- Kategorie:
- >10 osób.67
- >200.48
- >300.13
- >400.1
- 2 Osoby.315
- 2007 Gdynia.5
- 2007 Pielgrzymka do Wilna.13
- 2007 Powiśle Puławskie.3
- 2008 Kraków.1
- 2008 Kraków 360.2
- 2008 Mazowieckie S.3
- 2008 Mazowsze W.2
- 2008 Murzynowo.3
- 2008 Suwalszczyzna.6
- 2008 Świętokrzyskie.6
- 2008 Świętokrzyskie 2.7
- 2008 Toruń.1
- 2009 Bieszczady.6
- 2009 Mazowsze NW.1
- 2009 Mazury.7
- 2009 Murzynowo.5
- 2009 Podlasie.3
- 2009 Skandynawia.40
- 2009 Tallin, Helsinki, Sztokholm.1
- 2009 Trójmiasto.4
- 2010 Pieniny.6
- 2010 Pińczów.23
- 2010 Podlasie.5
- 2010 Siedlecczyzna N.5
- 2010 Środek Polski.2
- 2010 Świętokrzyskie.5
- 2010 Wyżyna Małopolska W.2
- 2011 Kotlina Żywiecka.4
- 2011 Lubelskie W.4
- 2011 Lubuskie E.4
- 2011 Mazowsze SE.2
- 2011 Powiśle Gdańskie.4
- 2011 Wielkopolska E.4
- 2011 Włochy.39
- 2012 Bawaria.13
- 2012 Brevet Mazurski.3
- 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna.4
- 2012 Małopolska.9
- 2012 Maraton BB.4
- 2012 Południowopolskie.10
- 2012 Pomorze Nadwiślańskie.5
- 2012 Prusy Górne.3
- 2012 Siedlecczyzna S.3
- 2012 Śląsk.3
- 2013 Gąsocin.2
- 2013 Górny Śląsk.3
- 2013 Mazury.4
- 2013 Pogórze Beskidzkie.9
- 2013 Pomorze.14
- 2013 Samoklęski.9
- 2013 Wielkopolska S.5
- 2014 Dolny Śląsk.7
- 2014 Gdynia.5
- 2014 Mazowsze NE.3
- 2014 Podlasie.5
- 2014 Pojezierze Pomorskie.9
- 2014 Wielkopolska.12
- 2014 Wyżyny Polskie W.7
- 2014 Ziemia Lubelska W.2
- 2015 Beskid Wyspowy.5
- 2015 Lubuskie.4
- 2015 Polesie.9
- 2015 Pomezania.2
- 2015 Roztocze.3
- 2015 Siedlecczyzna N.2
- 2015 Wyżyny Polskie W.6
- 2015 Zamojszczyzna.4
- 2015 Ziemia Dobrzyńska.1
- 2016 Beskidy.7
- 2016 Dolny Śląsk.7
- 2016 Górny Śląsk.11
- 2016 Podkarpacie.4
- 2016 Pomorze Nadwiślańskie.3
- 2016 Roztocze.1
- 2016 Warmia.2
- 2017 Alpy.6
- 2017 Dolny Śląsk.9
- 2017 Łódzkie S.4
- 2017 Łódzkie W.3
- 2017 Mazowieckie S, Kraków.4
- 2017 Świętokrzyskie.2
- 2017 Żuławy.6
- 2018 Radom.2
- 2024 Płaskowyż Kolbuszowski.0
- 3-4 Osoby.66
- 5-10 Osób.35
- Gminy.319
- LSTR.122
- Maratony.17
- Nocne.33
- Podróżerowerowe.info.32
- Pół nocne.220
- Samotnie.810
- Seniūnija.5
- Warszawa.129
- Wyprawki w regionie.157
- Wyprawy po Polsce.374
- Z Kasią.334
- Z Księgowym.95
- Z rodziną.181
- Zwykłe przejażdżki.520
Polska SW VI - Zakończenie zdobywania dolnośląskiego
Sobota, 8 lipca 2017 | dodano: 30.08.2017Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2017 Dolny Śląsk
Obudził mnie odgłos końskich kopyt. Okazało się, że obok biegł jeden ze szlaków turystycznych. Nim udało mi się zebrać, odpocząć jeszcze trochę, bo poprzedni dzień był długi i męczący. Do tej pory, dzień w dzień bolały mnie mięśnie w nogach, a tego dnia praktycznie już go nie odczuwać. Po części jest to zasługa większej ilości spadków niż podjazdów i powrotu na równiny w następnych dniach. Nie było ochoty podjeżdżać reszty odcinka, więc do kulminacji tylko spacerem. Trzeci raz na tym wyjeździe, tak jak w Srebrnej Górze i końcówce podjazdu za Osówką.
09:35. DW 389. Kulminacja na odcinku Różanka - Międzylesie. Masyw Śnieżnika. Widok ku E
09:46. DW 389. Kulminacja na odcinku Różanka - Międzylesie. W centrum Sieniec (675 m n.p.m.) i dolina Różanki. Z prawej Różanka. Widok ku NW
09:46. DW 389. Kulminacja na odcinku Różanka - Międzylesie. Tanecznica (549 m n.p.m.). Po prawej Czarna Góra (1205 m n.p.m.) i Krowiarki. Widok ku N
09:50. DW 389. Kulminacja na odcinku Różanka - Międzylesie. Z lewej kościół w Różance. Po prawej dolina Ponikwy. W tle pasmo szczytów przy wsi Zalesie w dolinie Drwiny i Bystrzycy. Widok ku NNW
09:55. Różanka. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XVII w.
10:46. Długopole Górne. Kamieniołom piaskowca po zachodniej stronie drogi
11:01. Długopole Dolne. Kościół pw. św. Jerzego z XVIII w.
Znów odwiedziny Bystrzycy Kłodzkiej. Droga tam to wpierw zjazd szybki do Różanki, umiarkowany do Długopola Górnego i płaski, praktycznie niewidoczny wzdłuż Nysy Kłodzkiej. Tuż przed miastem jeszcze jeden podjazd blisko rzeki i znów jazda drogą wzdłuż murów. Przerwa się w cukierni, gdzie skusiły mnie dwa ciasta (jabłecznik z miodowym spodem oraz rolada z kremem i czekoladą), a także kilka bułek (grilowana z ziarnami zbóż). Później przyszedł żal, że w sakwie nie znalazło się ich więcej, bo były pyszne. Tym razem udało mi się zajrzeć na rynek, ale krótko. Wkrótce potem wyjazd, wpierw zerkając na tablicę z mapą, dzięki czemu udało mi się dowiedzieć, że mogę jechać na zachodnim brzegu rzeki. Niestety. Do Gorzanowa, droga ta była w fatalnym (to mało powiedziane) stanie. Dalej, do Kłodzka było już dobrze. Nie licząc chmur. Znów się zanosiło na burze i jedna partia deszczu już przechodziła, a także zdążyła częściowo odparować.
11:40. Bystrzyca Kłodzka. Ratusz z XIX w.
12:08. Pola między Zabłociem i Gorzanowem. W tle pasmo w Górach Bystrzyckich, oddzielające Zalesie i Szklarkę. Widok ku W
12:18. Gorzanów. Pałac z XVI w.
12:20. Gorzanów. Kościół pw. św. Marii Magdaleny z XIV w.
Akurat ukazał się rynek, zaczynało padać. Podczas wyjazdy z niego przestało. Zachciało mi się rozejrzeć za jakimś marketem. Przejazd na parking przy Stryjeńskiej, Braci Gierymskich i Połabską. Wyjazd na DK33, gdzie znów zaczęło padać, więc nawrót w stronę rynku, chroniąc się pod wiaduktem kolejowym. Skończyło się to, co mi pozostało z jedzenia, a po deszczu, gdy wyjrzało słońce i upał, przyszła pora na kontynuowanie poszukiwań. Na Matejki mały problem kierowców, którzy się przyblokowali, a na podjeździe ul. Kościuszki, jakiś starszy jegomość chciał coś zagadać, lecz został przez mnie zignorowany, aby nie trwonić czasu. Niewielkie zakupy wypadły mi w żabce, tuż pod nią od razu pijąc dwa zimne napoje. Mandarynkowy i jabłko-kiwi. Pierwszy dobry, drugi nie bardzo. Miasto opuszczane Szkolną, Wandy, a dalej głównymi. Prawie ostatecznie. Jak na złość, w Goszycach nadciągnęła kolejna chmura z deszczem. Była widoczna podczas wyjazdu z miasta, ale nadzieja łudziła mnie na jakiś przystanek. Był. Stało tam kilka osób, lecz ławki, daszku żadnego. Już było blisko, aby całkiem opuścić zabudowany teren, gdy spadły pierwsze krople. Wycofanie do pobliskiego, zamkniętego już o tej porze sklepu w bocznej uliczce. Miał wąski daszek i po przytuleniu się do ściany, mając coś do siedzenia, krople praktycznie nie miały do mnie dostępu. Może czasem, gdy wiatr zawiał nie tak jak trzeba. Deszcz przerodził się w ulewę. Bardzo dobrze, że się się tam udało zatrzymać.
12:59. Kłodzko. Twierdza z XVII w. widoczna z ulicy Wojska Polskiego
13:05. Kłodzko. Ul. Wita Stwosza. W centrum kościół pw. Matki Bożej Różańcowej z XVII w.
13:30. Kłodzko. Młyn na Młynówce
14:03. Kłodzko. Przerwa pod sklepem przy ul. Zamiejskiej
Po deszczu przyszedł czas, by uciec w kierunku Barda. Nie za wiele, ale wystarczająco, aby pokonać podjazd do Dębowiny, a także przekroczyć granicę gmin i zjechać do przystanku w środku lasu. Po drodze zatrzymała mnie jakaś kobieta, mówiąc, że lampka się nie świeci (no bo był dzień :P). Nie zostało jej wiele czasu, aby schronić się przed deszczem, idąc pieszo w kierunku Kłodzka. Przed zjechaniem, jeszcze moment, by popatrzeć sobie na Kotlinę Kłodzką. Potem w kierunku Radkowa. Oto nadciągała kolejna, choć mniejsza niż poprzedniego dnia, burza. Deszcz opadał tak, jakby ktoś lał silnym strumieniem. Tam gdzie padało, miejscowość wyglądała jakby ktoś ja wymazał z krajobrazu. Woda bezpośrednio łączyła chmurę i ziemię. Radość z ucieczki w porę. Na przystanku złapała mnie mniejsza chmura, ale przerwa trwała z pół godziny, dając mi ochłonąć.
