Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Z Księgowym

Dystans całkowity:11419.22 km (w terenie 852.00 km; 7.46%)
Czas w ruchu:663:44
Średnia prędkość:17.20 km/h
Maksymalna prędkość:75.46 km/h
Suma kalorii:5610 kcal
Liczba aktywności:95
Średnio na aktywność:120.20 km i 7h 08m
Więcej statystyk

Wyprawa Świętokrzyska III - Próby i Wyzwania

Czwartek, 1 maja 2008 | dodano: 04.05.2008Kategoria LSTR, 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Pół nocne, Gminy, Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie

O 10 wyjazd. Postanowiliśmy pojechać przerwanym dnia poprzedniego szlakiem. Tak więc po ponownym zdobyciu Górki-Gdzie-Padł-Aparat, udaliśmy się bezpośrednio na południe i pod wiatr.  Najpierw dotarliśmy do miejscowości, gdzie w każdym oknie była naklejona Matka Boska. W KAŻDYM... Dodatkowo były tam dwa specyficzne domy: jeden niebieski, a drugi różowy oraz droga z pierwszeństwem, omijająca kościół tak, że z głównej wpadliśmy na zwyczajną, nie wiedząc o tym. Potem się cofnęliśmy parę metrów i po paru kilometrach widzieliśmy dwójkę bikerów, którzy skuwali łańcuch metodą znaną z Czerska. Niestety, nie mieliśmy narzędzi by im pomóc.


Bałagan w bazie


Bocheniec. Skały przy parkingu nad Wierną Rzeką przy DW 762. Widok ku NE


Granica między wsią Bocheniec i Karsznice. Pola Gorgolewskie. Widok ku SSW


Granica między wsią Bocheniec i Karsznice (pod lasem). Pola Gorgolewskie. W tle Pasmo Czubatki (najwyższa po lewej 326 m n.p.m.). Widok ku N


Granica między wsią Bocheniec i Karsznice (pod lasem). Pola Gorgolewskie. W tle Pasmo Czubatki (najwyższa po lewej 326 m n.p.m.). W tle po prawej widoczne Grząby Bochenieckie. Widok ku N


Granica między wsią Bocheniec i Karsznice (pod lasem). Pola Gorgolewskie. W tle Pasmo Czubatki (najwyższa po lewej 326 m n.p.m.). Widok ku N


Karsznice. Widok ku SSW


Karsznice. Widok ku SSW


Karsznice. Droga z Bocheńca. Widok ku NNE


Rembieszyce. Kościół Apostołów Piotra i Pawła. Widok ku S


DW 728 między Rembieszycami i Lipnicą. Widok ku S

Udaliśmy się dalej. Na mapie biały gruby pasek, czyli jakaś lepsza droga. W rzeczywistości jechaliśmy przez las drogą, której dziur nie brakowało. Po wyjechaniu do wioski, poszukiwania sklepu. Sklepy były: pasze, materiały budowlane, motoryzacyjne, pasze i pasze... A coś do jedzenia? Żadnego spożywczaka nie spotkaliśmy, odkąd wyjechaliśmy z Bocheńca. Przynajmniej krajobrazy były super jak zwykle.


Lipnica. Rzeczka Lipnica, dopływ Białej Nidy. Widok ku W


Mnichów (Rudki). Stawy hodowlane. Widok ku S


Mnichów (Rudki). Tory linii kolejowej nr 8 z Krakowa do Warszawy. Widok ku S


Mnichów (Antolka). Widok ku SW


Droga z Mnichowa do Wólki Kawęckiej. Widok ku NE


Droga z Mnichowa do Wólki Kawęckiej. W tle po lewej widoczne wieże zamku w Chęcinach. Widok na Osową ku N


Droga z Mnichowa do Wólki Kawęckiej. W centrum w tle wieże zamku w Chęcinach. Widok na Osową ku NNE


Osowa (Smyków). Widok ku E


Osowa (Smyków). Widok ku S


Osowa (Smyków). Po prawej Wólka Kawęcka. Widok ku E


Mokrsko Górne. Widok ku SSE


Mokrsko Górne. Widok na Sobków ku NEE


Mokrsko Górne. Widok ku SW


Mokrsko Górne. Widok ku SEE


Mokrsko Górne

W końcu o 12:30 dotarliśmy do miejscowości Mokrsko, gdzie ostały się jeno mury zamku. I bocianie gniazdo. Godzinę później udaliśmy się do brodu przez Nidę. Most był parę kilometrów dalej, ale nie chciało się nam tam jechać. Rowery zanurzyły się prawie po całe koła, sakwy wytrzymały napór wody, a po przedostaniu się na drugi brzeg, wkrótce wyschły na słońcu, które już nieźle wtedy grzało.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym. Widok ku N


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.


Bród przez Nidę między Mokrskiem Górnym i Sobkowem. Widok ku NEE


Bród przez Nidę między Mokrskiem Górnym i Sobkowem.

O 14:15 byliśmy już Sobkowie. Poczta, policja, pasze i w końcu SKLEP!!! Tak dotarliśmy i mogliśmy urządzić popas. Właściciel użyczył noża, co znacznie pomogło bawić się z bułkami. Potem jazda na północ. Naprawdę niedaleko kolejny zameczek. Ściślej - dworek otoczony murem zwany „fortalicją” na który nie mieliśmy czasu i żal było za bilet zapłacić. Chwilę potem dotarliśmy do kamieniołomu, który opuściliśmy około 16.


Sobków. Przerwa na posiłek. Widok ku NE


Sobków. Przerwa na posiłek.


Fortalicja Sobków


Fortalicja Sobków. Widok ku W


Wyrobisko "Sobków". Wzniesienie po W stronie szosy. Widok ku NNW


Wyrobisko "Sobków". Widok ku N

Sam kamieniołom super. Trochę wspinaczki, trochę chodzenia, kilka skamieniałości i pozostałości torów. Parę jaszczurek i zając oraz głos jakiegoś psa z oddali. Na szczęście nie chodził po terenie. Rowery były nawet dobrze ukryte, z dala od oczu ludzi jadących drogą. Gdy skończyliśmy i chcieliśmy znów się wspiąć - Adamowi spadł kask;P zleciał na samo dno, podczas gdy my byliśmy już prawie na powierzchni. No cóż. Zszedł. Gdy już zostawiliśmy skały pod sobą, zaczęło się wypalanie oczu w słonecznym upale. Niestety, zaczęło się robić trochę chłodniej. Przez kolejne wioski ruszyliśmy w kierunku Chęcin, nad którymi lało.


Wyrobisko "Sobków". Widok ku SEE


Wyrobisko "Sobków". Widok ku SE


Wyrobisko "Sobków". Widok ku W


Wyrobisko "Sobków". Widok ku E


Wyrobisko "Sobków". Widok ku SE


Wyrobisko "Sobków".


