do szosy.


DW 565. Początek podjazdu. Widok ku NNW


Chociszewo. Oczko na cieku, w zagajniku na południe od stawu podworskiego. Widok ku NWW


Chociszewo. Oczko na cieku, w zagajniku na południe od stawu podworskiego. Widok ku W


Komsin. Droga do starego wyrobiska. Widok ku NNE


Nowy Boguszyn. Po N stronie starego wyrobiska. Widok ku N

Skierowaliśmy się do Garwolewa. Wjechaliśmy w ślepą uliczkę, cofnęliśmy i niedaleko od mostu skręciliśmy w lewo. Droga ciemna, piaszczysto - szutrowa poprowadziła nas wśród pól, gdzie domów było jak na lekarstwo i raczej dość daleko. Wyjechaliśmy na skrzyżowanie z dwiema asfaltowymi odnogami w Gródkowie. Na wprost prowadziła do  Wychyłówki i krajówki. W prawo skręciliśmy i bramą przejechaliśmy. Z lewej znajdował się niewielki dom i głośny wielki pies.


Grodkowo. Gorzelnia nad Strugą, dopływem Gawarka, po S stronie terenu dworskiego. Widok ku W

Znaleźliśmy się na terenie parku dworskiego, pierwotnie w posiadaniu Nakwaskich, później (do IIWŚ) Dziewanowskich. Po wojnie była tam szkoła, mieszkania oraz biuro PGR. Aktualnie budynek w dość dobrym stanie ścian. Niestety, z powodu wybujałej latem roślinności, nie widać było go w całej okazałości, tak więc czeka mnie jeszcze jedna wizyta na jesieni. Wszystkie widoczne, potencjalne wejścia zostały zamurowane.


Grodkowo. Oficyna dworu Dziewanowskich. Widok ku SW

Po przerwie ruszyliśmy w drogę powrotną. Wyjechaliśmy drugą bramą, położona w pobliżu drugiego budynku, położonego na terenie parku. Powróciliśmy do wspomnianego wyżej skrzyżowania i udaliśmy się na południe. Od zachodu widoczne był gęste i rozległe chmury niosące deszcz. Szutrową drogą przejechaliśmy przez Pozarzyn. Domy tam luźno rozstawione. We wsi Bolino inaczej - dość blisko siebie oraz drogi z betonowych płyt, która w tym miejscu przecinała niewielką strugę w dość głębokiej dolinie. Tam też łączyła się owa rzeczka z Gawarkiem, przez który asfaltową drogą przejechaliśmy kilkaset metrów dalej.


Pozarzyn. Obniżenie doliny Strugi przed ujściem do Gawarka (po lewej). Widok ku SW

Dalsza jazda to ucieczka przed nadciągającymi opadami, choć tempo nasze nie wyglądało na "ucieczkowe". Wiatr znacznie się wzmógł i stał się bardzo porywisty. Przejechaliśmy szutrówką przez Stobiecin i Serwitut wprost do Czerwińska, gdzie przeczekaliśmy chmurę do około 19.


Wola Czerwińska (przysiółek Kolonia Czerwińska). Widok ku S

Jeszcze w Czerwińsku poznaliśmy jeden stromy podjazd przy ciekawym, leciwym domu. Dalszy powrót standardową nadwiślańską w godzinach wieczornych, ale jeszcze przed zmierzchem. W etapach leśnych było dość ciemno, a w powietrzu unosiły się rzesze świetlików. Pierwsze to takie ich chmary, jakie udało mi się zobaczyć w tych stronach. Otwarte przestrzenie widne, ale w niewielkim stopniu zamglone wskutek parującej po opadach wodzie. Gęste listowie drzew od strony Wisły i na zboczach wysoczyzny, a także ciepłe, wilgotne powietrze, nasuwały mi skojarzenia z wyprawami w dolinach górskich lub na jurze.


Zdziarka SE. Las już na skrajnie SW terenie Wilkówca. Widok ku S
 Z tego czas jest bilet Zielonka - Warszawa Wileńska (zakup o 2016.06.23 15:30) - możliwe że Kasi. Nie pamiętam, by w moim życiu wydarzyło się wtedy coś zapadającego w pamięć - czerwiec upłynął głównie na polu, na polu, na polu - czyli harówka w upale, codzienne zmęczenie i brud od gleby i roślin.
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 39.82 km (26.00 km teren), czas: 02:43 h, avg:14.66 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przewóz forumowej księgi

Piątek, 8 maja 2015 | dodano: 17.05.2015Kategoria Wyprawki w regionie, Samotnie, Pół nocne, Z Kasią


Wpierw autem przez Zielonkę i kilka spraw. Potem pod Wileńskim i przez Gdański. Korki przy zjeździe pod Gdański. Tam wyjście z auta i kurs przez park Traugutta do Stawki. Tam spotkanie z Tq., który przekazał mi forumową księgę (spory zeszyt z wpisami ludzi ją przewożącymi, co do której był zwyczaj, by była zabierana na zlot forumowy, a jej transport odbywał się tylko i wyłącznie rowerem (tzn. można wziąć i nieść idąc pieszo, ale transport np. autem lub pociągiem wykluczony)), która przeleżała jakiś czas w pobliżu.


Aleja AK w trakcie modernizacji. Widok z kładki Kolektorskiej. Widok ku NE

Wpierw na północ. Przy Marymoncie wjazd w park, korzystając z odnowionej kładki dla pieszych i rowerzystów nad trasą AK. Przejazd pod IMGW i tam wyjazd na ścieżkę przy Marymonckiej. Uprzednio krótkie odbicie Opatowską i powrót Zabłocińską. Jazda ścieżką zakończyła się przy Dewajtisa, w którą skręt. Kilkaset metrów dalej w Lesie Bielańskim.


Teren Fortu I "Bielany". Widok ku NNW

Wyjazd na otwartą przestrzeń w pobliżu Fortu Bielany, gdzie relaksowało się kilkanaście grup ludzi w różnym wieku. Dojazd do boiska i przejazd wzdłuż ogrodzenia na wschód. Wyjazd na dobrze znaną ścieżkę przy 7 i przejazd wiaduktem do mostu. Tam kilka zdjęć, korzystając z dobrej pogody.


