Chociszewo
Środa, 15 kwietnia 2015 | dodano: 15.04.2015Kategoria .3-4 Osoby, .Zwykłe przejażdżki, .Z Kasią
Wyjazd w trójkę w godzinach wieczornych. Akurat zdążyło się rozpogodzić i wyszło słońce. W sam raz na ostatnią godzinę tego dnia. Początek przez Borek, polną drogą wzdłuż Chociszewskiej strugi i wyjazd koło stacji. Przejazd koło kościoła i szutrówka miedzy polami do zjazdu w małej parowie w Miączynie. Powrót wałem z wykorzystaniem dróżki koło kolegi.

Chociszewo. Po lewej szkoła w dworku. Widok ku E

Polna droga z Chociszewa do Miączyna. Widok ku NW
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
11.43 km (8.50 km teren), czas: 00:51 h, avg:13.45 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hKopiec, Czerwiński las i wyrobiska
Wtorek, 14 kwietnia 2015 | dodano: 15.04.2015Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w okolicy
Rankiem zakończyło się opisywanie Wyprawy Dookoła Bałtyku z 2009. Później przyszło mi na myśl, że warto skoczyć do któregoś z nadwiślańskich lasów i padło na zachód. Początkowe kilometry głównymi drogami wzdłuż Wisły. Do Czerwińska wjazd starym mostkiem i przejazd przez rynek do ulicy Kościuszki. Pod jej koniec, niedaleko od zmiany rodzaju nawierzchni na szutrową, skręt w lewo po górkę, omijając z lewej kilka domów. Droga sprawiała wrażenie wjeżdżania w podwórko, ale spokojnie można było udać się dalej ku górze.

Kopiec Kościuszki w Czerwińsku nad Wisłą, widziany z poziomu parowy, która była drogą dojazdową do osiedla pod Kopcem. Widok ku W

Parowa pod Kopcem Kościuszki. Przedwojenna droga, łącząca Dunina z Kościuszki, w owym czasie boczny wjazd na teren cementowni. Po wojnie powstało osiedle pod Kopcem, do której ta droga prowadziła. Cementownia zakończyła pracę w latach 80'. Widok ku N

Czerwińsku nad Wisłą. Kopiec Kościuszki widziany z poziomu wysoczyzny ku SE
To znaczy można by było, gdyby droga była oczyszczona i jakoś po ludzku potraktowana. W rzeczywistości była to zarośnięta krzakami i wypełniona liśćmi szeroka parowa. Jako, że rośliny jeszcze nie zaczęły się intensywnie rozwijać, można było w miarę spokojnie przejść. Spacerem do podnóży Kopca Kościuszki, wspinając się po stromym zboczu. Kopiec znajdował się dość wysoko, choć sam był raczej niewysoki.

Ciekawostki z Czerwińska w pobliżu Kopca

W pobliżu Kopca Kościuszki w Czerwińsku nad Wisłą
Nie chcąc zawracać, kontynuacja ku północy. Przedzieranie przez krzaki i zaniedbane drzewa. Jak się okazało, leżące na prywatnej posesji, nieogrodzonej od południa. Od północy ogrodzenie tylko udawało, że istnieje. Już na ulicy Piotra Dunina skręt na zachód. Wjazd w jedną z dróg, prowadzących do 2-3 działek w pobliżu zbocza, zakończonej ślepo, o ile nie brać pod uwagę ogrodzenia po prawej i pola po lewej.

Ciekawostki z Czerwińska w pobliżu Kopca

Czerwińsk nad Wisłą. Wieś Śladów i Puszcza Kampinoska widoczne z ulicy Piotra Dunina ku S
Powrót i dojazd do końca ulicy. Tuż za sadem, nim wjechało się w pobliże gospodarstwa, przejazd po łące w kierunku lasu. Nie było mnie tam od lat. Zejście na dół, unikając gałęzi i zwalonych drzew. Kilka minut później prowadziła mnie stara ścieżka. Trochę zarosła, ale kawałek od kapliczki była przejezdna, tak jak za dawnych lat. Skręt w lewo na najbliższym "skrzyżowaniu", gdy z prawej pojawiła się szeroka parowa, a na ziemi widać było osady z niej spłukane.

Kapliczka w E Czerwińskim Lesie. Widok ku E

Osady poopadowe na szlaku w Czerwińskim Lesie. Widok ku W
Odtąd przemieszczanie trwało wzdłuż wysokiego lesistego brzegu. Miejscami pojawiał się piach, lecz było go niewiele. Po pewnym czasie widać było ruiny domu, w którym dostrzec można było oznaki odwiedzania go przez różnych ludzi. Tuż za nim zjazd na dół, znajdując się na poziomie niewiele wyższym niż powierzchnia rzeki.

Czerwiński Las. Nad Wisłą w pobliżu gniazda CKM. Widok ku W

Czerwiński Las. Nad Wisłą w pobliżu gniazda CKM. Widok ku S

Czerwiński Las. Nad Wisłą w pobliżu gniazda CKM. Widok ku E

Czerwiński Las. Nad Wisłą w pobliżu gniazda CKM. Widok ku W

Czerwiński Las. Nad Wisłą między gniazdem CKM i opuszczonym domem. Widok ku W

Ruina w Czerwińskim Lesie, tuż przed początkiem zejścia na kępę. Widok ku N

Ruina w Czerwińskim Lesie, tuż przed początkiem zejścia na kępę. Widok ku NW

Kępa w Czerwińskim Lesie. Widok ku W
Spacer tam trwał póki widać było szlak. Po pewnym czasie skręt od rzeki ku wysoczyźnie. Przejazd przez leśne wypłaszczenie pomiędzy zboczem terenów nad Wisłą i samej wysoczyzny. Opuszczenie las nastąpiło podchodząc stromym podjazdem i przejeżdżając przez pole do krajówki na Woli Czerwińskiej w okolicach zakrętu. Ujechało się kawałek na wschód po krajówce, a potem skręt polną droga na północ. Z prawej strony widać było kolejną ruinę, stojącą w pewnej odległości od dróżki. Walcząc z bocznym wiatrem wyjazd na szutrówkę do Stobiecina. Cofnięcie w kierunku Czerwińska, ale wjeżdżając na polną drogę, pomiędzy dwoma domkami w środku pola. Przecinało się asfalt do Garwolewa i polną droga mijało wysypisko.

Ruina na zapleczu Woli Czerwińskiej 4. Widok ku E

Wola Czerwińska 5B. Polna droga do Kolonii Czerwińskiej. Widok ku N
Chwila jazdy asfaltem na północ i przejazd zachodnią część Parlina, kończąc w północno-wschodnim Janikowie. Dość porządna szutrówka, która przeszła w umiarkowaną, szeroką polną. Przejazd przez dzikie wysypisko w Boguszynie, a potem wjazd w wyrobisko po dawnej, odkrywkowej kopalni żwiru. Podróż na dnie najstarszego, już zarastającego drzewami, oraz wzdłuż N krawędzi nieco nowszego, wciąż przejrzystego. Potem wzdłuż użytkowanych przy DW 570 - Zachodni od północy i na jego dnie, a Wschodni od południa ku N, koło najnowszego, który zaczęto eksploatować od 2011 roku. Przy okazji zdarzyło mi się przewalić na piaszczystej polnej drodze.

