Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(36)

Moje rowery

Czarny 13047 km
Zielony 31509 km
Unibike 23955 km
Czerwony 17565 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Za Wyszkowem IV - Zakupy w Starej Wsi

Poniedziałek, 3 maja 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, .Z Kasią, 2010 Siedlecczyzna N

Zachmurzenie 8/8, ale jasno. Stosunkowo chłodno. Silny wiatr.

Zaczynało nam brakować żywności, więc trzeba było jechać, by poszukać otwartego sklepu. W tym celu kurs po południu na południe. Jazda polną drogą, tą samą, którą wyjechało się wieczorem po przyjeździe, ale tym razem skręcając na zachód. Przejazd wzdłuż skraju lasu, aż dotarło się do tak szerokiej drogi, że auta mogły jechać. Przejeżdżało się przez las do Tchórzowa. Tam skręt na południowy zachód. Jechało nam się stosunkowo wolno, ale bez poważniejszych kłopotów. Mnóstwo pól, gdzieniegdzie domy. Tak dojechało się do Starej Wsi nad Liwem. Przejeżdżało się tędy nocą, rok wcześniej jadąc w stronę Węgrowa.


Stara Wieś. Skrzyżowanie DK 62 i Szkolnej. Inskrypcja: "W dniach 4-7 IX 1939 r. załogi XV Dywizjonu Bombowego "Łoś" startując z węzła lotniskowego Stara Wieś dokonały największego uderzenia bombowego w wojnie obronnej na na pancerne kolumny niemieckich wojsk w rejonie m.Piotrkowa i Różana Powietrznym obrońcom Ojczyzny Społeczeństwo Ziemi Siedleckiej", "Chwała polskim skrzydłom". Widok ku NE

Pora na zakupy i przekąszenie, a potem ominięcie cmentarza, by zjechać w stronę rzeki, lecz zaraz potem nawrót. Drogą szła rodzina z małymi dziećmi. Zabudowa zawierała w sobie stare domy, już bardzo leciwe. Skręt w piaszczystą uliczkę, ale dotarło się nią do asfaltu w pobliżu kościoła. Przejazd pod dworek, który znajdował się rękach Narodowego Banku Polskiego, gdzie mieści się ich ośrodek szkoleniowy.


Stara Wieś. Cmentarna kaplica Krasińskich. Widok ku SW


Stara Wieś. Pałac Radziwiłłów. Widok ku NW


Stara Wieś. Pałac Radziwiłłów. Widok ku NW

Kurs na północ. Droga zmienią się w świeży asfalt przez jedną z wsi. Kawałkiem szutru dojazd do lasu, ale niewiele go było. Potem wspinanie się ku górze, najpierw pola i domy, potem ściana lasu po lewej stronie i wieś Kozołupy. Stamtąd już prostą drogą na działkę, z jednym przystankiem w nieukończonej szkole. Wieczorem znowu ogień i kolacja.


Międzyleś. Szkoła, która nie doszła do skutku. Widok ku N
Rower:Zielony Dane wycieczki: 26.50 km (0.00 km teren), czas: 01:50 h, avg:14.45 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Za Wyszkowem III - Do Małkini

Niedziela, 2 maja 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2010 Siedlecczyzna N

Chłodno. Zachmurzenie 8/8, przechodzące w 6/8 im bliżej wieczora. Rano mżawka wieczorem mgła niska na polach.

Nim się ruszyło, trzeba było, oczyścić napędy i przygotować rowery do jazdy po deszczach i błotach dnia poprzedniego. Tym razem poniosły nas pierwsze kroki ku zachodowi. W Międzylesiu skręt na północ. Droga początkowo wznosiła się w linii prostej i w pewnym momencie pozwoliła nam zjechać w dół, do niewielkiej stosunkowo doliny, gdzie leżała wieś Ugoszcz. Prowadziły do niej liczne zakręty, mimo że topografia nie wymagała ich istnienia.


Wjazd do centrum Międzylesia. Widok ku W

Przerwa pod kościołem. Po jego zachodniej stronie jechało się dalej na północ. Trasa wiodła nas przez las ponad 10km i niecałe 2 godziny. Był to meczący czas - występowały liczne i długie odcinki piaszczyste. Ciężko było się zorientować w przestrzeni, zarówno "gdzie być może się jest", jak i "w którą stronę podążamy." Sprawę komplikował brak mapy okolicy, w stopniu dokładniejszym niż oznaczenie większych dróg. To gdzie się wyjechało, bardziej zostało rozpoznane po ogólnym konturze lasu niż czymkolwiek innym.