Kładka nad Wybrzeżem Gdyńskim. Po lewej przepompownia ścieków do oczyszczalni Czajka. W centrum widoczny most Północny. Widok ku N


Most Północny. Widok ze ścieżki rowerowej w kierunku Pragi ku SE


Most Północny. Osiedle przy Picassa po lewej i Wittinga po prawej. Widok ze ścieżki rowerowej w kierunku Białołęki ku NNE

Na drugim brzegu skręt w Picassa (od północy) i przejazd przez park z placem zabaw. Dalsza podróż przebiegała mi mijając ludzi spacerujących nad Wisłą po koronie wału. Czasem byli to również rowerzyści. Tuż za Seminarium Duchownym zjazd nad samą rzekę i jazda wzdłuż brzegu przez kilkaset metrów. Tam również były niewielkie grupki osób. Do wału powrót, gdy pojawił się strumień, kanał czy też ścieki którego koryto biegło pomiędzy zboczami, tym bardziej stromymi, im bliżej było się wałów. Było tam trochę pokrzyw i ogólnie nieciekawy klimat. Na wał wjazd przy samej żwirowni.


Picassa 9 i 11 . Widok ku S

Po miejskiej stornie wału unosił się zapach z grilla. Część z pewnością pochodziła od indywidualnych grilowiczów, a część z mijanych barów. Znalazło się tam też kilka placów zabaw z chmarami dzieci. Gdy skończyła się zabudowa w pobliżu wału, dało się poczuć intensywny aromat kojarzący się z popłuczynami po praniu. Chwilę potem dał się zauważyć silny strumień ścieków z oczyszczalni. Mijało się jeszcze jeden w miarę zabudowany obszar, ale były to głównie małe domy nie przylegające za bardzo do wału. Za nimi teren był już bardziej dziki.


Strumyk w okolicy Seminarium. Widok ku W


Bar "Przystanek Tarchomin" przy zakręcie Sprawnej. Widok z wału ku E

Podróż wzdłuż rzeki zakończyła się wjazdem do parku przy pałacu w Jabłonnie. Przez wąską, otwartą furtkę z oznaczeniem czarnego szlaku. W tych okolicach, na wale widać było już tylko pojedyncze jednostki. Ścieżką wzdłuż szosy i odbicie na Rajszew blisko rzeki. Standardowo wyjazd przy cmentarzu i chodnikiem jazda do NDM. Tam skręt między osiedla do Młodzieżowej i dalej w Łączną.


Jabłonna. Pałac prymasa Poniatowskiego. Widok ku NNW

Krótki odcinek przejechany szosą i skręt w polną drogę na północ. Mijało się ruiny drewnianego domu. Wyjazd przy zamkniętym szlabanie kolejowym. Po przejechaniu pociągu, skręt do ogródków działkowych i okrążenie ich od zachodu. Nie było możliwości się tam dostać, pomimo kilku prób.


NDM. Kępa Wyszogrodzka 4. Jeden z ostatnich budynku osadnictwa olenderskiego, w bardzo złym stanie technicznym. Widok ku SW

Przejazd nad Narwią i dalej trasą u podnóża Twierdzy. Teren był oczyszczony z krzaków, zostawiono kilkadziesiąt drzew na zboczach. Coś się ruszyło. Na szutrowym szlaku natomiast wszystko zostało po staremu. Przez Gałachy najbardziej południową trasą. Przed parową na północ przez osiedle i Klasztorną dojazd do miasteczka. Uruchomić trzeba było lampkę, zapadła bowiem noc. Na Duchowiznie ktoś ustawił rotacyjną polewaczkę tak, iż duża część wody opadała na asfalt. Przejazd po wyczekaniu odpowiedniego momentu, lecz wskutek prędkości poderwało się to, co już było na drodze. Dalszy powrót przez Trębki i DK 62. Noc dość chłodna
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 66.70 km (19.00 km teren), czas: 04:23 h, avg:15.22 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nad Wkrą

Czwartek, 23 kwietnia 2015 | dodano: 23.04.2015Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie


Trochę wahania czy jechać, czy może nie. Ostatecznie tego dnia nic mnie przed tym nie powstrzymywało. Słoneczna pogoda i silny wiatr z zachodu. Nic nie zostało zjedzone, aż do powrotu.


Złotopolice. Po prawej do Trębek Nowych. Na wprost, w lewo do Gostolina, a w prawo na dawne lotnisko po brukowanej drodze. Widok ku NE


Złotopolice. Z poprzedniego skrzyżowania  widok na Gostolin ku N

Przejazd do Goławina i szutrową drogą do Karnkowa. W Kamienicy na Złotopolice i do Kroczewa przez Gostolin. Całość z wiatrem, miejscami tylko trochę przeszkadzał. W Kroczewie przejazd po drugiej stronie kanałku, po trawiastym terenie przed ogrodzeniami zabudowań tam stojących. W Strubinach skręt na Fort XI. Niestety, teren ogródków działkowych zamknięty, więc nie został odwiedzony jak dawniej.


Kroczewo. Pozostałości dawnego terenu dworskiego. Widok ku SW


Kroczewo. Staw podworski. W centrum powyższe ruiny. Widok ku SW


Kroczewo przy stawie. Główna droga przez miejscowość. Widok ku SE

Udało się odjechać polną drogą kawałek na północ i skręcić w las, od północy omijając Dzieło D-4. Mijało się fundamenty jakiegoś niewielkiego budynku, całe porośnięte mchem, podobnie jak nieopodal leżący na kupie gruz, pochodzące zapewne z tego budynku. Przejazd fragment szutrówki ku północy i skręt ponownie w leśną dróżkę, która w pewnym momencie strasznie zarosła. Wyjazd przy północnej granicy lasu i koło ambony wyjazd na polną dróżkę poprowadzoną po granicy wsi Smoły i Wojszczyce.


