Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

3-4 Osoby

Dystans całkowity:6442.87 km (w terenie 627.70 km; 9.74%)
Czas w ruchu:371:52
Średnia prędkość:17.33 km/h
Maksymalna prędkość:65.75 km/h
Suma kalorii:4571 kcal
Liczba aktywności:57
Średnio na aktywność:113.03 km i 6h 31m
Więcej statystyk

Do Czerwińska po deszczu

Wtorek, 22 kwietnia 2014 | dodano: 22.04.2014Kategoria 3-4 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią, Z rodziną

W trzy osoby wzdłuż Wisły do Czerwińska. Tam godzinna przerwa. Dość błotniście po opadach, jakie przechodziły w ciągu dnia. Powrót górą przez Zdziarkę i Wilkówiec. Na południe od Wisły widoczna obszerna deszczowa chmura. Powrót do domu jeszcze przed zachodem słońca.


Zdziarka przy E krańcu stadniny. Tu droga wygina się delikatnym łukiem ku N. Widok ku NE


Czerwińsk. Asfaltowy kraniec ul. Kościuszki. Widok ku W


Czerwińsk. Wisła widziana z szutrowego odcinka ul. Kościuszki. Widok ku SWW


Czerwińsk. 19 Stycznia (Sielecka), prowadząca na Sielec od cmentarza. Widok ku SE


Zdziarka w pobliżu 8. Widok ku NW


Zdziarka w pobliżu 8 (po prawej). Widok ku SE


Zdziarka w pobliżu 8A (po prawej). Widok ku W


Zdziarka w pobliżu skrętu w lewo przy 24 (wśród drzew na wprost). Widok ku SE


Wilkówiec NE. Widok ku S
Rower: Dane wycieczki: 20.73 km (2.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:13.82 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Przejażdżka

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 | dodano: 22.04.2014Kategoria 2 Osoby, 3-4 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią, Z rodziną

Pętla wzdłuż Wisły. Wieczorem grupą do Miączyna.
Rower: Dane wycieczki: 5.63 km (1.50 km teren), czas: 00:20 h, avg:16.89 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Niedziela, 4 sierpnia 2013 | dodano: 11.08.2013Kategoria 3-4 Osoby, Z Kasią, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

We 4 osoby. Start na północ i przejazd przez Goworowo do krajówki. W Goławinie przejazd szutrówką na północ, wschodnim skrajem zagajnika, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę. Wyjazd w Karnkowie. Wjazd w krótką drogę lokalna na zachód, która przeszła w ślepą polną. Po krawędzi pola wyjechaliśmy na asfalt. Skręt w lewo, potem w prawo i polną drogą dojechaliśmy do Przybojewa. W Goworowie przejazd do wschodniego krańca, długo polną drogą na południe i przejazd przez Borkowo. Szybki powrót do domu.
Kilka dni później (2013.08.07), o 15:38 został kupiony bilet ze stacji Warszawa Zacisze-Wilno do stacji Zielonka. Nie wiem co to było - chyba jakiś przejazd Kasi.
Wkrótce potem był ślub przyjaciół. Po ich ślubie pojechało się w 4 osoby na poprawiny (brat kierował autem). Powrót do domu już nocą. 
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 23.50 km (8.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:15.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Samoklęski IV - Gminy nad Wisłą

Czwartek, 11 lipca 2013 | dodano: 11.07.2013Kategoria 3-4 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2013 Samoklęski

Wyjazd 9:30 w trzy osoby. Przejazd przez Borzechów, Chodel, Godów i Wrzelowice do Józefowa nad Wisłą z czterema postojami na trasie. W Pusznie Godowskim złapały nas przelotne opady deszczu, ale trwały dobre pół godziny. Trasa zmierzając ku Wiśle generalnie opadała, jednak pokonywało się również wiele wzniesień. W Józefowie miał być zrobić dłuższy postój, ale że nie było wiele do oglądania. Dalej jechało się wzdłuż Wisły na północ do Kamienia i Łazisk. Odcinek był obficie pofalowany na krótkim dystansie, dopiero pod koniec się nieco uspokoił.


Przerwa w Kępie Borzechowskiej. Widok ku S


Droga z Borzechowa do Kępy-Kolonii. Widok ku SE


Kluczowice-Osiedle. DW 824. Widok ku NNW


Józefów nad Wisłą. DW 824 przed skrzyżowaniem z Zieloną. Widok ku SSW


Łopoczno. DW 825. Widok ku S

W Łaziskach samotne odbicie na północ. Jadąc przez Zagłobę i Wilków, udało się dojechać do Polanówki, gdzie pokusiło mnie, by skręcić na żółty, rzekomo rowerowy, szlak. Gdyby nie moje doświadczenie w jeździe rowerem, około 80-90% tego szlaku zeszłoby mi na pchaniu roweru poprzez tamtejsze piachy. Ostatecznie, w trudzie i po styraniu, jakoś udało mi się wybrnąć w Bielsku. Cały odcinek leśny pokonany został w kurtce, gdyż przechodziła kolejna chmura deszczowa. Przestało dopiero za Opolem Lubelskim, lecz kolejna z nich zaatakowała za Chodelą w drodze powrotnej i trzymała do Ratoszyna Drugiego, gdzie udało się spotkać resztę. Odpoczynek był potrzebny, po szybkim pościgu. Wspólna końcówka w ponurych nastrojach, zmęczeniu i styraniu.


Wilków. Widok ku NE


Polanówka. Kaplica Barbary. Widok ku NNW


"Przystanek Polanówka" przy kanale Brodek. Widok ku SEE


Opole Lubelskie. W centrum kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SSW


Kłodnica Dolna. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Widok ku SEE

Wyprawka skończyła się po 20, a KL. walcząc ze skurczami w obu nogach, po raz pierwszy w życiu przejechał ponad 100km rowerem.

