Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(36)

Moje rowery

Czarny 12997 km
Zielony 31509 km
Unibike 23955 km
Czerwony 17565 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

.Wyprawy po Polsce

Dystans całkowity:44246.10 km (w terenie 2095.60 km; 4.74%)
Czas w ruchu:2771:12
Średnia prędkość:15.96 km/h
Maksymalna prędkość:75.46 km/h
Suma kalorii:36586 kcal
Liczba aktywności:349
Średnio na aktywność:126.78 km i 8h 01m
Więcej statystyk

Wyprawka nad Tanwią

Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 13.04.2016Kategoria .Wyprawy po Polsce, .Samotnie, .Podróżerowerowe.info, .>10 osób, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2016 Roztocze

Nieco ponad tydzień po sylwestrze padła propozycja kolejnej wyprawki forumowej na Roztoczu. Pierwsza propozycja zakładała nocleg w Podsosinie i trasę wyprawki skierowaną na terenach na wschód od niej. Pomysł nawet przypadł mi do gustu, wszak było tam jeszcze trochę luk pośród gmin, a i forumowiczów od dawna nie było okazji ujrzeć. Chętnych trochę się zebrało, więc baza została ostatecznie ulokowana we wsi Budziarze, położonej bardzo blisko Tanwi. W międzyczasie kilka osób się rozmyśliło, ale nadal było to więcej ludzi niż rok temu. Nasze plany również się wyklarowały i można było potwierdzić nasz udział na tydzień przed wyjazdem. Na nieszczęście zbiegło się to z chorobą Kasi, która przezdrowiała na czas wyjazdu, ale stan taki utrzymywał się jeszcze w jakiś czas po powrocie. Aktywność zarazków w otoczeniu, była odczuwana również przez mnie, choć na szczęście nie przyszło mi wylądować w łóżku z gorączką. Mimo to, wydawało mi się, że jestem o włos od zachorowania.

Piątek

Bagaże i rowery zapakowane do auta w czwartek (męcząc się ze sprężarka, by napompować koło Kasi, a ostatecznie robiąc to pompką). O 13:30 wyjazd z Rajszewa, gdzie odstawił mnie tata. Przejazd do Zielonki, gdzie nastała kilkugodzinna przerwa. Z pamięci uleciało, że w piątek są największe korki i trochę potrwało, nim przejechało się DW 631 do Korkowej, gdzie uliczkami Weselną, Bychowską i Kościuszkowców dotarło do DK2. Odtąd płynnie, standardową DK17. W korku raz jeszcze w Kołbieli (na wszystkich mnie usypiało, gdyż noc była nieprzespana, poświęcając ją na napisanie kilku opisów z 2011r.).

Paliwo uzupełnione zostało w okolicy Markuszowa, gdzie przyszła pora na krótką przerwę. W Lublinie skręt koło zamku na południe, a dalsza trasa odbyła się tą samą drogą, którą po raz pierwszy przyszło mi jechać z Biłgoraja do Lublina w 2009 r. Niestety, nawierzchnia nie była lepsza od tamtej pory, z wyjątkiem chlubnego wyjątku od okolic Wysokiego ku południu (remontowana w 2013 r., w czasie MP, będąc przyczyną częściowej zmiany zaplanowanej trasy). W samym Biłgoraju zmiany głównej trasy również rzucały się w oczy i to pomimo nocnej pory. Przy wyjeździe, na samej granicy miasta, widać było aq. i To.S. Skręt na Dereźnię, a potem wprost do Rudy Solskiej. Tam skręt w lewo i prosta droga do miejscówki, do której prowadziła tragiczna dróżka. Pogoda była wietrzna, zimna, choć cieplejsza niż rok temu, a od wjechania do lubelskiego, kilkukrotnie widać było na szybach deszcz (większy rozpoczął się dopiero na ostatnich kilometrach).

Trafiło się od razu. Była około 21:30. Z niższego budynku wyszedł D.M. i kilka innych osób. Nie przerywając rozmowy, od razu trzeba było zabrać się za założenie kół do rowerów i wyjęcie bagaży. Byli już prawie wszyscy. aq. i To.S.  przybyli w pół godziny po nas. Około 23 w Zamościu wysiedli Zb. i M.d., po których po 22 wyjechali Wi. i Tr. (za dnia przyjechali na miejsce prawie jako pierwsi, jadąc przez Stalową Wolę niemal wprost z domu tegoż ostatniego). Rozmawialiśmy w głównym pokoju dopóki nie przyjechali ostatni jeżdżący tej nocy wyprawkowicze, co stało się dopiero o 2:15 (Tr. ~5 minut wcześniej). Z trójki, która również mogła się pojawić, zjawił się tylko endriu68 (rankiem, na pierwszą połowę trasy standardowej), a Pablo przejeżdżał w pobliżu w drodze do Lwowa. Powoli się rozchodząc, spotkanie na tę noc zakończyliśmy po 3. Kieliszek alkoholu poprawił mój stan, gdyż jedno oko zaczynało łzawić i zbierało mi się na mokry katar z tej samej strony. Nazajutrz było sporo lepiej, choć czuć było, że pierwotny plan, by zostać w tych stronach dzień dłużej, skończyłby się czymś cięższym, niż tylko przeziębieniem.