W starym wyrobisku przy granicy Boguszyna Nowego i Komsina. Widok ku N

W starym wyrobisku przy granicy Boguszyna Nowego i Komsina. Widok ku NW

W starym wyrobisku przy granicy Boguszyna Nowego i Komsina. Widok ku NE

W starym wyrobisku przy granicy Boguszyna Nowego i Komsina. Widok ku NNW

Zachodnie wyrobisko przy DW 570. Widok ku SE

Wschodnie wyrobisko przy DW 570. Widok ku NW
Powrót do domu przez Chociszewo. Wiatr w drodze powrotnej sprzyjał i nawet na szutrze bez problemu wpadało 35km/h. Nazajutrz rano dotknęło mnie uczucie połamania. Poza tym zakończył się pierwszy test aparatu. Na 3 bateriach AA 2400 mAh (już nieco leciwych) ~wyrobił 1150 zdjęć, z dość częstym używaniem zoomu i kilkukrotnym użyciem lampy + około 2 minuty filmu. Ponadto trzykrotnie zrzucał zdjęcia na komputer i tyleż samo były odtwarzane z niego samego na zewnętrznym wyświetlaczu.
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
32.75 km (24.00 km teren), czas: 02:43 h, avg:12.06 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hPrzez Strzembowski Las
Sobota, 11 kwietnia 2015 | dodano: 11.04.2015Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w okolicy
W nocy nie chciało mi się zasnąć aż do rana. Już raz tak było, gdy po raz pierwszy przyszło mi jechać Skierniewice. Tego dnia nie miało być ani tak daleko, ani długo, ani efektownie. Dość zwyczajny wyjazd po gminie. Było słonecznie, pogodnie z dość silnym wiatrem z południa.
Wyjazd przed 9 rano, uprzednio zjadając zawartość słoika powideł. Na rower powędrowała mała sakwa, z prowiantu zabierając tylko wodę. Przez pierwsze kilometry dało się odczuwać nowe siodełko, lecz po pewnym czasie nawet o tym nie chciało mi się myśleć. Trasa przez Wilkówiec i Zarębin do Komsina. Drogi lokalne, szutrowe, polne. Między tymi dwoma ostatnimi, odcinek czysto po polu, po śladach jeżdżenia ciągnikiem. Zwyczajna droga urywała się przy czyimś domu, a była tylko owa odnoga. Zastanawiać się nie było czasu, bo psy zaczęły ujadać dość intensywnie. Z Komsina jazda w stronę Garwolewa, jednak na początku Janikowa kurs na północny-zachód. Polna droga wiodła w pobliżu obwałowanych dołów z niewielkimi, sztucznymi zbiornikami wodnymi z lewej, a z prawej przykrytymi folią truskawkami. Polna kończyła się między dwoma gospodarstwami. Od strony szosy byłoby ciężko stwierdzić, że faktycznie jakaś tam istnieje.

Pola Boguszyna Nowego. Zagajniki w centrum znajdują się już po stronie Boguszyna Starego. Widok ku N

Droga przez Boguszyn Nowy w kierunku DW 570. Widok ku SWW
Przejazd przez niewielką odległość na zachód. Będąc na pagórku, skręt na północ, w bardzo polną drogę wśród wierzb. Było to w miejscu, gdzie jeszcze za czasów szkolnych wyskoczył do mnie wielki pies, który przecisnął się po bramą, gdy trzeba mi było pieszo pokonywać wzniesienie. Aktualnie dziura ta była zabezpieczona, ale psiska i tak od wielu lat nie było widać. Dróżka prowadziła w dół. Niewielkim mostkiem przejazd na drugą stronę wąskiego strumienia Gawarek, później płynącego przez Garwolewo. Znów przez pole, przy miedzy, po wyrobisku kół ciągnika wyjechało się na niewielką polną trasę, która wyjeżdżała koło ruin domostwa. Skręt na wschód, znikałąc w kolejnej polnej drodze. Po prawej kolejne hektary truskawek pod folią. Teren lekko pagórkowaty. Z lewej dolina kolejnego cieku, łączącego się z poprzednim.

Boguszyn Nowym przy granicy z Garwolewem. Droga do strumienia Gawarek. Widok ku NNW
Zjazd w dół, do krańca pola. Tam mijało się kawałek wypalonego pola. Udało się skorzystać z polnej drogi, do której powiodło mi się dotrzeć i przez kilka działek przejść do niewielkiego, zalesionego pagórka. Spacerem po północnym zboczu do kolejnej dróżki. Na szczęście roślinność nie rozrosła się jeszcze na tyle, by sprawiać fizyczne problemy. Dróżka przeprowadziła mnie przez wspomniany wyżej ciek, którego było może 10 cm głębokości. Był tam kolejny las, a tuż za mostkiem ruina. W zasadzie sam komin, resztki fundamentów, niewielka część glinianej ściany i kilkanaście kamieni, tworzących dawniej ogrodzenie lub ramy ogródka. Dość łatwo było sobie wyobrazić, jak to wyglądało wszystko razem, zanim się rozpadło i zarosło. Drzewa w ruinach, szacunkowo, wskazywały na okres ~30 lat od czasu, od kiedy zaczęły rosnąć.

Pozostałości budynku gospodarczego przy ruinie gospodarstwa w Ochotkach. Widok ku W

Resztki komina ruin w Ochotkach

Droga do ruin w Ochotce. Widok ku N
Niebawem dojazd do normalnej szutrówki, w pobliżu kapliczki na drzewie z kolejnymi ruinami w tle. Kilkanaście metrów dalej skręt w polną, która poprowadziła mnie do niewielkiego zagajnika na zboczu. Podjazd na stromiznę, po czym nawrót, bo w niedalekiej odległości znajdowali się pracujący ludzie, a nie widać ani drogi, ani śladów ciągnika.

Wzniesienia kemowe między Łazękami (zagajniki wciąż na terenie tej wsi) i Nieborzynem. W tle las Strzębowski. Widok ku NE

Droga między Ochotkami i DP w Łazękach, widziana ku N
Przejazd przez Łazęki. Droga prowadziła wpierw przez rozległy, rolniczy obszar, w pobliżu zagajnika przechodząc w ogrodzone sady wsi Srebrna. We wsi tej znajdował się niewielki staw. Obok niego asfaltowa droga, na której leżało mnóstwo żabich trucheł , nierzadko sparowanych i sprasowanych. Skręt w boczną szutrówkę, na której też było ich sporo, mimo że do stawu daleko.