14:27. Kłodzko. Ul. Warty (DK 33). Widok na Korunę (769 m n.p.m., 25km) ku W
14:45. DK 8. Boguszyn. Kolejna burza nadciąga nad Kłodzko. W tle Góry Bystrzyckie. Widok ku SW
14:46. DK 8. Boguszyn. Nadciąga wielki prysznic
Po wszystkim zjazd do Barda. Nie udało mi się rozwinąć pełnej prędkości na tym świetnym zjeździe. Było mokro i wszystko na mnie leciało od spodu, a na największym łuku strażacy zabezpieczali nawierzchnię ziemią albo jakimś pyłem. Była tam też policja, ale nie wiem, czy doszło do wypadku, czy to tylko rutynowe działania. Radiowóz minął mnie tuż za miejscowością. Chwilę potem skręt w prawo. W Przyłęku zakupy uzupełniające. Torami przejeżdżał pociąg. Za miejscowością oraz w Ziębicach przeszły ostatnie deszcze i już był spokój. Wszystko zostało w górach. Co prawda, chmury jeszcze trochę wyglądały, jakby im zależało, ale nie zdecydowały się na nic więcej.
16:31. Suszka. Widok na Góry Złote ku S
Znów zrobiło się gorąco, ale nie na długo, gdyż zbliżał się wieczór. Jechało mi się długo, monotonnie, ale przynajmniej prawie bez różnic wysokości. Teren trochę pofalowany, ale to tyle. W Ziębicach, trwał remont mostu nad Oławie. Zerkniecie na rynek, a potem do parku z makietami dinozaurów. Trwał tam koncert "Muzyczny Park" zorganizowany przez Klub Uczniowski Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych, CK i UG. Zeszło mi naprawdę sporo czasu. Słońce zbliżało się do horyzontu, ale było jeszcze sporo czasu do jazdy. Przed Kamiennikiem, gdzie trasa odbijała na północ, obok mnie zwolnił samochód z kilkoma osobami. Pierwszy pasażer chwilę się namyślał, po czym powoli rzekł "Chcesz papierosa?". Potem powoli odjechali. Widać ich jeszcze było, gdy w Kamienniku zatrzymali się po drugiej stronie ulicy, a potem, znów powoli, ruszyli w nieznanym kierunku. Na koniec dnia zostało za mną jeszcze kilka wsi, a nocleg znalazł się przy dróżce, wśród pól za Sarbami. Wciąż przed zachodem słońca.
16:41. Kamieniec Ząbkowicki. Pałac i wieża kościoła z XIX w.
18:28. Ziębice. Ratusz z XIX w.
18:34. Ziębice. Park Miejski. Pierwsze sztuczne dinozaury przybyły tu ~2004, odnawiane w 2014
Zaliczone gminy
- Kamienice Ząbkowicki- Ziębice
- Kamiennik
- Przeworno
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
107.21 km (8.00 km teren), czas: 07:02 h, avg:15.24 km/h,
prędkość maks: 66.20 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1434 (kcal)
Polska SW V - Przez Góry Stołowe
Piątek, 7 lipca 2017 | dodano: 30.08.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2017 Dolny Śląsk
Ranek zapowiadał niezbyt miłą pogodę. Przejazd przez las, za nim zjazd i pierwszy opad tego dnia, choć drobny i nie zatrzymał mnie. W Gilowie skręt w lewo, z wyjazdem się w Kośminie. Tam przerwa na przystanku i śniadanie. Trwało aż do przyjazdu i odjazdu autobusu, na który przybyłe dwie starsze kobiety, na kilka minut przed jego przybyciem. Jeszcze jeden podjazd i rozległa panorama na Pilawę Górną. Zjazd i przejazd przez tory. Od przystanku nawrót, mając nadzieję, że to właściwa droga. Wyjazd w Przerzeczyn-Zdroju na męczącą DK8 na południe. Raz, że podjazdy, dwa, że bardzo duży ruch aut. Przynajmniej widoki były niezłe i się rozpogodziło. Co i rusz zastanawiało mnie, czy to już właściwy skręt w prawo, ale żaden nie był właściwy. Po prostu źle mi się pojechało. Zjazd przed Ząbkowicami Śląskimi, dojeżdżając do skrzyżowania DK8 i gruntowej drogi z oznaczeniem szlaku rowerowego. Skręt na zachód. Po powrocie okazało się, że w 2012 też mi się zdarzyło dojechać do tego skrzyżowania, lecz od południa, kierując się na wschód.
08:51. Pilawa Górna. Tablica upamiętniająca upadek fragmentu meteorytu w 1879 r.
08:58. Pilawa Górna. Z lewej Dąbek (362 m n.p.m.). W tle Góry Bardzkie. Z prawej Kluczowska Góra (432 m n.p.m.). W tle Góry Sowie. Widok ku SW
08:58. Pilawa Górna. Góry Sowie. Widok ku W
08:58. Pilawa Górna. Wzgórza Gilowskie. Z lewej Czoło (390 m n.p.m.) z kamieniołomem DSS. W centrum Krowiniec (394 m n.p.m.). Z prawej Czarngórze (397 m n.p.m.) i Twardno (400 m n.p.m.). Widok ku NW
09:42. DK 8. Sulisławice. W tle granica między Górami Bardzkimi i Sowimi. Widok ku SW
09:43. DK 8. Sulisławice. Z lewej droga do Brodziszowa skryta między drzewami. W tle Góry Sowie. Z lewej Zbocza Szerokiej (826 m n.p.m.). W centrum okolice DW 384 z niewidoczną przełęczą Woliborską (711 m n.p.m.). Z prawej Kalenica (964 m n.p.m.) i Słoneczna (949 m n.p.m.). Widok ku W
09:49. DK 8. Zjazd do Sulisławic. Widok ku W
09:55. Szklary-huta. Przydrożna hałda, żyjąca własnym życiem
10:06. DK8 pod Gębą (384 m n.p.m.). Wieża kościoła pw. śś. Piotra i Pawła z XVII w. w Zwróconej (1 km). W tle Srebrna Góra (13 km) z widoczną po prawej twierdzą z XVIII w. (14 km) i obniżeniem Przełęczy Srebrnej (15 km). Widok ku SW
Przejazd przez Zwróconą oraz Brodziszów. Odbicie do Kluczowej i tu już sytuacja zaczynała mi się klarować. Zjazd do Kozińca, przedostając się do Przedborowa, a stamtąd już do Stoszowic. Dalej była długa, monotonna podróż do Srebrnej Góry. Źle mi się jechało. Jeszcze głodno, ale nie pora to była na przerwę. Chmury zasłoniły niebo. W Srebrnej Górze zjazd w Polną, ale wydawała mi się niewłaściwa, więc powrót, a potem poprowadzenie roweru po trawie do rynku. Następnie długi spacerek, prawie aż do przełęczy. Tam znów słońce, ale że zapowiadał się zjazd, lepiej było założyć kurtkę, aby nie przemarznąć. Za wcześnie. Zjazd był krótki, potem kolejny podjazd, gdzie wylały się poty, a dopiero za nim zjazd właściwy. W Podlesiu kurtka wróciła do bagażu.
10:57. Droga Brodziszów - Kluczowa. Widok na Wzgórza Gilowskie i Pilawę Górną. Z lewej Czoło (390 m n.p.m.; 7 km) z kamieniołomem DSS. Z prawej Gil (429 m n.p.m.; 8 km). Widok ku NW
11:15. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Wzgórza Szklarskie. Z lewej kościół w Brodziszowie (2 km). Dalej Szklary-Huta (5 km). W centrum pokryty polami Buk (357 m n.p.m; 3 km). Nieco na prawo lesista Gęba (384 m n.p.m.; 5 km). Po prawej Zwrócona (4 km). Widok ku E
11:16. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Z prawej SE krawędź Wzgórz Bielawskich z najwyższą Działynią (474 m n.p.m.). W tle Góry Bardzkie (z lewej) i Sowie (z prawej). Widok ku SW
11:17. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Ząbkowice Śląskie (6 km). W tle po lewej wzgórze w Pomianowie Dolnym (20 km). Po prawej Grodowe Wzgórze (15 km). Tuż za wieżą kościoła z prawej, widoczny cień pałacu w Kamieniu Ząbkowickim (15 km). Widok ku SE
11.17. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Kościół w Brodziszowie z XIX w. (2 km). Z prawej zbocza Gromnika (391 m n.p.m.; 25 km) we Wzgórzach Strzelińskich
11:17. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Kościół w Zwróconej z XVII w. (4 km). Za wzgórzem widoczna wieża kościoła w Stolcu (10 km). Wąska linia drzew w środku zdjęcia wyznacza DK 8
11:18. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Kościół w Kozińcu z XVIII w. (2 km)
11:22. DW 382. Z lewej w tle Góry Złote. Wybijają się Borówkowa (900 m n.p.m.; 29 km) i Jawornik Wielki (872 m n.p.m.; 26 km). Z prawej Grochowiec (425 m n.p.m.; 7 km) ze Stróżnikiem (417 m n.p.m.; 8 km). Za nimi masyw Kłodzkiej Góry (763 m n.p.m.; 18 km). Widok ku S
12:30. Srebrna Góra. Po lewej widoczna twierdza z XVIII w.
12:42. Srebrna Góra. Obniżenie Ząbkowickie zakończone Wzgórzami Szklarskimi. Widoczny Budzów (2 km). W tle Ząbkowice Śląskie (11 km). Widok z centrum ku NE
12:56. Srebrna Góra. Ul. Górne Miasto (dolna część). Widoczna ul. Letnia. W tle Masyw Brzeźnicy. Widok ku E
13:04. Srebrna Góra. W centrum Wysoczyzna Ziębicka. Z prawej Grochowiec (425 m n.p.m.; 8 km). Widok ku E
13:04. Srebrna Góra. W tle Masyw Brzeźnicy
13:52. DW 385. Podlesie. Z lewej Wapnica (580 m n.p.m.; 1 km) i skryty Przykrzec (614 m n.p.m.; 3 km). W centrum Góra Wszystkich Świętych (648 m n.p.m.; 7 km) zasłaniającą dokładnie na wprost położoną Drogę Stu Zakrętów (ledwie widać krawędź Gór Stołowych po obu stronach góry; 18 km). Z prawej Wrońsko (532 m n.p.m.; 1 km), a za nią Góra Świętej Anny (647 m n.p.m.; 6 km) z Krępcem (645 m n.p.m.; 6 km). Widok ku SW
13:53. DW 385. Podlesie. Z lewej Wzgórza Włodzickie. W tle Góry Suche. W centrum Wzgórza Wyrębińskie. Na prawo od niej Niczyja (858 m n.p.m.; 13 km) i kolejna Grabina (946 m n.p.m.; 11 km). Widok ku NW
13:53. DW 385. Podlesie. Wzgórza Włodzickie. W centrum Sławosz (612 m n.p.m.; 10 km). Z prawej Włodzicka Góra (755 m n.p.m.; 12 km). W tle góry Suche z wyraźnie zarysowanym szczytem Waligóra (934 m n.p.m.; 25 km). Widok ku W
Nieco z ulgą pojawiła się Nowa Ruda. Do centrum wjazd od Sybiraków do Armii Krajowej, przejeżdżając pod wiaduktem kolejowym. Naszła mnie ochota na lody włoskie, ale nie widać było nic specjalnego przy rynku. Zjazd na hamulcach stromą ul. Martwą. Skręt w prawo i zakupy, a następnie kontynuacja według planu. Można było pojechać łagodniejszą trasą bliżej rzeki, ale zamiast tego wybrana została główna. Na przystanku we Włodowicach uszczupliły się moje zasoby jedzenia. Od Ścinawki Górnej droga łagodnie opadała. Oddalając się od wzniesień i ujrzeć można było formujące się nad nimi chmury deszczowe, które w istocie były burzowymi. Czym prędzej się trzeba się było oddalić. Pędem, co jakiś czas się oglądając i oceniając ich tempo. W Ścinawce Średniej skręt. Pierwsze chmury przesłoniły słońce. Przerwa dopiero na przystanku w Ratnie Górnym. Zaczęło lekko padać. Przeleżane chyba z pół godziny. Trzeba było ochłonąć przed dalszą trasą.