Ugoszcz. Kościół pw. Świętego Antoniego Padewskiego. Widok ku NNW

Ogólnie przebieg zapamiętany mniej więcej tak: od kościoła w piachu albo na szerokim bezdrzewnym pasie, ciągnącym się wzdłuż drogi leśnej. Zmiana kierunku na zachodni, tocząc się po ubitej ziemi, ale droga była bardziej szlakiem, choć wyraźnym, to raczej pieszym. Ku północy, przy zabudowaniach, które nie wiedzieć kiedy, pojawiły się przed nami. Wjazd na szerszą drogą, ale wkrótce została zamieniona na mniejszą, zaraz za zabudową, z której wybiegły do nas psy. Jazda w kierunku generalnie wschodnim, dosyć szeroką drogą, którą z powodzeniem mogły jechać auta. Droga byłą raczej utwardzona, z miejscami trochę gorsza. Ukazanie się kawałka wolnej przestrzeni po prawej stronie. Krótki spacer i otwarta przestrzeń po lewej stronie. Ostatni przejazd lasem i wyjazd na asfalt.


Kanał Kacapski koło Prostynia, na granicy powiatów. Widok ku E

Przejazd wiódł jakiś kilometr po mokrej drodze. Przerwa na przystanku. Do tej pory lekko popadywało, ale w lesie nie dało się tego odczuć. Przerwa na odpoczynek, po ciężkiej wtedy przeprawie wśród drzew. Pod daszkiem budowała swoje gniazdo osa. Siedzieło się tam z pół godziny. Potem pół kilometra lasu i za kolejne pół sklep. Małe zakupy na resztę trasy, a po nich kurs dalej na północ. Wkrótce na skrzyżowaniu skręt w prawo i przejazd przez jedną z kolejnych, starych, zapuszczających się wsi. Gdy się zaraz potem skończyła, można było po prostu jechać dalej po ziemi, ale zamiast tego padło na kontynuację asfaltem – na północ, ale nie pamiętam okolicy.

We wsi Orzełek skręt na wschód i wjazd do Złotek. Tam się krótka przerwa, zastanawiając się czy nie zrobić zakupów i czy odpocząć na kolejnym przystanku. Do Prostynia zjazd w dół, przejeżdżając kanałek. We wsi okrążenie kościoła, po czym kurs w stronę Treblinki. Mijało się starorzecze Bugu. Skręt na południe do DW 627 na Kosów Lacki, tam odbijając na północ. Z asfaltu droga zmieniła się w pokrytą betonowymi płytami. Jeszcze udało się zajrzeć do opuszczonego budynku i szybko wrócić na trasę. Wreszcie udało się dotrzeć do Bugu. Tam trwała budowa nowego mostu na rzeką. Wielki plac budowy, długie nasypy. Stary most, teoretycznie zamknięty, ludzie swobodnie przemierzali pieszo. Kiedyś oglądany był przez mnie w telewizji reportaż o tych okolicach i o tym, jak to ten most już przeszkadzać zaczynał w codziennym życiu. No w każdym razie szkoda, bo coraz mniej drewnianych mostów.


Prostyń. Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej i św. Anny. Widok ku NE


Prostyń. Remontowana brama przy kościele pw. Trójcy Przenajświętszej i św.  Anny. Widok ku W


Prostyń. Wnętrze kościoła pw. Trójcy Przenajświętszej i św. Anny.


Prostyń. Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej i św. Anny. Widok ku SEE


Prostyń. Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej i św. Anny. Widok ku S


Prostyń E. Starorzecze i rzeczka Treblinka. Widok ku N


Treblinka. DW 627. Ruina przy dawnej linii kolejowej. Widok ku NEE

Wjazd do Małkini. Akurat udało się zdążyć przejechać na drugą stronę torów, bo zaraz potem zamknęli przejazd. Podjazd do kościoła. Trochę się na niego popatrzyło, po czym powrót, bo okazało się, że jadąc jadąc bardziej się oddalimy od bazy. Przejazd przez przejazd ponownie, tuż przed tym, nim zamknęli znów barierki. Pojechało się przez Zawisty Nadbużne i tam kolejny kościół. Dalsza podróż wiodła DW 694 na wschód. Po prawej stronie płynął Bug, ale rzadko się go widziało. Droga wiodła jakieś 10 metrów ponad rzeką. W gruncie rzeczy przypominała mi tą między Czerwińskiem i Wyszogrodem, z ta różnicą, ze asfalt był lepszy, a ruch mniejszy, choć do komfortu było im obu jeszcze za daleko. W połowie tego odcinka meander rzeki zbliżał się do drogi na odległość kilkudziesięciu metrów z umiarkowanym spadkiem, wystarczający, aby swobodnie zjechać i nie zmęczyć się zbytnio z podejściem. Chciało nam się tam chwilę odpocząć, ale obecność ludzi zmotywowała nas do dalszej jazdy.