Zaliczone gminy

- Józefów nad Wisłą
- Łaziska
- Wilków
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 138.06 km (5.00 km teren), czas: 07:22 h, avg:18.74 km/h, prędkość maks: 48.74 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na zlot mazurski IV - Powrót ze zlotu przez Kurpie

Niedziela, 19 maja 2013 | dodano: 26.06.2013Kategoria >200, 3-4 Osoby, Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2013 Mazury, Z rodziną

2013.05.16 - 19 Na Zlot mazurski - cała trasa


Pobudka około 6. Na zewnątrz zamieszanie związane z pakowaniem się zlotowiczów do drogi. Dość szybkie spakowanie, lecz start dopiero koło 7, gdy ruszała niewielka, kilkuosobowa grupa zmierzająca do Olsztyna. Wspólnie dotarliśmy do wojewódzkiej. Odtąd moje tempo opadło, oni zaczęli zostawać w tyle, lecz nie był to wielki problem. Do Wydmin udało mi się dotrzeć pół godziny później. Kwadrans przerwy przy tablicy w centrum i za torami, obserwując pociąg oraz kilku zlotowiczów doń zdążających. Od 8 jazda malowniczą trasą na południe. Temperatura wysoka, wiatr chłodniejszy niż poprzednimi dniami.


Ostatni rzut oka na Zlot w Łekuku Małym. Widok ku


Między Orłowem i Szczybałami Orłowskimi. Widok ku S


Z Wydmin do Rant. Widok ku SSW

W Rantach wyjazd na wojewódzką, która prawie mnie poniosła na wschód. W porę udało mi się spostrzec i obrać kurs SW. Na terenach wsi Rostki, drogę zatarasowało stado krów. Rzecz niecodzienna, więc pora na aparat i wolny przejazd między nimi. Obyło się bez strat w rogaciźnie. Dalej żwawo do wsi Talki. Do Pańskiej Woli teren opadał od lasu, do którego jednak trzeba było podjechać 30 metrów w górę. We wsi tej, szutrówką na SW przez Czarne (bruk) i Odoje (asfalt). W pobliżu przebiegała linia kolejowa. Nie było ochoty robić zdjęć.


Talki. Jedno z tutejszych oczek (S wyjazd ze wsi). Widok ku W


Między Białą Giżycką i Pańską Wolą. Widok ku SSE

W Orzyszu krótka przerwa i uzupełnienie zapasów. Miasto opuszczone ulicą Wyzwolenia, przedostając się nią do wsi Ruda. Nim tam udało się wyjechać, po kilku kilometrach przyjemnego asfaltu ukazało się 8 km szutrów i piachów. Przez Giętkie i Orłowo na krajówkę i nieco się zmęczywszy, udało się musnąć Białą Piską (wjazd po bruku). Pisz ominięty został jadąc przez Kumielsk. Okolice raczej puste, a wsie bardziej z boku drogi i niewielkie. Dalej do krajówki poprowadzonej lasem. Długie kilometry lasu i niewidoczna rzeka Pisa, kawałek dalej na zachód. Po wjechaniu do województwa Podlaskiego, skręt w spokojną drogę w prawo i odpoczynek przy Wzgórzu św. Brunona, za wsią Wincenta. Malowniczą drogą przez wieś Kozioł skróciła się trasa do wsi Ptaki, tym samym omijając Kolno. Przerwa na moście i przez jakiś czas trwała rozmowa z grupą rowerzystów, po ich ~100km przejechanych na pętli w tychże okolicach.


Wjazd DK 63 do Orzysza. Widok ku SSW


Biała Piska. Wieża ciśnień z XIX w, wykorzystywana do 2011 r. Widok ku E


Wincenta. Wzgórze św. Brunona (+ stacje drogi krzyżowej) z 2007-8r. powstałe z inicjatywy ks. Sławomira Banacha. Widok ku NW


Trzcińskie. DW 647. Punkt Oporu Turośl. Schron bojowy dla km, typu MG-Schartenstand D. Pozycja Pisy. Widok ku N

Przez prawie trzy kolejne godziny trwała jazda na zachód po drogach wojewódzkich. Kilka razy trzeba się było zatrzymać, by nabrać tchu. Przejazd przez Myszyniec. Długi las gminy Czarnia. Późnopopołudniowe wyczerpanie. Skręt na południe do wsi Zawady, całkowicie odrzucając pomysł o wjeździe do siedziby tutejszej gminy, równocześnie nadkładając drogi. Równinnymi, kurpiowskimi drogami przejazd przez Baranowo, po drodze kontaktując się w sprawie podwiezienia mnie.


Myszyniec. Kolegiata pw. Trójcy Przenajświętszej w Myszyńcu z 1909-22. Widok ku SEE


Myszyniec. 2 km DW 614. Pomnik z 1963, powstały w miejsce pomnika z lat 1920-40 (zniszczonego przez Niemców), upamiętniający bitwę z wojskami carskimi w czasie powstania styczniowego w III 1863 roku. stoczoną pod dowództwem gen. Zygmunta Padlewskiego. Widok ku NWW


Brodowe Łąki. Kościół pw. św. Michała Archanioła z 1884 r. Widok ku S

Baranowo odwiedzone o 19, jeszcze przed wieczorem. Była to moja ostatnią zdobytą na tej wyprawie gmina. Dalsza trasa przebiegała przez lekko pagórkowaty teren, po drodze prostej jak strzała. Doprowadziła mnie do Drążdżewa, odwiedzonego trzy dni temu, tym samym zataczając pętle.