14:29. Nowa Ruda. Ul. Armii Krajowej
14:30. Nowa Ruda. Rynek. Widok ku N
15:28. Włodowice. Kościół pw św. Kanizjusza z 1929r.
15:43. Sarny. Zespół pałacowy z XVI w. Z prawej Nowa Kopa (548 m n.p.m). Widok ku S
15:53. Ścinawka Górna. Z prawej Ścinawka (536 m n.p.m; 3 km). Z lewej Ciernina (463 m n.p.m; 4 km). Widok ku SE
15:57. Ścinawka Średnia. Z lewej Ścinawka (536 m n.p.m; 2 km). Z prawej Nowa Kopa (548 m n.p.m; 4 km). Zbierało się na burzę
Trochę się rozpogodziło. Nawet wyszło słońce. Po wjeździe do Radkowa i postój na parkingu z mapami. Trzeba było zrzucić przerzutkę na zębatkę najniższą, szykując się do wzmożonego, długotrwałego trudu. Przejazd przez rynek, a potem Jagiellońską, na której trwał remont i trzeba było jechać szutrową ścieżką. Wyjazd na DW 387 i tak zaczęła się mozolna wspinaczka. Bez zsiadania z roweru, aż do zjechania do centrum Kudowy-Zdroju. Wpierw droga pięła się po północnym zboczu. Dotarła do skałek i tam wywijała liczne zakręty. Za nimi przeprowadzała na stronę południową, po dość prostej trasie, a potem wyprowadzała na otwartą przestrzeń - zjazd do Karłowa. W tej miejscowości zakręt, niewielki w porównaniu z poprzednim podjazd i znów przez las. A dalej mnóstwo zakrętów, aż do cywilizacji. Droga nie była taka zła, jak mi się z ostrzeżeń wydawało. Ot, trzeba zachować więcej uwagi, by omijać nierówności i utrudnienia. Ręce mnie rozbolały od hamowania na tak długiej trasie, ale może z raz rower za bardzo poniosło ku środkowi drogi. Kierownica zrobiła się wilgotna, ale czy to od potu, czy od powietrza...
17:19. Radków. Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m; 5 km). Widok ku SW
17:43. Radków. Kamieniołom piaskowca, zamknięty w 2003 r. (2 km)
17:46. Radków. Park Narodowy Gór Stołowych
17:50. Radków. Kamieniołom piaskowca
17:51. Radków. Koruna (769 m n.p.m; 5 km). Widok ku W
18:29. DW 387 po stronie Radkowa
19:02. Karłów. Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m). Widok ku N
W Kudowie-Zdroju mnóstwo ludzi. Jakieś pamiątki, jakieś jedzenie. Gdzieś tam słychać muzykę. Raz się postój, by przeczytać mapę, a potem przy DK 8, zastanawiając się, czy może jednak nie wpaść do Czech, ale już mi brakło na to sił. Przerwa na przystanku w Jeleniowie, robiąc sobie dłuższą przerwę z posiłkiem. Niebo znów się chmurzyło. Gdzieś coś głucho dudniło, a to okazała się być burza w Radkowie i okolicach. W samą porę udało mi się nawiać. Zjazd do centrum Lewina Kłodzkiego. Tam w pełnej okazałości można było podziwiać kolosalną chmurą burzową, która znajdowała się przede mną i wędrowała na wschód. Dobrze, że przyszło mi jechać na jej zapleczu.
20:30. Lewin Kłodzki. Wiadukt kolejowy z 1905 r.
20:30. Lewin Kłodzki. Burza rośnie ku górze i pędzi nad Kłodzko
20:30. Lewin Kłodzki. Zlała i zawisła jako naprawdę potężna masa chmury
Powrót na DK 8. 2,5km podjazdu. Co pół kilometra tablica, informująca o tym, przez jaką jeszcze odległość pas będzie podwójny. Mozolnie odliczając odległość. Cieszyło mnie, że największy podjazd mam za sobą, a ten będzie praktycznie ostatnim na tej wyprawie. 2,5 km minęło. Krótka przerwa, zjazd... i kolejny podjazd. Na szczęście krótszy. Dalej był już tylko długi zjazd, na czas którego znów trzeba było założyć kurtkę. W Szczytnej koniec pędzenia i skręt w boczną drogę do Polanicy-Zdroju. Tu już spokojniej. Zapadła noc. W P-Z drogi były mokre. Tu ulewa przebiegała przed moim przybyciem. Dobrze, że się skończyła. Miasteczko opuszczone DW 388 do Bystrzycy Kłodzkiej. Trasa strasznie długo mi się ciągnęło. Dłużej, niż mi się wydawało, że powinna. Wpierw trzeba było wydostać się długim podjazdem. Stamtąd rozciągał się wspaniały, nocny widok na Kłodzko i gargantuiczną chmurę burzową, która nad nim zawisła. Okazyjnie waliły pioruny, dostrzegane przeważnie kątem oka, dopóki nie przyszło mi zjechać do BK. Jak wielka ogarnęła radość, że przyszło mi uciekać na południe po gminę. Równocześnie rosły moje obawy. A co jeśli zza gór przyjdą kolejne burze? Z tą myślą rozpoczęło się rozglądanie za kolejnym wżyciu noclegiem namiotowym, lecz nic nie spełniało moich, na tę noc wymagań bezpieczeństwa. Tymczasem niebo się rozpogodziło, a z gór na zachodzi zaczęła się unosić mgła, tworząc szarobłękitne pasma chmur.
BK przejechane mieszaniną ulic, osiedli, lecz bez zaglądania do rynku. Zjazd wzdłuż murów, wydostając się na DK 33, po uprzedniej rozmowie o moim dzisiejszym dniu. Było już po północy, a trasa ciągnęła się niemiłosiernie. Jeszcze sporo podjazdów, ale największe bezpośrednio za BK. Wjazd na rynek w Międzylesiu. Oceniając mapy, przyszła pora wracać przez Różannę. Nim tak się stało, co jakiś czas można było spoglądać na nocne Góry Złote po lewej. Łagodnie opadały ku południu i wyglądało na to, że bez większego problemu można by je okrążyć przez Czechy. Gdyby była mapa... Akurat fragmentu z tą częścią kraju nie było, acz nie stanowiłoby to istotnego problemu. Gdyby była woda... Tej zapas trzeba było uzupełnić, by nie ryzykować, że nie uda mi się znaleźć sklepu po drodze. Gdyby był komplet szprych, których brak zaburzał jazdę i mógł sprawić kolejne niespodzianki. Gdyby nie te braki, z chęcią by się wpadło na tamtejszą trasę. A tak to jeszcze kawałek jazdy, jeszcze kilka kilometrów. Za niskim wiaduktem kolejowym był podjazd z kilkoma zakrętami. Udało mi się znaleźć dogodne miejsce na nocleg za kępą drzew przy jednym z wiraży.
00:02. Bystrzyca Kłodzka. Widok z mostu przy Placu Szpitalnym
Zaliczone gminy
- Pilawa Górna- Stoszowice
- Nowa Ruda (W+M)
- Radków
- Kudowa-Zdrój
- Lewin Kłodzki
- Duszniki Zdrój
- Szczytna
- Polanica-Zdrój
- Międzylesie
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
170.93 km (2.00 km teren), czas: 13:09 h, avg:13.00 km/h,
prędkość maks: 55.35 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2193 (kcal)
Polska SW IV - Wałbrzyskie okolice
Czwartek, 6 lipca 2017 | dodano: 15.08.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, >200, Gminy, 2017 Dolny Śląsk
Teren pod nocleg trochę zbyt pochyły, ale bywało gorzej. Nie najlepiej było na zewnątrz. Ślimaki obsiadły namiot, a dodatkowo jeszcze przednie koło. Ohydne zdejmowanie za pomocą roślin. Potem rosa mocząca buty w drodze do asfaltu, a na koniec mgła, już podczas zjazdu. Okazało się, że nie zostało go zbyt wiele. Praktycznie od razu ukazał się wjazd do Marciszowa, Tam już było słonecznie, a mgła widoczna była tylko na stokach. W miarę dalszej jazdy na południe, teren się wznosił, a mgła zalegała coraz niżej. Niewiele brakowało, a znów bym w nią wjeżdżał. Łatwa trasa doprowadziła mnie do Kamiennej Góry. Skręt do centrum. Pętla przez rynek, koło kościoła, UM, Aleją Wojska Polskiego, Kościuszki, kładką ponad Zadrną, park nad Zalewam, Bolka I w dół. Wyjazd na wschód pod DW367, to spory podjazd. Na jego końcu skrzyżowanie trzech dróg i dzikie postojowisko, gdzie przyszło mi śniadać.
07:53. Końcówka zjazdu do Marciszowa
08:58. Kamienna Góra. Plac Grunwaldzki. Z w prawej Urząd Miasta. W tle kościół pw. śś. Piotra i Pawła z XIV w. Widok ku NE
09:07. Kamienna Góra. ul. Księcia Bolka. Widok na zalew i górę Kościelną (512 m n.p.m.) z osiedlem Cicha, na jej zboczu. Widok ku SW
09:19. Kamienna Góra. DW 367. Z lewej Góry Lisie (4 km) ze wsią Dębrznik u podnóża. Z prawej Krąglak (692 m n.p.m.; 6 km). Głęboko w tle Grzbiet Wschodni Gór Kaczawskich (12 km). Widok ku NNE
Do Czarnego Boru prowadził w zasadzie długi, łagodny zjazd z trochę kiepską nawierzchnią. Miejscowość zobaczona przelotnie. Trochę dalej Boguszów-Gorce. Tam podjazd do rynku. Szybki zjazd, łagodny podjazd, rozjazd i przez las, długi zjazd do Wałbrzycha. Nawierzchnia często tragiczna. Potem jazda do ścieżki przy DK 35. Skręt na północ dopiero po minięciu skrzyżowania na "Jeloni zakątek". Wizyta w centrum, przejazd koło kopalni i ucieczka na Szczawno- Zdrój. Zamiast zjechać na nową ścieżkę rowerową, to poniosło mnie po zaniedbanym "czymś", po północnej stronie drogi. S-Z przejechane bardzo szybko. Postój na rondzie pod koniec miejscowości, a potem dopiero przy pomniku, niedaleko DW 376. Tam znów przerwa na posiłek. Roztaczała się stamtąd panorama na Wałbrzych.