Fundamenty niewielkiej budowli po N stronie forty XI c w Strubinach, w pobliżu drogi do wsi Smoły. Widok ku S


Fundamenty niewielkiej budowli po N stronie forty XI c w Strubinach, w pobliżu drogi do wsi Smoły. Widok ku E


Fundamenty niewielkiej budowli po N stronie Fortu XIc w Strubinach, w pobliżu drogi do wsi Smoły. Widok ku NE


Wojszczyce. Droga, biegnąca do Błogosławia po N stronie Fortu XII będącą swoistym przedłużeniem drogi z wsi Smoły. Widok ku NEE

Dojazd do asfaltu, skręt na wschód i kontynuacja piaszczystą dróżką. Skręt w najbliższą polną dróżkę prowadzącą do Fortu XII. Objazd od zachodu, wjazd od południa i zjazd w zachodni rów. Wędrując ku północy obejście całej zachodnią część fortu. Dużym minusem były tony śmieci zsypane od strony polnej dróżki w wielu miejscach. Dwie takie zbocza utworzone zostały z plastikowych części samochodowych. Tragiczny widok.


Janowo. Fort XII. Widok ku SSE


Janowo. Fort XII. Widok ku SW

Po skończonym obchodzie podjazd do głównej części fortu, kilka zdjęć i powierzchowne odwiedziny wewnątrz. Później przedzieranie przez krzaki na wschód od centrum i dojście do dróżki, która doprowadziła mnie do asfaltu na północ od Janowa. Kilka kilometrów dalej powtórzenie manewrów pod Fortem XIII. Wpierw dotarcie do części centralnej, a potem przemierzanie większości zachodniego rowu. Nie było już więcej ochoty, by dokańczać przemarsz, tak jak w poprzednim Forcie, wiec stamtąd wyjście na powierzchnię dokonało się po stromym zboczu. Potem powrót do Szosy. W tym forcie śmieci prawie nie było, jedynie drobne skupiska w centrum, ale od strony pól, od północy było już mnóstwo, choć nie tyle co w poprzedniku.


Błogosławie. Fort XIII. Widok ku NW


Błogosławie. Fort XIII. Widok ku NW

Z wolna rozważana była możliwość powrotu, ale naszła myśl, że warto byłoby ponownie odwiedzić i przypomnieć sobie Cieksyn. Tak więc kurs ku Północy. Na skrzyżowaniu wsi Wola Błędowska i Pomocnia, położonej w dołku, skręt w szutrówkę na wschód. Wyjazd w Błędowie i kontynuacja lasem na wschód. Droga skończyła się na skarpie przy Wkrze. Pieszo przez pole do kolejnej części lasu i rowerem kluczenie między drzewami, aż do ogrodzeń działkowych. Odtąd powrót na szosę.


Błędowo. Strome wybrzeże Wkry w pobliżu granicy ze Śniadówkiem (w lesie za plecami). Widok ku NE

Dość długo, dłużej niż wydawało mi się, że powinno to trwać, jechało się do Borkowa, gdzie nastąpił przejazd mostem na wschodni brzeg. Zaraz za nim skręt w lewo do Cieksyna. Przy szkole skręt na zachód, przejeżdżając niewielkim mostkiem. Zaraz za nim zaczęły się dość piaszczyste drogi w kierunku lasu. Przejazd przez mniej zapiaszczoną ulicą Wczasową. Zahaczenie o ulicę Księżycową, zawracając przy kończącym ja wjeździe na czyjąś posesję. Ponowny skręt w Świerkową, kierując się jak najprościej do brzegu Wkry. Wyjazd w pobliżu niewielkiej drewnianej kładki, składającej się z kilku małych bali.


Cieksyn. Przystanek na skrzyżowaniu Piłsudskiego i Sportowej. Po lewej "Drzewo Pomarańczowe" (twórcy: K. i M.Szczypek ze Stowarzyszenia  SKAFANDER l Jarosław Urbański z Chojnic). Widok ku E


Cieksyn. Wczasowa w pobliżu rzeki skrętu w Księżycową. "Drzewo różowe" (twórcy: K. i M.Szczypek ze Stowarzyszenia SKAFANDER l Jarosław Urbański z Chojnic). Widok ku NW


Cieksyn. Wczasowa i skrętu w lewo, w Księżycową. Widok ku SWW

Dalej wzdłuż brzegu rzeki, przemieszczając się w górę jej biegu. Początkowo trasa wiodła ścieżynką wśród nadrzecznych drzew, często bardzo blisko brzegu. Mijało się niewielkie osiedle domków przy ulicy Irysowej. Tam drogą była zagrodzona siatką i furtką, którą bez problemów można było otworzyć. Odtąd ścieżka gdzieś zniknęła, ale w zamian była już dużo większa swoboda poruszania się po łące między drzewami. Tuż za lasem przejście przez otwartą, dużą łąkę, na której pasło się kilka krów.  Było to na południe od Kolonii Cieksyn i tam na dłużej przyszło mi odejść od brzegów rzeki.


Cieksyn. Wkra między Akacjową (przy jej krańcu) i Świerkową 25. Na drugim brzegu okolice Borkowa 19 Widok ku S


Cieksyn. Wkra między Akacjową i Świerkową 25. Na wprost, za rzeką las między Dobrą Wolą 2 i 10. Widok ku W


Cieksyn. Wkra przy Świerkowej 25. Po lewej las między Dobrą Wolą 2 i 10. Widok ku W


Cieksyn. Polana między Świerkową 25 i Wczasową na skraju lasu. Widok ku E


Cieksyn. Wkra przy skraju lasu między Świerkową 25 i Wczasową. Widok ku NWW


Cieksyn. Wkra przy skraju lasu między Świerkową 25 i Wczasową. Widok ku NWW


Cieksyn. Wkra przy łące w pobliżu Wczasowej. Widok ku NWW


Cieksyn. Strome brzegi Wkra przy łące w pobliżu i Wczasowej. Widok ku NWW

Przejazd przez łąkę, przejście przez gęsty las, gdzie nie można było zaznać ścieżki, a w zamian otrzymywało się połamane gałęzie i trochę wilgotnego terenu. Nim wyjechało się na ludzką drogę, mijało się jeszcze od wschodu kilka zabudowań w zachodniej części KC. Wyjazd na ulicę Kolejową, tam do torów i przejazd pod mostem. Znów powrót nad brzeg rzeki. Odtąd marsz w terenie położonym między Wkrą i polami. Unikać trzeba było tylko większych zadrzewień na samym brzegiem, ale i tak nie przyszło mi oddalać się na więcej niż 70 metrów od brzegu. Jeden kleszcz uczepił się bluzy.