Lokalne orzołki. Widok ku SSE


Lipowy Las. Widok na Baranowo ku SSE


Drążdżewo. Kopiec Tysiąclecia Państwa Polskiego z 1946r. powstały z inicjatywy (nauczyciela) Franciszka Dawida. Tablica amieszczona w 1966, przy okazji renowacji obiektu. Widok ku E

Przed zachodem dojazd do Krasnosielca, gdzie nastąpiło oczekiwanie na rodzinne auto. Udało się jeszcze poznać boczną dróżkę przez Nowy Krasnosielc oraz zrobić pętelkę ulicami Nadrzeczną, Wolności i Rynek. Powrót do skrzyżowania na Jednorożec, a rower rozłożony przy zjeździe do Nowego Krasnosielca. Z rodziną powrót około północy, posiedziawszy potem kilka godzin przy kompie, mając nadzieję, iż wstanę na busa o 6 do Warszawy...
Nie udało się...
Po przebudzeniu, nie świadomości nie zbierała się w całość, a po wstaniu około 10 - nie dało rady utrzymać równowagi na nogach.

Zaliczone gminy

- Biała Piska
- Pisz
- Turośl
- Czarnia
- Baranowo
Rower:Zielony Dane wycieczki: 205.00 km (8.00 km teren), czas: 11:00 h, avg:18.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trójstudencki wyjazd - Do Olsztyna

Niedziela, 21 października 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Pół nocne, 3-4 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2012 Prusy Górne

Namioty opuściliśmy przed 7, ale minęło 1,5h, nim zeszliśmy na błotnistą dróżkę, by ruszyć w dalszą trasę. Powoli wstawała mgła. Droga błotnista przeszła w wyłożoną betonowymi płytami koło Minięt, a wkrótce i w asfalt. Przejechaliśmy nim przez tereny w pobliżu żwirowni i wnet znaleźliśmy się w Dzierzgoniu. Podjechaliśmy pod górkę i zatrzymaliśmy się na skrzyżowaniu DW 515 z drogą odchodzącą w kierunku Starego Pola. Na tej wysokości mgła momentalnie zgęstniała, więc postanowiliśmy założyć kamizelki i zrezygnowaliśmy z jazdy w kierunku morza. Zjechaliśmy w dół i skręciliśmy w DW 527 na wschód.


Obszar noclegu między Starym Miastem i Miniętą. Widok ku SSE


Granica między gminami na drodze ze Starego Miasta do Minięty. Widok ku E


Kropidlak


Wjazd z Minięty do Dzierzgonia. Widok ku NE

O 10 krótka przerwa w Kwietniewie przy sklepie, położnym w pobliżu kościoła i krótka pogawędka z tubylcem przez chłopaków i moje trzymanie się na uboczu. W Rychlikach skręciliśmy na południe. wjechaliśmy w las,a droga intensywnie pięła się w górę. Dało się to odczuć, jakbyśmy przebywali w Beskidzie. W tym etapie przemieszczaliśmy się różnymi, drobnymi dróżkami w celu skrócenia trasy w kierunku Olsztyna i równoczesnym nie zagrzebaniu się w bocznej, polnej drodze jak o poranku. W Krekach nastąpiło maximum zamglenia. Nawet okulary mi zaparowały w czasie jazdy. Od tej pory stopniowo się przejaśniało.


Granica województw na DW 527. Widok ku NE


Kwietniewo. DW 527. Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku SE


Droga z Rychlik do Gołutowa. Rychlicki Las. Widok ku SSE

Przejechaliśmy przez Jarnołtowo, gdzie nauczycielem był ongiś Kant. Wnet znaleźliśmy się po drugiej stronie DK 7. W Dobrocinie przerwa na zakupy i odpoczynek. O 13:40 byliśmy już w Morągu. Dojechaliśmy do rynku i ulicą Hardera podjechaliśmy do miejsca z widokiem na ruiny zamku. Z miasta wyjechaliśmy ul. Wróblewskiego. Trasa była nieco bardziej pagórkowata. Minęliśmy spowite mgłą jezioro Nane i w Wilnowie skręciliśmy na wschód. Za lasem droga skręciła na SE. W Mostkowie przecięliśmy DW 530 i właściwie wreszcie było już słonecznie. Podjazdy stały się dla nas tak męczące, że w Nowym Kawkowie musieliśmy zatrzymać się przy sklepie. Dodatkowo mocniej odczuwane już były moje kolana.



Jarnołtowo. Kościół pw. Chrystusa Króla. Widok ku SE


Morąg. Ruiny zamku krzyżackiego. Widok ku SWW


Morąg. Ratusz. Widok ku NNW


Wilnowo S. Jezioro Narie. Widok ku NNW


Pasłęka. Granica powiatów miedzy Mostkowem i Gamerkami Wielkimi. Widok ku NNE


Droga z Gamerek Małych do Starego Kawkowa. Widok ku NEE


Wjazd do Pupek. Widok ku E


DW 527. Wjazd do Olsztyna. Widok ku E

Wnet rozpoczął się zjazd niemal po sam Olsztyn. Z wysiłkiem przejechaliśmy fragment wojewódzkiej i zatrzymaliśmy się przy Żurawiej. Odpoczywaliśmy przez pół godziny, po czym rozdzieliliśmy. Pojechali do centrum, by złapać pociąg do Warszawy, a mi zachciało się wrócić rowerem. Żurawia przeszła w dość przyjemną szutrówkę z głębokim obniżeniem w Łupstychu. Przecięcie DK 16. W Kudypach zapadała noc, a w Naterkach trzeba było już korzystać z lampek, a także zasięgnąć rady przez telefon, gdyż trasa wyglądał dość niepewnie, choć było to na szczęście tylko złudzenie. Wjazd na asfalt w Tomaszkowie i dalej do DK 51.