Sobota


Pobudka po 9. Kasia nieco później. Na dole siedziało mi się w stanie nieco osowiałym, podjadając lekkie śniadanie i przysłuchując się rozmowom przy stole. Kasia ostatecznie również zdecydowała się spróbować wyjechać wraz z grupą, pomimo osłabienia odporności i jeszcze niedoleczonej choroby. Miała być zrobiona panoramka, lecz wszyscy czekali na Żu., który długo nie wracał ze sklepu i została przesunięta na następny dzień. Utworzyły się dwie grupy. Grupa, która skończyła piątkową jazdę o drugiej w nocy + Żu. (na pętlę przez Zwierzyniec - Krasnobród - Józefów), oraz "reszta" (pętla Biszcza-Harsiuki-Sól). Koło sklepu w Rudzie Solskiej, Kasia oceniła, że przy aktualnym zdrowiu i pogodzie jednak nie da rady i odłączyła się, wracając do domku, by tam odpocząć, przespać się i poczytać, równocześnie pilnując nalewek.

Wyjazd pół godziny przed nimi, ruszając główną, leśną drogą, z zalegającym miejscami piaskiem, która prowadziła mnie na zachód. Raz rower się nieco wkopał w piach, ale pozostałe łachy przejeżdżało się bez większych problemów. Przy ostatnich zabudowaniach Budziarzy, droga była poszatkowana wybijającymi się korzeniami drzew, które lepiej było przejechać ostrożnie (nie ufając ostatnio załatanej dętce). Wyjechawszy na asfalt, kurs na południe, gnając wraz z siłą wiatru. Droga delikatnie się wznosiła. Przy UG w Biszczy skręt na zachód. Krótki zjazd, a potem długi podjazd, spowalniany wiatrem. Przerwa koło kulminacji, by zrobić kilka zdjęć odległych terenów.


10:08. Droga między centrum Budziarzy i tej wsi zachodnim przysiółkiem. Widok ku SW


10:15. Tanew. Widok z mostu w Wólce Biskiej ku E


10:33. Biszcza. Przedwojenny kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego, przez pierwszych 7 lat służący jako cerkiew. Widok ku SW


10:47. Najwyższe miejsce podjazdu z Biszczy ku W. Widok na pogranicze Płaskowyżu Tarnogrodzkiego (pierwszy plan, do lasu po lewej) i Równiny Biłgorajskiej (w tle, za lasem po lewej). Widok ku NE

Na skrzyżowaniu za lasem skręt w lewo. We wsi skręt w prawo. Przyjazd pod UG Potok Wielki. Zapadła decyzja, by nie skręcać na Szyszków, lecz pojechać przez Lipiny Dolne. W Krzeszowie Górnym dostrzec można było tablice gminne, lecz naszła obawa, czy aby nie odjechało mi się za daleko od właściwego Krzeszowa oraz czy zdążę do Harasiuków, by spotkać się z resztą grupy. Dwukrotnie doszedł sygnał od D.M., lecz zauważony został dopiero po kilku minutach od zakończenia połączenia. W Podolszynie Ordynackiej tubylcza kobiety, rozwiała moje obawy, co do ewentualnego nie odwiedzenia ostatniej z gmin w tej okolic, a wkrótce widać już było tabliczkę zakańczającą Krzeszów. Niestety, postawioną zbyt wcześnie od północy, by było to prawdą, gdy spojrzy się na mapy.