10:11. Czarny Bór. DW 367. W tle zbocza pasma Czarnego Lasu. Widoku ku SW
10:33. DW 367. Pod górą Mniszek. Z prawej pasmo Lesistej (3 km). W centrum Bukowiec (898 m n.p.m.;8 km). Z lewej (4 km) południowa granica Gór Wałbrzyskich. Widok ku SE
10:45. Boguszów-Gorce. DW 367. U dołu linia kolejowa nr 286. Za nią po lewej Kondeja (572 m n.p.m.) i kamieniołom ryolitu w Nowym Lesieńcu. W tle z lewej Nieroda (640m n.p.m.; 2 km). Z prawej pasmo Czarnego Lasu (6 km). Na horyzoncie Karkonosze (25 km). Widok ku W
10:49. Boguszów-Gorce. Rynek. Widok ku E
11:22. Wałbrzych. Ul. Moniuszki. Widoczna Kolegiata pw. NMP Bolesnej i Aniołów Stróżów z XIX w.
11:24. Wałbrzych. Rynek. Widok z ul. 1 Maja ku NE
11:25. Wałbrzych. Rynek. Widok z ul. Gdańskiej ku SE
11:27. Wałbrzych. Plac Magistracki. Widok ku NE
12:05. Szczawno-Zdrój. Węzeł DW 375 i 376. Pomnik upamiętniający Bitwę na Czerwonym Polu z 1807 r. Inskrypcja : "Na tych polach Polscy ułani Legii Włoskiej stoczyli 15.maja. 1807r. zwycięską bitwę z Prusakami rzemiosło Wałbrzyskie pomnik ten ufundowało 15. 05 1960"
12:07. Panorama Wałbrzycha (dzielnica Piaskowa Góra) roztaczająca się spod pomnika. Widok ku E
Rozpoczął się pagórkowaty etap do Bolkowa. Spore różnice wysokości głównie na początku tego odcinka. Za Starymi Bogaczowicami już łagodniej, w zasadzie jazda doliną potoku Sadówki do DK 5. Raz zjazd z trasy, lądując koło kościoła (niezły widok ku NW), ale zaraz trzeba się było wrócić lub szarżować po niepewnych gruntach. Przez DK 5 przeprowadzano skrzyżowanie z nową trasą S3, jaka powstawała między tym miejscem (później Lubawką) i Zieloną Górą. Ruch aut intensywny. W Bolkowie na rynek wjazd od południa. Miasto wyjazd ul. Sienkiewicza. Zrobiło się bardzo gorąco. W Wolbromku przerwa na przystanku. Przenikał mnie ten upał i zmęczenie. Dość długie leżenie na ławce, trochę spacerowania, trochę siedzenia i posiłku. Po przerwie, w Kłaczynie skręt na południe.
12:19. Struga. Pałac z XVII w.
12:30. Stare Bogaczowice. Ruiny wiatraka z XIX w.
13:05. Sady Górne. Pogórze Bolkowskie. Widok spod kościoła ku NE
13:05. Północna część Bolkowa, widoczna z Sadów Górnych (6 km)
13:25. DK 5 w Sadach Dolnych. Budowa S3. Widok ku SWW
13:44. Bolków. Ul. Polna i ul. Świerczewskiego. Po prawej wieża zamkowa. Widok ku NW
13:49. Zamek Świny, widziany z ul. Jaworskiej w Bolkowie ku NE
13:50. Bolków. Ruiny młyna z XIX w.
14:06. Wolbromek. Budowa wiaduktu trasy S3. Widok ku E
13:35. Bronów. Panorama Wzgórz Strzegomskich. Widok ku NE
14:33. Borów. Kopalnia granitu (6 km)
14:33. Strzegom. Kopalnia granitu (9 km)
W Dobromierzu skręt na podjazd do centrum. Potem niepotrzebna kontynuacja podjazdu, aż do zakrętu. Tam się stop, aby zerknąć na mapę, potwierdzając swoje przeczucie. Ponadto ktoś starszy, siedzący przed domkiem, zapytał dokąd i wskazał właściwy kierunek. Szybki zjazd. Potem pustka osadnicza, podjazd koło lasu i wnet Świebodzice. Wjazd na rynek przez wejście w murze przy ul. Słowackiego. Postój na światłach, a stamtąd długi i męczący podjazd do skrzyżowania na zamek Książ. Zabrakło już sił, by tam skręcać. Samą DK 35 jechało sporo aut, ale pobocze było w sam raz szerokie, by nie mieć z nimi problemu. Zjazd i skręt na wschód, w ul. Uczniowską, przy której znajdowało się sporo terenów przemysłowych. Wcześniej jacyś Czesi mnie pytali o skręt na S-Z, ale tyle z mojej strony wiele pomocy nie mogli otrzymać. Wzdłuż trasy wiodła asfaltowa ścieżka rowerowa. Podjazd był długi. Mijało mnie całkiem sporo, choć nie jakoś wybitnie dużo, rowerzystów. Bliżej kulminacji asfalt zamienił się w kostkę. Zmęczenie rosło. Wrócił asfalt. Trasa omijała Wałbrzych od wschodu, wiodła ponad miastem i z dala od niemal wszystkiego. Źle to robiło mi na psychikę. Trwało wyczekiwanie jakiegoś ostatecznego zjazdu i skrętu na wschód. Tak się w końcu stało, lecz skończyła się i ścieżka. Wtedy przerwę, wykańczająca resztki jedzenia.
15:40. Świebodzice. Mury miejskie z XV w. przy ul. Piłsudskiego
15:43. Świebodzice. Ratusz z XVIII w.
16:40. Z prawej Masyw Chełmca (10 km). W centrum (3km) po prawej Lisi Kamień (603 m n.p.m.) i Czarnota (526 m n.p.m.). Na lewo od nich Czarnuszka (562 m n.p.m.; 3 km). Między nimi, ledwie widoczny stożkowy kształt Stożka Wielkiego (840 m n.p.m; 14 km), piętrzący się koło Unisławia Śląskiego. Po prawej Rybnicki Grzbiet (10 km). Widok ku SW
16:43. Wałbrzych. W połowie ul. Uczniowskiej. Z lewej Wielka Sowa (1014 m n.p.m.; 17km). Z prawej Palczyk (588 m n.p.m.; 4km) i Klasztorzysko (631 m n.p.m.; 5 km). Za nimi w tle Włodarz (811 m n.p.m.; 13km). Widok ku SE
16:53. Wałbrzych. Dzielnica Piaskowa Góra. Widok ku NW
Do Jedliny-Zdroju prowadził niższy podjazd, a potem długi zjazd. Do ścisłego centrum bez skręcania, bo zbrakło chęci. Blisko drogi był market. Tam się spore zakupy, by odbudować prawie zerowe zapasy. Przed opuszczeniem tego miejsca, jedząc loda, z ciekawości zagadał do mnie strażnik, ale niezbyt długo. Dokończenie zjazdu, skręt w prawo i przerwa na przystanku, by dokończyć posiłek. Trochę za dużo zjedzone. Przez to jazda przez Głuszycę mijała leniwie i bez zainteresowania. Odbicie na Osówkę, ale bez wjeżdżania w pobliże tego miejsca. Zamiast tego wymęczający podjazd przez Sierpnicę do Rzeczki. Niestety, polegając na samym końcu, zaledwie kilkaset metrów przed kulminacją. (na średniej tarczy z przodu). Końcówka szła ciężko i dopiero tam tętno skoczyło zbyt wysoko, by móc jechać. Potem krótki spacer i ochłonięcie. Ponownie ukazał się wspaniały, ostry zakręt z wielką stromizną otwierającą się po lewej, którą kilka lat temu oglądało się z samochodu. Tym razem było chyba trochę więcej miejsca. Zbocze po prawej trochę przycięte. Zjazd był niesamowicie szybki. Podobnie zjazd do Walimia, gdy już wyjechało się ze wsi.
17:38. Kamieńsk. Trabant milicyjny przed Oberżą PRL
17:38. Kamieńsk. Ruina tkalni mechanicznej, zmieniająca właścicieli, kolejno: Carl Tschirner und Sohn, ZPB Piast Głuszyca (1945), KGH Wojnar & Wojnar (1994-2012?)
19:27. Sierpnica. Droga do Rozdroża pod Sokołem. Widok ku NEE
19:43. Sierpnica. Panorama z Rozdroża pod Sokołem. W centrum płaskie Wzgórza Wyrębińskie (2 km). Za nimi graniczne, połączone Czernina (727 m n.p.m.; 6 km) i Słoneczna Kopa (705 m n.p.m.). Z lewej Włodzicka Góra (755 m n.p.m.; 5 km). Na horyzoncie (22 km) Broumovské stěny i Masyw Szczelińca. Widok ku SW
19:52. Dolina Walimki i masyw Wielkiej Sowy. Widok ku E
19:53. Wieża widokowa na Wielkiej Sowie
19:56. Zwierząt kilka tuż przed Rzeczką
20:07. Walim. DW 383. Ruiny fabryki włókienniczej Websky, Hartmann & Wiesen AG (XIX-IIWŚ), Zakłady Przemysłu Lniarskiego (IIWŚ-1992). Widok ku S
Przyszła pora na przejazd przez Góry Sowie. Bardzo przyjemny podjazd. Bruk przez miejscowość i jeszcze trochę przy pierwszych zakrętach. Dalej na szczęście asfalt, lecz za przełęczą, po wjeździe do Rościszowa po drugiej stronie gór, bruk aż wylewał się z drogi. Potwornie mnie wytrzęsło. Sam zjazd przed zabudowaniami asfaltowy, z licznymi zakrętami.. Ręce mi wymarzły, wiec raz trzeba było się zatrzymać. Udało mi się zjechać jeszcze przed nocą, choć właśnie nadciągał wieczór. Szybki zjazd do Pieszyc, wjeżdżając na ścieżkę rowerową do Bielawy. Tam pokręceni się ulicami Osiedlową, Włókniarzy, Żeromskiego, Hotelową. Krótka przerwa posiłkowa na pniaku przy Wolności. Zdążyła zapaść noc. Na wyjeździe jeszcze przerwa na przystanku, po to tylko, aby stwierdzić ubytek w szprychach. Podczas wyjazdu w sumie pękły całe trzy.