Staw w Srebrnej. Źródło Żurawianki Prawej, dopływu Płonki. Widok ku W

Podleśna droga przez Srebrną. Widok ku SEE

Budynek gorzelni w Żukówku. Widok ku W
Mijało się ruinę. Gonił mnie żałosny pies. Wieś się skończyła. Droga rozwidlała. W lewo zagajnik, wracający do asfaltu. Skręt w prawo, w wielki las. Kilka kilometrów wśród śpiewu ptaków, drogą dość dobrej, szutrowej jakości. Wpierw z podjazdem, później zjazdem i wnet wyjazd w Potyrach.

W lesie Strzembowskim, przy drodze "Młynarka" z Łazęk do Potyr. Po lewej ślady dawnego, małego wyrobiska. Widok ku SE
Wzdłuż krawędzi lasu dojazd do Grąbczewa, na znaną mi już trasę. Tym razem dalej na wschód, kiepską dróżką, mijając 2-3 niewielkie ruiny. Część trasy wiodła wzdłuż suchego rowu melioracyjnego. Droga docierała do innej, w pobliżu czyjegoś gospodarstwa. Nawierzchnia była tam tak zjechana ciężkim sprzętem, ze ciężko było przejechać. Szczęście, że pies żaden się nie pofatygował.

Ruiny domu w Grąbczewie S, w pobliżu leśnej drogi (za plecami) do Srebrnej. Widok ku E
Samo gospodarstwo znajdowało się w pobliżu wielkiej przecinki przez las, jaka powstała gdzieś w latach 2005-7, przez którą przyszło mi jechać w 2008. Stamtąd, najkrótszą trasą do Naruszewa, z jednym tylko skokiem przez niewielki las. Odbicie na kilkadziesiąt metrów i z powrotem do tej samej trasy, kilkanaście metrów dalej.

Staw w Grąbczewie N, przy drodze do Naruszewa. Widok ku E
Od Naruszewa jechało mi się ciężko. Wyjazd na asfalt, gdzie czuć było ciężkość roweru, ale zapewne przez silny wiatr. Skręt w prawo tuż za lasem przy DW 571. Wejście na ambonę, która jeszcze trochę postoi, ale lepieje już nie ryzykować. Przejazd do lasu koło gospodarstwa, gdzie w 2008 drogę zablokował mi wielki pies. Tym razem udało mi się przebić, a psina odpoczywała, zwalona na słońcu w pobliżu drogi.

Droga z Grąbczewa do Naruszewa. Widok ku NE
W lesie jazda trochę zarośniętą ścieżynką (latem będzie gorzej), w kierunku dokładnie południowym. Co prawda trochę się wiła, ale ostatecznie doprowadziła mnie do zielonego szlaku przez ów las. Droga była wyłożona ciemnym żużlem. Mijało się miejsce w środku lasu, w sam raz na rozbicie kilkunastu namiotów. Przejazd koło wieży komunikacyjnej i leśniczówki (po tylu latach!) i dalej w kierunku wschodnim.

Fragment zielonego szlaku przez Strzembowski Las, w pobliżu leśniczówki Tustań. Widok ku NE

Plac przy Leśniczówce Tustań w Lesie Strzembowskim. Widok ku E

Przy Leśniczówce Tustań w Lesie Strzembowskim. Widok ku E
Po wyjeździe z lasu dojazd do Strzembowa, wpierw przemierzając polna drogą spory kawałek na wschód, a później na południe. Odtąd wiatr już tylko utrudniał. Przy asfalcie mijało się jakieś ruiny i skręcało w drogę po łące. Dzięki temu manewrowi można było obejrzeć pałac w Strzębowie od niecodziennej strony, tym bardziej, że było tam tylko metalowe ogrodzenie, a nie betonowe płyty. Wzdłuż ogrodzenia, przy wierzbach mnóstwo błota i niewykorzystanej foli na truskawki. Odcinek ten pokonany spacerem, nie chcąc walczyć z otoczeniem. Gdy ogrodzenie się załamało na wschód, pojawiła się łąką z podmokłościami. Przejazd przez jej suchą część, jadąc w kierunku kanału z dwoma mostkami, z czego jednym przy drodze asfaltowej. Tam też wyjazd i kurs do Grodźca.

Pola Strzembowa. Po lewej las Strzembowski. Po prawej zabudowania przy skręcie do Januszewa. W tle, nieco po lewej od nich, zagajnik z pałacem. Za plecami tereny przysiółka Kapkaz. Widok ku N
Po drodze kawał piachu, gdzie tradycyjnie pieszo. Poza tym było mi już wyjątkowo ciężko jechać. Na asfalcie mijało się sklep i skręciło koło kościoła. Przejazd przez Kuchary-Skotniki. Droga z Radzikowa do Przybojewa jak zwykle zapiaszczona i zmaltretowana. Skręt na Roguszyn i tam o dziwo droga wreszcie była twarda, bez ani jednej hałdki piachu. Co prawda były dziury po opadach deszczu, ale to już nieistotny szczegół. Po raz ostatni tego dnia udało się rozpędzić się do ponad 30 km. W pobliżu rzeczki, płynącej później przez Goworowo i Smoszewo jakaś dziwna sprawa, bo zabrakło sporej ilości drzew i nastąpiła zmiana w terenie przy drodze. Pojawił się niewielki zbiornik wodny oraz dużo ziemi z kamieniami i gruzem, być może pod przyszłą działkę. Jest to kolejny taki zbiornik w tej okolicy.

Strumień w Roguszynie. Widok ku W
Dalej już asfaltem prosto do domu, ale wyjątkowo ciężko i wolno. Nawet na ostatnim zjeździe rower rozpędził się tylko nieco ponad 30 km/h. Stan kół - w przednim zeszło sporo powietrze na terenowych wybojach. Trudno ocenić kiedy i ile, ale nie było ochoty tracić czasu na dopompowywanie. W domu tylko posiłek i prawie od razu sen. Po obudzeniu dość źle, głównie za sprawą zwiększonej ilości płynów, powstających przy nadmiarze nieproszonych mikroorganizmów. Ostatni było ich mnóstwo w okolicy, a ich główni siewcy i hodowcy zaglądali też do nas. W sumie to dobrze, że i tak żadne poważniejsze chorobowe się nie przyczepiło.
Przejazd z bardzo małą ilością asfaltu, głównie po nowych dla mnie szlakach. Była okazja solidnie przetestować nowe siodełko, które wypadło dość dobrze. Przejazd praktycznie bez przerw, tyle tylko co straciło się na postojach fotograficznych i nawadniających. W sumie może z pół godziny, a może mniej. W powietrzu miejscami mnóstwo muszek. Na szczęście brak komarów. Nadmienię, że przy okazji tego wyjazdu ręce nabrały pierwszej rowerowej opalenizny.
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
52.69 km (41.00 km teren), czas: 03:55 h, avg:13.45 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hPrzez Komsinski las do Czerwińska
Piątek, 10 kwietnia 2015 | dodano: 10.04.2015Kategoria .2 Osoby, .Pół nocne, .Wyprawki w okolicy, .Z Kasią
Wyjazd zaczął się dość późno. W planach był też w planach nieco większy wyjazd na początku tygodnia, ale czas ten upłynął na opisywaniu Wyprawy Skandynawskiej. Jeszcze zostało 5 dni do napisania.
Co do wyprawy. Było dość ciepło jak na tę porę roku. Właściwie to dobrze, aby tak ciepła była. Kurs do Chociszewa, częściowo szutrem. Stamtąd na północny zachód, w wybranym kierunku, ale bez planowania. Dojazd do początku Komsina. Stamtąd do lasu na północy, gdzie przejazd drogą, do tej pory przeze mnie nie odwiedzaną. Miło poznać nową perspektywę na własne okolice, po tylu latach jeżdżenia.