Małkinia. Stary most nad Bugiem. Widok ku NNW


Małkinia. Stary most nad Bugiem i budowa nowego. Widok ku N


Małkinia. Stary most nad Bugiem i budowa nowego. Widok ku NNW


Małkinia. Stary most nad Bugiem i budowa nowego. Widok ku N


Małkinia. Stary most nad Bugiem. Widok ku NEE


Małkinia. Stary most nad Bugiem. Widok ku E


Małkinia. Stary most nad Bugiem i budowa nowego. Po północnej stronie. Widok ku N


Małkinia N. Wnętrze kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego przy Kościelnej


Małkinia E. Kościół pw. Nawrócenia Świętego Pawła Apostoła. Widok ku N

Mijało się głównie pola. Zabudowania przeważnie znajdowały się gdzieś w głębi, rzadko przy drodze. Również lasy były małe. Słońce oświetlało nam nasze plecy, powoli chyląc się ku zachodowi. Tak wjechało się do Zuzeli, miejsca gdzie urodził się kardynał Stefan Wyszyński. Chwilę tam spędziło się pod kościołem, po czym trasa wiodła dalej. Niebawem wjechało się do Nuru. Zaraz potem wyjazd, ale już w stronę zachodnią - do mostu. Przeprawa na drugą stronę i obserwowanie zmierzchu. Jechało się trasą, powoli pogrążaną w wieczornych ciemnościach oraz powstającej na polach w oddali mgle. Nie zapadły od razu – gdy przejeżdżało się przez Ceranów jeszcze było widno. Dopiero przed Kosowem Lackim nastąpiło założenie sprzętu nocnego i szybkie przejazd przez oświetloną miejscowość. Jechało nam się żwawo.


DW 694. Rostki-Piotrowice. Widok ku NEE


DW 694. Gąsiorowo S. Widok na Bug ku SE


Zuzela. DW 694. Kościół pw. Przemienienia Pańskiego. Widok ku SSE


Zuzela. Wnętrze kościoła pw. Przemienienia Pańskiego


DK 63. Most w Nurze na Bugu. Widok ku S


DK 63. Most w Nurze na Bugu. Widok ku W

Po zapadnięciu zmroku odzyskało się część sił, ale na krótki moment. Mianowicie - do odpoczynku przy wieży wysokiego napięcia, o której było wspomniane wcześniej, przy okazji przejazdu tą samą trasą w drugą stronę. Po odpoczynku jechało się już nieco gorzej. Wjeżdżając do Wrotnowa, nastała pierwsza nieprzyjemność w podróży – za nami jechało auto w nieodpowiednim czasie i miejscu. Nie pamiętam czemu, ale gdy przejeżdżało koło nas, poniosło nas w dziurę i jakiś pies do nas wyskoczył. Zjazd z asfaltu na pobocze by ochłonąć po tej akcji ze wzburzenia. Potem wyskoczyły jeszcze dwa duże psy. Ledwo było widać je w ciemnościach, ale się gnało i długo nie można było ich się pozbyć. Dojazd do bazy w całkowitych ciemnościach, zakańczając noc kolejnym ogniem w kominku, piekąc sobie kiełbaski.


DW695. Wjazd do Kosowa Lackiego. Widok ku SWW

Zaliczone gminy

- Sadowne
- Małkinia Górna
- Zaręby Kościelne
- Nur
- Ceranów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 88.00 km (10.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:14.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Za Wyszkowem II - W deszczu przez Kosów Lacki

Sobota, 1 maja 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2010 Siedlecczyzna N

Zachmurzenie 8/8, od rana opady. Po południu spokój i lekkie chwilowe opady.