21:09. Pieszyce. Ul. Bielawska. Od lewej, Wzgórza Kiełczyńskie (16 km), Ślęża (718 m n.p.m.; 21 km) i Radunia (573 m n.p.m.; 19 km). Widok ku NNE
21:21. Droga rowerowa między Pieszycami i Bielawą. W centrum Wzgórza Bielawskie. Z prawej Góry Sowie, z wyraźnie widocznym szczytem Czeszka (742 m n.p.m.). Widok ku SE
Kolejna ścieżka rowerowa (tym razem kostka) doprowadziła mnie do Dzierżoniowa. Trochę kręcenia ulicami Andersa, Młyńska, Kościelna, Wrocławska, Poprzeczna, Klasztorna, Piłsudskiego. Tu i w poprzedniej miejscowości kręciło się sporo ludzi. Zupełnie inaczej, niż poprzedniego wieczora na równinach. Wyjazd na właściwą drogę ku północy. Ciemna droga, lecz księżyc pomagał. Czasem nawet sporo aut. Skręt na Uciechów, mając nadzieję, że sobie skrócę lub ułatwię drogę. Na pewno było spokojniej. Za wsią znów powrót na DW 384, a już była obawa, że wyjadę na manowce. Przerwa się na przystanku w Kołaczowie, aby coś przegryźć i odpocząć. Pokonawszy podjazd Wzgórz Krzyżowych, prowadzący przez las, można było podziwiać rozciągającą się tam nocna panorama niżej położonych terenów na północy. Droga przypominało mi roztoczańską DK 17 do Zamościa. Potem długa i szybka jazda do Łagiewnik. Ślęża po lewej była mi niczym latarnia morska, według której można określić położenie.
22:24. Dzierżoniów. Ratusz o 22:30.
W Łagiewnikach trochę w bok na ulice Witosa i Przemysłową. Przy mapie myśli, czy kontynuować DK 39 czy raczej udać się drogą lokalną przez Sienice. Emes mówił, że z krajówki do Kondratowic jest bruk. Padło na drogę lokalną. Wielka nocna pustka dookoła. Minęło się kilka wsi nim ukazały się Prusy. Asfalt był dobry. Nocne widoki zachwycające. Skrę do Kondratowic, bo znajdowały się niedaleko. Dopiero w tej miejscowości asfalt się skończył. Prawie na samym wjeździe trzech kolesi, wyraźnie pijanych. Pod UG, na tamtejszej mapie ze zdziwieniem dotarło do mnie, jak niewielka jest to miejscowość. Wyjazd drogą za osiedlem, raz jeszcze mijając tamtych pijanych. Asfalt i szybko na południe, póki jeszcze były siły w nogach.
00:38. Księginice Wielkie. Widoczne światła na Ślęży i w Łagiewnikach. Widok ku NW
W Prusach podjazd na wzniesienie w centrum wsi, licząc na jakieś centrum, ryneczek, a tam tylko zwykła ulica. Za wsią ostrożnie, aby skręcić w odpowiednią drogę w prawo. Trasa zaczynała się wznosić, wioski zostawały gdzieś z boku i nasunęły mi się skojarzenia z Włochami. Można było kilka razy zerknąć na światła niżej położonych miejscowości na północy, dopóki teren na to pozwalał. Potem długi zjazd do Niemczy na hamulcach. Tam przejazd do rynku, wyjeżdżając ul. Batalionów Chłopskich. Kilometr dalej przyszła pora na sen, choć ten jeszcze niezbyt męczył.
01:06. Urząd Gminy Kondratowice o 1 w nocy
Zaliczone gminy
- Kamienna Góra (M)- Czarny Bór
- Szczawno-Zdrój
- Stare Bogaczowice
- Świebodzice
- Jedlina-Zdrój
- Głuszyca
- Walim
- Pieszyce
- Bielawa
- Dzierżoniów (M)
- Łagiewniki
- Kondratowice
- Niemcza
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
206.28 km (10.00 km teren), czas: 14:43 h, avg:14.02 km/h,
prędkość maks: 62.73 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2838 (kcal)
Polska SW III - Z deszczem w Rudawy Janowickie
Środa, 5 lipca 2017 | dodano: 12.08.2017Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2017 Dolny Śląsk
Mimo późnego zaśnięcia, pobudka była szybka. Słońce dość szybko nagrzało ścianę namiotu i nie dało rady w nim dłużej wytrzymać. Tak więc sen był krótki i skończył się o standardowej porze pobudki. Zupełnie jakbym kładł się wieczorem. Wyszedłszy na drogę, dokonawszy kilka poprawek bagażu i butów, z trudem przyszła pora ruszyć drogą do Pątnowa Legnickiego. Tam drobny problem nawigacyjny. Mapy nie ułatwiały. Skręt w pierwszą drogę po lewej, która prowadziła do zakładu utylizującego odpady. Szybki powrót do punktu wyjścia, tym razem jadąc drogą na wprost. Obie były szutrowe. Pozostawała jeszcze asfaltowa kontynuacja, która mogła prowadzić do innego "właściwego" skrzyżowania, lecz obyło się bez tego. Ten podjazd, miejscami z piaskiem, czasem kamieniami, okazał się właściwy. Wprowadził mnie do lasu i z ulgą dając odpocząć nogom, gdy tylko droga stała się bardziej płaska. Minęło mnie raptem jedno auto. Wyjazd w Dobrzejowie. Asfalt.
Odtąd zmaganie z wiatrem. Bardzo dobrze, że w czasie jego osłabienia, udało mi się pokonać większość trasy, będącej z nim na kursie kolizyjnym. W Rzeszotarach przejazd pod budowanym właśnie wiaduktem drogi S3. Tuż za tą wsią płynęła Czarna Woda. Dalej był teren nieużytków, aż do kanału, za którymi stały zabudowania. Po prawej stronie rzucił mi się w oczy niewielki obiekt z cegły, który wyglądał podejrzanie. Przypuszczalnie, w tamtym miejscu biegła droga przed wojną, którą później ulokowano kilka metrów na południe. Po dłuższym czasie udało się dojechać do Miłkowic. Było to centrum gminy, które poprzednim razem (czyli w 2012) zostało ominięte przeze mnie i Kasię, zmierzając jak najszybciej do Legnicy. Ukazał się market po lewej. Tam spore zakupy. Odtąd wyjazd sponsorowały parówki śląskie za ~9zł, słodkie bułki, nadziewane owocami, budyniem, ewentualnie razem i czasem lody. Tu sorbet z mango, którym rozpływał się w ustach kilkanaście minut później, podczas postoju we wsi Siedliska, po oparciu roweru o tamtejszą barierkę przy chodniku.
10:25. Rzeszotary. Widoczna wieża kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego z XIX w. Widok ku W
10:33. Rzeszotary. Budowa S3. Widok ku W
Robiło się coraz bardziej pochmurno i po pogodnym dniu niewiele zostało. Droga wyraźnie męczyła. Tuż za Dobroszowem wyjazd na DK 94. Wnet ukazał się Chojnów i pierwsze krople deszczu. Nim tak się stało, zignorowane zostały przystanki, które mogły mi posłużyć za schronienie. W mieście nie było widać innych, a deszcz nabierał mocy. Dotarłszy na rynek i udało mi się schronić przy, od wieków zadaszonym, bocznym wejściu do kościoła pw. Kaplicy Bożywojów. Deszcz po jakiejś godzinie się skończył, a w międzyczasie trochę napełnił się żołądek. Wyjazd DW328. Spory podjazd, a potem dość płaska przestrzeń i droga z wyraźnymi zakrętami. Na dzikim placu postojowym koło A4, dwóch ludzi przenosiło kwietny towar między dwoma dostawczakami. Za A4 skręt w prawo, by dostać się do Zagrodna. W Wojciechowie, podczas zjazdu ukazała się ruina dworku. Nawrót, skręt w boczną drogę, zerknięcie bez zsiadania z roweru i powrót na szlak. Tymczasem nadciągały kolejne, przelotne deszcze. Akurat w szczerym polu. Tuż przed dojazdem na przystanek, opad ustąpił. A potem powtórka. Kilka razy w ciągu dnia. Szlag mnie trafiał i ogarniała niechęć.
13:20. Chojnów. Rynek po deszczu. Widok spod kościoła pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła
14:02. Wojciechów. Zrujnowany pałac z XVIII w.
Od Zagrodna rozpogodziło się i to tak nawet słonecznie. Kilka razy przyszło mi zatrzymać się na przystankach. Trochę zbyt często. W Pielgrzymce skręt na wschód. Raczej łagodny podjazd pośrodku pól i pagórków, a w oddali wzgórza Złotoryi. W Jerzmanicach-Zdroju długi, szybki zjazd w dolinę Kaczawy. W mieście zamknięty przejazd kolejowy, lecz nie dla mnie. Na ul. Kolejowej krótki dylemat nad wyborem ulicy. Padło na bardziej stromą kontynuację. Podjazd trudny, ale nie chciało mi się zatrzymywać. Podjechałam, nie zatrzymywałam się i sumie uzbierało mi się tego podjeżdżania aż do ul. Jerzmanickiej, wcześniej zahaczając o rynek i bezkolizyjnie włączając się na DW 328. Za miastem trochę zjazdów, a droga przeważnie w lesie.
16:18. Złotoryja. Rynek. Widoczna wieża kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny z XIII w.
Przejazd przez krainę wygasłych wulkanów. Krajobraz mnie nie zachwycał. Taki niższy klon niektórych miejsc z Beskidu Niskiego. Może to kwestia pogody i mojego, nią wywołanego nastroju. W Świerzawie spory deszcz. Drogi mokre od deszczu. Nieprzyjemne kałuże. Podczas jazdy główną trasą, widoczny był lokalny rowerzysta na leciwej maszynie, jadący sobie znanymi skrótami, który w końcu mnie przegonił. Za Wojcieszowem spadł kolejny deszcz. Potem spacer do przydrożnego rezerwatu "Góra Miłek". Tablica informacyjna głosiła, iż w Polsce jest to jedyne stanowisko cyklamenu purpurowego.
17:02. Nowy Kościół. Kościół pw. Matki Bożej Różańcowej z XVIII w.
18:42. DW 328. Przy południowym wejściu do rezerwatu Góra Miłek
18:44. Rezerwat Góra Miłek. Dawny kamieniołom marmuru w pobliżu DW 328
DW 328. Przy rezerwacie. Z lewej góra Stożna (505 m n.p.m.). W centrum niewysoki Kozi Grzbiet (473 m n.p.m.). Z prawej Połom (660 m n.p.m.), zjadany przez kamieniołom wapienia. Widok ku NW
18:47. Kamieniołom na górze Połom (660 m n.p.m.). Widziana z DW 328
18:48. DW 328. Przy rezerwacie. W centrum widać zbocza góry Gaik (560 m n.p.m.). Widok ku S
W Kaczorowie wyjazd na DK 3. Krótka przerwa na głównym skrzyżowaniu z widokiem na kościół, w celu rozeznania, czy to aby już mogę skręcać. Nie. Jeszcze kolejny, solidny podjazd, a potem zjazd do Radomierza. Szybki zjazd. W Janowicach mijało się kościół, przejechało rzekę, tory, a potem skręt w lewo. Tu rozpoczął się najgorszy do tej pory podjazd przez Miedziankę. Miejscowość, którą ongiś wysiedlono, a ostatnio znów się trochę zaludniającą. Podjazd się udał. Jeszcze tylko trochę jazdy po wschodnich zboczach i przed zachodem znalezione miejsce do nocowania.