Wyrobisko "Sobków". Widok ku NE


Wyrobisko "Sobków". Widok ku SEE


Wyrobisko "Sobków".


Wyrobisko "Sobków".


Wyrobisko "Sobków".


Wyrobisko "Sobków".


Wyrobisko "Sobków". Widok ku SWW


Wyrobisko "Sobków". Widok ku SSE


Wyrobisko "Sobków". Widok ku NW


Wyrobisko "Sobków".


Wyrobisko "Sobków". Widok ku S


Wyrobisko "Sobków". Widok ku SSE


Wyrobisko "Sobków". Widok ku NE


Sokołów Górny. Widok ku SEE


Sokołów Górny. Na horyzoncie po prawej las między brzegami i Bizorędą. Widok ku NWW


Sokołów Górny. Widok ku SSW


Sokołów Górny. Widok ku NNE

Siedlce SW. Widok ku SW


Siedlce SW. Widok ku NWW


Siedlce SW. Widok ku N


Siedlce SW. Widok ku NNE


Siedlce SW. Na horyzoncie po prawej zamek w Chęcinach. Widok ku NW


Siedlce SW. Na horyzoncie po prawej zamek w Chęcinach. Widok ku NNW


Siedlce SW. Widok ku N


Siedlce SW


Siedlce SW


Siedlce SW. Widok ku NNE


Siedlce W. Widok na ruiny w Wolicy ku N


Siedlce W. Widok ku NNE


Siedlce W.


Siedlce W. Widok ku NNE


Wolica SE. Linia kolejowa nr 8 łącząca stacje Warszawy i Krakowa. Widok ku W


Wolica SE. Po lewej linia kolejowa nr 8 łącząca stacje Warszawy i Krakowa. Widok ku NEE

Po drodze jeszcze raz przeprawialiśmy się przez strumień, ale tym razem już po mostku Jedna z belek była przegryzioną przez bobry. Potem Starochęciny i podjazd, wpierw asfaltem od południa, na parking pod zamkiem, a potem później po ziemnym wjeździe. Dotarliśmy prawie do końca. Przeszkodziły tylko skały wystające z ziemi. Adam zdobył donżon, a mi przyszło pilnować rowerów. Już jedna wycieczka na wieżę wypadła mi w okresie gimnazjum, więc nie było większego sensu jeszcze raz tam wchodzić, mimo że bileter zachęca, iż wiele się zmieniło.


Bobrza na granicy gmin. Mostek między wsią Nida i Lipowica. Widok ku NNE


Bobrza. Po lewej łąki Lipowicy, po prawej Nidy. Widok ku NE


Bobrza na granicy gmin. Mostek między wsią Nida i Lipowica. Widok ku N


Bobrza. Po lewej łąki Nidy, po prawej Lipowicy. Widok ku W


Ruina w Lipowicy


Starochęciny. W centrum kościół Stanisława BiM. Widok ku NNW


Starochęciny. W centrum w tle Rzepka (357 m n.p.m). Widok ku NW


Wieża ciśnień przy granicy Starochęcin i Podzamcza. Widok ku W


Podzamcze. Widok na zamek w Chęcinach ku NNW


Podzamcze. Widok ku NNW


Podjazd z Podzamcza do Chęcin. Widok ku SSE


Podjazd z Podzamcza do Chęcin. Inskrypcja: "W tym miejscu 22∙VII∙1959 r. zginęli śmiercią tragiczną uczestnicy Międzynarodowego Rajdu Adriatyckiego -J∙P- Michał Nachorski Jan Lancer Członkowie Automobilklubu Śląskiego Cześć ich pamięci". Widok ku W


Podjazd z Podzamcza do Chęcin. Widok ku N


Zamek w Chęcinach. Widok ku NW


Zamek w Chęcinach. Widok ku W


Widok spod zamku na Chęciny ku N


Zamek w Chęcinach. Widok ku N


Zamek w Chęcinach.


Zamek w Chęcinach.


Widok spod zamku na Chęciny ku N

Zbliżała się burza. Zjechaliśmy do miasteczka i przekąsiliśmy małe co nieco. Ja gorącą zapiekankę, która trochę mnie sparzyła, a Księgowy frytki. Po wyjściu obserwowaliśmy niecodzienne zjawisko, gdy z jednego z kominów wydobywały się na ulicę potworne masy dymu. Była 19:16. Na godzinę 20:10 dotarliśmy do Bocheńca, gdzie zostaliśmy mile zaskoczeni. Mieliśmy CIEPŁĄ wodę. Wreszcie zawitała higiena.


Chęciny. Rynek. Widok ku SWW

Zaliczone gminy

- Jędrzejów
Rower:Unibike Dane wycieczki: 67.31 km (0.00 km teren), czas: 04:25 h, avg:15.24 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Świętokrzyska II - Dzień najdłuższy albo Odzyskana Nadzieja

Środa, 30 kwietnia 2008 | dodano: 04.05.2008Kategoria LSTR, 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Pół nocne, Gminy, Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie

Obudziliśmy się około 7:40. Pierwsze co dało się we znaki to zimne stopy i grzejniki. W pokoju było chłodno. Po śniadaniu ruszyliśmy zostawiając „cioci” Janeczce informację na drzwiach, że wrócimy po 22. Ruszyliśmy w kierunku południowym, planując zdobyć dwa zamki na krańcu Adamowej mapy. Niestety, po ujechaniu 4km, około 9:30, przed super podjazdem na szutrze o około 30metrówej wysokości, padł aparat. Z kiepskimi myślami stwierdziliśmy, że taki wyjazd bez aparatu to z dupy jest i zaraz po zjechaniu w dół do jakiejś wioski, skręciliśmy na wschód, jadąc trochę przez lasy, trochę wioski, przekraczając Białą Nidę mostkiem i górkę, na której jedna z młodocianych bikerek chciała nas dogonić, ale jak przejechaliśmy, ustała i tylko się patrzyła. Długi zjazd w dół i w końcu po kilku kolejnych kilometrach wskoczyliśmy na główną i wróciliśmy do Kielc.


Granica między wsią Bocheniec i Karsznice. Pola Gorgolewskie. Widok ku SWW


Granica między wsią Bocheniec i Karsznice. Pola Gorgolewskie. Widok ku SW


Granica między wsią Bocheniec i Karsznice. Pola Gorgolewskie. Widok ku SWW

9:30 Awaria aparatu i mój sprint po scyzoryk, którym jednak nie udało się dokonać napraw
10:53 Żerniki
11:30 Pod Chęcinami
12:30 Kielce przy Lidlu

Właśnie trochę się obkupiliśmy w Lidlu, i po krótkim popasie ruszyliśmy przez miasto. Później zatrzymaliśmy się w Media Markt, gdzie zakupiło się nowy aparat. Galeria uratowana - foty będą. Tu znów troszkę posilania. Wyjazd z Kielc od strony północno-wschodniej. Powoli zmierzamy w stronę Łysogór.