Wyjazd po południu. Pogoda była pochmurna, wilgotno i lekko siąpiło. Wszystko z chmur ciągnących się za frontem, który przeszedł nad nami w nocy. Mimo to, padła decyzja, by ruszyć. W miarę szczelnie trzeba było się okryć. Start w momencie, kiedy opad był stosunkowo niewielki. Dalej w kierunku Wrotnowa, a stamtąd ku północy. Lekki, ciągły podjazd przejechany został przez las i jechało się głównie pośród pól, z gdzieniegdzie widocznymi domami, a rzadziej ich skupiskami. W pamięć zapadł mi wielki słup wysokiego napięcia po wschodniej stronie drogi. W ponurości dnia nie udało się spostrzec nawet, kiedy ukazał się Kosów Lacki. Mała wioska. Przejazd przez ubogie centrum. Za kościołem skręt na zachód w Mostową i zjazd w Gutowską. Jadąc w prawo dotarłoby się do Małkini, ale w tę pogodę już chciało nam się wracać. Na szczęście, w tym czasie przestało padać i generalnie zrobiło się jaśniej, mimo że nadal pochmurno.

Za Kosowem Ruskim, w Gutach, skręt w drogę po lewej. Była wystarczająco znaczna, by brać ją pod uwagę, ale i gruntowa. Mankamentem było to, że po opadach była niesamowicie płynna. Droga wspinała się nieco ku górze, tak że ostatecznie rozciągały się przed nami ładne krajobrazy. Niestety była stosunkowo słaba widoczność. W Nowej Maliszewie przerwa na blaszanym przystanku, stosunkowo nowym. Przerwa na zjedzenie dużej części z tego, co zostało zabrane na tę wyprawę. Zbierały się nasze siły. Deszcz ostatecznie ustąpił z reszty podróży, więc jechało się lepiej. Trzeba było tylko omijać większe kałuże. Za wsią czekał nas rozjazd. W lewo ku zabudowaniom i ten który został wybrany - w prawo, gdzie droga dalej kontynuowała bieg ku południu.

Początek tego odcinka biegł wzdłuż wschodniej granicy lasu, potem mijając pola pokryte zielenią i gdzieniegdzie widoczne obszary podmokłe. Przejechało się przez część wsi Rostki, a zaraz za nimi nastąpił wjazd w las. Tam w połowie drogi przerwa i kilka zdjęć, podziwiając wiosenną atmosferę zieloności. Jazda w lesie trwałą 3 km i skończyła się kilkaset metrów od drogi asfaltowej. Wyjechało się na obniżeniu drogi, pierwszym od domu w kierunku Wrotnowa. Stamtąd kilkadziesiąt metrów i znów można się było grzać przy kominku.


Nowa Maliszewa. Pierwsze zdjęcie, gdyż wcześniej było mnóstwo deszczu. Widok ku SE


Rostki. Widok ku W


Leśna droga z Rostek do Wrotnowa. Kwitnąca wiosna. Widok ku E


Leśna droga z Rostek do Wrotnowa. Rowery na przerwie. Widok ku W

Zaliczone gminy

- Kosów Lacki
Rower:Zielony Dane wycieczki: 31.50 km (0.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:12.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Za Wyszkowem I - Do Międzylesia

Piątek, 30 kwietnia 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2010 Siedlecczyzna N

Słonecznie. Dużo cumulusów, zachmurzenie 4/8, ciepło, ale wiatr dość silnie schładzał. Silny ze wschodu. Wieczorem i w nocy burza z dużymi opadami.

Przejazd wzdłuż Radzymińskiej, wjeżdżając na teren CH Marki. Zakupy w Decathlonie (dętki itp.), objazd Ikei od zachodu i wjazd na Toruńską. Przejazd na północ pod wiaduktem i dalej wzdłuż Radzymińskiej słabą drogą, zapewne resztkami traktu sprzed stworzenia wielopasmówki. Skręt w pierwszą w lewo, wzdłuż małego lasu jadąc do pierwszej w prawo ul. Żeromskiego. Wszystko po szutrze. Za Sosnową zmieniła się w Piotra Skargi i była pokryta badziewnymi betonami z dziurami. Niewiele potem przejazd nad kanałkiem, przy Bandurskiego zatrzymując się w sklepie, kupując loda w waflu, trochę picia, coś do przekąszenia. Po zjedzeniu czy nawet w trakcie, powrót przez kanałek, lasek po drugiej stronie i dalej przez park. Wyjazd koło starej cegielni, a potem ul. Braci Briggsów, aż do Ząbkowskiej. Wtedy zmiana nawierzchni na chodnik przy Fabrycznej.

