Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12644 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

3-4 Osoby

Dystans całkowity:6442.87 km (w terenie 627.70 km; 9.74%)
Czas w ruchu:371:52
Średnia prędkość:17.33 km/h
Maksymalna prędkość:65.75 km/h
Suma kalorii:4571 kcal
Liczba aktywności:57
Średnio na aktywność:113.03 km i 6h 31m
Więcej statystyk

LSTR w fortach na północy

Wtorek, 29 lipca 2008 | dodano: 29.07.2008Kategoria 3-4 Osoby, LSTR, Wyprawki w regionie

Rankiem przyjazd z tatą do NDM. Rowerem kurs do Kauflandu, a tam zebranie grupy. Ruszyliśmy około 10. Przejazd przez Modlin. Dalej wzdłuż terenu lotniska i S7 do drogi na na północ. W Janowie skręciliśmy w lewo, o 11 będąc w pierwszym forcie. Zeszło nam tam z godzinę.


Spotkanie w Kaufflandzie. Widok ku SW


Janowo. Fort XII. Widok ku N


Janowo. Fort XII. Widok ku NNE


Janowo. Fort XII. Widok ku NWW


Janowo. Fort XII. Widok ku NWW


Janowo. Fort XII. Widok ku NW


Janowo. Fort XII.


Janowo. Fort XII.


Janowo. Fort XII. Widok ku NNW

O 12 wizyta w forcie w Błogosławiu, co trwało do 13. Potem udaliśmy się przez Błędówko do Goławic Pierwszych. Wśród pól, na wschód od wsi znajdował się ostatni fort, jaki odwiedziliśmy. Był znacznie zniszczony, ale można było do niego wejść. Potem udaliśmy się przez Toruń Dworski do Psucina. Stamtąd do Nuny, przed 16 urządzając przerwę nad jeziorem Zieleń. Po wszystkim wjazd na DW 632, jadąc do Legionowa. Tam Kolejowa, Parkowa, Kościuszki, Kazimierza Wielkiego na rynek, gdzie się rozdzieliliśmy. Mi pozostała samotna jazda Batorego, Matejki, do Chotomowa, a stamtąd do DW 631. Koniec w BO.


Błogosławie. Fort XIII. Widok ku N


Błogosławie. Fort XIII


Błogosławie. Fort XIII


Błogosławie. Fort XIII. Widok ku N


Błogosławie. Fort XIII. Widok ku E


Błogosławie. Fort XIII. Widok ku E


Błogosławie. Fort XIII. Widok ku N


Błogosławie. Fort XIII


Błogosławie. Fort XIII


Błogosławie. Fort XIII. Widok ku N


Błogosławie. Fort XIII


Błędówko


Błędówko


Błędówko. Widok ku E


Goławice Pierwsze. Fort XIV. Widok ku E


Miękoszynek. Widok ku NNE


Jezioro Zieleń. Widok ku E


Droga znad jeziora Zieleń do Nuny. Widok ku NE


Rower:Unibike Dane wycieczki: 90.50 km (20.00 km teren), czas: 05:15 h, avg:17.24 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

LSTR do fortów w Janówku

Piątek, 18 lipca 2008 | dodano: 25.07.2008Kategoria 3-4 Osoby, LSTR, Wyprawki w regionie, Z Księgowym

Rozpoczęło się od porannej jazdy DK 62 ze skrótem przez las do Zakroczymia. Przejazd przez NDM. W Górze skręt w prawo na Janówek, jeszcze przed torami skręcając w lewo do fortu, przybywając o 10. Tam było już kilka osób z grupy. Weszliśmy do środka zabudowań. Na terenie tego obiektu minęła mi godzina. Potem wróciliśmy na asfalt. Kurs ku N, a potem w gruntową drogą ku E. Wnet jechało się po N stronie lasu do kolejnego z fortów. Ten opuściliśmy po 12 i zrobiliśmy krótką przerwę w pobliżu. Po niej kurs ku S do torów, wzdłuż nich ku W do przejazdu kolejowego. Po drugiej stronie do lasu wprost ku S. Leśnymi drogami zrobiliśmy pętlę po E stronie trasy, w międzyczasie robiąc przerwę na odwiedzenie resztek mocno zniszczonego fortu. Po wszystkim wyjazd na na DW 630. Z Suchocina Wiślaną na wał, zjeżdżając z niego dopiero w Jabłonnie Tam rozjazd przed 16. Dalej główną na Piaski z Księgowym, a potem, po uzupełnieniu wody u niego, Kolejową na Olszewnicę i główną przez NDM do Modlina, kończąc w BO.


Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek


Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Janówek Pierwszy. Fort IV Janówek

Ścieżka między ogrodami działkowymi, prowadząca do fortu XVII. Widok ku E


Janówek Pierwszy. Fort XVII

Fort XVII. Widok ku N


Janówek Pierwszy. Fort XVII

Janówek Pierwszy. Fort XVII

Janówek Pierwszy. Fort XVII

Janówek Pierwszy. Fort XVII


Janówek Pierwszy. Fort XVII

Janówek Pierwszy. Fort XVII


Trzciany. Dzieło D-10



Trzciany. Dzieło D-10


Trzciany. Dzieło D-1


Trzciany. Dzieło D-10

Rower:Delta Dane wycieczki: 80.00 km (15.00 km teren), czas: 04:30 h, avg:17.78 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Atomowa Kwatera Dowodzenia i NDM

Niedziela, 13 kwietnia 2008 | dodano: 14.04.2008Kategoria 3-4 Osoby, Zwykłe przejażdżki, LSTR, 5-10 Osób

Wyjazd LSTR Przez Puszczę do NDM

7:50-8:15 Mój start z Łomianek. Potem kurs wprost do mostu Grota, gdzie zebraliśmy się w 7 osób o 8:50. O 9:00 Ruszyliśmy w składzie Ja, R.B., Pa., D., M. oraz 2 osoby z VBT. Wpierw jechaliśmy wzdłuż Wisłostrady do Farysa. Chyba zajrzeliśmy na teren Huty, ale bez zwiedzania. Dalej Improwizacji, Nocznickiego, Rokokowa, Wólczyńska, Trenów i oto wkrótce dotarliśmy do AKD, gdzie potrwało intensywne zwiedzanie obiektu wraz z ciekawymi podziemiami.