Kielce. Parking przy marketach na Radomskiej. W tle po lewej Łysogóry. Widok ku SEE


Kielce. Parking przy marketach na Radomskiej. W tle po lewej Łysogóry. Widok ku E


Kielce NE. Wschodnia. Widok ku NE


Między Kielcami NE i Wolą Kopcową. Widok ku SE


Między Kielcami NE i Wolą Kopcową. Widok ku SSE


Między Kielcami NE i Wolą Kopcową. Widok na Góry Masłowskie ku NE


Wola Kopcowa. Widok ku SEE


Masłów Pierwszy. Widok ku N


Masłów Pierwszy. Lotnisko Kielce Masłów. W tle Góry Masłowskie. Widok ku NE


Masłów Pierwszy. Lotnisko Kielce Masłów. W tle Góry Masłowskie. Widok ku NE


Mąchocice Kapitulne. Przełom Lubrzanki między Pasmem Masłowskim (za plecami) i Radostową (po lewej). Widok ku S


Mąchocice Kapitulne. Przełom Lubrzanki między Pasmem Masłowskim (po lewej) i Radostową (po prawej). Widok ku NNE


Ciekoty. Radostowa (451 m n.p.m.). Widok ku S


Ciekoty. Łysica (613 m n.p.m.). Widok ku SSE


Wilków SW. Widok ku E

O 15:30 znaleźliśmy ruiny szkoły. Jak wiadomo, w wyprawie brała udział dwójka zagorzałych eksploratorów, więc i tu się zatrzymaliśmy na jakąś godzinę. A muszę przyznać, że to co tam znaleźliśmy, przekraczało nasz wyobrażenie.


Wilków. Opuszczona szkoła, której budynek wkrótce przestał istnieć













O 16:45 dojechaliśmy do Świętego Krzyża. Widok w dół jak w Szwajcarii. Księgowy kupił pamiątkę. We mnie zniknęła część napoju. Po zakupie biletu zaczęło się podejście na Łysicę. Po drodze spotkaliśmy miejscowego miłośnika spacerów górskich i razem zdobyliśmy szczyt. Potem wspólnie przebyliśmy odcinek do Kakonina po drugiej stronie grzbietu, gdzie pożegnaliśmy tymczasowego towarzysza.


Wjazd do Świętej Katarzyny od strony Wilkowa. W tle Łysica (613 m n.p.m.). Widok ku SSE


Święta Katarzyna. Zespół klasztorny sióstr Benedyktynek. Widok ku NNE


Święta Katarzyna. Początek wejścia na Łysicę. Widok ku NNW


Źródło św. Franciszka


Kapliczka św. Franciszka. Widok ku S


Gołoborza pod Łysicą


Gołoborza pod Łysicą


Łysica (613 m n.p.m.)


Przełęcz św. Mikołaj (535 m n.p.m.)


Kakonin. W tle Pasmo Orłowińskie. Widok ku SSE

Była 19:25. Szybkie z-wiatrem-pędzenie. W połowie drogi tym razem to na mnie powędrowała kamizelka, a Księgowy miał plecak z żółtą osłoną. Potem popas na jakimś placyku, trochę kręcenia i o 22:20 byliśmy już na węźle w Chęcinach, a o 22:50 znów z powrotem w Bocheńcu. Tak minął dzień i noc, dzień drugi wyprawy.


SW kraniec Kakonina. Widok ku NE


Zjazd z Kakonina do Porąbki. Widok ku SSW


Zjazd z Kakonina do Porąbki. Widok na Łysogóry ku N


Górno. DK74. Widok ku SSE


Z powrotem w Bocheńcu

Zaliczone gminy

- Sobków
- Masłów
- Bodzentyn
- Bieliny
- Górno
- Daleszyce
- Morawica
Rower:Unibike Dane wycieczki: 141.21 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:17.65 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Świętokrzyska I - Dzień zwany wyjazdem

Wtorek, 29 kwietnia 2008 | dodano: 04.05.2008Kategoria LSTR, 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie


No więc tak. Pojechało się dość wcześnie rano z zamiarem zajrzenia na uczelnię, ale po namyśle naszedł wniosek, że tak naprawdę ze wszystkim się nie uda wyrobić i nie ma sensu tam zmierzać. W okolicach tyłów Cytadeli naszły mnie myśli, że może jest jakiś wcześniejszy pociąg. Nadzieją było to, by Księgowy jeszcze nie pojechał na uczelnie i jeszcze mógł sprawdzić rozkład jazdy na kompie. SMS do niego został wysłany przed jego planowanym wyjazdem z domu. W odpowiedzi przyszło: „spotykamy się przy wschodnim jak najszybciej ok? To może dorwiemy wcześniejszy ok? Gazu!”. No i poszło.

Odjazd mieliśmy o 11:00. Księgowy dojechał na czas (wspólny kurs na Targową, gdzie minęło może z kilka minut i nastąpiło zakończenie tamtego, krótkiego etapu jazd rowerowych). Jeszcze było około pół godziny zapasu. Niestety... Staliśmy już na peronie, a tu nadano komunikat, że pociąg odjeżdża z sąsiedniego peronu. Poniosło mnie, by się upewnić i niestety okazało się że tak. Trzeba było ze wszystkim się przenieść. W końcu udało nam się wrzucić wszystko do przedziału i czekaliśmy na odjazd. Pociąg ruszył... Po czym zatrzymał się.. A potem zaczął cofać... Z peronu, na którym staliśmy na początku, dołączane były dodatkowe wagony.


Dalej już bez problemu, a godzinowo było to tak:
11:00 Dworzec Wschodni
11:17 Dworzec Zachodni
12:25 Warka
14:35 Kielce

W przedziale byliśmy tylko my i jacyś ludzie za ścianką. Przedział wkrótce zamienił się w "przytulny" pokój z naklejoną mapą i podłogą zamiast łóżek. Gdzieś tam też chyba poszło lusterko Księgowego. W samych Kielcach najpierw trochę pokrążyliśmy w okolicach centrum/starego miasta i znaleźliśmy to, czego pragnęły nasze żołądki: jadłodajnię, gdzie było nawet tanio i smacznie. Pyszne były tamte naleśniki. Popas 15:20-15:40

Potem próby wyjazdu z ominięciem głównej. Najpierw koło stadionu, potem do granicy z lasem, czego na szczegółowej mapie Kielc już nie było. W końcu zaczęła się ścieżka przez las... Asfaltowa. Odcinek szybki, leśny, w końcówce przechodził w szuter, a mimo to pędziliśmy my i jakiś inny biker. Dotarliśmy do jakiejś bocznej, biegnącej w pobliżu głównej, którą omijaliśmy. Jakiś kolejny biker (na wyposażeniu Deorki LX i XT) nas pokierował mniej więcej i poinformował o kawałku remontowanej nawierzchni, którą mogliśmy spokojnie pojechać.