Jechało się prosto, aż do działki z kościołem. Przerwa się nad rzeczka przy mostku, czekając, aż Kasia będzie gotowa. Gdy zadzwoniła, podążało się Konopnickiej do przejścia kolejowego. Kasia poszła po rower, a mi pozostało czekać z torbą. Potem razem przez park i Nadrzeczną do domu. Trochę trwało tam czekanie na dworzu, a potem kurs na peron i znów czekanie. Weszło się do pociągu w pierwszym wagonie, gdzie można było swobodnie trzymać rowery. Mijało się kolejne otwarte i drzewiaste przestrzenie. Szczególnie zwróciły uwagę okolice Tłuszcza, gdzie rok wcześniej jechało się rowerem po ciemku. Ludzie się dziwnie na nas patrzyli. Nie w smak co nie którym była obecność dwóch rowerów w pociągu. Biletów też długo nie sprawdzali - dopiero poza warszawską strefą biletową.

Koniec tej jazdy w Ostrówku Węgrowskim, zaraz za Łochowem. Wyjazd na drogę, by podążać ku północy, skręcając w pierwszej wsi w prawo. Trochę dalej przerwa pod sklepem, robiąc zapasy na działkę. Wycieczka się zaczęła! Było przyjemnie i słonecznie. Dziwnym trafem dojechało się do drogi na Węgrów. Odbicie na właściwą i dalej ku wschodowi. Jedna krótka przerwa, a potem dojazd do trasy N-S, przecinając ją przed wkroczeniem do lasu. W środku dużo komarów i nieprzyjemna atmosfera. Trochę wilgoci miejscami, ale bez wody. W pewnym momencie wyjechało się na otwartą przestrzeń, ale nastąpił skręt w lewo, bo łąka była podmokła. To był dobry pomysł, bo po kilku zmianach kierunku udało się dotrzeć do szutru za lasem i zaraz potem do asfaltu. Droga wiła się i było kilka zakrętów. Ostatecznie przejechało się wieś, za nią zjeżdżając na działkę, gdzie można było odpocząć. Wieczorem krótka rundę na południe, do granicy z lasem, odwiedzając prawie całkowicie zarośnięte pozostałości po jakimś domu, o zmierzchu wracając do działki od tyłu. Obserwowało się zbliżające z zachodu burzowe chmury, a w domu można się było wygrzać przy kominku, pośród odgłosów silnych grzmotów.


Ostrówek Węgrowskim. Dworzec przy DK 50, z którego rozpoczął się spokojny, leniwy wyjazd. Widok ku NE


Ostrówek Węgrowski. Dworzec przy DK 50, z którego rozpoczął się spokojny, leniwy wyjazd. Widok ku SSW


Poterka SE. Widok ku NW


Wieczorne ognisko w kominku

Zaliczone gminy

- Stoczek
- Miedzna
Rower:Zielony Dane wycieczki: 57.50 km (0.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:14.38 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Ossowa

Niedziela, 25 kwietnia 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .2 Osoby, .Wyprawki w okolicy, .Samotnie, .Z Kasią

Tata zawiózł mnie do Modlina. Przejazd przez miasto i Osiedle Młodych, kurs w stronę wałów, ale nawrót i na główną wyjechało się przy granicy miasta. Jazda ścieżką do Rajszewa, gdzie zjechało się na tamtejszą drogę z kostki. Kontynuacja drogą równoległą do głównej, trochę się wijącą pod lasem. Generalnie była przyjemna. Gdy zbliżyło się w pobliże rzeki i wałów, udało się odbić w leśną ścieżką do szosy i kontynuować asfaltem. Mając trochę czasu, skręciło się w Jabłonnie na prawo, w pobliżu szkoły, w ulicę Wygonową, przejazd ul. Buchnik Las, a jak się skończyła zabudowaniami - nawrót i Parkową dojazd do skrzyżowania z Piaskową, przecinając Wygonową i przejeżdżając pomiędzy starszymi domami, by dotrzeć znowu do Modlińskiej.

Do Warszawy wjazd leśną ścieżką, okalając główny wjazd od południa. Chlubną przejazd do dworca Choszczówka i dalej wzdłuż torów. Przecięło się je na Mehoffera i zjechało przez Polnych Kwiatów do Starego Dębu. Droga prowadziła koło stosunkowo nowych domów, wjechało się nawet w jedną zatoczkę, taki wewnętrzny plac kilku z nich. Potem zjazd na leśną ścieżkę, przecinając las i wyjeżdżając na Wałuszewską. Skręt w Ornecką. Przy Wilkowieckiej, zanim w nią się wjechało, nastąpiło zatoczenie kółeczka na klepisku przy drodze. Potem zboczenie w uliczkę Sarenki i powrót chwilę potem. Ogólnie trasa była nieco rozkopana i prowadziła w rejonie zabudowy lekko rozproszonej, ale gęstej i nadal o charakterze trochę wiejskim, choć bardziej już podmiejskim, bo mało kto uprawiał tu pola.