11:09. Potok Górny. Miejsce upamiętnienia powstańców styczniowych przy UG. Widok ku E


11:41. Jasiennik Stary. Jeden z drewnianych domów między remizą i oczkiem wodnym we wsi. Widok ku S


12:09. Podolszynka Ordynacka. Wyjazd na DP 1069R

Kurs na NE. Wiatr przestał mi przeszkadzać, choć wciąż trochę dokuczał. Jeden męczący, jak na te porę roku, podjazd i długie minuty oraz kilometry powoli uciekające za mną. Jazda pędem, choć na tyle rozsądnie, by nie zachorować. Z ciekawszych obiektów - w Hucisku ładny, stary budynek przy skrzyżowaniu, a za wsią Kusze całkiem nowy most nad rzeczką Borowina. Jego remont był przyczyną złego wytyczania trasy przez niektóre serwisy mapowe. Dalej była las, za którymi widać było Harasiuki. Naszło pragnienie, by trochę odpocząć. Naszły myśli, by zapytać ludzi przy drodze, ewentualnie w sklepie, czy widzieli może grupkę rowerzystów, ale ostatecznie mi się nie chciało. Zamiast tego objazd kościoła, z zajrzeniem do środka, gdyż miał otwarte drzwi, a w okolicy raczej niewiele było mi znanych.


12:25. Hucisko. Budynek poprzedniej szkoły podstawowej, która przeniosła się do budynku oddanego do użytku w 1994 r. (widoczny po prawej). Widok ku N

Krótka przerwa i bijatyka z myślami. Ile kilometrów będzie trzeba nadrabiać samotnie? Ile czasu walczyć z wiatrem, nim ujrzę resztę. Ostatecznie, przyjazd był na wyprawę "forumową", nie zaś "indywidualną". Za mostem jazda zgodnie z mapą, mając nadzieję, że nie postanowili skrócić podróży jadąc główną na Biłgoraj. Znak oznajmiał "Janów Lubelski 45". Droga wiodła na wprost. Asfalt wciąż młody. Podjazd, który wyssał większość sił. Telefon i uspokojenie. Z prawej duży, wykarczowany obszar (zdjęcia ukazywały, iż było to wcześniej rzadkie i młode zalesienie). Ponad drogą cmentarz z lewej. Śmieci z niego po prawej. Pomnik. Przystanek. Przerwa...

Czekanie trwało pół godziny, zjadając większość zasobów. Skrywając się za przystankiem, trochę można było odpocząć, jednocześnie starając się rozgrzać na promieniach słońca. Czuć było jak bardzo wychłodzona była odzież na wysokości klatki piersiowej, powodując niemiłe wrażenie. Grupa przybyła o 13:40. Jak się okazało, sporo czasu zeszło im przy sklepach, a początkowo dwukrotnie zmieniali trasę, walcząc z GPS i trochę z terenem, raz piaszczystym, raz podmokłym. Po krótkiej przerwie przy przystanku, dojechaliśmy do Huty Krzeszowskiej. Tam zmieniliśmy kierunek jazdy.


13:40. Między Gozdem, Hutą Nową i Hutą Krzeszowską. Widok ku SE


13:42. Przerwa przy-przystankowa. Widok ku SE


13:46. Huta Krzeszowska. Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Święta z XVIII w.

W trakcie jazdy, grupka podzieliła się na mniejsze, odległe części. Niepotrzebna, choć krótka przerwa w Hucie Starej, gdzie nastąpiły pytania do tubylca, o drogę na Sól. Przejechaliśmy pod wiaduktem kolejowym, a teren za nim był podmokły po obu stronach drogi. Droga nieznacznie wiodła w górę i było chłodnawo. Zatrzymaliśmy się przy sklepie pod koniec wsi Ciosmy. Stamtąd każdy jechał trochę tak jak chciał. Wpierw wiadukt i długa, wijąca się droga wśród drzew. Ostry skręt drogi w lewo i wnet koniec lasu. Na skrzyżowaniu w prawo, a zaraz potem asfalt się urywał. Zastąpiła go droga gruntowa wiodąca w pola. Zamiast zmierzać wprost do właściwej drogi, ruszyliśmy po krawędzi pól ku południu. Grunt stawał się coraz bardziej błotnisty i mokry, wiec wreszcie skręciliśmy w lewo. Wjazd na szutrówkę, gdzie nieco spłoszył się koń z jeźdźcem.