Dalsza droga to wyczynowy przejazd z pełnym wyposażeniem przez lasy, górki itp... wyjechaliśmy z lasu w pobliżu jakichś crosowców i dotarliśmy do głównej. Potem za mostkiem i podjazdem skręciliśmy do Sitkówki, gdzie po nakierowaniu przez miejscowych zaopatrzyliśmy się w lokalnym markecie. Była 17:30. Potem czekał nas podjazd i ujrzeliśmy Chęciny. Było zbyt późno, więc ruszyliśmy bezpośrednio do bazy. Z wiatrem ok. 30 km/h, max 61. Dotarliśmy na 19:00 do Bocheńca. Po przygotowaniu miejsca, zasnęliśmy około północy.


Kielce. Okolice Stadionu Leśnego

Zaliczone gminy

- Kielce
- Sitkówka-Nowiny
- Chęciny
- Małogoszcz
Rower:Unibike Dane wycieczki: 62.70 km (0.00 km teren), czas: 03:45 h, avg:16.72 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K31 + Legionowska Masa Krytyczna

Piątek, 18 kwietnia 2008 | dodano: 19.04.2008Kategoria LSTR, >10 osób, Pół nocne, >200, Z Księgowym, 2 Osoby, Samotnie, Warszawa, Wyprawki w regionie

W skrócie - jazda po Warszawie za dnia, przed wieczorem sprint do Legionowa, tam Legionowska Masa Krytyczna, a potem jazda z R.B. w moje okolice, dokąd dotarło się o drugiej rano (potem wracał sam do Warszawy). Mi ten wyjazd przyniósł nieznaczne zwiększenie liczby kilometrów rekordu jazdy w ciągu jednego wyjazdu (poprzedni z sierpnia 2007). 

Warszawa - ok. 100km

Wyjazd z Łomianek jeszcze przed 8smą, trochę wleczenia się. Wyjazd na główną mniej więcej pod koniec miejscowości. Na światłach przejście na drugą stronę, ostatnia poprawa stroju i w korku samochodowym jakoś udało się dotrzeć w okolice McDonaldu przy Pułkowej, skręt w prawo w Spartakusa i potem Encyklopedyczną wyjazd przy Makro. Na przystanku tramwajowym ul. Zgrupowania AK "Kampinos" pora na śniadanie i po około w sumie 20minutowej przerwie start dalej.

Marymoncka do Wilsona - Plac Inwalidów - przed wiaduktem przy Gdańskim metrze zjazd w lewo. Remontowaną ulicą Krajewskiego przejazd pod Słomińskiego i wjazd na ścieżkę pod Gdańskim Mostem. Dalej na Wybrzeże Helskie, za Mostem Śląsko-Dąbrowskim jadąc Uliczkami dotarło się do Zamoyskiego od strony stadionu. Potem Al. Zieleniecką do Waszyngtona, przez most do Centrum, w Emilii Plater - przez plac Defilad - przejazd pod Marszałkowską do Zgody (z Bracką i Kruczą) i w Szpitalną - Mazowiecką do Placu Piłsudskiego. Przez Ogród Saski do Królewskiej - Grzybowskiej - Towarowa - Solidarności - Wolska - Prymasa 1000lecia.

Przejazd pod wiaduktem kolejowym, a nad nim z kolei na drugą stronę. Zajechało sie do C.H. Reduta i w tamtejszym Carrefourze przyszła pora na małe zakupy, na dalszą trasę plus szybki popas. Dalej lewą stroną Alei Jerozolimskich do placu Starynkiewicza - Żelazna - Twarda - Złota - Rondo ONZ - Świętokrzyska - Nowy Świat - m. Poniatowskiego - Zieleniecka-Targowa-przy ZOO do Wybrzeża Helskiego - m. Gdański - Plac Inwalidów - al. Wojska Polskiego - Felińskiego - Niegolewsiego - pl. Henkla - coś jakby park "Żołnierzy Żywiciela"? - do Słowackiego - Krechowiecka - Lelewela - Tucholska - Sułkowskiego - Dygasińskiego - do Gwiaździstej w stronę wiaduktu nad ścieżką. Na drugą stronę. Nad Wisłę. Dużo błota na początku, potem miejscami dużo piasku około 3kmi dotarcie do ścieżek przy Wybrzeżu Gdyńskim. Jechało się tak cały czas, aż do Syreny - Jaracza - Solec - Wioślarska - do M. Świętokrzyskiego - przekraczam 3500km/rok - Zamoyskiego - Skaryszewska - Żupnicza - Chodakowska - Kamionkowska.
Przecięcie Grochowskiej - przez Park do Al. Waszyngtona - Międzynarodową - Stanów Zjednoczonych - południową stroną jez. Gocławskiego - do Rogalskiego - Bora-Komorowskiego - Meissnera - Witoszyńskiego - przez dziki teren do Wału Miedzeszyńskiego (tu trochę popadało tak lekko) - Afrykańska - Saska - uliczkami do Ronda Waszyngtona - Nowy Świat - Świętokrzyska - Jana Pawła do skrzyżowania z Anielewicza.

Było około 16:30 gdy dzwoniło się do R.B., po czym kurs na Esperanto - Okopowa - Leszno - Młynarska - Obozowa - Dywizjonu 303 do jego końca przy Powstańców Śląskich. Jechało się kawałek do Lidla i jadło co nieco ze zgromadzonych zapasów. Dojazd do rogu Połczyńskiej z Powstańców, gdzie trwało oczekiwanie przez parę minut na R.B. Było już około 100 km na liczniku.

Sprint do Legionowa ok. 20-30 km

Połczyńska - Wolska - Młynarska - Okopowa - Słomińskiego - most Gdański - Rondo Starzyńskiego. Około 20minut jazdy postój na rondzie. Pompowanie kola i dalej na Modlińską. Po drodze spotkaliśmy Beju, który został zgubiony, gdy skręciliśmy na wolny, boczny pas przy Forcie i zakopaliśmy się piachu. Pojechaliśmy na obwodnicę. W połowie czekał Beju na poziomce, dalej na rondzie przy OBI - Pa.. Całość zajęła nam około godziny.

Legionowska Masa ok. 20-30 km

Zebranie na Rynku. Było jest nas chyba 10 osób. Wyjazd z Legionowa na Kąty Węgierskie. Potem przez Stanisławów Drugi powrót na trasę Augustowską i przez Piaski do Wieliszewa. Tam na rondzie kilka kółek. Z Wieliszewa do ronda w Zegrzu i z powrotem do Legionowa. Kręcenie po jakichś ulicach i gdzieś tam nastąpiło rozstanie, zajeżdżając jeszcze w kilka osób po masie do jakiegoś całodobowego.