Cieksyn W. Most linii kolejowej nr 27 między Nasielskiem i Toruniem Wschodnim. Widok ku NWW


Cieksyn W. Po prawej most linii kolejowej nr 27 między Nasielskiem i Toruniem Wschodnim, wybudowany w pierwszych latach 20' XX w., a po lewej filary poprzedniej wąskotorówki z czasów IWŚ. Widok ku W


Łąki Żołędowa SW w okolicy mostu kolejowego. Widok na Wkrę ku NW


Łąki Żołędowa W. Po lewej Popielżyn-Zawady 93 w zakolu rzeki. Widok na Wkrę ku W


Łąki Żołędowa W (zabudowania wsi w tle). Widok na strome brzegi Wkry ku W

Męczący ów przemarsz po bezdrożach zakończył się pod koniec Żołędowa. Tym samym również najbardziej terenowy etap, wiec bluza poszła do sakwy. I tak już było mi w niej gorąco. Stamtąd do Popielżyna Dolnego, na którego początku i końcu jechało się po niewielkich mostach. Przejazd przez las, przecięcie szosy, mijając osiedla letniskowe, ostatecznie wyjeżdżając w Krajęczynie. Naszła decyzja, że starczy tej zabawy i pora wracać.


Między Żołędowem i Popielżynem Dolnym (za plecami). Most na Turce, płynącej z Klukowa. Widok ku SE


Między Żołędowem i Popielżynem Dolnym (za plecami). Most na Turce, płynącej z Klukowa. Widok ku NE


Popielżyn Dolny W. Ruiny gospodarstwa na skraju wsi. Widok ku N


Popielżyn Dolny W. Pozostałość przedwojennego mostu nad dawnym, E korytem Sony. Od tego miejsca droga biegła wtedy kilka metrów na południe, w stosunku do współczesnego jej przebiegu. Widok ku N


Krajęczyn SE w pobliżu granicy z pozostałymi czterema miejscowościami. Droga prowadząca od trasy Joniec - Nowe Miasto, do centrum Krajęczyna. Obszar ten znajduje się na tarasie nadzalewowym Wkry, w pobliżu krawędzi mokradeł Chrapy (na W od lewej krawędzi zdjęcia). Widok ku N


Joniec. Most na Wkrze. Widok ku SW

Przejazd przez Joniec do Starej Wrony. Tam boczą drogą koło kościoła i dalej, na wprost po kocich łbach. Droga przeszła w szuter a potem w polną trawiastą dróżkę koło dwóch, chyba opuszczonych domostw. Za ostatnim dojazd do polnej, skierowanej ku szosie. Przecięcie jej, jak również pobliskiego Ludwikowa. Za lasem przejazd przez Smulska, już drogą asfaltową. Pod koniec miejscowość skręt na północ w leśną drogę przy jakimś starym stawie. Objazd jego wschodniej części i nie chcąc zawracać, spacer przez podmokły teren. Tam wzdłuż ogrodzenia na wschód, aż znalazło się dogodne miejsce, by wydostać się na pola po drugiej stronie lasu. Między polami truskawek dojechało się do Wymyślina.


Stara Wrona. Kościół Przemienienia Pańskiego z przełomu XIX/XX w. Widok ku NW

Asfaltem przez Sokal dojazd do 7. Tam przyszło mi skorzystać z przejścia dla pieszych i kontynuować szutrową drogą wśród pól. Ponowny wyjazd na asfalt przed Stróżewem. Skręt do Nowych Olszyn. Wiatr mi przeszkadzał już znacznie. Kończyła się woda. Ze wsi główną szutrówką na Krysk. W lesie zjazd w lewą odnogę o niższej randze. Przejazd przez teren, gdzie znajdowało się dużo kopczyków z ziemi, zapewne w pewnym stopniu wymieszanej z gruzem, ale ten nie rzucał się w oczy. Jazda na południe, do kolejnego lasu.


Granica w lesie pomiędzy Smulskami (po lewej) i Ludwikowem (po prawej) przy rozstaju dróg. Kapliczka z 1934 r. Widok ku N

W dolnej część droga znikała a mi pozostał spacer po wilgotnym podłożu. Obrany został najbezpieczniejszy kurs. W lesie na powrót pojawiła się droga oraz sucha ziemia. Przy dzikim wysypisku skręt w lewo i polną droga kiepskiej jakości przejazd skrajem wsi Drochówka.  Wyciśnięte zostały ostatnie krople z butelki, a bluza powędrowała na grzbiet. Dalej jazda już przez wschodnią cześć wsi Dłutowo, przemieszczając się asfaltem tylko przez bardzo krótki odcinek. Wyjazd w Noskowie, skąd dalej do Kamienicy. Odtąd powrót identyczną trasą, jak ta którą się zaczynało. W domu już chwilę po zmroku. Nogi pełne zadrapań, rys i kilka ran od wyjątkowo upartych, kolczastych roślin. Trasa jak za dawnych lat - bez mapy, ze szczątkową znajomością przejeżdżanego terenu. Tyle tylko, że teraz dużo więcej terenu.


Stare Olszyny W. Pola w pobliżu granicy z Nowym Kryskiem (za plecami). Widok ku E
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 93.00 km (46.00 km teren), czas: 07:03 h, avg:13.19 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po Mem.

Poniedziałek, 20 kwietnia 2015 | dodano: 21.04.2015Kategoria 2 Osoby, Wyprawki w regionie

Po południu wyjazd po Mem., jadącego wzdłuż Wisły. Start do Wyszogrodu, ale już w Czerwińsku rower złapał kapcia. Przy sklepie na Polnej szybka wymiana na zdrową dętkę. Równocześnie silny wiatr chciał przewrócić odwrócony rower, w co trzeba było interweniować.


Wilkówiec. Rondo koło kapliczki. Widok ku NW

Z końca ulicy Dunina i wyjazd na DK 62 (przebijając się przez fragment pola do polnej drogi). Z krajówki zjazd tuż przy granicy gmin do Chmielewa, tam szutrówka i jazda wałem. Zjazd z niego przy strumieniu, wzdłuż którego spacerem ku północy. Teren jeszcze nie zarósł, ale był trochę miękki. Powrót na wał pod jego koniec przy pewnym gospodarstwie.