19:06. Kaczorów. Kościół pw. św. Mikołaja Biskupa z XIV w.
19:20. DK 3 przy Przełęczy Radomierskiej. Z prawej Góry Ołowiane. W tle z lewej Wilcza Góra (655 m n.p.m.; 6km) i z prawej Długotka (670 n.p.m.). Widok ku E
19:25. DK3 przy Przełęczy Radomierskiej. Na horyzoncie Góry Sokole. Widok ku SW
19:28. Radomierz. Kościół pw. Matki Bożej Różańcowej z XVIII w.
19:35. Radomierz. Rudawy Janowickie. Widok ku S
19:41. Janowice Wielkie. Od lewej: plebania, kościół pw. Chrystusa Króla z XIX w i pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XV w.
20:09. Droga z Miedzianki do Marciszowa. Z lewej Góry Ołowiane (2 km). Z lewej na horyzoncie Grzbiet Wschodni Gór Kaczawskich (6 km). Z prawej Pustelnik (652 m n.p.m.; 8 km) i Krąglak (692 m n.p.m.). Widok ku E
Zaliczone gminy
- Chojnów (W+M)- Zagrodno
- Pielgrzymka
- Złotoryja (W+M)
- Świerzawa
- Wojcieszów
- Bolków
- Janowice Wielkie
- Marciszów
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
109.03 km (3.00 km teren), czas: 07:24 h, avg:14.73 km/h,
prędkość maks: 59.25 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1250 (kcal)
Polska SW II - Ze Ślężą w tle
Wtorek, 4 lipca 2017 | dodano: 03.08.2017Kategoria Nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, >200, Gminy, 2017 Dolny Śląsk
Pobudka około 5 i kilka minut później już rozpoczęła się jazda na wschód, jadąc po porannych ulicach Wrocławia. Trasa przez miasto była bardzo zagmatwana. Wpadły m.in Jemiołowa, Grabskiego, Powstańców Śląskich, Ciepła, Przestrzenna, Świętego Jerzego, Prudnicka, Nyska, Piękna. Przeważnie była to jazda po osiedlach i na zapleczach budynków. Do Krakowskiej prowadziła ścieżka rowerowa na wiadukt ponad torami. Po drugiej stronie schody. Dalej Na Niskich Łąkach. Skręt w Rakowiecką, gdy dotarło do mnie, że źle jadę. Na Grobli i most Grunwaldzki. Przejazd prze tereny Politechniki Wrocławskiej. Wyspiańskiego, most Zwierzyniecki i Hala Stulecia. Potem krótka przejażdżka przez parku ku wschodowi i Kopernika na północ. Wyjazd na ścieżkę przy DW 455, przecięcie kanału i skręt w Wilczycką.
05:32. Wrocław. SkyTower widziany z ul. Powstańców Śląskich
06:57 Wrocław. Hala Stulecia. Widok ku SW
W Wilczycach skręt w Polną i dróżką pod lasem, przedzielona fragmentem asfaltu. Za nim trwały jakieś prace budowlane. Wyjazd na ulicę, przy północnym krańcu cmentarza. Znajdowały się tam zakłady przemysłowe. Dojazd do DK 98. Zapowiadane na ten poranek opady w końcu zstąpiły. Od Mirkowa trochę kropelek, a w Długołęce całkiem sporo deszczu. Zjazd na przystanek i przerwa. Podczas niej posiłe, a po opadach skręt na południe. Rozpogodziło się i było bardzo ciepło. Przez Kamień do Kiełczowa w Dobrzykowicach ktoś chciał mi "pomóc" z trasą, widząc mapę, ale szybko zrozumiał, że nie potrzeba. Potem dość mozolne tłuczenie się do Jelcz-Laskowic, z jedną przerwą na przystanku. Podjazd pod UMiG w zadbanym pałacyku. Później zły skręt, zaczynając zmierzać na południe. dopiero przy tabliczce z końcem miejscowości, udało się zorientować i zawrócić na północ. W Czernicy chęć na zakupy, ale sklep był chyba zlikwidowany. Dopiero w Kamieniu Wrocławskim mi się udało.
09:06. Kiełczów. Wnętrze kościoła pw. Matki Bożej Różańcowej z XVIII w.
10:49. Jelcz-Laskowice. UMiG w pałacu z XIX w.
10:51. Jelcz-Laskowice. Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika z XVII w.
Teraz czekało mnie odnalezienie i przebycie mostu nad Odrą. Intuicja podpowiadała, by skręcić za znakiem na Łany. Dobra podpowiedź. Tuż za wiaduktem wjazd do wsi i zerk na mapę. Zachciało mi się przejechać po wszystkich uliczkach, skoro było ich tak mało, ale plan trasy naglił. Po prostu skręt w Królewską, wjazd na wał po ścieżynce dla pieszych i powrót w okolice mostu. Tam szeroka trasa pieszych i rowerzystów, z widokiem na rzekę, od ruchu ulicznego odgrodzona ekranami. Komfortowo. Trasa, już pozbawiona ekranów, doprowadziła do Siechnic. Na wiadukcie nad torami naszła refleksja, że nie tą trasą mi trzeba. Skręt w DK 94 i za wiaduktem w prawo. Przez kilka wsi dojazd do DW 395. W Turowie zły skręt. Po kocich łbach wyjazd na Mędłów, ale w połowie nawrót i już bez przeszkód udało się dojechać do Żórawiny.
12:40. Łany. Widok z mostu nad Odrą na Kamieniec Wrocławski ku SE
12:40. Łany. Most im. Generała Augusta Emila Fieldorfa nad Odrą z 2015 r. Widok ku SW
13:43. Turów. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny z XVI w.
14:02. Żórawina. Kościół pw. Świętej Trójcy z XIV w.
Krótki odcinek ku NW mozolnie pod wiatr. Podobnie było przed przekroczeniem Odry. Na skrzyżowaniu w Galowicach przegląd mapy. Na szczęście trasa zmieniała kurs nieco na południe. W Pełczycach poleżanka na przystanku. Tuż za Kobierzycami remont drogi. Nie chciało mi się przebijać, więc skręt w pole po lewej, by przez kukurydziany szlak wjechać od południa do Królikowic. Tu trasa pod wiatr, ale bardziej na północ, wiec ciut lżej. Dopiero po przecięciu DK 35, (co też trwało, ze względu na obfity ruch aut) zrobiło się źle. Szczególnie po skręcie w Strzeganowicach na zachód. Z ulgą powitawszy Kąty Wrocławskie, przyszła pora dotrzeć na rynek i zawitać do cukierni, położonej naprzeciw ratusza. Chciało mi się jakieś pieczywo, ale wyprzedano praktycznie wszystko. Zakupione dwa ciasta (jabłecznik z kremem i czekoladowiec z wiśniami) i duży lód włoski, który był najlepszym jaki do tej pory zdarzyło się zjeść. Ciasta zjedzone dopiero na przystanku w Piławie, żeby nie zapychać się tak od razu.
14:35. Turów. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny z XVI w.
15:59. Krzyżowice. Pałac z XVIII w. Siedziba Powiatowego Zespołu Szkół nr 1
16:00. Krzyżowice. Pałac z XVIII w. Herb rodziny von Tschirschky-Reichell
16:19. Małuszów. Na podjeździe za wsią. Widok na Ślężę (20 km) ku SW
16:51. Kąty Wrocławskie. Rynek. Widok ku NE
Za Mietkowem podjazd do Borzygniewu, by popatrzyć na zbiornik wodny. Spory podjazd. Kilka zdjęć w kierunku Ślęży. Szybki zjazd. Za torami kolejny zbiornik wodny. Ten powstał w wyrobisku kopalni kruszywa, w ciągu kilku lat znacznie zwiększył swoją powierzchnię. W Kostomłotach wjazd nie w tą ulicę i wyjazd na gruntówkę, biegnącą ku autostradzie. Po łące przez kilkaset metrów, obchodząc krzaczory ku północy i wyjeżdżając na skromny wiadukt. Po drugiej stronie szutrówka. Przy zakładzie BISEK-asfalt, zaczynał się asfalt. Docierając do Gościsławia, wydawało mi się, że może to już Udanin, ale jednak nie. Zmiana kursu na NW. Wiatr był już słabszy i zbliżał się wieczór. Ludzi prawie nie było widać, auta prawie nie jeździły. Może ze 2-3 na wioskę, póki nie dotarło się do Mierczyc. Bardzo pusto tam było, a przez to spokojnie. Gdyby tylko asfalt był lepszy. Szczególnie w Mieczkowie - żeby tam był. W Udaninie ciut większy ruch. Tuż za miejscowością nieczynna stacja kolejowa, za nią stacja paliw, zamknięty, opuszczony dwór rodziny von Richthofen z przełomu XIX i XX w. Po prawej zamknięty na kłódkę plac z mnóstwem gratów, a tuż za załomem ogrodzenia dróżka. Poprowadziła mnie do budynku piekarni, która jednak nie była opuszczona, jak to oznajmił głośno tam żyjący pies.
18:15. Borzygniew. Jezioro Mietkowskie. Widok ku SSE.
18:16. Borzygniew. Ślęża (13 km)
19:02. Kostomłoty. Widok ze wschodniego wiaduktu nad A4 ku NW. Na horyzoncie SkyTower (17 km)
19.16. Kostomłoty. Widok z ul. Polnej przy A2 ku NE
19:18. Kostomłoty. Środkowy z trzech wiaduktów. Z lewej Ślęża.
19:44. Mieczków. Kościół ewangelicki z XIX w.
20:17. Udanin. Kościół pw. św. Urszuli z XIII w.
20:41. Konary. Przy cmentarzu. Z lewej Kopalnia łupka szarogłazowego "Jenków". W centrum maszt (4 km) przy kopalni kruszyw "Bielawy". Linia rzadko rosnących drzewa przez całe zdjęcie, wyznacza DW 363. Zagęszczenie drzew z prawej, to skrzyżowanie z DW 345. Widok ku N
20:42. Konary. Przy cmentarzu. Linia drzew wyznacza DW 345. Z lewej widoczna wieża kościoła w Budziszowie Wielkim (6km). Nieco w prawo, maszt we przy wsi Dębice (13 km) i dalej wzgórze Rogala (162 m n.p.m; 16 km) koło Proszkowa. Za lasem po prawej ukryta wieś Drogomiłowice. Widok ku NE
Tuż za DW 363 podjazd, z którego roztaczał się widok na zachodzące słońce, odległe pole wiatraków i teren, przez który teraz przyszło mi jechać. Niestety, było już zbyt późno, by móc się poprzyglądać. Zjazd do Granowic. Rower momentalnie nabrał prędkości. Ręce trochę przymarzły. Tu już było więcej ludzi. Nawet jeden gonił za drugim, bo mieli małą sprzeczkę. Za dużo testosteronu. W Wądrożach Wielkich przerwa i dwukrotne przygotowanie się do nocnej jazdy (ale nogawki, bluza jedna i druga nie zostały wykorzystane ani razu w tym celu, a spodnie tylko raz). Jedno w środku, drugie tuż za wsią. Zapadła noc. Z mapy udało się odczytać, że tuż za granicą gmin, tuż za rzeką, będzie skręt w prawo. O mało, a by była przeoczona. Przerwa przy właściwym skręcie, zerk na mapę i przypomniało mi się, że już za mną została rzeka i granica. Za Polanką ciekawa, wijąca się trasa ze zjazdami i podjazdami. Jedno auto mnie wyprzedzało, trochę ułatwiając nawigację świetlną. Krótka przerwa w Tyńcu Legnickim. W porę udało mi się zorientować, by odbić ku NE.