Powrót do Domu - ok.40-50 km

Na rynku popas (o mało nie zapomniało mi się plecaka). Jechaliśmy do Chotomowa, przejazd przez tory i w Olszewnicy do około 22:30 próby przymocowania lampki Pa. do mojego kasku (ta lampka później była ze mną na kilku wyjazdach i gdzieś odpadła, a ja ciągle zapominałam oddać - przepraszam). W końcu się udało i Pa. z D. wrócili do domów, a ja z R.B. pojechaliśmy. Wpierw do trasy NDM-Wieliszew, potem NDM i przez Modlin tak jakby tam była smoła na jezdni. Popas na wiadukcie nad 7mką.

Po opuszczeniu Modlina niebo się oczyściło i nie korzystaliśmy z lampek, oprócz przejazdu przez lasek. Księżyc prawie w pełni.
Przejazd przez Zakroczym i kawałek DK 62, gdzie była ścieżka. Dojazd do najbliższego zjazdu. Najpierw asfalt, potem mokra nawierzchnia w lesie i znów DK 62. Kolejne były Henrysin i Nowe Trębki. Tu już włączyło się lampkę. Następny odcinek po pokonaniu podjazdu to Złotopolice i Kamienica, gdzie otaczały nas masy mgielne. Przed Kamienicą poganiały nas dwa psy, które wybiegły z otwartej bramy. Dalej Karnkowo - Przybojewo kolo gorzelni - Goworowo i byliśmy na DK 62. Docierając widziało się łańcuszek gąsienic-oświetlonych-Tirów. Dla mnie były to już ostatnie kilometry.

Sakwy zamawiał Księgowy, ale część trafiła do Legionowa, a część do mnie (tj. te dla mnie, dla R.B. i chyba dla Kc ze studiów, który ostatecznie nie pojechał do Skandynawii, lecz udał się w pieszą wyprawę po Pirenejach) - w każdym razie w u mnie zostały tylko sakwy i bagażnik zamówione dla mnie, które bardzo pomogły mi w niejednej wyprawie i nie jest to reklama, lecz fakt. W domu założyliśmy bagażnik i sakwy do roweru zwanego V4, jakim jeździł R.B, po czym ów wrócił w powrotną drogę do Warszawy (acz część była skrócona komunikacją miejską), a mi pozostało położyć się spać, mniej więcej wtedy, gdy ten był już przed Zakroczymiem (wg moich przypuszczeń).
Rower:Unibike Dane wycieczki: 213.54 km (5.00 km teren), czas: 11:53 h, avg:17.97 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Gazownia i Fort Bema

Środa, 6 lutego 2008 | dodano: 12.02.2008Kategoria LSTR, 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Księgowym

Nowoursynowską do Puławskiej i oby jak najszybciej do centrum. Tam złapał mnie deszcz. Spotkaliśmy się na centralnym, gdzie przeczekaliśmy, aż opad ustanie. Pół godziny później dotarliśmy do budynków gazowni, docierając tam Alejami Jerozolimskimi, Towarową, Kacprzaka, Brylowską i chodnikiem blisko interesującego nas terenu. Ogrodzenia nie forsowaliśmy. Starczył widok zza niego. Trochę przegadaliśmy, nim dalej ruszyliśmy. Oto wnet ukazała się hala Expo XXI, przy Prądzyńskiego. I zaraz zniknęła, bo skręciliśmy w Bema, zatrzymując się przy kościele pw. św. Stanisława, Biskupa i Męczennika. I znów w drogę. Ścieżką do Wolskiej, a za nią przejazd na jej zachodni odpowiednik.


Skwer Alojzego Pawełka. Miejsce pamięci w pobliżu Gazowni. "Bóg Pamięć Ojczyzna. W hołdzie 200 tyś. Polaków wymordowanych przez Niemców w latach 1942 - 1944 w KL Warschau w ramach planu zagłady stolicy Polski. Dla ocalenia tej prawdy dla potomnych kamień ten wznieśli rodacy 9.X.2005"


Skwer Alojzego Pawełka. Widok ku NE


Skwer Alojzego Pawełka i stare budynki gazowni. Widok ku NW


Warszawskie Centrum EXPO. Widok ku SEE


Warszawskie Centrum EXPO. Widok ku SSE

Dotarliśmy do Parku Moczydło. Tu zeszło nam z pół godziny. Dostaliśmy się na Kopiec Moczydłowski, choć nie na szczyt. Krętą ścieżką jego części południowej dostaliśmy się na jej punkt kulminacyjny. Coś mi poszło nie tak w rowerze, ale długo to nie trwało. Wróciliśmy na dół, a potem ponowiliśmy podróż w górę, lecz znów bez szczytu. Zjechaliśmy w gruncie wychodzoną ścieżynką ku zachodowi. Chwilę pobyliśmy po północnej stronie stawów. Po wszystkim udaliśmy się Deotymy i Dahlbergha  ku północy. Wjechaliśmy do Lasku na Kole, gdzie minęliśmy policjant lub strażnika na koniu, przekraczaliśmy tory kolejowe, natknęliśmy się na czaszka psa i wpadliśmy w okolice ruiny, gdzie ktoś bawił się w kickboxing.


Park Moczydło.


Park Moczydło.


Park Moczydło.


Park Moczydło.


Park Moczydło. Widok ku W


Park Moczydło. W centrum kopuła kościoła Józefa Oblubieńca Najświętszej Marii Panny. Widok ku NW


Park Moczydło. Kopiec Moczydłowski. Widok ku SEE


Park Moczydło.


Park Moczydło. Kopiec Moczydłowski. Widok ku SEE


Park Moczydło. Widok ku SW


Park Moczydło. Widok ku NW


Park Moczydło. Widok ku W


Lasek na Kole. Bocznica kolejowa łącząca Odolany z linią kolejową prowadzącą do Dworca Gdańskiego. Widok ku N




Lasek na Kole. Przedwojenna ruina rozebrana rok później w ramach budowy Alei Obrońców Grodna


Lasek na Kole. Przedwojenna ruina rozebrana rok później w ramach budowy Alei Obrońców Grodna

Dotarliśmy do Alei Prymasa Tysiąclecia. Skręciliśmy w lewo. Minęliśmy trochę zabudowań, których lata świetności dawno minęły. Dojechaliśmy do Waldorffa i w lewo. Księcia Bolesława, Obrońców Tobruku, przejazd przez Osiedle Leśna i oto wjechaliśmy po drewnianym moście do fortu Bema. Okrążyliśmy go od zachodu w połowie, po czym przedostaliśmy się do jego środka. Weszliśmy na Zapasową Prochownię, zeszliśmy i wyjechaliśmy po niecałej półgodzinie fortowania. Wróciliśmy na Waldorfa, lecz tym razem podążaliśmy ku północy. Powązkowską i Słomińskiego dotarliśmy do Dworca Gdańskiego, gdzie Co nieco przekąsiliśmy, a Księgowy wsiadł w pociąg. A ja Bonifraterską, Andersa, Marszałkowską, Puławską, Rolną, Nowoursynowską do akademika. Godzinę później przyszła kolej na wizytę u ortopedy, który zalecił mi jazdę na rowerze.