Kościół pw. św. Leonarda w Chociszewie, widziany z początku drogi na Borek koło strugi, ku NW

Granica Komsin/Wilkowuje. Widok ku NW

Do Komsińskiego lasu. Widok ku N
Roztaczał się stamtąd widok, aż do Puszczy Kampinoskiej. Dalsza jazda przez las, nieco pofalowaną drogą. Dość rzadko używana, ale jak najbardziej przejezdna rowerem. Od biedy nawet autem. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy z niej skorzystać, gdyż od północy sprawiała wrażenie, że kończy się w czyimś domu. Dom w istocie był, ale jakieś 50 metrów od niej.

Domy w Komsinie i Puszcza Kampinoska w tle. Widok spod lasu ku S

Komsin. Zagajnik widziany spod lasu w kierunku żwirowni ku W

Przez las Komsiński ku N
Wyjazd na wojewódzką i szybkie dojazd do Czerwińska. Tam jeszcze przed zmierzchem. Rozmowy do 19:30. Do domu powrót przez Pragę, a potem górą przez Zdziarkę. Po ciemku jechało się ponad godzinę. Na całej trasie kilka dość długich postojów. W powietrzu unosił się przyjemny zapach ziemi i powoli zbliżających się letnich nocy.

Czerwińsk nad Wisłą. N kraniec Jagiełły. Widok ku SSW

W Czerwińsku nad Wisłą. Widok ku S

Zdziarka. Powrót nocą

Wilkówiec. Powrót nocą
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
24.75 km (13.00 km teren), czas: 01:54 h, avg:13.03 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hNad Wisłą
Środa, 25 marca 2015 | dodano: 25.03.2015Kategoria .3-4 Osoby, .Zwykłe przejażdżki, .Z Kasią, .Z rodziną
Popołudniowa przejażdżka w 3 osoby, po wale i przez lasy. Powrót przez Zdziarkę i wąwozy. Ciepło i dużo słońca. Leśne drogi wyjątkowo dobrze przejezdne. Sporo drzew wycięto, głównie w rejonie wąwozów. W domu początek opracowania spisu wypraw i wielkie przemeblowanie, z którego wyrwaliśmy się na tę przejażdżkę. Oto kilka zdjęć:

Na kępie. Dawna ostroga rzeczna. Widok ku S

Po drugiej stronie Wisły. Widok ku SE

Na kępie. Dawna ostroga rzeczna. Widok ku N

Na kępie.

Na kępie. Pale, utrzymujące ostrogę w miejscu, wbite po jej W stronie

Kępa i odnóżka Wisły, widziane z wału w pobliżu granicy wsi, ku S

Kępa i odnóżka Wisły, widziane z wału w pobliżu granicy wsi, ku S

Widok z wału w pobliżu dojazdu do głównej drogi w Wilkówcu ku NNE

Widok z wału w pobliżu dojazdu do głównej drogi w Wilkówcu ku NNE

Po lewej barierka przy dojeździe głównej drogi w Wilkówcu. W centrum widoczna ambona na załamaniu przebiegu wału, ongiś będąca waypointem. Widok z wału ku W

Nad Wisłą w pobliżu "Kamienia". Widok ku SE

Nad Wisłą w pobliżu "Kamienia". Widok ku S

Nad Wisłą w pobliżu "Kamienia". Widok ku SE

W lesie nad Wisłą w pobliżu "Kamienia". Widok ku N

W lesie nad Wisłą w pobliżu "Kamienia". Widok ku W

Zdziarka SE. Po lewej ostatnie zabudowania wsi. Widok ku E

Zdziarka E. Widok ze skrzyżowania z kapliczką ku N

Zdziarka E. Widok ze skrzyżowania z kapliczką ku NE

W pobliżu granicy między Zdziarką i Wilkówcem. Wieże bazyliki w Czerwińsku nad Wisłą, widziane ku W

Wjazd do wąwozu. Widok ku S

Wilkówiec. Wąwozy kończący się przy ostatnich zabudowaniach wsi w dolinie. Widok ku SSE

Ruiny domu przy zakrętach, na granicy Wychódźca i Wilkówca. Widok ku E
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
10.00 km (9.00 km teren), czas: 00:58 h, avg:10.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hW dzień zaćmienia
Piątek, 20 marca 2015 | dodano: 20.03.2015Kategoria .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki, .2 Osoby, .Z Kasią, .Warszawa
Nad Wisłę i z powrotem. (Nordcapp) (5:55)

DW 565. W drodze nad Wisłę. Widok ku SSE

DW 565. Nieczynna przeprawa promowa. Widok ku SSE

Zaćmienie słońca
Po południu i wieczorem, z Kasią rundka na Veturilo - z okolic Dw. Wileńskiego na Krakowskie Przedmieście, przy wykorzystaniu najbliższych mostów. Trochę chłodno. W międzyczasie odwiedziny na wydziale.

Starówka widziana z Mostu Świętokrzyskiego ku NW
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
7.84 km (0.00 km teren), czas: 00:40 h, avg:11.76 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWyprawka na Roztocze - epilog
Niedziela, 15 marca 2015 | dodano: 17.03.2015Kategoria .Podróżerowerowe.info, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2015 Roztocze
2015.03.13 - 15 Wyprawka na Roztocze - cała trasa
Tego dnia pobudka nastąpiła dość wcześnie, ale sporo czasu zeszło jeszcze na odpoczywaniu. Śniadanie podgrzane, powrót do pokoju. Przygotowania do odjazdu trochę trwały. W większości, wraz ze mną, opuściliśmy chatkę około 9:30. Przez kilka kilometrów jechaliśmy w trzy osoby, ale pod koniec lasu, tuż za wsią Lipowiec, moje i ich drogi się rozeszły. Kurs ku W.

Lipowiec. S kraniec wsi. Nocleg na wyprawce. Widok ku W
1.5 km turlania się błotnisko-piaszczystą drogą w kierunku Trzęsin. Już asfaltem - przejazd mostem na Gorajce, obok kościóła w Trzęsinach, podjazd do Pulczynowa. Aparat powędrował na szyję, bo zmęczyło mnie zatrzymywanie się tylko po to, by zrobić zdjęcie. Boczna ta trasa doprowadziła do Sokołówki i wnet udało mi się wjechać do Frampola.