Zjazd na uliczkę Cudne Manowce, która skończyła się pod czyjąś rozległą bramą. Po lewej udało się dostrzec, na wschód prowadzącą ścieżkę, przejść z rowerem nad prowizorycznym mostku nad kanałkiem, dojść do Płochocińskiej. Dalej ku północy, przedostając się najbliższym mostem na drugą stronę. Przejechana została cała ul. Kobiałka (odprowadzano nas tędy w 2009 do Białegostoku). Zjazd w drogę Olesin, która wraz z Kobiałką wyglądały tam jak prowizoryczne rondo. Kurs na południe. Mijało się cmentarz olenderski, a po podjeździe skręt w pierwszą w lewo. Wojdyńska doprowadziła mnie do lasu, ale domy przy niej stojącej, były jeszcze bardziej wiejskie.

Przejazd przez las, docierając do Marek w pobliżu wysypiska, czy co to tam stało. Ulica Okólna doprowadziła mnie do ul. Ks. Bandurskiego. Następnie przecięcie Radzymińskie, z ul. Lisa Kuli wjeżdżając w gruntową, dziurawą ul. Sokoła. Wjazd w las, skręt na południe koło pomnika wojennego i na wschód, na piaskach w stronę cmentarza, tą sama drogą, którą szło się z Kasią.

Długą i Lipową dojazd do centrum Zielonki. Dalej do torów i spotkanie z Kasią. Dalej wzdłuż peronów, potem przez park, chwila siedzenia i powrót do przejazdu kolejowego. Kolejnymi ulicami - Słowackiego, Łukasińskiego, Sienkiewicza i Poniatowskiego, dojechało się do głównej drogi. Przejechało się jej poboczem w stronę Wołomina i na drogę po prawej stornie. Gruntowa droga, biegnąca wpierw wzdłuż pól działkowych, a potem wzdłuż poligonu, prowadziła nas przez dłuższy czas. Odpoczynek nastał przy niewielkim zniszczonym budyneczku, a kilkanaście metrów przed zakończeniem drogi – większym budynku, na który zachciało mi się wejść i bawić w przemieszczanie do trudno dostępnych miejsc odgrodzonych wodą.


Ossów Droga pożarowa 42 biegnąca skrajem poligonu. Kasi rower gotowy do jazdy. Widok ku W


Ossów. Droga pożarowa 42 biegnąca skrajem poligonu. Bunkier w pobliżu skrętu do centrum miejscowości. Widok ku NW

Gdy się skręciło ku północy, po drodze mijali nas jacyś skuterzyści czy quadowcy. Po prawej były stawy, a chwile potem dojeżdzało się do kapliczki, w miejscu upamiętniającym bitwę pod Ossowem. Objazd terenu po kostkach betonowych, kierując się ku Kobyłce przez Turów. Wjazd ulicą Dąbrowskiego, po drodze widząc kozę. Skręt na północ w Poniatowskiego, przedłużenie ulicy z Zielonki. Za torami ulica zmieniła nazwę na Napoleona i doprowadziła nas pod kościół. Na rondzie tam położonym, skręt w lewo, w ul. Zagnańczyka, prostą drogą docierając do Zielonki, mijając stawy po Gliniankach, a potem tory kolejowe. Na miejscu przebyta została ul. Nauczycielska, docierając do szkoły. Przejechało się przez jej teren, przez mostek do Mareckiej i znów przez mostek, ale na Kościuszki. Brzegiem do Żabiej, a potem do Kasi domu. Było pod wieczór, ale została jeszcze jakaś godzina czy dwie do zapadnięcia zmroku. Zaczął się powrót wzdłuż głównej, jadąc przez las. Za torami wjazd do jego drugiej części, po ścieżce, którą szło się z Kasią przed świętami.

Za lasem, uliczkami 17 Września i Słoneczną, dojazd do ul. Ks. Skorupki, skręt w Kwiatową, Szwoleżerów, Kołłątaja, Rommla do Piłsudskiego po czym nastąpił przejazd przez Ząbki. Z boku widać było elektrociepłownię. Droga ta, nieco dziurawa, została zostawiona, skręcając za torami w Chłopickiego, która pod koniec zamieniła się w kostkę. Przejazd przez tereny zagospodarowane liniami kolejowymi. Już zbliżał się wieczór, gdy udało się dojechać do Makowskiej, skręcając potem w Nasielską, Boremlowską, Wspólna Drogę i Szaserów do Wiatracznej. Potem pierwsza w prawo, w ulicę Nizinną, która była ślepa. Przejazd prześwitem między budynkami do Paca, a potem finalnie na Kickiego, do akademika - kończąc tym samym podróż.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 85.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:14.17 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Przez Puszczę do domu

Piątek, 23 kwietnia 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w okolicy, .Z rodziną

Słonecznie, dość silny wiatr z zachodu i północy. Chłodno. Bardzo duże powierzchniowo Cumulusy o znacznej wysokości, jednak nie przechodzące w Cumulonimbusy. Drobne opady deszczu przed południem. Wieczorem zmieniły się w dość duże Altocumulusy.