Opuszczony budynek przy Obrońców Tobruku rozebrany w 2012 r. Widok ku W


Fort Bema SW. Widok ku NNW


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Aleja Armii Krajowej przechodząca w Aleję Prymasa Tysiąclecia w pobliżu Powązek. Widok ku SSW


Powązkowska. W centrum kościół pw. Karola Boromeusza. Widok ku SEE


Okopowa w pobliżu Arkadii (w tle). Widok ku NE


Okopowa w pobliżu Arkadii. Restauracja Czarny Kot. Widok ku W


Dworzec Gdański


Dworzec Gdański


Dworzec Gdański. Widok ku W


Marszałkowska. Widok ku NNW
Rower:Delta Dane wycieczki: 47.00 km (7.00 km teren), czas: 02:40 h, avg:17.62 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

LSTR - WOŚP'08

Niedziela, 13 stycznia 2008 | dodano: 15.01.2008Kategoria LSTR, 2 Osoby, 3-4 Osoby, Samotnie, Pół nocne, Z Księgowym

Dzień zapowiadał się szary, choć poprzedni był ładny. Na szczęście zima tego roku była ciepła, sprzyjająca jeździe rowerem. Z akademika wyjazd ok. 4:30. Wpierw pustą Czerniakowską. Przejazd przez most Gdański i Modlińską do Legionowa. Około siódmej, po ~40 km, udało mi się znaleźć pod blokiem Księgowego. Nim się ogarnął, udało mi się jeszcze pokręcić po osiedlu przez pół godziny. Wszamało się czekoladę, gdy już otworzono sklepy. Potem przejazd do szkoły im. Konopnickiej, gdzie udało się pomóc P. wyładować sprzęt. Potem to już wośpowanie.

Mieliśmy jechać tak, by zawsze ktoś pilnował stoiska, na które składał się: kilka ciuchów i innych drobnych rzeczy, pokaz zdjęć na monitorze, kilka wydrukowanych, dwie mapy na ścianie (Puszcza Kampinoska oraz Jezioro Śniardwy), kilka kartek z nazwami i kilometrażem dotychczasowych wyjazdów, namiot, możliwość pojeżdżenia skatebikem (taki monocykl, tylko ze wspomaganiem) oraz rower w pełni obładowany, wraz z przyczepką znaną z wyjazdu do Kazimierza. W porównaniu z innymi stoiskami (jak choćby z origami czy słodkościami), wyglądaliśmy raczej biednie. Zajmowaliśmy miejsce w rogu przed halą, za towarzystwo mając miejsce, gdzie miało się odbyć spotkanie z aktorkami (xx), które odbyło się około godziny mojego wyjazdu. Oczywiście poza naszą jeżdżąca trójką, przybyło też kilka osób z grupy, m. in. Pa., D. i M..

Wpierw ruszyliśmy z Księgowym. Z puszką na miejscu przedniej sakwy. Pierw kurs na rynek, w prawo wzdłuż torów i powrót do centrum. Rozdzieliliśmy się. Przejazd trochę na zachód, na południe przez Kwiatową i wyjazd tuż obok szkoły. Drugi kurs był krótki: Sowińskiego, Chrobrego, Sobieskiego i Piłsudskiego. Trzeci zaczął się wspak pierwszego, lecz przejechało się za tory w Polną, Orląt Lwowskich, Długa, Sybiraków, Piaskowa, aleja Legionów. Przed cmentarzem w lewo do Jagiellońskiej, a z Piłsudskiego powrót. Ogarnęło mnie już zmęczony i było mi źle zagadując do ludzi o pieniądze, niezależnie jaki był tego cel. Mimo to, jechało się jeszcze, tym razem we trójkę. Krasińskiego, Jagiellońska, rondo przy Kościuszki, do Sobieskiego i koniec objeżdżania miasta. Po skończonej jeździe, z przyjemnością odpoczywało się w zakątku, obserwując co się dzieje dookoła. Wyjazd ~19. Bez kombinowania. Przejazd przez most Grota na zachodni brzeg. Wzdłuż Wisłostrady dojazd do Gdańskiego, a tam do metra. Gdy się wyszło na Ursynowie, uderzyła we mnie ściana Mgły. Dawno nie widać było tak gęstej. Wyjazd zakończył się po 21.
Rower:Delta Dane wycieczki: 90.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:15.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

LSTR - dzień przed WOŚP'08

Sobota, 12 stycznia 2008 | dodano: 15.01.2008Kategoria LSTR, 2 Osoby, Samotnie, Pół nocne, Z Księgowym
Jazda przez Warszawę od około 9. Kurs do Legionowa, gdzie Księgowy przygotowywał forumowe stoisko na WOŚP.
Trasy nie pamiętam zbyt dobrze (opis rozbudowany w 2017r.). Na pewno Modlińska, a do niej raczej przez most Siekierkowski i główną trasą wzdłuż Wisły (chyba ścieżki, chodniki, wał przy ogródkach działkowych). Tuż przed Jabłonną pośliźniecie się na lodzie, 3 metry przejeżdżając na brzuchu. W Legionowie jazda Piłsudskiego. Na rynku się spotkaliśmy, po czym tą samą drogą dotarliśmy do szkoły. Tam wspólnie jakoś ogarnęliśmy co trzeba. Dużo tego nie było, ale zeszło 5,5h wraz ze zwiedzeniem szkoły. Z drogi powrotnej również niewiele wiem. Prawdopodobnie Modlińską do Gdańskiego, tam na drugą stronę, podjazd Tamką i na pewno do metra na stacji Świętokrzyska. Koniec ok. 22.
Rower:Delta Dane wycieczki: 65.00 km (0.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:16.25 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po Warszawie z Księgowym

Środa, 19 grudnia 2007 | dodano: 19.12.2007Kategoria LSTR, 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Księgowym
Tzw.  zgniła pogoda. Wyjazd w skrócie wyglądał tak:

8:40

SGGW - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - betonowe płyty Wybrzeża Puckiego - most Grota-Roweckiego

10:20

Spotkanie z Księgowym i wspięcie na poziom mostu po wydeptanej ścieżce. Po drugiej stronie zejście po schodach. Asfaltowym chodnikiem wzdłuż Wisłostrady do Centrum Olimpijskiego, skąd odbiliśmy na zachód. Dalej był Plac Wilsona - Broniewskiego - rondo Radosława - Plac Zawiszy - Hala Banacha - Wydział Geologii UW