Rzeka Gorajka w pobliżu granicy wsi Czarnystok i Trzęsiny. Widok ku S

Rzeka Gorajka w pobliżu granicy wsi Czarnystok i Trzęsiny. W tle wzgórza ponad Zastawiem (po prawej) i Smoryniem (po lewej). Widok ku N

Droga do Trzęsin. Widok ku NWW

Trzęsiny. Przedwojenny kościół (pierwotnie cerkiew) pw. św. Jana Chrzciciela. Widok ku NEE

Zjazd z Pulczynowa do Trzęsin. W tle wzgórza z polami Lipowca (7 km). Widok ku SE

Frampol. Tkacka 1 i 3. Widok ku NEE
Gnał mnie wiatr ze wschodu, wspomagała większa ilością zjazdów niż podjazdów. Tuż po 11 w Dzwoli. Z DK 74 na północ w Krzemieniu. W Branwece-Kolonii "skrót" terenową dróżką w pobliżu rzeczki. Na szczęście po 300 metrach powrót na asfalt.

DK 74 za Frampolem w NW terenie wsi Kocudza Trzecia, przysiółka Celniki. Widok ku NW

Dzwola. Przedwojenny kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Widok ku SSW

DK 74 na łuku między Dzwolą i Krzemieniem Pierwszym. Na szczęście nie tędy biegła tras. Tylko test zoomu w aparacie. Widoczne zabudowania w Branewce-Kolonii (2km). Widok ku NNW

Bez zoomu w Branewce-Kolonii. Drzewa po lewej nad rzeczką Branwią. Widok ku NNE

Branew-Kolonia przy granicy z Branewką (pola drogą). Nad rzeczką Branew. Widok ku NE

Branew w Branwi Szlacheckiej (za plecami Branewka). Widok ku NE

Pozostałości młyna wodnego we wsi Branew Szlachecka. Widok ku W
O 12:30 postój przed Godziszowem. Baterie dostarczone z aparatem się wyczerpały. Starczyły na około 300 zdjęć. Trasa jeszcze nie zakończona, a jeszcze by się kilka przydało. Podgrzewanie przez kilka minut, coś tam dało, choć niewiele. Za Godziszowem podjazd, długi zjazd i po godzinie od postoju, oto już w Janów Lubelski. Przez cały wyjazd, często i gęsto rzucały się w oczy leżące w rowach śmieci. Szacunkowo - przynajmniej przez połowę asfaltowych odcinków.

Centrum Godziszowa. U dołu barierki mostku na Białce. Od lewej: szary UG, niski sklep oraz sześcienny budynek mieszczący pocztę, policję i bibliotekę. Na wzniesieniu kościół pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Widok ku W

W pół drogi między Godziszowem i Ratajem Ordynackim. Widok ku SW
Koniec jazdy w aucie na parkingu. Razem, po zakupach, kurs przez Batorz, Bychawę, Lublin, Lubartów, Stoczek Łukowski do Mińska Mazowieckiego. Przed Dębe Wielkie utworzył się spory korek, więc zjazd w kierunku Pustelnika. Trasa przez las, wąska, dziurawa i ciężka, pokonywana w nocy. Jeszcze przed zmrokiem, na jednym z wiejskich odcinków prze Mińskiem, ukazało się auto i sarna przez niego potrąconą, która siedziała w kucki, z krwawym śladem tuż za nią. Prawdopodobnie wciąż żywa, a kierowca, wystawiwszy trójkąt ostrzegawczy, oczekiwał na weterynarza + stosowne inne służby.

Janów Lubelski. Zamoyskiego jako DK 74. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela. Widok ku NW

DW 835. Lublin. Widok na Abramowice ku W
Sen, a nazajutrz do domu, uprzednio odwiedzając Księgowego w pracy. We wtorek z rana, wciąż odczuwalne były efekty długiego niejeżdżenia. Później doprowadzenie do normy żółtego Wheelera (lekkie centrowanie koła, regulacja i montaż przerzutki z transplantacją kółek wózka z deore do alivio) i ostateczna zmiana siodełka w Nordcappie.

Widok na Henrysin ku E
Zaliczone gminy
- Dzwola- Godziszów
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
51.25 km (0.00 km teren), czas: 03:06 h, avg:16.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWyprawka na Roztocze
Sobota, 14 marca 2015 | dodano: 17.03.2015Kategoria .5-10 Osób, .Z Kasią, .Wyprawy po Polsce, .Podróżerowerowe.info, 2015 Roztocze, ..Gminy Polska
Udało mi się wyspać, jak rzadko kiedy. Chyba wszyscy byli już na nogach. Oglądaliśmy zdjęcia z tutejszych regionów, dopóki nie nadeszła godzina wyjazdu. Zebraliśmy się tuż po 12.

Przygotowania do drogi
Ruszyliśmy na południe. Przy urzędzie gminy w Tereszpolu, skręciliśmy na wschód, w dość terenowy, nieco błotnisty podjazd. Dało radę jechać, choć niespecjalnie szybko. Deszcz padał słabszy, zmęczenie było mniejsze. Gdy z Kasią udało się dotrzeć do najwyższego miejsca, ledwo już dało radę zobaczyć resztę na zjeździe. Droga w pewnym miejscu (jeszcze na podjeździe) wyłożona została asfaltem, choć było to dawno temu, sądząc po ziejących dziurach.

Zjazd z wzgórza do Szozd przy LHS. Widok ku NEE

Zjazd do Szozd. Jeszcze można zawrócić
Spotkać ze wszystkimi udało się przy przejeździe kolejowym, akurat gdy pociąg zwolnił przejazd. Zaraz za nim kolejny podjazd, tym razem w całości asfaltowy. Zjazd jak poprzednio - dziurawy, tyle tylko, że trochę lepszy, bardziej zadbany. Za Sochami wjechaliśmy w Roztoczański Park Narodowy i przy jeziorze Echo skręciliśmy w prawo, na szutrowo-błotnisty, dłuższy odcinek leśny. Minęliśmy tory kolejowe i kilka "ekspozycji" takich jak wiklinowe "grzyby", masa pieńków, czy koronkowy znak wjazdu w teren zabudowany (choć nadal w lesie).

Z Szozd do Soch. Widok ku NE

W pół drogi między zabudową wsi Sochy, a Stawami Echo. Wjazd do Roztoczańskiego Parku Narodowego. Widok ku NE

Roztoczański Park Narodowy. W pół drogi między zabudową wsi Sochy, a Stawami Echo. Widok ku NE

Roztoczański Park Narodowy Trasa między Stawami Echo i Florianką, bliżej pierwszego z tych miejsc. Widok ku S
Pod koniec lasu nasze tempo oddaliło nas od reszty, będąc nieco z tyłu. Było to przy wjeździe do Florianki. Ponownie udało się połączyć pod daszkiem na początku Górecka Starego. Tam przerwa posiłkowo-herbaciana w miejscu do tego wyznaczonym. Po odpoczynku, przejechaliśmy opadającą drogą do Górecka Kościelnego, z pięknym, krótkim podjazdem przy rzece Szum. Skręciliśmy koło kościoła i odwiedziliśmy kilkanaście dębów, w tym takie z wielkimi dziurami w środku. Po sesji fotograficznej podążyliśmy dalej na południe, drogą dość dziurawą.