Odtąd była masakra. Noc niesamowicie ciemna. Ja wpatrzony w światło lampki i duży ruch samochodowy, przez który prowizorycznie kilka razy przyszło mi się zatrzymać na poboczu. Ponad godzinę zajął mi dojazd do Ameryki, gdzie wjechało się na obwodnicę Olsztynka i udało znaleźć się na szerokim i jeszcze nie ukończonym fragmencie odnowionej DK 7. Było około 20. Dalsza jazda nie sprawiała problemów, gdyż nikt nie jechał moim pasem, a droga była w końcowej fazie budowy. Walka ze zmęczeniem, bólem i sennością. Czas stał się jednolitą masą, z której udało się wydostać między Załuskami i Litwinkami. Wjazd na starą DK7. Obwodnicą objazd Nidzicy i telefoniczne dopytywanie się o położenie w miarę odludnego miejsca w pobliżu miasteczka. Jak wielką przyjemnością było zasnąć dwa kilometry dalej, po mozolnym rozstawianiu namiotu.


DK 51 przez Amerykę

Zaliczone gminy

- Dzierzgoń
- Rychliki
- Morąg
- Łukta
- Jonkowo
- Gietrzwałd
- Stawiguda
- Olsztynek
Rower:Zielony Dane wycieczki: 172.50 km (7.00 km teren), czas: 11:00 h, avg:15.68 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trójstudencki wyjazd - Z Działdowa

Sobota, 20 października 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 3-4 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2012 Prusy Górne, Z rodziną

Podwieziono mnie na dworzec w Modlinie. Tam oczekiwanie na przyjazd pociągu, w którym znajdowali się T. i Wo. Bilety kupione. Zastanawiało mnie, czy zostanę na peronie przy drodze, czy będzie trzeba w ostatniej chwili wejść na rampę, by przedostać się na jeden z sąsiednich. Pociąg był starego typu. Nie było zbyt wielu ludzi. Przed 10 ukazały nam się zabudowania Działdowa. Wysiedliśmy i podjechaliśmy do pobliskiej Biedronki, gdzie zrobiliśmy drobne zakupy, a Wojtek ogarnął sprzęt grający w swoich sakwach. Odtąd, przez większość trasy jechaliśmy z podkładem muzycznym, pod postacią różnych rockowych kawałków.


Dojazd pociągiem do Działdowa. Widok ku NNW


Dworzec PKP Działdowo. Widok ku SE

Spod sklepu wyruszyliśmy po 40 minutach od przyjazdu. Początek podróży był dość niezgrabny, trochę ostrożny. Przemieszczaliśmy się DW 542 do Filic, gdzie zjechaliśmy w prawo, na spokojne, wiejskie drogi. Można się było nieco rozluźnić i nie jechać w jednym rządku. Między Turzą Wielką i Gralewem-Stacją musieliśmy przepuścić pociąg. Wjechaliśmy na spokojną DW 538, którą opuściliśmy w Rybnie. Boczną trasą przez Rumian dojechaliśmy do Lubawy, w której to zrobiliśmy prawie półgodziną przerwę i niewielkie zakupy.


Turza Wielka W. W tle hałdy żwirowni na granicy wsi. Widok ku NNE


Dostrzegalnia przeciwpożarowa przy drodze z Turzy Wielkiej do Gralewa. Widok ku NW


Żabiny. DW 538. Widok ku NW


Droga z Żabin do Tuczek. Widok ku NW


DK 15. Granica między miastem i gminą wiejską Lubawa. Widok ku W

Kolejny, krótki postój tuż przed Iławą. Przejazd przez miasto zrobiliśmy dłuższą trasą. Z Wyszyńskiego wzdłuż torów przejechaliśmy do drogi za blokami wzdłuż Sobieskiego i pojechaliśmy na południe. Skręt w Kopernika, 1 Maja i Wiejską. Jadąc na NW mogliśmy obejrzeć rozległe obniżenie, w którym znajdowało się mnóstwo ogródków działkowych. Miasto opuściliśmy ulicą Biskupską i Sienkiewicza, po prawej mając Jeziorak. Skręciliśmy w DW 521, a w Szczepkowie odbiliśmy na północ.


Iława. Biskupska. W centrum kościół pw. Przemienienia Pańskiego. Po prawej jezioro Mały Jeziorak. Widok ku NEE


Iława. DK 16. Jeziorak. Widok ku NNE

Złocista jesień zawisła w buczynie, której drzewa pochylały się nad wielokrotnie zakręcającą drogą, delikatnie, acz ciągle pnącą się w górę. Las ciągnął się z obu stron niemal bez przerwy, a domów widać było mniej, niż aut, które tędy przejeżdżały. ~5km za Gardzieniem zrobiliśmy krótką przerwę, by odetchnąć po wysiłku, jaki wonczas zrobiliśmy.


Droga z Gardzienia do Siemian. Widok ku NNE

O 15:30 dotarliśmy do Siemian. Za domami ponownie ujrzeliśmy toń Jezioraka, a dalej ciemną linię lasu, przetykaną złotymi, jesiennymi nićmi. Droga we wsi była w bardzo złym stanie. Za miejscowością ponownie zatonęliśmy w lesie. Teren po prawej zdawał się być bardziej bagnisty i podmokły. Na skrzyżowaniu udaliśmy się na północ, lecz drogę przegrodził nam most w remoncie. Mieliśmy tyle szczęścia, że mogliśmy przez niego przejść pieszo. Po drugiej stronie kanału skręciliśmy w lewo. Odtąd jazda była mordęgą po szutrze, starej kostce i piaskach. Ostatnie utrudnienie pojawiło się w okolicy niewielkiej wsi Bądze, położonej w środku lasu nad jeziorem o tej samej nazwie, z ledwie kilkoma gospodarstwami, jakie można było dostrzec.