Rondo Nehru. Widok ku NNW


Wał Miedzeszyński. Widok na Most Poniatowskiego ku NNW


Ogródki działkowe przy Wybrzeżu Puckim. Widok ku SW


Ogródki działkowe przy Wybrzeżu Puckim. Widok ku SSW


Wybrzeże Puckie. Widok ku N


Modlińska pod Toruńską. W centrum kościół pw. Jezusa Chrystusa Króla Pokoju. Widok ku NEE

11:30

Pogadaliśmy na trasie, pogadaliśmy na miejscu i się rozeszliśmy, tzn. ja na rowerze, a on został na wf i wracał po zajęciach. Co do jazdy, to przerażała mnie jazda w ruchu ulicznym, gdyż do tej pory po mieście użytkowane były głównie ścieżki i chodniki, a tym razem przemieszczaliśmy się także w korku koło Powązek.


Skrzyżowanie Okopowej i Leszno. Widok ku SE


Księgowego i mój rower na Banacha

12:30 Koniec wyjazdu

Już samotnie dalsza trasa wiodła: Racławicka - Polskie Radio - Malczewskiego - Królikarnia (ścieżką po północnej jej stronie) - fort Piłsudskiego - Aleja W.Sikorskiego - SGGW.

Skrzyżowanie Alei Niepodległości z Malczewskiego. Widok ku S


Alejka po N stronie Królikarni. Widok ku SEE


Pod Królikarnią. Widok ku W


Idzikowskiego. Fort Piłsudskiego. Widok ku SSE


Idzikowskiego. Pomnik Piłsudskiego przy forcie. Widok ku SSE

Rower:Delta Dane wycieczki: 44.00 km (2.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:14.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Drugie okrążenie Zalewu Zegrzyńskiego

Niedziela, 16 grudnia 2007 | dodano: 17.12.2007Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Wyprawki w regionie, Pół nocne, Z Księgowym

Przed świtem


Sen trwał około trzy godziny. Pobudka około północy wiedząc, że gdyby znów zasnąć, to tylko by się zaspało. Trzeba było dotrwać więc do rana. Około 3 rano w miarę obfite śniadanie. Do godziny piątej przygotowywanie sprzętu i siebie. Na dworzu było -9 stopni. Przed wjazdem na DK 62 uzupełnianie powietrze w oponach. Trasa wśród TIRów do Trębek, gdzie nastąpił zjazd dla spokoju. Henrysin, Las, Zakroczym, Gałachy. Pierwsze większe prędkości na zjazdach. Była godzina 6 z minutami. Temperatura w zasadzie bez zmian. Nim wjechało się do Modlina, widać było leniwie rozpoczynający się wschód słońca. Piękne rozjaśnianie nieba. Niestety, za Nowym Dworem słońca już zabrakło, choć przynajmniej było w miarę jasno. Przed wjazdem tam, poszedł pierwszy sygnał. Była godzina 6:40.


6:24. Zakroczym. Rondo w centrum. Widok ku SSW


6:28. Zakroczym. Widok ku NEE


8:10. Okolice Wieliszewa

O poranku

Jakoś udało się dociągnąć do ronda przez Wieliszew i inne miejscowości po drodze. Wtedy było mi trudno jechać. Na rondzie czekali już A., Rf. i M.. No i tu fajna reakcja Rf., który mnie z kimś pomylił. Chwila pogadanki i w drogę, na nieszczęście z powrotem na Wieliszew. Przynajmniej tam się skręciło w mniejszą dróżkę na Komornicę, niebawem docierając do Dębe. Podjazd pod górkę i za rondem urządziliśmy przerwę na przystanku. Tam Rf. z M.. dokonali symbolicznego (nie pamiętam co to miało symbolizować) przejścia po szkle, a Rf. zapomniał zabrać okularów. Szybko przemieściliśmy się do Serocka, gdzie odwiedziliśmy P. w garażu. Wspólnie podjechaliśmy do sklepu i ruszyliśmy przez most do Wyszkowa. M.. tymczasem wrócił się przez Dębe do domu, po drodze odzyskując okulary Rf. We czwórkę ruszyliśmy na resztę trasy.


8:28. Zbiórka na rondzie w Zegrzu. Widok ku W


8:28. Współrzędne wg GoogleMapa 52°29'58"N 20°54'59"E. Przystanek przy rondzie w Dębę. Widok ku NE

10:24. Serock. DK 62. Zjazd na most. Widok ku NE


10:25. Serock. DK 62. Most.


10:25. Serock. DK 62. Most.

Jeszcze w lesie skręciliśmy na Popowo (tj. w prawo, jakoś na południe, a potem długo na wschód). Pomknęliśmy przez wsie, które odwiedziliśmy wiosną. Od Barcic trasa biegła już innym torem niż na wiosnę. Przy okazji zaczął spokojnie padać drobny śnieg. Z początku trzymaliśmy się asfaltu, ale od mostku zjechaliśmy na polną dróżkę, czym ominęliśmy Somiankę. Takiej jazdy nie było od wakacji. Odcinek solidnie zjechany, rower ciągle skakał, aż rosła obawa czy wytrzyma mi przednie koło, bo coś w piaście szwankowało. A. się wywrócił i stłukł lusterko. Na koniec czekał nas podjazd, na który tylko Rf. z P. podjechali. Wyjazd w Michalinie. Wreszcie asfalt.


Droga z DK 62 do Popowa Kościelnego. Widok ku SE


Popowo Kościelne. Po prawej kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku E


Kościół w Barcicach





Rekonstrukcja upadku pod Somianką. Widok ku NE

Wyszków - obiad

Śnieg był już mocniejszy. Były drobne problemy z błotnikiem, który mi się odkręcał, ale jakoś dało radę. Po przebyciu reszty krajówki, wjechaliśmy do Wyszkowa i zatrzymaliśmy się w chińsko-wietnamsko-polskim barze, gdzie zrobiliśmy przerwę na posiłek i ogrzanie się. Rf. przypomniał sobie, że ma ze sobą herbatę. Choć w budynku było cieplej, to po wyjściu na dwór było mi potwornie zimno. Nim opuściliśmy miasto, odwiedziliśmy jeszcze park, w którym byliśmy wiosną, gdzie chłopcy sobie pobrykali rowerami, a mnie zajęło robienie zdjęć.