Roztoczański Park Narodowy. Izba Leśna we Floriance. Widok ku E

Roztoczański Park Narodowy przy granicy powiatów. Droga za Florianką, prowadząca do Górecka Starego. Widok ku SE

Górecko Kościelne. Przedwojenna kapliczka Pod Dębami. Widok ku SW

Górecko Kościelne. Przedwojenna kapliczka pw. św. Stanisława Biskupa - "na wodzie". Widok ku W

Górecko Kościelne. Rowery pod wiekowym dębem. Widok ku W
Moje samotne odbicie na DW 853 i przejazd przez most nad rzeką. Okazało się, że jednak nie tylko ja, choć większość została przy skrzyżowaniu. Oczekiwanie na Kasię w pobliżu cmentarza partyzanckiego, skąd razem jeszcze kawałek na zachód, zawracając przy niewielkim strumieniu. Z wolna jazda do Józefowa, zmagając się z rozwlekłymi podjazdami. Przy wjeździe czekał na nas Mirek, który odeskortował nas do Zwierzyńca.

DW 853. Między Aleksandrowem i Józefowem. Zapora na rzece Szum. Widok ku N

DW 853. Między Aleksandrowem i Józefowem. Cmentarz partyzancki. Widok ku N

DW 853. Józefów. Staw wędkarski na Niepryszce. Przy niej, w 2011r. powstał zalew rekreacyjny w piaskowym wyrobisku. Widok ku NE
Przez kolejne 15 kilometrów jechaliśmy z 1-2 postojami, w tym jeden w pobliżu wieży ciśnień, niezbyt odległej od drogi. Było tam kilka podjazdów i zjazdów, sporo łat nawierzchni. W miasteczku przejechaliśmy przy "kościele na wodzie" i wnet dotarliśmy do "Telimeny". Nie spóźniliśmy się, aż tak bardzo. Posiłki dopiero docierały, gdy mi i Kasi przyszło zamówić dla siebie. Niestety nie było wszystkiego co w menu. Trochę udało się podjeść, a następnie, o zmroku, ruszyć (chyba ja i Kasia nieco wcześniej niż grupa, bo nasze tempo było słabe, a noc tuż tuż). Na plecy kamizelki i start. Przy wyjeździe ze Zwierzyńca dogonił nas M.. Zrobiło się jeden postój na herbatę blisko końca podjazdu. Zjechaliśmy, skręciliśmy i wnet znów się wygrzaliśmy. Spać poszliśmy o godzinie mniej więcej tej samej, co dnia poprzedniego.

DW 849. Wieża ciśnień w Józefowie Roztoczańskim. Widok ku NW

Zwierzyniec. Kościół pw. św. Jana Nepomucena z XVIII w. Widok z Wachniewskiej ku SSE

Zwierzyniec. Zamojska 8. Maszynownia wyprawkowa w trakcie posiłku
Zaliczone gminy
- Tereszpol- Zwierzyniec
- Aleksandrów
- Józefów
- Krasnobród
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
64.90 km (0.00 km teren), czas: 04:01 h, avg:16.16 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWyprawka na Roztocze - prolog
Piątek, 13 marca 2015 | dodano: 17.03.2015Kategoria .2 Osoby, .Podróżerowerowe.info, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2015 Roztocze
Przed wyjazdem na wyprawkę rowery wciąż były nieprzygotowane. Rower Kasi z grubsza poskładany jeszcze jesienią. W piątek przybył nowy aparat. Poprzedni, tani kompakt wyłączał się z powodu przegrzewania. Najwidoczniej wyprawa po Ziemi Lubuskiej mu nie posłużyła. W poniedziałek/wtorek wraz z bratem sporządziliśmy (bardziej brat niż ja) centrownicę według projektu z forum. W środę wieczorem w naprawie były 4 koła. 2 były w porządku, jedno miało niewielki bicie boczne, a kolejne boczne oraz pionowe w dwóch miejscach. To akurat udało się doprowadzić do stanu w miarę optymalnego. Na upartego można by w nim coś poprawić, ale to już niewielkie zmiany.
W czwartek rano montowanie koła. Regulacja przerzutki. Dokręcanie śrubki. Gotowe. Pierwotnie miał być start ruszyć po południu, ale odwlekł się na godzinę późniejszą. Bagaż spakowany w 3 sakwy. Wyjazd już w nocy i nocowanie pod Warszawą kilka godzin. W dalszą podróż wyjazd około 1 w nocy. Z początku trochę "zwiedzania" Wawra i Wesołej z poziomu auta, zaliczając kilka nieprzyjemnych dróg. Wydostawszy się na 17, rozpoczęła się jazda w kierunku południowym. Raz widać było prawdopodobnie sarnie zwłoki rozwleczone przez kilkaset metrów.
Kilkanaście/dziesiąt minut przerwy przed Rykami. Krótki postój w okolicy Puław, przejazd nową trasą w Lublinie. Przed świtem przerwa na parkingu przy stacji benzynowej koło Niedrzwicy. Podczas ruszania, zaczynało z wolna robić się jasno. Pochmurny poranek zastał nas przed Kraśnikiem. Kolejna przerwa na sen przed Janowem Lubelskim, na parkingu samochodowym tuż przy granicy gmin. Krótki. W zasadzie bez większych przerw przejechało się przez Ulanów do Kuryłówki, gdzie się stop. Wyładowanie rowerów. Wtedy okazało się, że jeszcze nie została wyregulowana śrubka hamulca (z braku śrubokrętu, rolę pełnił tę dowód osobisty) oraz nie zmienione zostało mojego siodełko, uszkodzonego przy poprzedniej wyprawce.

Mostek w Kuryłówce na rzeczce Złotej, w pobliżu kościoła pw. św. Józefa. Widok ku E
Rowerami na południe do Sieniawy. Wiatr z grubsza zachodni lub północny. Raczej nie przeszkadzał, choć droga nie zawsze biegła zgodnie z jego kierunkiem. Prawie cały czas padał deszcz. Odechciewało się zaczynać ten przejazd. Na pierwszy postój padło zatrzymać się po około 6 kilometrach na przystanku. Było zimno, więc wnet dalej. Asfalt niepierwszej świeżości, nie zachęcał.
Przy 15 kilometrze postój się na herbatę, na jakimś przystanku w polach. W Sieniawie wyjazd na główną trasę, kierując się w kierunku mostu. Uprzednio udało mi się przeciąć swoją starą trasę w okolicy ratusza. Po drugiej stronie Sanu znów przerwa na przystanku. Ten okazał się zdobiony w dość ładne malunki. Chciało się coś przekąsić, ale okazało się, że jedzenie zostało w samochodzie. Tylko herbata pomagała.