Ok. 12:20 zostaliśmy w 5 osób (VBT wrócili swoją drogą) i udaliśmy się przez las przy granicy Dziekanowa Leśnego. Potem długa jazda skrajem puszczy, trzymając się zielonego szlaku rowerowego. Ok. 14:20 krótkie zakupy w Czeczotkach. Między 14:30 a 15 wreszcie udało się osiągnąć NDM. Tam kurs do Baszty Michałowskiej, gdzie zajrzeliśmy do wnętrza. Po zwiedzaniu odłączył się Moon. We czwórke jechaliśmy wałem w stronę Okunina. Tam zrobiliśmy dłuższą przerwę nad jeziorem, rozciągając się na ziemi i odpoczywaliśmy do 17-17:30. Około 18 byliśmy już w Legionowie, po przejechaniu przez Olszewnicę Starą. Razem z R.B. pognaliśmy Modlińską ponownie do mostu Grota. Tam się rozdzieliliśmy, a mi pozostało pojechać do Łomianek.
Rower:Unibike Dane wycieczki: 113.66 km (30.00 km teren), czas: 05:59 h, avg:19.00 km/h, prędkość maks: 45.76 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Pułtuska na zapiekanki

Niedziela, 30 marca 2008 | dodano: 31.03.2008Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Wyprawki w regionie, Pół nocne, Gminy


Ursynów - metro - plac Wilsona i w ulice Mickiewicza. Tam obok głównej trasy dotarliśmy do Grota. W końcu zabrano piaskownice, które blokowały przejazd między słupami. Dalej Modlińska. Trasa nad kanałkiem, gdzie w drugiej połowie śmignęła przed nami trójka bikerów, za którymi jechaliśmy do rozjazdu przy wiadukcie do Białobrzeg. Po zostawieniu R.B., który robił zdjęcia, nastąpiło zbliżenie się do ronda. Na trasie dało się zobaczyć, jak z lewej strony na przejazd czekali jacyś bikerzy. Zastanawiało mnie to. W myślach rodziło się pytanie - "Co jest?! LSTR przyjechał nas odprowadzić". Był nawet gość w niebieskiej koszulce (jak Adam), co zwiększyło moje nadzieje, iż tak było naprawdę. Po zapytaniu jednego z nich okazało się, że była to "Cykloza". z tym że oni jechali chyba na Dębę przez Zegrze. Niestety tempo jakim jechali i kierunek utwierdziły mnie, że jednak będziemy jechać tylko we Trójkę. Oczekiwanie na Pa. trwało tylko kilka minut. To dzięki temu, że jechaliśmy przez trasę nad kanałkiem. Powiedzmy że o 12:10 byliśmy w komplecie, gdy R.B. dołączył po zrobieniu fotek.

Polecieliśmy do Serocka główną. Chciało mi się poprowadzić LSTR trasą nad Zalewem, przy wąwozie, ale przez prace drogowe nie można było stwierdzić jednoznacznie w którym miejscu był zjazd. W końcu go ominęliśmy. W Serocku uzupełnienie zapasów. Niestety skończyło się pieczywo, więc zjazd w dół "za chlebem". Przy rynku udało się dostać upragnioną chałkę. Telefon do R.B., aby zjechali. Dalej pod kościółek, gdzie R.B. wszedł do środka, a mi przyszło się posilać przy skarpie. Była 13. Następnie udaliśmy się na "molo", gdzie prowadził nas Pa. Super zjazd. R.B. chyba się nie wyrobił, a ja u mnie były już słabe hamulce, wiec nie rozwijało się dobrej prędkości. W każdym razie około 50km/h zjazd. Na molo kolejne zdjęcia.

Później trasą fundowaną ze środków unijnych. Za mostem postój (już ostatni w rejonach Serockich, za dużo zmarnowaliśmy tu czasu). Zdecydowaliśmy jak jechać, po czym przyszło mi odpisać Adamowi co z naszą wyprawą. Pojechaliśmy przez Gąsiorowo i wpadliśmy w las. Kilka kilometrów po ziemi, a wszystkie opony mniej lub bardziej slikowate. W każdym razie okolice ładne. W końcu wpadliśmy na rozjazd 6ciu dróg, gdzie nastąpiła przerwa. Niebawem przejechał samochód. Dzięki temu wiadomo było, że już niedaleko jest cywilizacja...

W końcu dojazd do Zator, gdzie weszliśmy do dworku. Rowery schowane do środka, po czym przenoszenie ich głębiej. Dzięki temu było większe poczucie bezpieczeństwa i można było spędzić kolejne minuty na zwiedzaniu ruiny. Na samym strychu już nie byliśmy, tylko tam zaglądaliśmy, bo ciężko byłoby wrócić z powrotem. Dosłownie wciągnęło nas zwiedzanie. Było chyba koło 16 albo 15 jak wyjeżdżaliśmy... Chcieliśmy jeszcze zajrzeć do kościoła, ale za dużo czasu minęło w dworku, więc kolejna przerwa spowodowałaby, że na Pułtusk byłoby za mało czasu.

Wyjeżdżając z Zator pozdrawiały nas miejscowe małolaty. Dalej asfaltem przez lasy. Potem Borsuki i Grabowiec. Dojazd do głównej i dalej na Ponikiew. Trasa pięła się lekko w górę. Próbowaliśmy wiercić kołami w ziemi, ale nie znaleźliśmy żadnych meteorytów. Przejazd do końca wsi i już byliśmy na rozlewiskiem Narwi. Przypomniało mi się zeszłoroczne okrążenie Zalewu.

Powrót tą samą trasą, przed miastem zjeżdżając na wał i "mostkiem-ścieżką-nie ścieżką" przejechaliśmy na drugą stronę. Pod koniec, gdy przystanęliśmy, minęło nas kilku gimnazjalistów, którzy przechodząc obok nas nieśmiało powiedzieli: "fajne rowery". Po chwili z ust R.B.. dało się słyszeć: "Wiem". Przejechaliśmy przez rynek w stronę kościoła i szukaliśmy jedzenia. Podjechaliśmy pod górkę prowadzącą do Ciechanowa i wróciliśmy. W końcu znaleźliśmy jakąś budkę przy Lidlu. Wcinaliśmy po dwie zapiekanki, a Rafał degustował hot doga. Mnie jeszcze poniosło do sklepu obok, gdzie przyszło mi kupić czekoladę (1,55zł). Po posiłku udaliśmy się do zamku, kręcąc się po jego dziedzińcu, bez wchodzenia do środka. Gdy wyjeżdżaliśmy była około 17.

Potem lecieliśmy główną prosto do Serocka. Dużo samochodów, tirów, czasem chamstwa. Zaczyna się schładzać, ale było jeszcze OK. Pół godziny przed zachodem dotarliśmy do wielkiej żwirowni. Z dalszego odcinka pamiętam fajny kościół, który przypominał zamek (odpoczywaliśmy na przystanku w jego pobliżu). Potem to już tylko korek na drodze. 6-7 km długości jeśli nie więcej. to też mi przypominało zeszłoroczny Zalew.