Droga z Jerzwałdu do Bądz. Widok ku NNW

Po 16:30 wyjechaliśmy z lasu na asfalt w Morągu. Zatrzymaliśmy się w Starym Dzierzgoniu, by przez ponad pół godziny odpoczywać na ławce pod sklepem. Powoli zapadał wieczór i zbliżała się noc, wiec ruszyliśmy, by znaleźć miejsce na nocleg. Za zakrętami przejechaliśmy przez las i dopiero w Starym Mieście skręciliśmy w polną drogę w lewo. Przebyliśmy zabłocone i zakałużone etapy drogi, skręciliśmy pod górkę na łące i rozłożyliśmy się przy barierze z krzewów. Po 18 namioty były już rozłożone. Zjedliśmy jak kto uważał i zasnęliśmy w tę chłodną, jesienną noc.


Mortąg. Wjazd od strony Bądz. Widok ku N

Zaliczone gminy

- Płośnica
- Rybno
- Lubawa (W+M)
- Iława (W+M)
- Zalewo
- Stary Dzierzgoń
Rower:Zielony Dane wycieczki: 116.00 km (9.00 km teren), czas: 06:15 h, avg:18.56 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pod Lublin III - Ziemia Stężycka

Czwartek, 15 września 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2 Osoby, 3-4 Osoby, 5-10 Osób, Nocne, Z Księgowym, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2011 Lubelskie W, LSTR

Pobudka koło 8 i półgodzinne zbieranie obozu. Przejechaliśmy szutrówka przez pobliski Walentynów do Przytoczna, gdzie nastąpiły zakupy. O 9:45 przejechaliśmy przez Wieprz, którego poziom wód był dość wysoki. W Mejznerzynie skręciliśmy na zachód. Za wsią droga była szutrowo-piaszczysta, ale trwało to krótko. Przez Zagóżdż dotarliśmy do Baranowa, gdzie wróciliśmy na północny brzeg Wieprza. W Drążgowie skręciliśmy na Ułęż i wjechaliśmy na trasę zaopatrzoną w liczne, niewysokie, ale męczące podjazdy. Jakby tego było mało, przeszkadzał nam silny wiatr, generalnie pochodzący z zachodu.  Jakoś przed Ułężem Tranquilo odłączył się do przodu i wyjechał samotnie na powitanie grupy, która przybywała  pociągiem.


8:59. Między Walentynowem i Przytocznem. Widok ku SE


9:04. Między Walentynowem i Przytocznem. Widok ku NW


9:44. Wieprz w Jeziorzanach. Widok ku SWW


9:44. Wieprz w Jeziorzanach. Widok ku SW


9:45. Wieprz w Jeziorzanach. Widok ku NEE


9:45. Kościół pw. Trójcy Świętej w Jeziorzanach. Widok ku NE


9:46. DW 809. Dolina Wieprza. Po prawej Jeziorzany. Widok ku W


10:23. Droga z Mejznerzyna do Meszna. Widok ku NW


10:37. Meszno. Widok ku NW


10:44. Zagóźdź. Widok ku W


10:44. Zagóźdź. Młyn wodny na Bylinie. Widok ku SWW


11:18. Wieprz między Baranowem i Drążgowem. Widok ku SSE

Do Puław

Na skrzyżowaniu z DK 17 w Sarnach dłuższa rozmowa telefoniczna z koleżanką nt. wyboru studiów magisterskich. Po raczej krótkiej rozmowie, kontynuowało się jazdę rowerami przez Sędowice do Bobrownik, gdzie napotkało się Tranquilo, Księgowego i Agnieszkę. Ostatnie kilometry doń były bardzo wyczerpujące. Właśnie trwała krótka przerwa pod kościołem w połączeniu z zakupami. W niecałą godzinę przejechaliśmy do miejscowości Gołąb, gdzie zatrzymaliśmy się przy starym aucie marki Żuk, który postawiono tam chyba jako rodzaj zabawki albo nibypomnika. Jadąc w grupie i osłonięci przez las, mogliśmy pokonać ten odcinek szybciej. Po przerwie odległość między mną i Kasią a resztą grupy coraz bardziej się powiększała, co z biegiem czasu chyba (taka jazda grupa podzielona na dwie mocno oddalone od siebie grupy) denerwowało albo męczyło Kasię. Nie pamiętam gdzie nastąpiło połączenie podgrupek, ale w Puławach jechało się ulicą Kołłątaja i dotarło się do Pałacu Książąt Czartoryskich, który już na pewno był objeżdżany od strony Wisły (przejechaliśmy wzdłuż zachodnich i południowych ścian) całą grupą. Koło Wieży Ciśnień skierowaliśmy się na północ do wyjazdu z parku.


14:40. Puławy. Pałac Czartoryskich. Widok ku SE


14:41. Puławy. Park Czartoryskich. "Świątynia" Sybilli. Widok ku SE

Obiad w Kazimierzu Dolnym i trochę o posiłkach

Na DW 824 jechało się ~16-8km/h, przez co znów zostawało się (ja i Kasia) z tyłu i resztę ujrzało się dopiero gdzieś przed Kazimierzem nad Wisłą. Właśnie byli w trakcie gotowania obiadu na kuchenkach. Nam przyszło udać się od razu do miasteczka, by tam zakosztować ciepłego posiłku pod postacią kolejnej na wyprawie pizzy. Tę zjadło się na Rynku przy Nadwiślańskiej. Dwa rodzaje oliwek, mięso, dużo sera.