Ratusz w Sieniawie. Widok ku SE

DW835. Między Sieniawą i Ubieszynem. Pałac w Leżachowie (współczesny). Widok ku SE

Przystanek za szkołą w Ubieszynie. Widok ku NW
Dalej chodnikiem. Przy DK 77 na ścieżce rowerowej (chodnikowej). Na asfalt wjazd dopiero za Wisłoką, po przejechaniu mostu w Tryńczy, który bardzo przypomina most niebieski w NDM. 1,5 km dalej skręt na zachód, w drogę lokalną. Początkowo droga była jeszcze w miarę płaska, ale wkrótce napotkało się pierwsze poważne podjazdy tego dnia.

Most nad Wisłoką w Tryńczy. Widok ku NW
Z dużego wzniesienia zjazd do Grodziska Dolnego, skręcając w pierwszą uliczkę, która wyprowadziła nas koło urzędu gminy. Przerwa na herbatę i test powiększenia w aparacie. Przez kolejne 3 kilometry droga trzymała się rzeki Leszczynki. Wydawało się, że będzie płasko, ale i tu było kilka podjazdów. Krótka herbata w Grodzisku Górnym na przystanku przy rozjeździe. Tam w prawo, ku ostatnim podjazdom.
Było ich w sumie około 6 kilometrów, które ciągnęły się niesamowicie długo. Tak to jest jak się od dawna nie jeździ i trafia na paskudną pogodę. Podjazdy męczyły, a zjazdy ziębiły. Dodatkowo pojawiła się potrzeba napełnienia żołądków, ale kolejny sklep dopiero w mieście. Przemęczenie przez las, Giedlarową, przy obwodnicy Leżajska i zjazd do centrum miasta. Przerwa w pierwszym sklepie, gdzie przyszłą pora na zakupy, posiłek i dogrzewanie. W mieście spora ilość chasydów. Jak się okazuję, dnia ubiegłego był dzień ich pielgrzymki na grób cadyka Elimelecha Weisbluma.

Rynek w Leżajsku. Po prawej kościół pw. Pana Jezusa Miłosiernego. Widok ku NE
Po opuszczeniu ciepłego budynku, momentalnie nas zmroziło. Było gorzej niż z rana. Rozgrzać udało się może 2-3 kilometry dalej, a i tak było gorzej, niż przed wstąpieniem do sklepu. Przejazd przez Stare Miasto, most na Sanie, a tuż za nim wjazd nad niekompletny rodzaj ścieżki rowerowej lub drogi dojazdowej do pól. Z radością powitało się auto, gdzie powoli udało się rozgrzać, uprzednio pakując rowery do środka. Wcześniej chciało mi się zrobić jeszcze jedna pętle na północ od tego miejsca, ale okoliczności, oraz nieprzyjemne uczucie w gardle wyperswadowały mi, by trzymać się planu minimum.

Stare Miasto pod Leżajskiem. Dawna cerkiew greckokatolicka z XIX w. Aktualnie kościół pw. św. Boboli. Widok ku E

DW 877 między Starym Miastem i Kuryłówką. San widziany ku NE

DW 877 między Starym Miastem i Kuryłówką. Postój nad Sanem. Widok ku W

Kuryłówka. Młyn nad rzeką Złotą. Widok ku SE.
Już autem jazda do Tarnogrodu przez Jastrzębiec (tragiczny asfalt pod koniec). Walcząc ze snem (a była to trudna, bliska klęski walka), przejazd przez Biłgoraj, gdzie skręt na Zwierzyniec. O mało, a zostałby przegapiony skrętu na Lipowiec, ale obyło się bez zawracania. Na miejsce udało się trafić od razu, dostrzegając tak kapliczkę, jak i odblaskową kamizelkę M., który przybył około pół godziny przed nami.

Pieróg biłgorajski
Na miejscu z wolna przybywali kolejni wyprawkowicze, wraz z nami w maksymalnej liczbie 9 osób i 8 rowerów. Najciekawiej wyglądały ręce Tr., przez rękawiczki zafarbowane na kolor granatowy. Być może miały w ten sposób, częściowo nawiązywać do barwy nalewki z aronii, malin i czarnej porzeczki, która pojawiła tego wieczoru, wraz z przybyciem gospodarza. Sama nalewka prawdopodobnie pomogła też mi na gardło, które pod koniec rowerowej trasy, nie najlepsze sprawiało wrażenie. Była też okazja skosztować pieroga biłgorajskiego. Sen dopadł nas wcześniej niż resztę, choć później niż mi się wydawało, sądząc po naszym zmęczeniu i niewyspaniu.
Zaliczone gminy
- Kuryłówka- Tryńcza
- Grodzisko Dolne
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
57.31 km (0.00 km teren), czas: 04:01 h, avg:14.27 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hPierwsza tegoroczna gmina
Sobota, 28 lutego 2015 | dodano: 01.03.2015Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w okolicy, ..Gminy Polska, .Z Kasią
Przyjazd autem na 9:30 do Ciechanowa. Rower wypakowany i przygotowany, a Kasia poszła załatwiać swoje sprawy. Audiobook w mp3 i wyjazd z miasta w kierunku Mławy. Jechało się ciężko. Do komfortowej jazdy brakowało w kole powietrza. Dało się to odczuć, gdy nie jechało się po płaskim. No a nie jechało. Do wyjazdu z miasta Ciechanowa po chodnikach, ścieżkach rowerowych i ziemistym, nierównym poboczu. Akurat był dzień targowy i niezbyt bezpiecznie było ryzykować jazdę wśród aut. Z DW 615 zjazd do Grzybowa. Zjazd na asfalt, kontynuując już spokojną jazdę. Pojazdów było dużo mniej, dużo rzadziej i tylko jeden TIR mnie mijał. Tuż po 10 przejazd nad Łydynią i spory podjazd do Regimina. Przy urzędzie gminy skręt na zachód.

Lekowo. Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika z XVIII w. Widok ku NW

Lekowo. Widok na Regimin za Łydynią ku N
9 kilometrów od startu przerwa przy znaku drogowym. Było to pierwsze, dosyć odludne miejsce, gdzie udało mi się w spokoju zatrzymać. Zachciało mi napić się i dopompować koło. weszło może 3/4 tego co w zamiarze, gdy pękł (nie jak do tej pory "wyrwał") wentyl. Nie ma to jak Presta...