Dzierżenin. Widok ku NNE


Korek między Dzierżeninem i Wierzbicą. Widok ku S

Z Serocka już prosta droga. Przez Zegrze przejazd po zmroku. Dalej przez rondo do Legio i w wiadomym miejscu kilka fotek. Potem przejazd przez tory w okolicy domu Pa. i kurs na rynek. Koło liceum Konopnickiej na rondzie prosto. Przy targowisku się żegnaliśmy z Pa.. Dalej we dwójkę przez obwodnicę, Żerań, Grota, na Stare Miasto podjazd po bruku i oto pojawiliśmy się przed Bramą w murze. Przy zamku zbierali się ludzie po koncercie. Wśród potłuczonego szkła dotarliśmy na remontowane Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat. Na Alejach Ujazdowskich jakiś film podobno kręcili. Przejechaliśmy kawałek, ale przy Pięknej skręciliśmy. Dotarliśmy na Plac Zbawiciela i skręciliśmy do Placu na Rozdrożu. potem Belwederska, Sobieskiego i "Standardowym Zachodnim Powrotem" czyli pod górkę przy jakimś kościółku i kawałkiem Nowoursynowskiej.

Dystans:
Pa. ~120
R.B. ~170
Ja ~160

Zaliczone gminy

- Obryte
Rower:Unibike Dane wycieczki: 160.00 km (15.00 km teren), czas: 08:30 h, avg:18.82 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K9 + Piątkowosobotnia Nocnorowerówka przez Wołomin

Piątek, 7 marca 2008 | dodano: 08.03.2008Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Wyprawki w regionie, Nocne, Samotnie, Warszawa

Było to kręcenie po Warszawie i na terenach sąsiadujących od NE ku NW. Skład: Pa, R.B. i ja. Wspólny wyjazd z Ronda Starzyńskiego o 20. Gdzie byliśmy: Praga nocą (m.in Brzeska ), Kawęczyn, Elsnerów, Rembertów, Zielonka, Wołomin, Radzymin, Beniaminów, rondo Zegrze. Dzień zaczął pochmurny, noc zbyt chłodna, aby długo się zatrzymywać.

Pierwsze 40 kilometrów wykręciło się za dnia, jeżdżąc podany niżej sposób. Zaczęło się od okolic Metra Racławicka i kręceniu w tamtych okolicach. Przejazd na Plac Unii Lubelskiej, Agrykolę i przekroczenie Wisły. Wałem do Ateńskiej i Bora-Komorowskiego. Dalej przez Gocław nad jakimś stawkiem dojazd do Fieldorfa i dalej Ostrobramską, Stanów Zjednoczonych, różnymi uliczkami do ronda Waszyngtona i na targową. Stamtąd tramwajem do centrum i rowerem na Puławską, do Placu Zbawiciela. Stąd Na Rozdrożu, Belwederska, Promenada, Piaseczyńska (zły stan drogi) pod Królikarnią do Idzikowskiego, Sobieskiego (ruiny i przejazd po łące) do Toru Stegny. Tam przez tereny rzekomo działkowe, a w rzeczywistości bogato zarośnięte roślinnością. Wyjazd przy Wilanowskiej, po czym wzdłuż rzeczki wyjazd na wprost drogi do SGGW. Zajechało się do akademika, coś zjadło (przygotowując posiłek, chciało mi się zachować pół słoika sosu na później, lecz wymsknął mi się z rąk, zbił i tyle wyszło z oszczędzania) i się zdrzemnąć. Zajrzało się jeszcze na forum i około 19 nastąpił mój wyjazd.


Zamek Ujazdowski. Widok ku W


Zamek Ujazdowski. Widok ku W


Konduktorska w pobliżu Huculskiej. Widok ku SW


Między Sobieskiego i Witosa. Widok ku N


Między Sobieskiego i Witosa. Widok ku S












Między Sobieskiego, Witosa i Idzikowskiego. Widok ku S


Okolice Toru Stegny. Widok ku SWW


Okolice Toru Stegny. Widok ku E


Okolice Toru Stegny. Widok ku N


Okolice Toru Stegny. Po prawej kościół pw. św. Dominika przy Dominikańskiej. Widok ku S


Okolice Toru Stegny. Widok ku E


Dolina Służewiecka. Widok ku S


Dolina Służewiecka. Widok ku SSW


Dolina Służewiecka. Widok ku SSE


Dolina Służewiecka. Widok ku NE


Dolina Służewiecka. Widok ku SW


Dolina Służewiecka. Widok ku N


Dolina Służewiecka. Staw Irysowy Dolny. Widok ku SW

Mniej więcej w okolicach Wilanowskiej dołączył R.B. i pomknęliśmy ze sporą dużą prędkością przez most Siekierkowski i Wał Miedzeszyński. Z naprzeciwka minęliśmy się z czteroosobową grupę rowerzystów, jadących w przeciwnym kierunku. Przejechaliśmy pod Mostem Gdańskim i wjechaliśmy na rondo od północy. Rozglądanie się w poszukiwaniu pozostałych nie dało efektu, gdyż udało się dostrzec jedynie Pawła. Tak więc pozostało nam jechać tylko we trójkę. Krótkie powitanie i na oślep pojechaliśmy w kierunku placu Hallera, po czym skręciliśmy na plac Wileński. Stamtąd chodnikiem wzdłuż Solidarności. Skręt w Rzeszotarskiej, Wileńską, Czynszową, Stalową, którą wyjechaliśmy pod TESCO. Niestety zamknięte. Przejechaliśmy przez parking ponownie do Solidarności. Przejechaliśmy pod wiaduktem i przy Gorzykowskiej przejechaliśmy na stronę wschodnią. Wjechaliśmy w uliczkę prowadzącą do Zakładów Przemysłu Tłuszczowego. Dotarliśmy do ślepego końca. R.B. zapytał strażnika, którędy dojechać do Wschodniego. Ten coś odpowiedział, a my później próbowaliśmy sobie przypomnieć co. Cofnęliśmy się na Radzymińską, wróciliśmy do wiaduktu, po czym skręciliśmy do Ząbkowskiej. 

Na Ząbkowskiej Paweł złapał gumę. Wyciągnęło się tę, która mi została w plecaku. Poprzednia z pary decathlonówek została założona dwa dni wcześniej. Szybko zrobiliśmy niewielkie zaopatrzenie w pobliskim sklepie oraz zrobiliśmy drobne poprawki w rowerach. W międzyczasie okazało się, że wszystko robiliśmy przy Warszawskiej Wytwórni Wódek. Potem wjechaliśmy na Targową, skręt w Kijowską, a potem w Brzeską. Dało słyszeć się trochę lokalnego dialektu i tamtejszych obyczajów. Białostocką wróciliśmy do Radzymińskiej i ponownie przejechaliśmy pod wiaduktem. Tym razem pojechaliśmy Księcia Ziemowita. Na rondzie w Rzeczną po prawej.