21:08. Granowice. Z prawej Mniszka Góra (310 m n.p.m., 44 km) z zamkiem Grodziec. Z lewej Pogórze Złotoryjskie z widocznym Parkiem Krajobrazowym Chełmy (~20 km) i okolicami Złotoryi (w centrum, ~30 km). Widok ku W
21:08. Granowice. Na horyzoncie farma wiatraków w Księginicach (W) i Taczalinie (E). Widok ku NNW
21:13. Granowice. Na horyzoncie huta miedzi "Legnica". Widok ku NW
Wjazd do Rui. I tu zaczęły się szutrowe schody. Po skręcie na wschód, tuż za wsią pojawił się rozjazd. Chwila stania, myślenia, patrzenia w gwiazdy, po czym padł wybór drogi, która wydawała się prowadzić bardziej na wschód. Dobrze? Źle? Po prostu prosto. Droga szutrowa, sporo kamieni, prowadziła w dół. Nie było celu świecić lampką. Księżyc zbliżał się do pełni i widoczność byłą całkiem niezła. Zastanawiało mnie, czy aby nie rozłożyć namiotu, ale trzeba było korzystać z tego, że wiatr ucichł, a tak to bym miał jutro całkiem pokaźny odcinek walki z nim. Potem kolejny rozjazd. lepszą drogą w lewo, albo bardziej zarośniętą prosto. No to prosto. Jakieś kałuże, błoto, czasem gruz. Czy ja zjeżdżam do rzeki? Bez lampki się dało przejechać, bo drzewa zasłoniły cały blask z nieba. Wtem jakieś ogrodzenie po lewej, jakaś lampa. Cywilizacja. Oto wieś Kwietno. Wyjazd na drogę asfaltową, ale dalej naprzód. Znów szuter, podjazd przez las, ale bez kałuż. Proszków. Głośne psy a dalej znów szuter. W końcu Środa Śląska.
Pętla przez Górną z nawrotem Strzelecką. Trochę kręcenia koło marketu i skręt w Malczycką, gdy udało się ogarnąć, jak dalej jechać. Znów pusta droga. Ładny asfalt, który przeszedł w gorszy. Blask bez lampki. Znów mnie naszły myśli o nocowaniu, ale pojawiły się Malczyce. Tam trasa na Kawice, która biegła blisko rzeki. Wyprowadziła mnie na DW 338, ale bez oznaczenia. Wydawało mi się, że to pewnie krajówka, więc skręt w prawo. Pomyłka odkryta w połowie mostu, podczas patrzenia w gwiazdy, aby się odnaleźć. 1,5 km nawrotu, do pierwszego skrętu ku NW. Przerwa na przystanku w Rogowie Legnickim. Tempo do Prochowic mi się poprawiło. Tam do Rynku, Jaworowską na DK94, a potem skręt na wiadukt ku DK 36. Ta trasa prowadziła mnie do Kunic, mijając raczej pędem. Raz tylko zjazd na całą Brzozową w Szczytnikach Małych, a potem w Czarną do Kunic nad jezioro. 3 Maja nawrót do krajówki, chwilę jeszcze pokręciwszy po centrum, następnie udając się Polną na zachód. Nocleg, tuż po świcie, wypadł już w granicach Legnicy.
03:48. Kunice. Świt nad jeziorem. Widok ku E
Zaliczone gminy
- Długołęka- Czernica
- Siechnice
- Żórawina
- Kąty Wrocławskie
- Mietków
- Kostomłoty
- Udanin
- Wądroże Wielkie
- Ruja
- Malczyce
- Środa Śląska
- Prochowice
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
267.81 km (27.00 km teren), czas: 17:27 h, avg:15.35 km/h,
prędkość maks: 46.21 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2783 (kcal)
Polska SW I - Wrocławski nocleg
Poniedziałek, 3 lipca 2017 | dodano: 16.07.2017Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, 2017 Dolny Śląsk
Wyjazd pociągiem około 15. We Wrocławiu koło 21. Jeden zasłyszany kwiatek. "Ciekawe jak daleko stąd do Suwałek". Z początku nie było mi wiadome, w którą stronę się udać. W końcu wyjazd zachodnim wyjściem, dając znać Em. Przejazd na Pabianicką, koło Skytower, by wpaść na właściwą ulicę. Niemal momentalnie udało się trafić pod odpowiedni adres. Przegadaliśmy sporo. Wybierał się na północ Polski, przy okazji planując trasę pod gminy. Sen nadszedł koło północy. W pewnym sensie. Trochę trudno mi to przyszło, bo chęć do jazdy była spora.
21:29. Wrocław. Dworzec Główny
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
4.72 km (3.00 km teren), czas: 00:25 h, avg:11.33 km/h,
prędkość maks: 19.90 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 39 (kcal)
Przejażdżka
Poniedziałek, 26 czerwca 2017 | dodano: 26.06.2017Kategoria Zwykłe przejażdżki
Próba jazdy po przerwie. W tylnym kole ciut mało powietrza.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
0.20 km (0.00 km teren), czas: 00:01 h, avg:12.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z pola
Wtorek, 30 maja 2017 | dodano: 30.05.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki
Przez Las Złotopolicki od wschodu. Bardzo wysokie drzewa. Części już nie ma w skutek wycinek. Przez Kamienicę-Wygodę do krajówki, a z niej zjazd na polną drogą za Miączynem. Przez pola do domu.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
15.50 km (10.00 km teren), czas: 01:20 h, avg:11.62 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Sierpecki Maraton 24H
Sobota, 27 maja 2017 | dodano: 28.05.2017Kategoria >10 osób, Maratony, Samotnie, Wyprawki w regionie, Z Kasią, Z rodziną
Rano zawiozła mnie do Sierpca mama. Jeszcze tylko zakupy przed samymi zawodami w pobliskim markecie.
Więc na wstępie, w moim wykonaniu nie było to 24h. Zabawa skończyła się po piątym okrążeniu, po którym podawano pomidorową, po czym przyszła pora zakończyć i ruszyć w stronę Drobina przez wsie. W zabawie brało udział około 100 osób. Trasa maratonu przebiegała jak poniżej:
- Start na rogu Piastowskiej i Świętokrzyskiej spod budynku Centrum Kultury i Sztuki
- Wzdłuż parku ze stawem Jeziórka, lekko pod górkę na przejazd kolejowy
- Ostry skręt w Staszica. Po drugim okrążeniu było tam trochę szkła, które chyba ktoś później uprzątnął.
- Wzdłuż torów ulicą Staszica, która w połowie była w nie najlepszej jakości. Po prawej trochę łat, po lewej w miarę równy, ciemniejszy pas asfaltu.
- Przy drugim przejeździe łączyła się z Dworcową. Trzeba było uważać na auta przy wjeździe, ale tylko raz trzeba mi się było pospieszyć.
- Pod koniec ulicy dworek po lewej, ukryty w parku za ogrodzeniem. Niebawem łuk w lewo, na którym automatycznie się przyspieszało min o 10km/h. teren trochę opadał. minusem była droga w prawo, z którego, lub w który coś mogło skręcać. Raz się trochę przyblokowało przez ciągnik, ale pojazdy w miarę szybko opuściły to miejsce
- Prosta, kończąca się łukiem ze spadkiem do mostu na Skrwie w Kwaśnie. Tam kilka razy zdarzało mi się mijać z jadącym z naprzeciwka x.. Podjazd za mostem łagodniejszy, zazwyczaj około 20-25km/h, powrotny poniżej 20km/h. Na mostku z powrotem plamy jakiejś utwardzonej ziemi czy betonu. Po północnej stronie widać wysoki młyn z wybitymi oknami (nie wszystkimi) i zaporę na rzece
- Podjazd ciągnął się w otoczeniu drzew i kończył tam, gdzie pojawiło się pole po prawej. Po lewej jeszcze ciągnęło się trochę drzew do Żochowa
- W Żochowie prosta. Sporo ludzi. Wywieszone pranie. Skręt z zachowaniem ostrożności. Niewielki sklepik i jakieś zaniedbane gospodarstwo przy skrzyżowaniu
- Trochę szybszy odcinek przy łuku w prawo. Trasa zniknęła w lesie
- Prawie dwa kilometry dalej skręt w lewo. Przez trzy okrążenia stali tam strażacy. Tuż przed tym miejscem baner, z ręcznie wymalowanym oznaczeniem skrętu. Czarne wypełnienie wielkiej strzałki. Niewielkie uszkodzenie nawierzchni po północnej stronie drogi.
- Chwilowe uspokojenie po zmianie kierunku jazdy i przyspieszenie w kierunku dopływu Skrwy. Przyjemny światłocień między iglastymi drzewami. Trochę gruzu po lewej stronie obniżenia terenu. Męczący podjazd. Z lewej spory obszar po wycince. Droga asfaltowa pełna wypukłości spowodowanych drążeniem korzeni. Niewielkich i dających się łatwo omijać.
- Wyjazd z lasu w Dobaczewie. Tuż przedtem kapliczka po prawej. Teren praktycznie odsłonięty, wystawiony na hulanki wiatru. Szybki, choć łagodny zjazd w stronę rzeki. Znaczny łuk w prawo. Lekki podjazd i walka z wiatrem. Ostry skręt w Choczeniu przy kapliczce. Koło lasu sporo garbów.
- Grabówiec z ledwie kilkoma domami. Z jednego wypatrywało sporo dzieci. Skręt do Ligowa
- Okropny, dziurawy, łatany, nierówny odcinek do Punktu Kontrolnego.
- Punkt Kontrolny w Ligowie. Przy pierwszym i drugim okrążeniu korzystając z tamtejszego zaopatrzenia. Potem tylko pieczątka. Na ostatnim skusiła mnie herbatę i potrzebowa przerwy.
- Za Ligowem aromaty, chyba od północy. Długa, szybka, przeważnie prosta z wiatrem. Za Śniechami znów las
- Jedno obniżenie nad rzeczką. Podjazd mniejszy z spośród dotychczasowych. Niedaleko parking leśny po lewej. Wkrótce zamknięcie pętli przy skręcie na Dobaczewo.