Chmielewo. Zjazd na kępę Konfederatkę w zachodniej jej części. Obszar ten był świadkiem potyczki oddziału konfederatów barskich pod wodzą Marszałka Wyszogrodzkiego (nie-szlachcic wybrany na to stanowisko w 1770 w Orszymowie) Sawy-Calińskiego z Rosjanami. Widok ku S
Pamiętniki do panowania Augusta III i pierwszych lat Stanisława Augusta. Przez nieznajomego autora. Jędrzej Kitowicz 1840r. "Jednego razu rotmistrzowi Dobrowolskiemu kazał się nocą przeprawić na kempę na Wiśle pod miastem Wyszogrodem leżącą, w którem mieście znajdowało się kilka set Rossyan. Gdy się dzień rozwidnił Dobrowolski pokazał się Rossyanom, którzy się ku niemu natychmiast z miasta wysypali. Dobrowolski z pomiędzy krzaków dawał do nich ognia z ręcznej broni przez piasty od kół, na kształt harmat przyrządzone i huk harmatnemu podobny czyniące. Rossyanie wzajemnie sięgali do niego z swoich harmat przez Wisłę, narządzając tymczasem tratwy i sprowadzając statki różne do przeprawiania się na kempę. Sawa w bliskim lesie na tę okoliczność czuwający, wpadł na nich z tyłu, pobił ich mocno, pozabierał harmaty i mało co żywych ucieczce dozwoliwszy, poszedł z Dobrowolskim w swoję stronę. Nigdy się nie bawił w jednem miejscu, ale za każdą potyczką odprawioną uchodził, rozdzieliwszy żołnierza swego w różne szlaki opodal do innego województwa" 


Kładka przez Gawerek, między Wyszogrodem (po lewej) i Chmielewem (po prawej). Widok ku N


Kładka przez Gawerek, między Wyszogrodem i Chmielewem. Widok ku W


Wiosna nad Gawarkiem w Wyszogrodzie

Przejście kładką na drugi brzeg i dojazd do Wyszogrodu. Tam przez osiedle przy remizie i markecie a potem przez park, przy północnych murach kościoła i plac przychodni. Przerwa dopiero na wiadukcie nad mostem. W tym samym momencie dotarł Mem., z którym za pomocą gestykulacji porozumieliśmy się co do ścieżki prowadzącej z mostu na górę do miasta.


Wyszogród. Droga przez Rybaki. Widok ku W


Wiadukt nad DK 50 w Wyszogrodzie. Nadciąga Mem. Widok spod pomnika Bitwy nad Bzurą ku SEE


Wyszogród. Na pierwszym planie główny nurt Wisły, a dalej nurt opływający Kępę Wyszogrodzką (po lewej) od południa. W tle po prawej zabudowania Przęsławic. Widok spod pomnika Bitwy nad Bzurą ku SEE


Widok spod pomnika Bitwy nad Bzurą ku SSE. W centrum widoczna wydma na W skraju cmentarza w Kamionie


Wyszogród. Dawny wjazd na drewniany most. Widok ku NW


Wyszogród. Widok na Czerwińsk (8 km) ze skarpy przy rynku ku E. Po prawej brzeg Kępy Wyszogrodzkiej. Po lewej jasno oświetlona Konfederatka. Za nią zacieniony Las Czerwiński na woli

Chwilę porozmawialiśmy i pojechaliśmy do centrum, już nieco wymarznięci wskutek wystawienia na bezpośrednie działanie wiatru. Ruszyliśmy wpierw na pozostałości starego mostu (całkowicie rozebrano drewniany pomost), pod kirkut i tą samą, nadwiślańską trasą, do kładki na rzeczce. Dalej główną drogą przez Chmielewo, aż wyjechaliśmy na 62. Przecięliśmy ją ku północy, przejeżdżając przez Majdany i omijając podjazd na krajówce. Wyjechaliśmy na Woli około 2-3 km dalej.


Wyszogród. Pokoju. Pomnik jednego z dwóch kirkutów, przed kilku lat oczyszczonego z zarośli. Widok ku E


Chmielewo w pobliżu Gawarka. Kapliczka powstała z łuski pocisku w 1929, upamiętniając IWŚ. Widok ku SE


Mem. dojeżdżający co Czerwińska. Widok ku NEE


Na terenie klasztoru w Czerwińsku. Widok ku N


Na terenie klasztoru w Czerwińsku. Rower Mem. przy wejściu do kościoła


Na terenie klasztoru w Czerwińsku. Dziedziniec między kościołem i częścią mieszkalno-administracyjną. Widok ku E

W Czerwińsku zajechaliśmy pod Klasztor, na rynek i nadwiślańską trasą do domu. Po drodze jeszcze terenowy etap w lesie (gdzie natknęliśmy się na quada) i do starej żwirowni.


Wilkówiec. Widok na Wisłę z lasu, przy Kamieniu, ku SEE


Wyrobisko starej żwirowni w dolinie strumienia z Chociszewa. Widok ku NE


Borek. Zagajnik ponad starą żwirownią (z prawej). W lewo do DW 565. Widok ku SE
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 42.70 km (29.00 km teren), czas: 03:02 h, avg:14.08 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kopiec, Czerwiński las i wyrobiska

Wtorek, 14 kwietnia 2015 | dodano: 15.04.2015Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie

Rankiem zakończyło się opisywanie Wyprawy Dookoła Bałtyku z 2009. Później przyszło mi na myśl, że warto skoczyć do któregoś z nadwiślańskich lasów i padło na zachód. Początkowe kilometry głównymi drogami wzdłuż Wisły. Do Czerwińska wjazd starym mostkiem i przejazd przez rynek do ulicy Kościuszki. Pod jej koniec, niedaleko od zmiany rodzaju nawierzchni na szutrową, skręt w lewo po górkę, omijając z lewej kilka domów. Droga sprawiała wrażenie wjeżdżania w podwórko, ale spokojnie można było udać się dalej ku górze.