Tesco przy Radzymińskiej


Wymiana dętki na Ząbkowskiej




Wymiana dętki na Ząbkowskiej. Widok ku N


Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Widok ku NNE


Zielonka. Wyszyńskiego. Przerwa posiłkowa. Widok ku NW


Łąki. Kapliczka na rozstaju dróg. Widok ku NW


Rondo w Zegrzu

Zabraniecką i od Utraty-Skład (chyba jakieś wyścigi samochodowe nielegalne tam trwały) przez jakieś 2-3 kilometry, po ciemku, oświetlając drogę lampką Pawla i sporadycznie moją awaryjką próbowaliśmy przedrzeć się przez drogę pełną dziur i śmieci na poboczach. Jechaliśmy Strażacką. W połowie drogi pod wiaduktem Żołnierskiej (ładny zakręt) i dojechało się do Starego Rembertowa, koło ratusza, Akademii Obrony Narodowej, jakimiś uliczkami (chyba licealna albo Listonoszy do Czwartaków) do Mokrego Ługu, gdzie po przekroczeniu torów i dojechaniu do ściany lasu, i jakichś dwóch pijanych młodziaków. Trochę zawracamy w ulicę Pastuszków (dziury). Nią docieramy w końcu do głównej i wstąpiliśmy w Zielonce kebab do IMBIRa. Było około 23:30 jak mi się wydaje, a po północy wyjechaliśmy

Polecieliśmy na Wołomin. Tam szukaliśmy mapy jakiejś. Przejechaliśmy koło spalonego marketu i jechaliśmy przez ul. Geodetów, miejscowość Czarna (postój za potrzebą przed jakimś rondem, gdzie znajdował się fresk, malunek, bądź coś tam przy jakimś schronisku). W Radzyminie się nawet nie zatrzymaliśmy (tylko tyle, żeby znaleźć drogę) i postanowiliśmy pojechać na Stare Załubice. Drążyły mnie pewne wątpliwości, co do zasadności tego kroku, jednakże w tamtym momencie nie wiadomo było, czym to się skończy, ale nie ma tego złego... Przynajmniej mieliśmy dodatkową przygodę na koniec wyprawy

Pojechaliśmy przez Rudą, Borki i wylądowaliśmy w Łąkach nabijając co nieco kilometrów i sił heh... Popas pod krzyżem i plany nocowania w tych rejonach oraz dźwięk pociągu, który nas zaniepokoił. Ruszyliśmy dalej i ponownie odwiedziliśmy zakład Coca-Coli. Tym razem z drugiej jego strony i z tabliczką grozy - "Radzymin" . Nie ma co ukrywać - w tamtym momencie ogarnęło chwilowe załamanie, bo wyszło na to, że kręciliśmy się w kółko. Wróciliśmy do krzyża i pojechaliśmy na lewo, do Beniaminowa i do Białobrzeg. Ogólnie te kilometry przejeżdżaliśmy przez dłuższe momenty dzięki lampce. Końcówka to postój na rondzie Zegrzyńskim i kierunek Wieliszew. Tam się rozstaliśmy i przyszło mi pojechać na Nowy Dwór. Im bliżej, tym gorzej do Janówka się jechało. Tam zjadło się tabliczkę czekolady (kebab się wyczerpywał). Przed Modlinem, już na swoim brzegu wypadł mi postój na przystanku. Trzeba było się położyć i prawie mi się usnęło. Po 10-15 minutach powolny start dalej.  Dalsze moje losy to prędkości od 9 do 16 km/h. Nie chciało mi się tłuc DK 62 więc pojechało się przez wioski, nadkładając kilometrów i czasu, ale przynajmniej był spokój. W domu przed 8smą


Poranek po piątkowosobotniej nocy
Rower:Delta Dane wycieczki: 193.60 km (14.00 km teren), czas: 11:45 h, avg:16.48 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

LSTR - Drugi nocny powrót do domu

Sobota, 9 lutego 2008 | dodano: 12.02.2008Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Samotnie, Pół nocne, Warszawa, Wyprawki w regionie

Sprawa z wyjazdem wynikła spontanicznie. Po około dwóch godzinach łyżew (w tamtym okresie próbowałam się uczyć jazdy łyżwami na pobliskim lodowisku. Wyglądało to tak, że pierwsza godzina to nieporadne stawanie na łyżwach i ledwo ledwo jazd, a w drugiej godzinie zdarzało mi się w miarę normalnie jeździć. Tak, aby od początku jeździć normalnie, to mi się nie udało. Zwykle były to samotne wyjścia, podczas łyżew tego dnia, jeździło się z koleżanką z liceum - J.G., z którą w tym okresie czasu zdarzyła się osobna wycieczka na Stare Miasto i osobne wyjście na koncert Happysad w Palladium), znów w ruchu.

Metrem z rowerem na plac Wilsona, a stamtąd na Żerań. Parę kilometrów za kanałem spotkaliśmy się z Księgowym i Pawłem. Oni już czekali przy skrzyżowaniu z Płochocińską. Dojazd mój był w efektownym stylu - lądując na ziemi. Przypadkiem najechało się na krawężnik przy przystanku. Chwilę pogadaliśmy, po czym niepomyślnie dla mnie, zaczęliśmy jechać na południe. Od Grota po płytach betonowych na wal. Dużo psów. Jeden nawet chciał za nami biegnąć, ale szybko wyrwaliśmy przed siebie. Wyjechaliśmy na rondo Starzyńskiego, zrobiliśmy pętlę i zatrzymaliśmy na przystanku przy Jagiellońskiej. Paweł poszedł się pożywić. Potem wracaliśmy Modlińską na północ.