Na pierwszym okrążeniu przemykanie do przodu, bo sporo osób jechało z dość niską prędkością. Koło Dobaczewa ktoś mnie wyprzedził, gdy prędkość mi zmalała, więc przyszła pora jechać za nim. Koło garbatego lasku jechało nas trzech, a w Grabówcu zaczął nas wyprzedzać "Włocławski Pociąg". Udało mi się dołączyć do nich do nich, trzymając się tak do Ligowa. Tam pora odpuścić, bo tętno za mocno skoczyło. Z oczu zniknęli mi dopiero na zakrętach w Śniechach. W Lesie chyba znowu się pod kogoś podłączenie. Nie wiem czemu, ale tam akurat często się zdarzało. Pod koniec pierwszego okrążenia jechał pociąg towarowy, szlaban zamknięty, wiec zgodnie z zaleceniem, tak jak kilka osób, przedostanie się przejściem pieszym pod torami.
Na drugim okrążeniu w lesie przed skrętem podłączenie do czterech osób, w tym dwóch we włocławskich koszulkach. Jechali spokojniej, a "Pociąg" robił swoje. Przejazd z nimi do Ligowa. Wcinając płaską bułkę z kruszonką, powrót do jazdy wcześniej niż oni, ale dogonili mnie gdzieś w lesie lub tuż za nim. Tu średnia kształtowała się na poziomie ponad 28km/h
Na trzecim okrążeniu, koło skrętu na Dobaczew jazda w pobliżu dwóch osób z Sierpca, ale za lasem odpadnięcie. Zaczynało mi doskwierać kolano, które najwidoczniej nie zregenerowało się od poprzedniego wyjazdu. Na mecie dłuższa przerwa.
Na czwartym okrążeniu przez krótki czas jazda w pobliżu dwóch osób z Sierpca. Na pustej przestrzeni doścignął mnie "niebieski wojownik z sakwą", trzymając się go do Ligowa. Później jeszcze trochę na odcinku leśnym i tuż za nim, gdy znów mnie doścignął. Na PK przyjechaliśmy praktycznie w ten sam czas. Znów trochę dłuższy odpoczynek, lecz krócej niż po poprzednim okrążeniu.
Na piątym jazda była w większości samotna. Na PK przerwa, trochę gadki. W tym czasie pieczątkę podbijał Piór., który rozpoczął nieco później i było to jego trzecie okrążenie. W lesie doścignął mnie ktoś na 26", więc tuż za nim udało mi się jechać do Żochowa. Podjazd za Skrwą 10km/h. Na tym okrążeniu zapadła decyzja o skończeniu maratonu. Na miejscu posiłek, uzupełnienie wody, medal.
Z miasta wyjazd Kasztanową, Kochanowskiego, Paderewskiego, Białobłocką. Długa i dość wolna jazda do Goleszyna. Po drodze raz mnie o mało ktoś nie uderzył, bo nie mógł wytrzymać zmniejszenia prędkości, gdy z naprzeciwka jechał sznur aut. W Białyszewie tragiczna nawierzchnia. Od Wawrzyna Kmiecego jej brak. Dalej Krajewice Małe, Rekowo, Majki Małe. Mnóstwo szutrów i niewiedza gdzie jestem. Wyjazd w Słupi na asfalt. Skręt w Petrykozy, polną drogą do Kosmaczewa, asfaltem przez Mańkowo, z fragmentem gruntu za ostatnim gospodarstwem. Koniec po zachodzie słońca na przystanku w pobliżu skrętu na Milewko. Tam podjechała po mnie Kasia.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
201.58 km (7.00 km teren), czas: 08:32 h, avg:23.62 km/h,
prędkość maks: 48.56 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3381 (kcal)
Zlot w Krzętowie IV - Włoszczowa i Warszawa
Niedziela, 21 maja 2017 | dodano: 01.07.2017Kategoria 3-4 Osoby, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, Podróżerowerowe.info, 2017 Łódzkie S, Z rodziną
2017.05.18 - 21 Zlot w Krzętowie - cała trasa
Rozjazdy pozlotowe
No i po zlocie. Pobudka trochę później niż mi się chciało. Pakowanie, rower stał koło budynku, ostatnia zupka. Trochę siedzenia przy resztkach ogniska, aż pojawił się Em. Jeszcze chwila i spacer pod główny budynek, gdzie kolejnymi grupkami odjeżdżały ostatnie pozostałe tutaj osoby. Wraz z Em. i Wa. wyruszaliśmy jako jedni z ostatnich, choć jeszcze było trochę osób, które do tej pory nie opuściło terenu namiotowego. Krzętów opuściliśmy starym drewnianym mostem, postawionym obok resztek poprzedniego. Szybko przejechaliśmy przez Łapczyną Wolę. W Bożej Woli trafiły się niezłe podjazdy. Z Józefowa długi, szybki zjazd. Spokojniej przez Zagacie i przerwa na wiadukcie za Zaostrowem. Tam obaj odbili drogą na północ, a ja do Słupi. Prawie. W Wólce udało się zorientować, że muszę odbić jeszcze trochę ku NE. Dojazd do tabliczki z nazwą miejscowości, przejazd jeszcze za dwa domy po lewej i nawrót.08:59. Zachodnia część noclegu
08:59. Poranek po ognisku
10:13.Grupa Jelonogórska
10:36. Przyrodniczy akcent w łazience
10:42. Krzętów. Przeprawa mostem wyremontowanym w 2012 r.
10:54. Pilica w Krzętowie. W tle Bukowa Góra (335 m n.p.m.). Widok ku NE
11:07. Łapczyna Wola. Ruiny kalwińskiego zboru z XVII w.
11:18. Boża Wola. Na wprost pagór o wysokości 313 m n.p.m. Widok ku NE
11:50. Zaostrów. Ruina przy DP 0398T
12:10. Rytlów. Z prawej podłużna Fajna Rybka (347 m n.p.m.). W centrum podwójna Kozłowa Góra (336m n.p.m.). Z lewej pagórki koło Starej Wsi. Widok ku E (~9km)
Do Włoszczowej
Przez raczej puste tereny jechało się do Oleszna. Przed miejscowością podjazd z ładnym widokiem i podobnie za nią. Wyjazd Włoszczowską licząc czas i kilometry, czy zdążę na pociąg. Droga wiodła przez las, przecinała stawy i niesamowicie się ciągnęła, nie dając oznak końca. Tempo bardzo mi wzrosło.12:52 Oleszno. Widok na Wzgórza Przedborskie ku NW (~9km). Z lewej nadajnik TV Dobromierz, w centrum Buczyna (330 m n.p.m.) ponad wsią Boża Wola, zaś najbardziej po prawej Góra Krzemycza (332 m n.p.m.)
Włoszczowa
W mieście skręt w Mleczarską, pytając przy okazji jakąś kobietę o stację, której położenie było mi znane tylko orientacyjnie. Na miejscu od razu na peron, na 3 minuty przed przyjazdem pociągu... A nie. Ten przyjeżdżał z Warszawy. Do stolicy miał się zjawić za pół godziny. Rower czekał na peronie podczas kupowania biletu na dworcu. Była niewielka kolejka. Bilet kupiony o 13:55 ze stacji Włoszczowa Północ do stacji Warszawa Zachodnia (przez Grodzisk Mazowiecki). Planowy czas przejazdu między 14:13 a 15:45. Powrót do roweru i spacer za budkę przeciwdeszczową. Wtem doszło do moich uszu wołanie. Oto zbliżało się trzech zlotowiczów. Razem pojechaliśmy jednym pociągiem do Warszawy, a po drodze dosiadła się jeszcze dwójka rowerzystów. Trochę ludzi stało, ale tłoku nie było.13:39. Perony stacji Włoszczowa Północ
Warszawa
Z pociągu wyjście na zachodnim, gdzie zwyciężył mnie głód. Nie można było nie skorzystać z odwiedzenia baru, który przez tyle lat studiów był przez mnie odwiedzany. Przejazd przez park, który przechodził modernizacją. Na pewno powstanie więcej chodników, a co jeszcze to się zobaczy. Po obiedzie skręt w Pawińskiego i jeszcze przed Dickensa skręt między osiedlami ku NW. W Parku Szczęśliwickim jakiś koncert więc mnie zachęciło, ale w zasadzie tylko na jeden utwór. Potem wstęp do Fortu Szczęśliwickiego, gdzie dawno mnie nie było.Tym razem jazda po części północnej, gdzie na kupach leżało mnóstwo gruzu. Następnie koło Decathlonu za tory i dalej wzdłuż nich ku wschodowi. Stamtąd do chałupek, gdzie naszły mnie niepewne odczucia, więc czym prędzej spacerem na stronę bardziej cywilizowaną, to jest ku terenowi Serwisu PKS. Pod torami ścieżką, skręt w Parafialną, Szymczaka, Klonowicza, Bema, część osiedla między Płocką i Sienkiewcza. Do Okopowej, przejeżdżając koło ruin Almameru i budowy na Chłodnej.. Dalej znów po osiedlu, na zachód do Działdowskiej.I jeszcze kolejne koło Tyszkiewicza. Chodnikiem wzdłuż Ostroroga. Na Tatarskiej jakiś wariat, który tak wyprzedzał, że aż go inni kierowcy strąbili. Oczywiście super fura i głośny silnik.15:59. Warszawa. Rozpoczęły się prace nad stworzeniem Parku Zachodniego. Po lewej budynek przy Bitwy Warszawskiej 1920 r. 18
16:37. Warszawa. Park Szczęśliwicki. "Majówka Tradycyjnie Na ludowo Wielokulturowo"
Za torami przez nieużytek do Przasnyskiej. Po osiedlach Żoliborza, gdzie nastąpiła leżąca przerwa na ławce, odpoczywając przez około godzinę; przy i przez Sadowskiej i na Schroegera. Na placu Konfederacji znów muzyka, tańce i zabawa. Ludzie cieszyli się z nadejścia ciepłych dni. Od Przybyszewskiego kolejne osiedla. Trochę na południe przy Wilkońskiego, a potem na północ. Trochę po Kasprowicza i znów osiedla na Wrzecionie. Dalej było już prosto. Północna część Książąt Mazowieckich była zamknięta bo kończył się remont, więc przejazd Farysa. Dawno mnie nie było w Parku Młocińskim, wiec nastąpił przejazd wschodnią drogą. Na otwartej polanie mnóstwo ognisk, grilla, dymu, nafty. Przed rozjazdem przerwa na ławce. Akurat zapadła noc. Okazja do przetestowania lampki w warunkach miedzydrzewnych do Dziwożony. Dalej 11 Listopada, ślepą Prochowni, miedzy blokami przy Columbia Heights. W pełni. Już wylano asfalt na Raabego i była przejezdna. Dalej na Czosnów z odbiciem w Skrzetuskiego, a jeszcze później Podróżną do DK7 i nawrót Nadwiślańską. Do Czosnowa Rolniczą i koniec.
Zaliczone gminy
- Słupia KoneckaRower:Czarny
Dane wycieczki:
112.47 km (7.00 km teren), czas: 07:14 h, avg:15.55 km/h,
prędkość maks: 51.65 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1325 (kcal)