Wyszków. Przerwa w barze orientalnym


Wyszków. Rowery biorące udział w wyprawie. Przerwa w barze orientalnym


Wyszków w okolicy mostu

Trasa budowy S8 do Radzymina

Z dalszej trasy nie ma wiele do wspominania. Szaro, zimno, kupa samochodów, melancholijnie i nieciekawie. Dużą część trasy jechaliśmy po przyszłym pasie nowej trasy, która miała stać się S8. Ponadto Rf. pogonił pies, ale bał się przeskoczyć rów. W Radzyminie wpierw zawitaliśmy pod sklep, a potem weszliśmy na klatkę schodową jednego z bloków, żeby zrobiło się trochę cieplej. Świadomość powoli zaczęła mi tam odpływać i nie docierało do mnie o czym rozmawiano. Trochę z trudem dało radę opuścić to miejsce, choć nie było najwygodniejsze.


Budowa wiaduktu w ramach rozbudowy DK8 do S8


Budowa wiaduktu nad przyszłą S8


Większość czasu jechaliśmy po budowanym, nowym pasie przyszłej S8. Widok ku SW

Przejazd przez Beniaminów

Przejazd przez Beniaminów. Na tej trasie potwornie spadła moja wytrzymałość. Jechało mi się daleko w tyle, prędkość 19km/h i mniej. Dopiero po zjedzeniu jabłka trochę udało mi się orzeźwić. Gdy został mi ostatni kęs jabłka, a jechało się już z prędkością około 25km/h, rower pośliznął się na zlodowaciałej nawierzchni. W moment znalazł się na środku drogi, a ja na jej skraju. Kask wyrżnął o krawężnik (na szczęście lekko) w okolicy skroniowej i stłukło mi się kolano (prawe, dokuczające). P., który jechał za mną, również zaliczył upadek, tyle że nazad. Ominął nas samochód, który za nami jechał. Mieliśmy farta, że na nas nie najechał, a jakiś inny ledwo się wyrobił na pobliskim rondzie, bo tak go ściągało.

Rondo w Białobrzegach koło jednostki wojskowej. Widok ku NNW


Rondo w Białobrzegach. Widok ku N

Po rękawiczki i do akademika

Księgowy z P. pojechali na Zegrze, ja z Rf. na Kąty Węgierskie po drodze przez las. Tam odbicie do Gu., gdzie odebrane zostały zamówione od niego rękawiczki (od razu je zakładając, bo były pełne, a reszta trasy tego dnia została przejechana w bezpalczastych), a Rf. skoczył do M.. po okulary. Odtąd trwała samotna jazda. Niestety, tak się pomotało, że wyjazd nastąpił w Legionowie, dojeżdżając tam przez Wolę Aleksandra. Ale jak mnie tam wywiało, nie mam pojęcia. Dojazd do Jabłonnej i dalej po nową budowanej obwodnicy, jeszcze zamkniętej dla samochodów. Potem przejazd ulicą Modlińską do otwartego sklepu koło Płużnickiej, gdzie nastąpiło zakupienie biletu. Przystanek Ekspresowa, autobus 186 (w którym mi się przysypiało) zawiózł mnie do Metra Wilanowska, który to z kolei podrzucił mnie na Ursynów. Stamtąd już powoli dojechało się do akademika. Przejażdżka autobusem i metrem ponownie zniszczyła moją tymczasowa odporność na mróz, jaką udało się nabyć od Radzymina. Wejście do akademika, odstawienie roweru do magazynu. Powolne człapanie na czwarte piętro. Zerknięcie na forum, umycie, przejrzenie zdjęć i do łóżka. Całkowity czas wyjazdu: od 5 do 20.
Rower:Delta Dane wycieczki: 180.00 km (15.00 km teren), czas: 09:50 h, avg:18.31 km/h, prędkość maks: 41.60 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

LSTR do Fortów w Janówku

Sobota, 29 września 2007 | dodano: 29.09.2007Kategoria LSTR, 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Gminy, Z Księgowym Uczestnicy

Pobudka o 4:30. Budzik ustawiony na 5:30, a zwlec się udało dopiero o 6:00. Dopiero pół godziny później udało się znaleźć na kołach przed akademikiem. Przejazd Siekierkowskim, a z wału zjechało się na ścieżkę po północnej stronie drogi. Trochę głupio wiodła koło mostu Łazienkowskiego. Potem już było szybko do Jabłonny. W Legionowie skręt w Buka. Od Centrum Kryptologi ku NE, a o 9:05 u A..

9:30-40 do 10:00 zebraliśmy P. i D., po czym przez Łajski, Wieliszew (Solidarności) wylądowaliśmy na rondzie w Zegrzu. Tam dołączyło kilka dziewczyn. Wspólnie przejechaliśmy przez Wieliszew i zrobiliśmy przerwę w sklepie w Komornicy. Trochę tam sobie posiedzieliśmy, a tymczasem zakupy robiło też paru innych rowerzystów. Po przerwie zrobiliśmy kolejną. Na poboczu bocznej drogi, ledwie 1,5 km dalej. Stamtąd Mary musiała wracać do domu. Nim ruszyliśmy dalej, znalazło się jeszcze parę grzybów z lasu. W Topolinie wjechaliśmy na wał, by zjechać dopiero w Kępie Kikolskiej. I to w tej samej okolicy, gdzie latem przyszło mi uzupełnić wodę. Kontynuowaliśmy jazdę terenową, tak jakby na przedłużeniu wtedy przeze mnie nie podjętej trasy.

Koło jeziora Drzązewo skręciliśmy na południe i wnet zrobiliśmy przerwę przy ambonie. Potem jeszcze trochę jazdy do skrętu, jazda do wału, ale w kierunku zachodnim i znów byliśmy w miejscu mi znanym. Tym razem nie jechaliśmy jak ja wtedy, do NDM, lecz do Janówka. Nim wjechaliśmy na dobrą drogę, odwiedziliśmy ruiny dworku Poniatowskiego. Potem chcieliśmy obejrzeć te w Janówku Drugim, ale już ktoś tam przebywał z autami, wiec zawróciliśmy i szosą przejechaliśmy do fortu w Janówku Pierwszym. Tam akurat wielu ludzi się wspinało, podczas gdy my trochę hasaliśmy tu i tam. Wyjechaliśmy stamtąd przed piątą. Potem już prosta droga przez Olszewnicę i Chotomów na rynek w Legionowie. Tam posiedzieliśmy na ławeczkach, łaknąc ostatnie letnie promienie. Rozjechaliśmy się po 18. Ja na wał w Jabłonnie, wjeżdżając nieco na zachód od pałacu. Zjazd w Sprawną, Odkrytą, do końca Płudowej, przez co trzeba było przecisnąć się między zabudowaniami na Świderską. Dalej Porajów, Myśliborska, Konwaliowa, wałem do mostu Gdańskiego,na drugi brzeg i prosto do Akademika. Dotarło się po 19.

Zaliczone gminy

- Warszawa (Praga Północ 14/18)
Rower:Delta Dane wycieczki: 135.00 km (20.00 km teren), czas: 07:36 h, avg:17.76 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)