Widok na praski brzeg z mostu Grota-Roweckiego ku SE


Widok na śródmieście z mostu Grota-Roweckiego ku SSE


EC Żerań. Widok z mostu Grota-Roweckiego ku W


EC Żerań. Widok ku SW


EC Żerań. Widok ku SSW


EC Żerań. Widok ku SWW


Przystanek w pobliżu skrzyżowania Płochocińskiej i Modlińskiej


Tory kolejowe przy Rondzie Starzyńskiego


Tory kolejowe przy Rondzie Starzyńskiego

Tempo szybkie. Przerwa dopiero przy Forcie Piontek. Ruszyliśmy, gdy jeszcze było przeze mnie zjadane jabłko i dojadało się je przez chwilę w trakcie jazdy. W Jabłonnie podążaliśmy nową obwodnicą. Legionowo przez Piaski. Obaj towarzysze udali się spać, a dla mnie rozpoczęła się samotna część podróży. Odległość zarówno do akademika, jak i do domu była porównywalna. Niewiele myśląc, poniosło mnie do domu. Przez pierwsze kilometry od rozdzielenia, nie za bardzo wiadomo mi było gdzie i jak jechać. W Legionowie, do tej pory zdarzyło mi się być raptem 6 razy, z czego 4 to przejazd niemal wyłącznie po DK61. Chyba nawet autem mi się jeszcze nie zdarzyło tam przejeżdżać. Dopiero w ramach wośpowania udało mi się poznać spory kawałek miasta, lecz wciąż zbyt słabo.


Przejazd kolejowy na Piaskach w Legionowie. Widok ku NEE

Za cmentarzem skręt w Jaśminową, postanawiając się nie zagłębiać, bo były padnięte baterie w przedniej lampce. Trafił się odcinek po szutrze z dziurami, ale na szczęście był też chodnik. Skręt w Aleję Legionów - znów asfalt. Jechało się spokojnie. Wybiegł pies podobny do Colie, lecz dał sobie spokój. Wkrótce dostrzeżone zostały kolejne psy, tym razem parę. Trochę ogarnęło mnie zwątpienie, ale wracać się nie chciało. Depnięcie mocniej pędząc przed siebie. Większy został za mną z lewej, mały z prawej przede mną. Zaraz potem minęło się małego z lewej strony i zaczęła ucieczka. Pościg trwał około z pół kilometra, na pełnej prędkości zmęczonego organizmu. W końcówce zaczęły opadać siły w nogach, a psy nie ustępowały. W końcu skończył mi się asfalt. Pęd 35km/h. Dosłownie przeleciało się po dołkach i tylko pragnąc, aby się nie przewrócić. Ręce bolały od wstrząsów przekazywanych przez kierownicę. Psy goniły mnie do ostatniego światła. Na szczęście. Wkrótce potem pojawiło się T-skrzyżowanie i trzeba się było zatrzymać. W prawo do lasu, w lewo do chat na uboczy. Z daleka widać było przydrożne lampy. Tym razem znów było szczęście. Trzeba było się jeszcze odnaleźć i wrócić do domu.

Kolejową dojazd do drogi przy torach. Niepewnie asfaltem i wnet udało się ustalić pozycję, trochę korzystając z mapy, trochę z gwiazd. Przejazd przez Olszewnicę. Wpadnięcie na DW 631. Cały czas otaczała mnie gęsta mgłą. Widoczność do 50-70 metrów, o ile było światło. O 4:00 skończył się popas za mostem w NDM, na rondzie w Modlinie. Przejazd przez miasto i sam dojazd tam odbył się na niesamowicie niskich prędkościach. W ciemnościach za Modlinem znów zwiększyły się obroty, aczkolwiek od popasu do końca Zakroczymia przejazd zajął mi 30 minut z zegarkiem w ręku.

Zaczęła się najgorsza część podróży czyli DK62. Do piątej było znośnie. Potem zwiększył się ruch samochodów tak, że lepie było jechać poboczem, gdy tylko widziało się jakieś ich światła. I tak się jechało na tyle daleko od szosy, żeby było bezpiecznie. Lampka świeci się z tyłu. Nagle ktoś przeraźliwie trąbnął... Szkoda słów. Docierając do Goławina, z oddali było widać lampkę ostrzegawczą nad przejściem dla pieszych. Było to dla mnie niczym ujrzenie światła latarni morskiej i rychły powrót do domu. Przez ostatnie trzy kilometry jazdy po DW 565, niebo zaczynało robić się niebieskie, choć do poranka jeszcze wiele brakowało. Został mi już tylko zjazd z górki. Napłynęły pozytywne uczucia. Niebiesko-szare światło, mgła i szeroki horyzont świata przede mną oraz jaśniejsza granica widnokręgu.
Rower:Delta Dane wycieczki: 77.00 km (5.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:15.40 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

LSTR - WOŚP'08

Niedziela, 13 stycznia 2008 | dodano: 15.01.2008Kategoria LSTR, 2 Osoby, 3-4 Osoby, Samotnie, Pół nocne, Z Księgowym

Dzień zapowiadał się szary, choć poprzedni był ładny. Na szczęście zima tego roku była ciepła, sprzyjająca jeździe rowerem. Z akademika wyjazd ok. 4:30. Wpierw pustą Czerniakowską. Przejazd przez most Gdański i Modlińską do Legionowa. Około siódmej, po ~40 km, udało mi się znaleźć pod blokiem Księgowego. Nim się ogarnął, udało mi się jeszcze pokręcić po osiedlu przez pół godziny. Wszamało się czekoladę, gdy już otworzono sklepy. Potem przejazd do szkoły im. Konopnickiej, gdzie udało się pomóc P. wyładować sprzęt. Potem to już wośpowanie.

Mieliśmy jechać tak, by zawsze ktoś pilnował stoiska, na które składał się: kilka ciuchów i innych drobnych rzeczy, pokaz zdjęć na monitorze, kilka wydrukowanych, dwie mapy na ścianie (Puszcza Kampinoska oraz Jezioro Śniardwy), kilka kartek z nazwami i kilometrażem dotychczasowych wyjazdów, namiot, możliwość pojeżdżenia skatebikem (taki monocykl, tylko ze wspomaganiem) oraz rower w pełni obładowany, wraz z przyczepką znaną z wyjazdu do Kazimierza. W porównaniu z innymi stoiskami (jak choćby z origami czy słodkościami), wyglądaliśmy raczej biednie. Zajmowaliśmy miejsce w rogu przed halą, za towarzystwo mając miejsce, gdzie miało się odbyć spotkanie z aktorkami (xx), które odbyło się około godziny mojego wyjazdu. Oczywiście poza naszą jeżdżąca trójką, przybyło też kilka osób z grupy, m. in. Pa., D. i M..