Kopiec Kościuszki w Czerwińsku nad Wisłą, widziany z poziomu parowy, która była drogą dojazdową do osiedla pod Kopcem. Widok ku W


Parowa pod Kopcem Kościuszki. Przedwojenna droga, łącząca Dunina z Kościuszki, w owym czasie boczny wjazd na teren cementowni. Po wojnie powstało osiedle pod Kopcem, do której ta droga prowadziła. Cementownia zakończyła pracę w latach 80'. Widok ku N


Czerwińsku nad Wisłą. Kopiec Kościuszki widziany z poziomu wysoczyzny ku SE

To znaczy można by było, gdyby droga była oczyszczona i jakoś po ludzku potraktowana. W rzeczywistości była to zarośnięta krzakami i wypełniona liśćmi szeroka parowa. Jako, że rośliny jeszcze nie zaczęły się intensywnie rozwijać, można było w miarę spokojnie przejść. Spacerem do podnóży Kopca Kościuszki, wspinając się po stromym zboczu. Kopiec znajdował się dość wysoko, choć sam był raczej niewysoki.


Ciekawostki z Czerwińska w pobliżu Kopca


W pobliżu Kopca Kościuszki w Czerwińsku nad Wisłą

Nie chcąc zawracać, kontynuacja ku północy. Przedzieranie przez krzaki i zaniedbane drzewa. Jak się okazało, leżące na prywatnej posesji, nieogrodzonej od południa. Od północy ogrodzenie tylko udawało, że istnieje. Już na ulicy Piotra Dunina skręt na zachód. Wjazd w jedną z dróg, prowadzących do 2-3 działek w pobliżu zbocza, zakończonej ślepo, o ile nie brać pod uwagę ogrodzenia po prawej i pola po lewej.


Ciekawostki z Czerwińska w pobliżu Kopca


Czerwińsk nad Wisłą. Wieś Śladów i Puszcza Kampinoska widoczne z ulicy Piotra Dunina ku S

Powrót i dojazd do końca ulicy. Tuż za sadem, nim wjechało się w pobliże gospodarstwa, przejazd po łące w kierunku lasu. Nie było mnie tam od lat. Zejście na dół, unikając gałęzi i zwalonych drzew. Kilka minut później prowadziła mnie stara ścieżka. Trochę zarosła, ale kawałek od kapliczki była przejezdna, tak jak za dawnych lat. Skręt w lewo na najbliższym "skrzyżowaniu", gdy z prawej pojawiła się szeroka parowa, a na ziemi widać było osady z niej spłukane.


Kapliczka w E Czerwińskim Lesie. Widok ku E


Osady poopadowe na szlaku w Czerwińskim Lesie. Widok ku W

Odtąd przemieszczanie trwało wzdłuż wysokiego lesistego brzegu. Miejscami pojawiał się piach, lecz było go niewiele. Po pewnym czasie widać było ruiny domu, w którym dostrzec można było oznaki odwiedzania go przez różnych ludzi. Tuż za nim zjazd na dół, znajdując się na poziomie niewiele wyższym niż powierzchnia rzeki.


Czerwiński Las. Nad Wisłą w pobliżu gniazda CKM. Widok ku W


Czerwiński Las. Nad Wisłą w pobliżu gniazda CKM. Widok ku S


Czerwiński Las. Nad Wisłą w pobliżu gniazda CKM. Widok ku E


Czerwiński Las. Nad Wisłą w pobliżu gniazda CKM. Widok ku W


Czerwiński Las. Nad Wisłą między gniazdem CKM i opuszczonym domem. Widok ku W


Ruina w Czerwińskim Lesie, tuż przed początkiem zejścia na kępę. Widok ku N


Ruina w Czerwińskim Lesie, tuż przed początkiem zejścia na kępę. Widok ku NW


Kępa w Czerwińskim Lesie. Widok ku W

Spacer tam trwał póki widać było szlak. Po pewnym czasie skręt od rzeki ku wysoczyźnie. Przejazd przez leśne wypłaszczenie pomiędzy zboczem terenów nad Wisłą i samej wysoczyzny. Opuszczenie las nastąpiło podchodząc stromym podjazdem i przejeżdżając przez pole do krajówki na Woli Czerwińskiej w okolicach zakrętu. Ujechało się kawałek na wschód po krajówce, a potem skręt polną droga na północ. Z prawej strony widać było kolejną ruinę, stojącą w pewnej odległości od dróżki. Walcząc z bocznym wiatrem wyjazd na szutrówkę do Stobiecina. Cofnięcie w kierunku Czerwińska, ale wjeżdżając na polną drogę, pomiędzy dwoma domkami w środku pola. Przecinało się asfalt do Garwolewa i polną droga mijało wysypisko.


Ruina na zapleczu Woli Czerwińskiej 4. Widok ku E


Wola Czerwińska 5B. Polna droga do Kolonii Czerwińskiej. Widok ku N

Chwila jazdy asfaltem na północ i przejazd zachodnią część Parlina, kończąc w północno-wschodnim Janikowie. Dość porządna szutrówka, która przeszła w umiarkowaną, szeroką polną. Przejazd przez dzikie wysypisko w Boguszynie, a potem wjazd w wyrobisko po dawnej, odkrywkowej kopalni żwiru. Podróż na dnie najstarszego, już zarastającego drzewami, oraz wzdłuż N krawędzi nieco nowszego, wciąż przejrzystego. Potem wzdłuż użytkowanych przy DW 570 - Zachodni od północy i na jego dnie, a Wschodni od południa ku N, koło najnowszego, który zaczęto eksploatować od 2011 roku. Przy okazji zdarzyło mi się przewalić na piaszczystej polnej drodze.


W starym wyrobisku przy granicy Boguszyna Nowego i Komsina. Widok ku N


W starym wyrobisku przy granicy Boguszyna Nowego i Komsina. Widok ku NW


W starym wyrobisku przy granicy Boguszyna Nowego i Komsina. Widok ku NE


W starym wyrobisku przy granicy Boguszyna Nowego i Komsina. Widok ku NNW


Zachodnie wyrobisko przy DW 570. Widok ku SE


Wschodnie wyrobisko przy DW 570. Widok ku NW

Powrót do domu przez Chociszewo. Wiatr w drodze powrotnej sprzyjał i nawet na szutrze bez problemu wpadało 35km/h. Nazajutrz rano dotknęło mnie uczucie połamania. Poza tym zakończył się pierwszy test aparatu. Na 3 bateriach AA 2400 mAh (już nieco leciwych) ~wyrobił 1150 zdjęć, z dość częstym używaniem zoomu i kilkukrotnym użyciem lampy + około 2 minuty filmu. Ponadto trzykrotnie zrzucał zdjęcia na komputer i tyleż samo były odtwarzane z niego samego na zewnętrznym wyświetlaczu.
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 32.75 km (24.00 km teren), czas: 02:43 h, avg:12.06 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przez Strzembowski Las

Sobota, 11 kwietnia 2015 | dodano: 11.04.2015Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie

W nocy nie chciało mi się zasnąć aż do rana. Już raz tak było, gdy po raz pierwszy przyszło mi jechać Skierniewice. Tego dnia nie miało być ani tak daleko, ani długo, ani efektownie. Dość zwyczajny wyjazd po gminie. Było słonecznie, pogodnie z dość silnym wiatrem z południa.