Wybór takiego typu posiłku na wyprawach był motywowany tym, że kuchenka gazowa była przez mnie zabierana na wyprawy zagraniczne (lub zachowując ją na taką ewentualność), lecz nie po Polsce, z tej racji, że w Polsce można było relatywnie tanio zjeść, zaś kupno pizzy czy innego poważniejszego dania, to był rodzaj odetchnięcia od zwykłego jadłospisu typy chleb z wędliną lub serem (nawet bez formowania do postaci kanapki) podczas jazdy, i rodzaj wyjątkowego posiłku, gdyż tak na nie-rowerowe-co-dzień się tego nie kupowało, bo to jednak koszty (do dziś kojarzę, że w okresie liceum kebab kosztował gdzieś koło 7-8 zł, a w ciągu kolejnych lat koszt urósł gdzieś do 12-13 zł). Dopiero po pewnym czasie udało mi się nauczyć wyrabiać ciasto na domową wersję pizzy, acz jak to ja, raz się udało, raz nie, a więcej motywacji do robienia pizzy było wtedy, gdy mogło zjeść ją więcej osób. Podczas standardowego wyjazdu samotnie, ciepły posiłek zwykle był co 2-3 dzień, a podczas jazdy z Kasią, co 1-2 dnia, zależnie od sytuacji i potrzeb.


15:34. Dojazd do Kazimierza Dolnego. Widok ku SWW


15:49. Kazimierz Dolny. W centrum kościół pw. śś .Jana Chrzciciela i Bartłomieja. Widok ku NE


15:56. Pizza przy skrzyżowaniu Rynku i Lubelskiej

Awaria w Kazimierzu Dolnym

Po zakończeniu posiłku zaczął się wyjazd ul. Podzamcze, na której rozpadł mi się pedał w rowerze. Posypały się wianki i tyle go widziano. Co prawda dziwnie trzeszczał od jakiegoś czasu, lecz nie doświadczało się takiej awarii wcześniej. Wzbogaciło mnie to o nową wiedzę na temat oznak sypania się roweru. Kasia pomogła odszukać przez telefon najbliższe serwisy rowerowe. Pierwszy miał być w Parchatce, a drugi dopiero w Puławach. Nałożyło się pedał tak, że o ile nie unosiło się z niego stopy i dociskało się go nią w kierunku ramy, to mogło się jechać "w miarę" dobrze, acz uciążliwie.

Grupę gotującą spotkało się o 16:20, gdy już zbierali się znad rzeki. Przy drodze streściło się im historię i zdecydowaliśmy się na rozdzielenie. Miało się nikłą nadzieję, że może uda się nam ich dogonić po naprawie, ale było we mnie zbytniej wiary w taki przebieg zdarzeń. Zawsze było też ryzyko, że w sklepach nie uda się nic załatwić i pozostanie nam powrót pociągiem z Puław. Rozpoczęła się mozolna jazda. Serwis w Parchatce okazał się na nieszczęście zamknięty. Dalej do Puław, a tam skręt w Piłsudskiego, znów Kołłątaja, Pustą, Piaskową i znów Piłsudskiego, lecz tym razem na wschód. Drugi sklep znajdował się między Słowackiego i Górną. Prawie na krańcu miasta. Tam udało się dokonać wymiany sprzętu. W dalszą drogę ruszyło przed jeszcze 18.


16:19. Kazimierz Dolny. Reszta grupy, akurat po posiłku nad Wisłą. Widok ku N

Wyjechało się Kolejową, a pod wiaduktem przejechało się na wschodnią stronę torów. Polnymi drogami do Starej Wsi, choć rozważane było nocowanie już gdzieś tam. Tereny jednak mnie nie przekonały i w rezultacie przejechało się jeszcze przez Stary i Nowy Pożóg. Za wsią dotarło się tam, gdzie droga kończyła się przy dwóch gospodarstwach, lecz umożliwiała nam też skręt do lasu. Dotarło się tam i na jego południowym skraju się rozłożyło tuż przed samym zmrokiem.


17:55. Puławy. Dworzec PKP. Widok ku NE


18:07. Stara Wieś W. Przedłużenie ul. Kolejowej prowadzące nas z Puław. Widok ku SE


18:07. Stara Wieś W. Przedłużenie Kolejowej prowadzące nas z Puław. Widok ku SE


18:13. Stara Wieś W. Przedłużenie Kolejowej prowadzące nas do z Puław. Widok ku SE


18:22. Pola Starej Wsi W. Widok ku W

Zaliczone gminy

- Jeziorzany
- Michów
- Baranów
- Ryki
- Końskowola
- Kurów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 120.55 km (12.00 km teren), czas: 08:07 h, avg:14.85 km/h, prędkość maks: 44.53 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pod Lublin II - Ziemia Czerska E

Środa, 14 września 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2 Osoby, Gminy, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, Podróżerowerowe.info, 2011 Lubelskie W, 3-4 Osoby

Ranek był stosunkowo ciepły, głównie dzięki ekspozycji namiotu oraz podłoża cieplejszego i suchszego niż inne tereny w tej okolicy. Mimo to jechało się w bluzach. Było bardzo słonecznie. Pojechało się przyjemną drogą przez las na wschód, aż dotarło się do asfaltu. Na najbliższym skrzyżowaniu skręciło się na południe. Na przystanku jakaś staruszka zatrzymała samochód i otrzymała potwierdzenie, że jedzie w tym samym co i ona się chce udać kierunku. Wkrótce dotarło się do wsi Jakubów, gdzie nastąpił skręt na wschód, w drogę do Kałuszyna gdzie dotarło się po pół godzinnej jeździe.  Przez miejscowość tę również szybko przejechało się, nieco dłużej zatrzymując się na próbie przejazdu przez DK 2.