Wpierw ruszyliśmy z Księgowym. Z puszką na miejscu przedniej sakwy. Pierw kurs na rynek, w prawo wzdłuż torów i powrót do centrum. Rozdzieliliśmy się. Przejazd trochę na zachód, na południe przez Kwiatową i wyjazd tuż obok szkoły. Drugi kurs był krótki: Sowińskiego, Chrobrego, Sobieskiego i Piłsudskiego. Trzeci zaczął się wspak pierwszego, lecz przejechało się za tory w Polną, Orląt Lwowskich, Długa, Sybiraków, Piaskowa, aleja Legionów. Przed cmentarzem w lewo do Jagiellońskiej, a z Piłsudskiego powrót. Ogarnęło mnie już zmęczony i było mi źle zagadując do ludzi o pieniądze, niezależnie jaki był tego cel. Mimo to, jechało się jeszcze, tym razem we trójkę. Krasińskiego, Jagiellońska, rondo przy Kościuszki, do Sobieskiego i koniec objeżdżania miasta. Po skończonej jeździe, z przyjemnością odpoczywało się w zakątku, obserwując co się dzieje dookoła. Wyjazd ~19. Bez kombinowania. Przejazd przez most Grota na zachodni brzeg. Wzdłuż Wisłostrady dojazd do Gdańskiego, a tam do metra. Gdy się wyszło na Ursynowie, uderzyła we mnie ściana Mgły. Dawno nie widać było tak gęstej. Wyjazd zakończył się po 21.
Rower:Delta Dane wycieczki: 90.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:15.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Drugie okrążenie Zalewu Zegrzyńskiego

Niedziela, 16 grudnia 2007 | dodano: 17.12.2007Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Wyprawki w regionie, Pół nocne, Z Księgowym

Przed świtem


Sen trwał około trzy godziny. Pobudka około północy wiedząc, że gdyby znów zasnąć, to tylko by się zaspało. Trzeba było dotrwać więc do rana. Około 3 rano w miarę obfite śniadanie. Do godziny piątej przygotowywanie sprzętu i siebie. Na dworzu było -9 stopni. Przed wjazdem na DK 62 uzupełnianie powietrze w oponach. Trasa wśród TIRów do Trębek, gdzie nastąpił zjazd dla spokoju. Henrysin, Las, Zakroczym, Gałachy. Pierwsze większe prędkości na zjazdach. Była godzina 6 z minutami. Temperatura w zasadzie bez zmian. Nim wjechało się do Modlina, widać było leniwie rozpoczynający się wschód słońca. Piękne rozjaśnianie nieba. Niestety, za Nowym Dworem słońca już zabrakło, choć przynajmniej było w miarę jasno. Przed wjazdem tam, poszedł pierwszy sygnał. Była godzina 6:40.


6:24. Zakroczym. Rondo w centrum. Widok ku SSW


6:28. Zakroczym. Widok ku NEE


8:10. Okolice Wieliszewa

O poranku

Jakoś udało się dociągnąć do ronda przez Wieliszew i inne miejscowości po drodze. Wtedy było mi trudno jechać. Na rondzie czekali już A., Rf. i M.. No i tu fajna reakcja Rf., który mnie z kimś pomylił. Chwila pogadanki i w drogę, na nieszczęście z powrotem na Wieliszew. Przynajmniej tam się skręciło w mniejszą dróżkę na Komornicę, niebawem docierając do Dębe. Podjazd pod górkę i za rondem urządziliśmy przerwę na przystanku. Tam Rf. z M.. dokonali symbolicznego (nie pamiętam co to miało symbolizować) przejścia po szkle, a Rf. zapomniał zabrać okularów. Szybko przemieściliśmy się do Serocka, gdzie odwiedziliśmy P. w garażu. Wspólnie podjechaliśmy do sklepu i ruszyliśmy przez most do Wyszkowa. M.. tymczasem wrócił się przez Dębe do domu, po drodze odzyskując okulary Rf. We czwórkę ruszyliśmy na resztę trasy.


8:28. Zbiórka na rondzie w Zegrzu. Widok ku W


8:28. Współrzędne wg GoogleMapa 52°29'58"N 20°54'59"E. Przystanek przy rondzie w Dębę. Widok ku NE

10:24. Serock. DK 62. Zjazd na most. Widok ku NE


10:25. Serock. DK 62. Most.


10:25. Serock. DK 62. Most.

Jeszcze w lesie skręciliśmy na Popowo (tj. w prawo, jakoś na południe, a potem długo na wschód). Pomknęliśmy przez wsie, które odwiedziliśmy wiosną. Od Barcic trasa biegła już innym torem niż na wiosnę. Przy okazji zaczął spokojnie padać drobny śnieg. Z początku trzymaliśmy się asfaltu, ale od mostku zjechaliśmy na polną dróżkę, czym ominęliśmy Somiankę. Takiej jazdy nie było od wakacji. Odcinek solidnie zjechany, rower ciągle skakał, aż rosła obawa czy wytrzyma mi przednie koło, bo coś w piaście szwankowało. A. się wywrócił i stłukł lusterko. Na koniec czekał nas podjazd, na który tylko Rf. z P. podjechali. Wyjazd w Michalinie. Wreszcie asfalt.


Droga z DK 62 do Popowa Kościelnego. Widok ku SE


Popowo Kościelne. Po prawej kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku E


Kościół w Barcicach





Rekonstrukcja upadku pod Somianką. Widok ku NE

Wyszków - obiad

Śnieg był już mocniejszy. Były drobne problemy z błotnikiem, który mi się odkręcał, ale jakoś dało radę. Po przebyciu reszty krajówki, wjechaliśmy do Wyszkowa i zatrzymaliśmy się w chińsko-wietnamsko-polskim barze, gdzie zrobiliśmy przerwę na posiłek i ogrzanie się. Rf. przypomniał sobie, że ma ze sobą herbatę. Choć w budynku było cieplej, to po wyjściu na dwór było mi potwornie zimno. Nim opuściliśmy miasto, odwiedziliśmy jeszcze park, w którym byliśmy wiosną, gdzie chłopcy sobie pobrykali rowerami, a mnie zajęło robienie zdjęć.


Wyszków. Przerwa w barze orientalnym


Wyszków. Rowery biorące udział w wyprawie. Przerwa w barze orientalnym


Wyszków w okolicy mostu

Trasa budowy S8 do Radzymina

Z dalszej trasy nie ma wiele do wspominania. Szaro, zimno, kupa samochodów, melancholijnie i nieciekawie. Dużą część trasy jechaliśmy po przyszłym pasie nowej trasy, która miała stać się S8. Ponadto Rf. pogonił pies, ale bał się przeskoczyć rów. W Radzyminie wpierw zawitaliśmy pod sklep, a potem weszliśmy na klatkę schodową jednego z bloków, żeby zrobiło się trochę cieplej. Świadomość powoli zaczęła mi tam odpływać i nie docierało do mnie o czym rozmawiano. Trochę z trudem dało radę opuścić to miejsce, choć nie było najwygodniejsze.