Wyjazd przed 9 rano, uprzednio zjadając zawartość słoika powideł. Na rower powędrowała mała sakwa, z prowiantu zabierając tylko wodę. Przez pierwsze kilometry dało się odczuwać nowe siodełko, lecz po pewnym czasie nawet o tym nie chciało mi się myśleć. Trasa przez Wilkówiec i Zarębin do Komsina. Drogi lokalne, szutrowe, polne. Między tymi dwoma ostatnimi, odcinek czysto po polu, po śladach jeżdżenia ciągnikiem. Zwyczajna droga urywała się przy czyimś domu, a była tylko owa odnoga. Zastanawiać się nie było czasu, bo psy zaczęły ujadać dość intensywnie. Z Komsina jazda w stronę Garwolewa, jednak na początku Janikowa kurs na północny-zachód. Polna droga wiodła w pobliżu obwałowanych dołów z niewielkimi, sztucznymi zbiornikami wodnymi z lewej, a z prawej przykrytymi folią truskawkami. Polna kończyła się między dwoma gospodarstwami. Od strony szosy byłoby ciężko stwierdzić, że faktycznie jakaś tam istnieje.


Pola Boguszyna Nowego. Zagajniki w centrum znajdują się już po stronie Boguszyna Starego. Widok ku N


Droga przez Boguszyn Nowy w kierunku DW 570. Widok ku SWW

Przejazd przez niewielką odległość na zachód. Będąc na pagórku, skręt na północ, w bardzo polną drogę wśród wierzb. Było to w miejscu, gdzie jeszcze za czasów szkolnych wyskoczył do mnie wielki pies, który przecisnął się po bramą, gdy trzeba mi było pieszo pokonywać wzniesienie. Aktualnie dziura ta była zabezpieczona, ale psiska i tak od wielu lat nie było widać. Dróżka prowadziła w dół. Niewielkim mostkiem przejazd na drugą stronę wąskiego strumienia Gawarek, później płynącego przez Garwolewo. Znów przez pole, przy miedzy, po wyrobisku kół ciągnika wyjechało się na niewielką polną trasę, która wyjeżdżała koło ruin domostwa. Skręt na wschód, znikałąc w kolejnej polnej drodze. Po prawej kolejne hektary truskawek pod folią. Teren lekko pagórkowaty. Z lewej dolina kolejnego cieku, łączącego się z poprzednim.


Boguszyn Nowym przy granicy z Garwolewem. Droga do strumienia Gawarek. Widok ku NNW

Zjazd w dół, do krańca pola. Tam mijało się kawałek wypalonego pola. Udało się skorzystać z polnej drogi, do której powiodło mi się dotrzeć i przez kilka działek przejść do niewielkiego, zalesionego pagórka. Spacerem po północnym zboczu do kolejnej dróżki. Na szczęście roślinność nie rozrosła się jeszcze na tyle, by sprawiać fizyczne problemy. Dróżka przeprowadziła mnie przez wspomniany wyżej ciek, którego było może 10 cm głębokości. Był tam kolejny las, a tuż za mostkiem ruina. W zasadzie sam komin, resztki fundamentów, niewielka część glinianej ściany i kilkanaście kamieni, tworzących dawniej ogrodzenie lub ramy ogródka. Dość łatwo było sobie wyobrazić, jak to wyglądało wszystko razem, zanim się rozpadło i zarosło. Drzewa w ruinach, szacunkowo, wskazywały na okres ~30 lat od czasu, od kiedy zaczęły rosnąć.


Pozostałości budynku gospodarczego przy ruinie gospodarstwa w Ochotkach. Widok ku W


Resztki komina ruin w Ochotkach


Droga do ruin w Ochotce. Widok ku N

Niebawem dojazd do normalnej szutrówki, w pobliżu kapliczki na drzewie z kolejnymi ruinami w tle. Kilkanaście metrów dalej skręt w polną, która poprowadziła mnie do niewielkiego zagajnika na zboczu. Podjazd na stromiznę, po czym nawrót, bo w niedalekiej odległości znajdowali się pracujący ludzie, a nie widać ani drogi, ani śladów ciągnika.


Wzniesienia kemowe między Łazękami (zagajniki wciąż na terenie tej wsi) i Nieborzynem. W tle las Strzębowski. Widok ku NE


Droga między Ochotkami i DP w Łazękach, widziana ku N 

Przejazd przez Łazęki. Droga prowadziła wpierw przez rozległy, rolniczy obszar, w pobliżu zagajnika przechodząc w ogrodzone sady wsi Srebrna. We wsi tej znajdował się niewielki staw. Obok niego asfaltowa droga, na której leżało mnóstwo żabich trucheł , nierzadko sparowanych i sprasowanych. Skręt w boczną szutrówkę, na której też było ich sporo, mimo że do stawu daleko.


Staw w Srebrnej. Źródło Żurawianki Prawej, dopływu Płonki. Widok ku W


Podleśna droga przez Srebrną. Widok ku SEE


Budynek gorzelni w Żukówku. Widok ku W

Mijało się ruinę. Gonił mnie żałosny pies. Wieś się skończyła. Droga rozwidlała. W lewo zagajnik, wracający do asfaltu. Skręt w prawo, w wielki las. Kilka kilometrów wśród śpiewu ptaków, drogą dość dobrej, szutrowej jakości. Wpierw z podjazdem, później zjazdem i wnet wyjazd w Potyrach.