Zachodni kraniec Regimina. Eksperyment...
Zawracać nie było po co. Przede mną jeszcze sporo kilometrów do wyznaczonego celu. Nawet nie udało się dojechać do Mławy. Psiocząc na swoją chęć dopompowania koła w czasie podróży, która prawie zawsze kończyła się w ten sposób... Pora otworzyć sakwę, wyjąć dętkę, pompkę, łyżki. Koło zdjęte, zużyta dętka wyjęta, rozpakowana nowa - obręcz nie obsługuje zaworu Schradera.... Noż... Zabrana pierwsza lepsza, myśląc, że na żadnym kole nie mam już takiego problemu. Z powrotem wróciła dziurawa. Przypomniał mi się podany gdzieś na forum sposobie - "na trawę". Na szczęście w pobliżu wciąż widoczne były uschnięte badyle wysokich, trawiastych roślin. Urwane ile trzeba, napełniły koło. Najbardziej uciążliwe było założenie tak napchanej opony na obręcz, ale i z tym jakoś poszło. Cała akcja trwała 25 minut.

Klice. Przysiółek Mościce przy granicy z Kliczkami (za plecami). Widok ku NW
Kontynuując - podróż wąską drogą, która delikatnie wznosiła się. Eksperyment dawał radę. Nie sprawiał większych problemów, a choć nadal jazda była dość ciężka, czasem jechało się lekko. Po prawej widniały niewysokie pagórki. Wzdłuż drogi rosły drzewa. Posadzone na gęsto i blisko drogi. Przejazd przez Kliczki. W Klicach opuszczony dwór, dalej las i nieco podmokłe tereny po obu stronach. W Krośnicach wpierw mostem nad Łydynią, później przez przejazd kolejowy koło stacji.

Klice. Pozostałość dworu na terenie dawnego PGR. Widok ku NW

Klice. Za drugim mostkiem. Leśna droga do Krośnic. Widok ku NWW

Rzeczka Łydynia. Po prawej tereny wsi Klice. Po lewej Krośnice. Widok ku NW
Przy 16 kilometrze powrót na DW 615, po uprzednim pokonaniu niemal kilometra słabego asfaltu. Dotychczasowe były dość dobre i dobre. Dalej ku północy. Przejazd wiaduktem, którego pod koniec roku 2012 jeszcze nie było. W owym roku zaś przejazd odbył się drogą, której już nie było. Wiadukt został już ukończony, ale jeszcze zamknięty, więc z tej okazji prawie kilometr jazdy minął mi spokojnie.

DW615. Konopki. Budowa nowego wiaduktu nad torami. Widok ku N
Na pierwszym skręcie, zjazd do miejscowości Konopki. Poprzednio zostały ominięte obwodnicą. Na targowisku zostało jeszcze kilku sprzedawców, sprzątających swoje towary. Nikt, poza starszym mężczyzną pchającym wózek, nie zajmowała się leżącymi wszędzie śmieciami. Wyjazd wąską, asfaltową drogą, która doprowadziła mnie do Stupska. Tam przejazd ulicą Tadeusza Kościuszki. Praktycznie sama ziemia, gdzieniegdzie błoto, w większości dziury. Powrót na DW 615 i postój tuż za wsią.

Konopki. Po lewej targowisko. Widok z Kredytowej ku N

Konopki. Sportowa tuż za skrzyżowaniem z Polną, Prowadząca do Stupska. Widok ku NW
Bułkę, woda i 3 minuty później znów w drodze. Przez kolejne 8 kilometrów nadal podjazd, wjeżdżając na punkt o około 50 metrów wyższy, niż miejsce postoju. Prawdopodobnie na tym odcinku wypadła mi reszta wypełnienia opony, gdyż na powrót odczuwalne stało się standardowe, charakterystyczne bicie, powstające, gdy koło na wysokości wentyla stykało się z asfaltem. W rowach dostrzec można było kupki śniegu, które najwidoczniej przedłużyły swe życie, dzięki zacienieniu ich schroniska. Najwyższy punkt osiągnięty o 12:40, gdzie kolejna, krótka przerwa. Znajdowała się tam, widoczna z oddali, betonowa wieża przekaźnikowa, ze sporą liczbą anten satelitarnych.

DW 615. N tereny Stupska. Granica za lasem po lewej. Widok ku N

DW 615. Zakręty przy wsi Trzcianka Kolonia. Widok ku N

DW 615. Trzcianka po lewej i za plecami. Od wieży telewizyjnej Szydłówek. Widok ku N
Ledwie kilkaset metrów DW 544 i skręt w ulicę Rybacką. Tam przejazd przez ruiny opuszczonej cegielni z wyjazdem przez dziurę w ogrodzeniu. Chwilę później skręt w piaszczysto-błotnistą ulicę Piaskową. Ze względu na pogodę i porę roku była bardziej błotnista. Jej kontynuacja po drugiej stronie trasy 7 była jeszcze bardziej błotnista.

Mława. Opuszczona przedwojenna cegielnia przy Rybackiej. Widok ku NE

Mława. Jak widać, jest to ulica Piaskowa. Widok ku W
W Mławie, do centrum po chodniku. Ratusz minięty od północy, jadąc już ulicami. Podobnie było z parkiem. Ulicą Kościuszki przez torowisko i skręt na północ. Krótką przerwę tuż za zabudowaniami Mławy, gdyż nogi już były ciężkie od wyczerpującej jazdy na flaku.

Mława. Rynek. W centrum UM, po lewej kościół pw. Świętej Trójcy. Widok ku NW

Mława. Żeromskiego 1. Przedwojenny budynek starej poczty. Widok ku NW
Tuż przy granicy miasta, teren wpierw znacznie się wznosił, by potem gwałtownie opadać. Trzymając się DW 544, przejazd przez Mławkę. Droga wciąż się wznosiła i zaraz za nią powtórzyła się sytuacja terenowa sprzed tej wsi. Mój wjazd do miejscowości Iłowo-Osada już w stanie solidnego styrania. Dało się zaobserwować budowę wiaduktu nad torami, w stanie jeszcze dosyć surowym. Tuż za przejazdem stał opuszczony dom (w raczej dobrym stanie), przy nim koparka i ludzie, którzy najwidoczniej zamierzali go rozebrać w perspektywie kilku dni, tygodni.

Mława. DW 544 przy ul. Ligi Obrony Kraju. W centrum obszar przemysłowy. Widok ku NNE

Mława. DW 544 przy domach koło Turystycznej. Za zakrętem granica miasta. Widok ku N

Iłowo-Osada. Stojący na początku ul. Staszica dom, przeznaczony do rozbiórki z powodu budowy wiaduktu nad torami. Widok ku E
Tuż po 14 osiągnięcie pobliskiego urzędu gminy. Stosowne zdjęcia i nawrót pod market. Tam oczekiwanie na Kasię i po zakupach, już autem, pojechało się przez Działdowo, Kuczbork, Szreńsk, Radzanowo, Raciąż, Górę i Bulkowo do domu.

Zamek Krzyżacki w Działdowie. Widok ku SW

Chodubka. Widok ku NE
Zaliczone gminy
- Iłowo-OsadaRower:Zielony
Dane wycieczki:
47.00 km (6.50 km teren), czas: 03:46 h, avg:12.48 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/h


