Budowa wiaduktu w ramach rozbudowy DK8 do S8


Budowa wiaduktu nad przyszłą S8


Większość czasu jechaliśmy po budowanym, nowym pasie przyszłej S8. Widok ku SW

Przejazd przez Beniaminów

Przejazd przez Beniaminów. Na tej trasie potwornie spadła moja wytrzymałość. Jechało mi się daleko w tyle, prędkość 19km/h i mniej. Dopiero po zjedzeniu jabłka trochę udało mi się orzeźwić. Gdy został mi ostatni kęs jabłka, a jechało się już z prędkością około 25km/h, rower pośliznął się na zlodowaciałej nawierzchni. W moment znalazł się na środku drogi, a ja na jej skraju. Kask wyrżnął o krawężnik (na szczęście lekko) w okolicy skroniowej i stłukło mi się kolano (prawe, dokuczające). P., który jechał za mną, również zaliczył upadek, tyle że nazad. Ominął nas samochód, który za nami jechał. Mieliśmy farta, że na nas nie najechał, a jakiś inny ledwo się wyrobił na pobliskim rondzie, bo tak go ściągało.

Rondo w Białobrzegach koło jednostki wojskowej. Widok ku NNW


Rondo w Białobrzegach. Widok ku N

Po rękawiczki i do akademika

Księgowy z P. pojechali na Zegrze, ja z Rf. na Kąty Węgierskie po drodze przez las. Tam odbicie do Gu., gdzie odebrane zostały zamówione od niego rękawiczki (od razu je zakładając, bo były pełne, a reszta trasy tego dnia została przejechana w bezpalczastych), a Rf. skoczył do M.. po okulary. Odtąd trwała samotna jazda. Niestety, tak się pomotało, że wyjazd nastąpił w Legionowie, dojeżdżając tam przez Wolę Aleksandra. Ale jak mnie tam wywiało, nie mam pojęcia. Dojazd do Jabłonnej i dalej po nową budowanej obwodnicy, jeszcze zamkniętej dla samochodów. Potem przejazd ulicą Modlińską do otwartego sklepu koło Płużnickiej, gdzie nastąpiło zakupienie biletu. Przystanek Ekspresowa, autobus 186 (w którym mi się przysypiało) zawiózł mnie do Metra Wilanowska, który to z kolei podrzucił mnie na Ursynów. Stamtąd już powoli dojechało się do akademika. Przejażdżka autobusem i metrem ponownie zniszczyła moją tymczasowa odporność na mróz, jaką udało się nabyć od Radzymina. Wejście do akademika, odstawienie roweru do magazynu. Powolne człapanie na czwarte piętro. Zerknięcie na forum, umycie, przejrzenie zdjęć i do łóżka. Całkowity czas wyjazdu: od 5 do 20.
Rower:Delta Dane wycieczki: 180.00 km (15.00 km teren), czas: 09:50 h, avg:18.31 km/h, prędkość maks: 41.60 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

LSTR - Atak Na Czersk

Niedziela, 4 listopada 2007 | dodano: 17.04.2017Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Pół nocne, Gminy

Przybycie do akademika w sobotę wieczorem. Minęły ze dwie godziny snu, po czym zerknięcie na zegarek - było około 1. Próby zaśnięcia były bezskuteczne, więc koło 2 przyszło na myśl,, że zapewne nie wstanę na czas, jak tak dalej pójdzie. Przygotowane skromne śniadanie (w tym około pól litra 20% kawy). Opuszczając akademik była chyba 3:30. Trochę mi zeszło z obudzeniem stróża.

Kurs w stronę do metra przez Bartoka i dalej KEN za wiadukt. Tam przejazd na ścieżkę przy Służewieckiej i Puławskiej. Skręt w Wałbrzyską, Rolną i Aleje Wilanowską. Przez Grabową na Aleję Niepodległości. Zjazd dopiero przy GUS-ie na chodnik wzdłuż Armii Ludowej. Dalej Nowowiejska, Śniadeckich i ścieżka wzdłuż Marszałkowskiej. Przy Jerozolimskich zaczęła się jazda na zachód, w poszukiwaniu przejazdu, ale cofając się od Poznańskiej, by przejechać Żurawią. Wyjazd na Placu 3 Krzyży. Mokotowską, Wilczą i Matejki pod Sejm. Tam zjazd na Czerniakowską i przejazd obok Torwaru. Od wschodu wjazd do parku Rydza-Śmigłego. Raz prawie rower mi się wywalił wraz ze mną na śliskiej nawierzchni podczas skrętu. Wjazd w aleję Grudzińskiego. Pod Muzeum Ziemi w błoto. Do góry Tamką i Karasia na Krakowskie Przedmieście. Tam jakiś spity facet najpierw pytał, czy mam ogień, a potem bełkotał, jak dało się zrozumieć, że chciał mi dać w ryj, za robienie zdjęcie kościoła. Był tak zamroczony, że łatwo udało się zmienić temat, a potem szybko odjechać.


Start z akademika. Widok ku W


Wilanowska w pobliżu Puławskiej. Tablica upamiętniająca śmierć 13 partyzantów w dniu 02.08.1944r. Widok ku NNW


Solec. Kościół pw. Świętej Trójcy. Widok ku SSW


Tamka. Złota Kaczka


Brama UW. Widok ku NEE

Przejazd przy zamku. Przez Stare Miasto od Jezuickiej do Zakroczymskiej. Dalej były: Konwiktorska, Andersa, 3/4 Placu Inwalidów, Felińskiego, krótka przerwa koło kościoła, Krasińskiego, Broniewskiego (wtedy nieśmiało wstawało słońce), objazd Parku Olszyna, Gąbińska, Park Herberta, ścieżka wzdłuż Perzyńskiego, Broniewski ponownie, Reymonta, Wólczyńska, Wolumen, Nocznickiego, Gajcego, Wrzeciono, Dorycka. Stąd powrót Marymoncką do Konwiktorskiej. Zjazd na dół i przejazd wzdłuż Cytadeli. Na jej krańcu nawrót, kurs na most i ścieżką przejazd na drugi brzeg. Skręt w Namysłowską, Bródnowską, Szwedzka, Stalową, Rzeszotarskiej, Solidarności, przez skraj parku, Wybrzeże Helskie i ponownie na miejscu spotkania przy moście.