W lesie Strzembowskim, przy drodze "Młynarka" z Łazęk do Potyr. Po lewej ślady dawnego, małego wyrobiska. Widok ku SE

Wzdłuż krawędzi lasu dojazd do Grąbczewa, na znaną mi już trasę. Tym razem dalej na wschód, kiepską dróżką, mijając 2-3 niewielkie ruiny. Część trasy wiodła wzdłuż suchego rowu melioracyjnego. Droga docierała do innej, w pobliżu czyjegoś gospodarstwa. Nawierzchnia była tam tak zjechana ciężkim sprzętem, ze ciężko było przejechać. Szczęście, że pies żaden się nie pofatygował.


Ruiny domu w Grąbczewie S, w pobliżu leśnej drogi (za plecami) do Srebrnej. Widok ku E

Samo gospodarstwo znajdowało się w pobliżu wielkiej przecinki przez las, jaka powstała gdzieś w latach 2005-7, przez którą przyszło mi jechać w 2008. Stamtąd, najkrótszą trasą do Naruszewa, z jednym tylko skokiem przez niewielki las. Odbicie na kilkadziesiąt metrów i z powrotem do tej samej trasy, kilkanaście metrów dalej.


Staw w Grąbczewie N, przy drodze do Naruszewa. Widok ku E

Od Naruszewa jechało mi się ciężko. Wyjazd na asfalt, gdzie czuć było ciężkość roweru, ale zapewne przez silny wiatr. Skręt w prawo tuż za lasem przy DW 571. Wejście na ambonę, która jeszcze trochę postoi, ale lepieje już nie ryzykować. Przejazd do lasu koło gospodarstwa, gdzie w 2008 drogę zablokował mi wielki pies. Tym razem udało mi się przebić, a psina odpoczywała, zwalona na słońcu w pobliżu drogi.


Droga z Grąbczewa do Naruszewa. Widok ku NE

W lesie jazda trochę zarośniętą ścieżynką (latem będzie gorzej), w kierunku dokładnie południowym. Co prawda trochę się wiła, ale ostatecznie doprowadziła mnie do zielonego szlaku przez ów las. Droga była wyłożona ciemnym żużlem. Mijało się miejsce w środku lasu, w sam raz na rozbicie kilkunastu namiotów. Przejazd koło wieży komunikacyjnej i leśniczówki (po tylu latach!) i dalej w kierunku wschodnim.


Fragment zielonego szlaku przez Strzembowski Las, w pobliżu leśniczówki Tustań. Widok ku NE


Plac przy Leśniczówce Tustań w Lesie Strzembowskim. Widok ku E


Przy Leśniczówce Tustań w Lesie Strzembowskim. Widok ku E

Po wyjeździe z lasu dojazd do Strzembowa, wpierw przemierzając polna drogą spory kawałek na wschód, a później na południe. Odtąd wiatr już tylko utrudniał. Przy asfalcie mijało się jakieś ruiny i skręcało w drogę po łące. Dzięki temu manewrowi można było obejrzeć pałac w Strzębowie od niecodziennej strony, tym bardziej, że było tam tylko metalowe ogrodzenie, a nie betonowe płyty. Wzdłuż ogrodzenia, przy wierzbach mnóstwo błota i niewykorzystanej foli na truskawki. Odcinek ten pokonany spacerem, nie chcąc walczyć z otoczeniem. Gdy ogrodzenie się załamało na wschód, pojawiła się łąką z podmokłościami. Przejazd przez jej suchą część, jadąc w kierunku kanału z dwoma mostkami, z czego jednym przy drodze asfaltowej. Tam też wyjazd i kurs do Grodźca.


Pola Strzembowa. Po lewej las Strzembowski. Po prawej zabudowania przy skręcie do Januszewa. W tle, nieco po lewej od nich, zagajnik z pałacem. Za plecami tereny przysiółka Kapkaz. Widok ku N

Po drodze kawał piachu, gdzie tradycyjnie pieszo. Poza tym było mi już wyjątkowo ciężko jechać. Na asfalcie mijało się sklep i skręciło koło kościoła. Przejazd przez Kuchary-Skotniki. Droga z Radzikowa do Przybojewa jak zwykle zapiaszczona i zmaltretowana. Skręt na Roguszyn i tam o dziwo droga wreszcie była twarda, bez ani jednej hałdki piachu. Co prawda były dziury po opadach deszczu, ale to już nieistotny szczegół. Po raz ostatni tego dnia udało się rozpędzić się do ponad 30 km. W pobliżu rzeczki, płynącej później przez Goworowo i Smoszewo jakaś dziwna sprawa, bo zabrakło sporej ilości drzew i nastąpiła zmiana w terenie przy drodze. Pojawił się niewielki zbiornik wodny oraz dużo ziemi z kamieniami i gruzem, być może pod przyszłą działkę. Jest to kolejny taki zbiornik w tej okolicy.


Strumień w Roguszynie. Widok ku W

Dalej już asfaltem prosto do domu, ale wyjątkowo ciężko i wolno. Nawet na ostatnim zjeździe rower rozpędził się tylko nieco ponad 30 km/h. Stan kół - w przednim zeszło sporo powietrze na terenowych wybojach. Trudno ocenić kiedy i ile, ale nie było ochoty tracić czasu na dopompowywanie. W domu tylko posiłek i prawie od razu sen. Po obudzeniu dość źle, głównie za sprawą zwiększonej ilości płynów, powstających przy nadmiarze nieproszonych mikroorganizmów. Ostatni było ich mnóstwo w okolicy, a ich główni siewcy i hodowcy zaglądali też do nas. W sumie to dobrze, że i tak żadne poważniejsze chorobowe się nie przyczepiło.

Przejazd z bardzo małą ilością asfaltu, głównie po nowych dla mnie szlakach. Była okazja solidnie przetestować nowe siodełko, które wypadło dość dobrze. Przejazd praktycznie bez przerw, tyle tylko co straciło się na postojach fotograficznych i nawadniających. W sumie może z pół godziny, a może mniej. W powietrzu miejscami mnóstwo muszek. Na szczęście brak komarów. Nadmienię, że przy okazji tego wyjazdu ręce nabrały pierwszej rowerowej opalenizny.
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 52.69 km (41.00 km teren), czas: 03:55 h, avg:13.45 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)