Pola przy noclegu między wsią Sokóle i Ludwinów. Widok ku NEE


Łaziska. Widok ku SSE

W Mrozach zjazd Kilińskiego i zrobiło się zakupy w piekarni. Potem kolejową przedostało się do przejazdu przez tory i z wolna opuściło tę miejscowość. O 10:30 osiągnęło się Latowicz. Jako że jechało mi się przez wieś w 2009, postanowiło się, by przejechać przez nią inną trasą. Ujechało się pół kilometra na zachód, po czym skręt na południe. Na kolejnym skrzyżowaniu zjechało się na szutrówkę, która doprowadził nas z powrotem do DW 802 w Rozstankach. Na rozstaju przed lasem wybrało się skręt w prawo, za lasem również. Przejechało się przez Redzyńskie i Laliny, gdzie dostrzegło się porzucony budynek szkoły. Za Chrominem szutrówka przez las. Na asfalt powróciło się w Brzuskowoli. Przez Kujawy i Miastków Kościelny wjechało się do Ryczysk i tam zaczęły się problemy.


Mrozy. Dworzec PKP. Widok ku NWW


Latowicz. W centrum kościół Walentego. Widok ku NEE


Laliny. Opuszczona szkoła. Widok ku NWW


Chromin przy granicy z Lalinami. Młyn z 1868 r. Widok ku NEE


Pola w Chrominie. Widok ku NEE


Las między Chrominem i Filipówką. Widok ku SSW


W Brzyskowoli. Widok ku NW

Pragnęło się dotrzeć do Żelechowa, a mapa wskazywała na możliwość przejazdu tak, jak się przemieszczało. Zgodnie z sugestią, przejechało się przez wieś na południe. Na ostatnim skrzyżowaniu skręt na wschód. Droga na zachód wyglądała na kończącą się w gospodarstwie a południowa w lesie, a Wschodnia była najlepiej utrzymana. Przejechało się nią prawie kilometr, po czym okazało się się, iż droga jest ślepa, kończąc się w gospodarstwie. Teren tam trochę opadał, więc było to dobrze widoczne, a i nie było chęci, by wracać pod górkę. Cofnięcie o jedno skrzyżowanie i zjazd w stronę innego gospodarstwa. Nawrót i mozolny powrót do pierwszego skrzyżowania, gdzie tym razem obrana została droga do lasu.


Ryczyska S. Pomylona droga. Widok ku NE

Dzień był ciepły, jeszcze przypominający o zakończonym lecie. Nic dziwnego, że wciąż panoszyły się owady, które przeszkadzały w podróży, tam gdzie zajmowały swój rewir. Od razu się na nas rzuciły chmary komarów, gdy tylko postawiło się swe stopy i koła w lesie. Droga była obficie zarośnięta trawami, choć na szczęście bardzo szeroka. Z trudem przebyło się pół kilometra, nim dotarło się do skrzyżowania. Dalsza trasa na południe wyglądała kiepsko, więc skręt na wschód. nadal z trudem, ale przynajmniej w dół przebyło się kolejne prawie 2 km, nim udało się wydostać na tereny polne. W stanie dużego styrania dotarło się do Wilczysk, przejechało przez Gózdek i przed 15 wjechało do Żelechowa.


Wilczyska W. Droga z Ryczysk. Widok ku E


Żelechów. W centrum kościół ZNMP. Widok ku W

Odczuwany był spory głód. Przyszła pora na poszukiwanie czegoś ciepłego do zjedzenia. Podjechało się Krótką. Wjazd na rynek. Fragment Pudły i powrót na rynek sąsiednią uliczką. Wyjazd na Kościuszki do Kilińskiego, skąd zawrócenie do Piłsudskiego. Zjazd na północ - tam zamówiło się pizzę na wynos. Jej przygotowanie trochę trwało, a po wyniesieniu pudełka, z wolna przejechało się na wschód, by znaleźć jakieś miejsce na świeżym powietrzu, gdzie moglibyśmy ją zjeść. Padło na skrzyżowanie przy Weisenberga. "Uczta" nastąpiła na betonowym okrąglaku z włazami kanalizacyjnymi. Wnet zjawił się Tranquilo, który jednak nie nie wyraził chęci na pizzę. Szybko spałaszowało się obiad i we trójkę udaliśmy się wspomnianą wyżej ulicą na południe, a potem na SE. Pobyt tam trwał około godziny.


Żelechów. Kolacja z "Impresjii" na rogu Piłsudskiego i DW 807

Drogi którymi się przemieszczaliśmy niemal ciągle utrzymywały ten kierunek. Co nieco się zapoznawaliśmy opowiadając o tym i owym. Około 18:15 w Woli Gułowskiej zrobiliśmy krótkie zakupy. Zbliżał się wieczór i wkrótce nastała pora na rozłożenie namiotów. Ze wsi udaliśmy się do Lenda Ruskiego, na północ od którego znaleźliśmy w miarę dogodne miejsce, choć w mojej opinii zbyt blisko drogi. Wraz z Kasią zasnęliśmy wnet po wylądowaniu w śpiworach.