Brama Straceń w Cytadeli Warszawskiej. Widok ku SWW


Widok spod Cytadeli ku E


Wisła. Widok z mostu Gdańskiego ku SSE


Ruina między Mostem Gdańskim i terenem ZOO


Szwedzka. Pozostałości fabryki Pollena. Widok ku N


Hala peronowa Dworca Wileńskiego. Widok ku SW


Cerkiew metropolitalna. Widok ku W


Pomnik "Czterech Śpiących". Widok ku NNW


Kościół pw. św. Floriana i Michała Archanioła. Widok ku SE

Przesiedziało się z pół godzinki do 9, zastanawiając się nad przebiegiem dopiero pokonanej trasy, która wyniosła ponad 50 km. Przed 9 zjawił się jakiś gość. Po zagadaniu, czy na Czersk okazało się, że jednak nie. Pierwszy zjawił się S. Zjazd nad wybrzeże, gdzie tymczasem dojechał M. Oczekiwaliśmy jeszcze na T.. Nie ujechaliśmy wiele, gdy przytrafiło mi się zwykłe przewrócenie, a wkrótce potem T. złapał kapcia na wystającej ze ścieżki kostce brukowej. Tak wiec krótka przerwa na naprawę problemu. Przemieszczaliśmy się wzdłuż Czerniakowskiej. Przy Bonifacego przejechaliśmy na zachodnią stronę ulicy. Trochę na nas pokropiło. Konkretny postój zrobiliśmy dopiero przy pomniku Sobieskiego na Wilanowie. M. założył błotniki. Ruszyliśmy asfaltową drogą wzdłuż Przyczółkowskiej, trochę rozluźniając szyk w grupie. Skupiliśmy się, gdy skręciliśmy w Przekorną. Na jej krańcu przystanęliśmy i postanowiliśmy skręcić w lewo. Wpierw był to ładnie zapowiadający się asfalt, który wnet przeszedł w drogę pełną dziur. Jakoś tam przejechaliśmy, ale T. miał pewne problemy na kolarce.


Czerniakowska przy Mikkego. Widok ku S

WiIanów przy pomniku Sobieskiego. Widok ku E

Tak przejechaliśmy pod zboczami Powsina. Skręciliśmy w Borową, gdzie przytrafił się podjazd po kocich łbach. Skręciliśmy w Sadową. Na końcu ulicy zastanawialiśmy się nad dalszą trasą, równocześnie czekając na S., który bawił się na pobliskim zjeździe. Udaliśmy się gruntową Saneczkową. Za torami pojechaliśmy Wąską, przecięliśmy wojewódzką i wjechaliśmy na Szkolną. Była to w istocie powtórka części trasy z mojego wyjazdu kilka tygodni wcześniej. Z M. zajrzeliśmy do ruiny przy Kraszewskiego. Po tych kilkunastu minutach zwiedzania znów byliśmy na kołach. Konstancin opuściliśmy praktycznie przez całą Sienkiewicza. Wyjechaliśmy na główną i udaliśmy się do Góry Kalwarii. Po drodze M. złapał kapcia. Kilka kilometrów przed miasteczkiem część asfaltów była naprawiana (część wylana, część zdarta). W Górze Kalwarii przywitano nas odgłosami syren.


Konstancin Jeziorna. Saneczkowa. Widok ku NEE


Konstancin Jeziorna. Wieża ciśnień. Widok ku SEE


DW 724 między Brześcami i Moczydłowem. Widok ku SSE

Pare minut później wjechaliśmy do Czerska. Nie wiedząc czemu, zjechaliśmy na dół, zamiast od razu wpakować się do zamku. Oddaliliśmy się na jakiś kilometr, dojechaliśmy do końca Czerska i zawróciliśmy. Na podjeździe rower mi się zatrzymał. Okazało się, że poluzował mi się kolo i opona odbiła w lewo, co uniemożliwiło dalszą jazdę. Na wszelki wypadek nie było to nic wielkiego. Podjechaliśmy pod zamek. Przy wejściu informacja o biletach: cena - 4zł; rowerzyści - zniżka 2 ZŁ. Udaliśmy się na dziedziniec, po czym zaczęliśmy odwiedzanie kolejnych wież. Trwało to jakąś godzinę. Gdy już mieliśmy odjeżdżać, S zerwał się łańcuch. Nie mieliśmy skuwacza, więc prowizorycznie go naprawił metodą kamienia łupanego. Jakoś dało radę.


Czersk SE. DW 739. Widok na zamek ku NWW


Zamek w Czersku. Widok ku SSW


Zamek w Czersku. Widok ku NNE


Zamek w Czersku. Kościół pw. Przemienienia Pańskiego. Widok ku N


Zamek w Czersku. Na horyzoncie po lewej góra śmieciowa w Łubnie. Widok na Górę Kalwarię ku NNW


Skuwanie łańcucha

Cofnęliśmy się do Góry Kalwarii, zjechaliśmy na most, gdzie łapał nas deszcze ze śniegiem. Na drugim brzegu skręciliśmy w lewo za wiaduktem. Przejechaliśmy przez Glinki na północ. Przez Otwock Wielki dojechaliśmy na DW 801. W Miedzeszynie po raz drugi S puścił łańcuch, a po prowizorce wkrótce raz jeszcze. Trzecia naprawa trzymała do końca, a przynajmniej póki jechaliśmy razem. W pobliskim sklepie zakup czegoś do jedzenia i odzyskania części sił. Tuż za mostem skończyły mi się zapasy, przez co ten odcinek przejeżdżany był w zmęczeniu i bez większego zwracania uwagi na otoczenie. Rozstaliśmy się na moście Siekierkowskim. M. jechał jeszcze przez jakiś czas z S. Chwilę po wjechaniu na most, widać było nieco zabawną sytuacje. Kierowca auta stała pod prąd przy wjeździe na ów obiekt. Jakiś facet, który wjeżdżał nakrzyczał na nią, a gdy wyprostowała auto, ten z piskiem ruszył zostawiając ją daleko w tyle. Reszta mojej trasy powrotnej przebiegała standardowo po ścieżkach przy Sikorskiego.


Most DK 50 przez Wisłę. Widok ku NNE


DK 50. Wisła na wysokości Góry Kalwarii. Widok ku SSE


DW 801. Widok ku NEE

Zaliczone gminy

- Góra Kalwaria
Rower:Delta Dane wycieczki: 160.22 km (5.00 km teren), czas: 08:51 h, avg:18.10 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

32 Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni III

Środa, 19 września 2007 | dodano: 18.08.2022Kategoria 2007 Gdynia, 3-4 Osoby, Wyprawy po Polsce
Znów na oglądanie filmów. W drodze na nocleg chyba drobne zakupy (pamiętam pożyczenie mi kilku zł (oddane chyba zaraz po powrocie na nocleg) brakujących do ceny książki, jaką kupiłam (książka ta została przez mnie pożyczona komuś na studiach rok później, ale już nie wróciła, ale to nie problem)). S.M. musiała wracać nieco wcześniej z Gdyni. Ok. 23:30 wsiadła w pociąg (raczej na stacji Gdynia Wzgórze Świętego Maksymiliana). Po powrocie na nocleg rychło zapadło się w sen.
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km, prędkość maks: min/km
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)