Pobudka między 8 i 9. Przez ponad godzinę trwała rozmowa z Kasią przez telefon. Poprzedniego dnia myślało mi się, że prawdopodobnie pojadę do domu rowerem. Tak też się stało. Leżąc w łóżku, zastanawiało mnie, co czeka za oknem. Ociągając się, trochę udało mi się posegregować rzeczy – do domu, do zostawiania, do zabrania na majówkę. Wyrzucenie śmieci i posprzątanie na łóżku. Rzeczy do domu powędrowały do sakwy. Zamknąwszy za sobą drzwi, spacer do akademika po drugiej stronie, gdzie w bardzo krótkiej rozmowie udało się dowiedzieć o warunki wypisania z akademika. Powrót, ubranie się i zabranie swoich rzeczy, odpięcie roweru, po czym został obładowany. Powolny start czując, że potrzeba mi było jazdy. Z czasem to uczucie rosło. Jechało się w stronę torów, ulicami w ich pobliżu (okolice Podskarbińskiej). Tak pokręcenie po małej dzielnicy, gdzie były zlokalizowane jakieś zakłady, w tym skup złomu. Ponadto, była tam spora przestrzeń, częściowo otwarta, częściowo zarośnięte roślinami. Były tam śmieci w rodzaju rozwalonego łóżka. Wśród drzew skrywał się domek z mnóstwem gratów. Przypomniał mi to nieco takie dziecinne układanie małych, do niczego nie potrzebnych rzeczy, ale razem tworzące pewną całość i układ. Zastanawiało mnie też, czy nie będzie tam jakiego tubylca, który by mnie przegonił, więc lepiej było szybko opuścić obszar.

Po jakimś czasie jazdy po tych uciążliwych sześciokątnych, betonowych bloczkach, docierając w okolice Stadionu, gdzie zauważony został upływ powietrza w kole. Trochę pompowania, ale ostatecznie wsiadło się z kapciem do autobusu, którym przejechało się Wisłę i wysiadało na Nowym Świecie, skąd już pieszo na wydział, przed nim zmieniając dętkę. Z początku chciało mi się ją załatać – skończył się klej. Gdy została załatana – było niedokładnie sklejone i uciekło powietrze. Gdy przyszło założyć druga dętkę – urwany został wentylek tak, że po złapaniu kapcia nie było już sensu tej dętki łatać. Koło zostało zabrane do środka budynku, bo zaczęło padać trochę. W środku jego pompowania, w trakcie czekania na Kasię (tego dnia jej grupa prowadziła warsztaty na PP, później się źle czuła, a mi się nie chciało iść na zajęcia). Później, po pół albo i całej godzinie przejazd koło kościoła Augsburskiego na Marszałkowską. Potem Grzybowska, prosto ku Mennicy, aż dojechało się do Wolskiej. Następnie jadąc wzdłuż Prymasa do Obozowej, gdzie kupiło się 2 dętki (podrożały paskudztwa) .

Przejazd nowym wiaduktem (Księcia Janusza) nad budowaną drogą – elementem obwodnicy S8 i jadąc osiedlami, lądując ostatecznie w pobliżu lotniska na Bemowie. Później Himalajską i Kaliskiego do Boernerowa i wjazd do lasu. Słychać było ptaki, a po zatrzymaniu się, czuć było smród z wysypiska. Gdy dojechało się do Arkuszowej, nastąpiła jazda w stronę Izabelina, lecz na początku Lasek jechało się do Sierakowa, przejeżdżając blisko zakładu dla ociemniałych. Dalej duktem, na którym było dużo kamieni, aż dojechało się do wspomnianej wioski. Potem wjazd na zielony szlak, ale przy leśniczówce nawrót, bo pojechałoby nie tam gdzie się chciało. "Zielony" doprowadził mnie do Palmir i tam zmieniło się go na "czarny", który z kolei zastąpiony został jakąś drogę z dużą ilością piasku. W pewnym momencie skręt w dół, w lewo i wyjazd na asfalt. W puszczy było sporo wody w bagienkach.