Wola Gułowska. Kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku NNE

Zaliczone gminy

- Jakubów
- Kałuszyn
- Mrozy
- Cegłów
- Borowie
- Miastków Kościelny
- Żelechów (W+M)
- Kłoczew
- Nowodwór
- Ulęż
Rower:Zielony Dane wycieczki: 123.43 km (16.00 km teren), czas: 08:37 h, avg:14.32 km/h, prędkość maks: 32.01 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Legionowa II

Niedziela, 21 sierpnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, LSTR, 3-4 Osoby, Z Kasią, Z Księgowym Uczestnicy

Pobudka około 10. Po śniadaniu ekipa z Serocka wyjechała, a nam się zasiedziało jeszcze trochę. Po krótkiej rozmowie kontynuowaliśmy oglądanie zdjęć z alpejskiej części naszej wyprawy. Skończyliśmy mniej więcej o 15. Kilka minut później wspólnie przejechaliśmy razem do Fortu Piontek. Tam Księgowi skręcili w lewo na 30km pętlę, Kasia pojechała prosto, by na Wileńskim wsiąść do pociągu i udać się do Zielonki, a ja się w drugą stronę. Przy Przyrzeczu przejazd na zachodnią stronę Modlińskiej. Ścieżkami do końca Jabłonny i tam na asfalt.


Jabłonna przy obwodnicy. Widok ku S

W Skierdach skręt w Solecką na Trzciany, dołączając kolejna drogę w tym rejonie do swojej kolekcji. Wyjazd w Janówku II. Skręt w Kwiatową. Przejechało się przez najbliższy przejazd kolejowy, gdzie trwały roboty drogowe i przekopywano się pod nim. Utrudniło to przebycie na drugą stronę, lecz na szczęście można było jechać dalej. W Górze, tuż przed DW 631, minęła mnie dwójka kolarzy, którzy zjechali zaraz potem pod sklep.


Budowa przejazdu pod linią kolejową w Janówku. Widok ku S


Budowa przejazdu pod linią kolejową w Janówku. Widok ku NNW


Budowa przejazdu pod linią kolejową w Janówku. Widok ku W


Budowa przejazdu pod linią kolejową w Janówku. Widok ku S


Budowa przejazdu pod linią kolejową w Janówku. Widok ku NNW


Budowa przejazdu pod linią kolejową w Janówku. Widok ku NEE


Budowa przejazdu pod linią kolejową w Janówku. Widok ku SSW


Budowa przejazdu pod linią kolejową w Janówku. Widok ku SSW

Ruch na wojewódzkiej był spory i trzeba było trochę poczekać, nim udało mi się włączyć do jazdy. Przed NDM, droga która do tej pory była w złym stanie, teraz była w jeszcze gorszym, gdyż zerwano wierzchnią, rozpadająca się część asfaltu, ale niestety niewiele to pomogło. W mieście zaliczyło się dwie małe uliczki jeszcze przed rondem (Segmentowa i Zdobywców Kosmosu). Potem jazda już po głównej trasie. W Modlinie zjazd na dół, jadąc wzdłuż rzeki pod Cytadelą. Było kilka zwalonych drzew i mnóstwo pokrzyw. W Gałachach podjazd bez zsiadania. Kurs do kępy drzew, położonej na północ do drogi, biegnącej przez wieś, odwiedzając jeden z mniejszych fortów wokół Modlina, skryty do tej pory przed moim wzrokiem i uwagą. Bardzo szybko ruszyło się dalej, bo komary cięły niemiłosiernie. Przy stacji znowu były problemy z wjechaniem na DK62, ze względu na duży ruch.


Gałachy. Droga do Prochowni. Widok ku NW


Gałachy. Prochownia. Widok ku SWW


Gałachy. Mini boisko po NW stronie Prochowni. Widok ku SW


Duchowizna. Zwykle piaszczysta droga wzdłuż lasu. Widok ku N


Henrysin NW. Po prawej las wzdłuż S7. Widok ku NE

Za Zakroczymiem zjazd w stronę lasu, ale na skrzyżowaniu pół kilometra przed nim nastąpił skręt w lewo. Z jednego gospodarstwa wybiegł za mną pies, ale się szybko zmęczył. Przed lasem skręt w prawo. Droga prowadziła w dół, jednocześnie okazując bogaty zasób piasku. Trzeba było prowadzić rower, odganiając się od komarów. Utrudniło to jeszcze zwalone drzewo,przez co trzeba było przez niewielki rów wejść na pole i okrążyć roślinę. Udało się dotrzeć do standardowego skrótu przez las i przejechać na Henrysin. Tam skręt na północ w drogę, która została wypatrzona poprzedniego dnia. Ostatni dom po prawej miał bardzo artystyczną bramę wjazdową. Przede mną szedł jakiś facet z dużym psem. Nie chciało się ich zbyt szybko wyprzedzać.

Na pierwszym skrzyżowaniu skręt w lewo, ale nie dość, że pojawiły się dwa, mało groźne psy, to droga była ślepa. Nawrót. Wielkiego psa minęło się blisko wyjazdu z tej ścieżki. Kontynuowało się jazdę na północ i zachód, gdzie droga mnie prowadziła. Dojazd do asfaltu Trębki-Kroczewo. Skręt do granicy powiatów i wjazd na drogę ku staremu lotnisku. Jechało się wzdłuż owej granicy, aż udało się powrócić na asfalt, przy granicy ze Złotopolicami. Dalej bez kombinowania przez Kamienicę i Pieścidła, a następnie przez Goworowo. Stamtąd zabrano już wielkie drzewo, o którym było wspomniane wcześniej. Podjazd w Goworowie, od strumyka do lasu, przejechany szybko, praktycznie cały czas pedałując bez większego zmęczenia. Od cmentarza również jechało się szybko, ale za kapliczką czuć było już, jak mnie zaczęły boleć kolana. Do domu udało się dotrzeć około 20.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 65.50 km (10.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:16.38 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)