Dalej jechało się szlakiem niebieskim, aż do Czeczotek. Po drodze, blisko puszczy, w jakiejś wsi (Augustówek?) kładli asfalt. Na razie jako ziemia i betonowe bloczki, rozdzielające od niego chodnik i jakieś doły, w których był bazowa, błotna masa o konsystencji niemalże budyniu. Z Czeczotek w lewo w stronę Kazunia. Przecięta została główna na Leszno. Dojazd do kościoła w Kazuniu-Bielany, o którego istnieniu nie było mi wiadomo. Obok niego cmentarz, a na murze krzyże. Trochę dalej przejazd koło jakiegoś starego zakładu rolnego, chyba zajmującego się hodowlą świń. Dalej w stronę jakiejś zabudowy, ale droga była chyba ślepa, więc wnet nawrót i już chwilę potem było się na DW 579. Niewiele mi zostało do NDM. Na wiadukcie nad 7mką był spowolniony ruch, co można było wykorzystać do szybszego przebicia się. Za niebieskim mostem ktoś darł się z samochodu, a przy wyjeździe z drogi od Jabłonnej jechali saperzy na sygnale. Korek ciągnął się, aż do ronda po stronie Modlina. Zjazd w dół, pakując rower do samochodu taty. Pół godziny późnej przyjechała mama i z nią się pojechało najpierw do Czerwińska, a potem do domu, po drodze odwiedzając jeszcze cmentarz.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 60.80 km (0.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:12.16 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Urodzinnie

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki

Słonecznie. Nieliczne chmury. Chłodno. Wiatr z zachodu.

Tata wysadził mnie w na przedmieściach Łomianek i zawrócił. Rozpoczęła się jazda Warszawską, której chodnik był w remoncie. Kurs do metra Żubrową, Jagiellonki i Encyklopedyczną. Wyjście na stacji Ratusz-Arsenał. Dalej na Krakowskie i plac Piłsudskiego (slalomem ulic). Potem Tamką na hamulcach. Koło stadionu uliczkami przy Dworcu Wschodnim, Żupniczą, Kobielską do Kickiego. Po drodze udało się spotkać Przemka z liceum. Trochę z nim się pogadało, zanim ruszyło się dalej, już w pośpiechu.

2010.04.11


Krakowskie Przedmieście po Katastrofie Smoleńskiej. W tle Pałac Staszica. Widok ku SSE


Krakowskie Przedmieście po Katastrofie Smoleńskiej
Rower:Zielony Dane wycieczki: 18.50 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:12.33 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wośp

Niedziela, 10 stycznia 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .LSTR, .Zwykłe przejażdżki, .Pół nocne, .Samotnie, .Z Kasią, .Z Księgowym
Po tym jak wieczorem przyjechało się z Kasią do Legionowa, odwiedzając i udzielając drobnej pomocy przy sprzątaniu z LSTR, w szkole przy Konopnickiej, padło moje pytanie do Księgowego czy mogę się chwile przejechać. Pokręciło się chwile po śniegu i szybko dając sobie spokój. Wkrótce potem niebo rozjaśniło się od sztucznych ogni w ramach WOŚP.

Poza tym, rok rozpoczął się dla mnie tragicznie. W trakcie świąt, odszedł mój dziadek. Opuszczając dom i jadąc do Zielonki, do Kasi, żył jeszcze. Wieczorem zadzwoniła do mnie mama, a wiadomość ta mnie powaliła emocjonalnie.


Rower Księgowego przed UM Legionowo. Widok ku SSE


Wośpowe fajerwerki
Rower: Dane wycieczki: 0.10 km (0.10 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Akademik

Środa, 9 grudnia 2009 | dodano: 08.08.2022

Wraz z Kasią w akademiku. Co jakiś czas tam się widywało. Widok na centrum Warszawy ku NNE
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Problematyczny dzień/noc

Sobota, 5 grudnia 2009 | dodano: 08.08.2022
Tego dnia brat był w Starym BUWie i się z nim spotkaliśmy. Później z Kasią na imprezę urodzinową koleżanki. Nasza dwójka miała potem problem z noclegiem - Kasi nie chciano wpuścić do akademika, a było zimno. Udało się przenocować u kolegi koleżanki, w rejonie placu 3 Krzyży, więc jeszcze czekała nas nocna wycieczka ZTM.


Krakowskie Przedmieście. Promocja Discovery Historia
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)