13:50. Huta Podgórna. Widok ku W


14:02. Huta Stara. Kurzynka. Widok ku S


14:17. Ciosmy. Przerwa przy sklepie Cio Smaczek


14:42. Las między (gdzieś w połowie) wsiami Ciosmy i Dąbrowica


14:54. Kolonia Sól. N przysiółek wsi graniczący z Dąbrowicą. Widok ku SE


14:59. Przez pola do centrum Soli. Widok ku SE

Na asfalt wyjechaliśmy przy cmentarzu. Udaliśmy się w prawo i jechaliśmy aż do pizzerii Safari. Lokal mały, ale pizza dobra i duża (choć jakby się czepiać, to może ciasto było zbyt mało słone). Spędziliśmy tam godzinę. Mi przypadła pizza nietypowa, bo z łososiem i śliwkami. Pycha. Pierwotny plan zakładał jazdę przez Majdan Nowy, ale skróciliśmy końcówkę. Znów ruszyliśmy, trochę na zasadzie "każdy sobie". Nieco dalej na południe zakupy uzupełniające w sklepiku z punktem pocztowym. Potem skręt do wsi Ruda-Zagrody i Ruda-Solska. Wraz z Kv. zostaliśmy trochę z tyłu, prowadząc rozmowę o owocach. Przed 17 zjechaliśmy wszyscy do Budziarzy, poza grupą "roztoczańską" oczywiście, która przybyła o 18:45. Do domku wjechaliśmy po dróżce, o lepszej jakości niż ta, którą przyjechało się autem. Nawierzchnia asfaltowych dróg, którymi jechało się tego dnia, była miejscami bardzo słaba.


16:15. Sól. Posiłek w Pizzerii Safari

Po powrocie, przez kilka godzin każdy odpoczywał we własnym zakresie i doprowadzał się do porządku. Rowery spakowane w kilka minut po odstawieniu sakw do budynku. Z czasem dochodzili kolejni wyprawkowicze. Z początku trochę mi się przysypiało i informacje dochodziły do mnie piąte przez dziesiąte. Dopiero po kilku cienkich, ale ciepłych herbatach, a później i pierogu biłgorajskim, jakoś udało mi się dojść do siebie. Wszyscy rozeszli się dość wcześnie. Najdłużej przesiedzieliśmy z D.M. i Żu., rozchodząc się tuż przed północą. Sen nadciągnął równie szybko, jak dnia poprzedniego.

Niedziela

Pobudka 5-10 minut po 8 rano. Wyraźnie odczuwalne było zmęczenie górnej części pleców, nabyte od pozycji na rowerze, która dawno nie była przyjmowana z takim wysiłkiem. Na dole dojadanie części zapasów z sakwy. Wkrótce wylegliśmy, w celu zrobienia panoramki. Powietrze było wilgotne, a przez to przeszywające, choć teoretycznie cieplejsze. W nocy spadło trochę śniegu, który szybko stopniał. Zaraz po zdjęciach wyjechali Wi z Żu., którzy chcieli odwiedzić Lwów. Tuż przed nami wyjechali aq., To.S i Ro., zmierzając w kierunku Lublina (autem minęło się ich na łuku przed Rudą Solską), a wcześniej, w swoje strony udali się M.d ze Zbyszkiem, Kv. oraz ruf.. Pozostali na miejscu jeszcze D.M., aq., Tr. i Pa7 (który sporo myślał nad trasą powrotną w swoim tempie i był namawiany przez innych, by z nimi ruszył). Cu. jak i my wyjechał autem.


08:32. Budziarze. Staw w "Agroturystyce nad Tanwią"

Przez Sól główną do Huty Krzeszowskiej. Dalej Maziarnia, Golce, do Jarocina, gdzie przyszło wykręcać przy zalewie. Wjazd na krajówkę. W Modliborzycach sprowadzano bardzo długie "palemki" do parku. Dalsza trasa wiodła przez Potoki do Trzydnika i Oblęcina (tak jak w latem 2013, lecz o przeciwnym zwrocie). Krajówka do Annopola i skręt na północ. Za Józefowem nad Wisłą również fragment trasy z lata 2013, ale o kilka dni wcześniejszej. W Kamieniu przejazd nowym mostem, za którym wjechało się do Solca nad Wisłą. Tam około półgodzinna przerwa i spacer blisko skarpy.


12:31. Solec nad Wisłą. Łąki w Dolinie Wisły o nazwie Łążek. U dołu widoczna Krępianka, płynąca ku lewej stornie zdjęcia. Po lewej ulica Zamkowa, a za żółtym domem Struga. Widok z placu kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny ku E


12:33. Solec nad Wisłą. Ruiny murów zamku z XVI w. Widok ku N

Zjazd do przeprawy promowej w Kłudziu, skąd po płytach betonowych podjazd z powrotem do bardziej przelotowych, wiejskich asfaltów. Przez Boiska wyjazd na trasę z maja 2013. Zjazd do Janowca. Autem trochę pokręcenia na dole, po czym po kocich łbach wjazd pod zamek. Tam udało się dotrzeć około 14:20, czyli blisko zamknięcia, więc udało się go zwiedzić dość pospiesznie, a pobliski dworek to już na ostatni gwizdek. Widok z najwyższego dostępnego punktu ładny, choć zbyt zamglony, by widzieć coś daleko i wyraźnie. Silny i zimny wiatr. Wychodząc, zaczynał być przez mnie odczuwalny zbliżający się ból głowy, więc zarówno dworek, jak i spichlerz dosłownie został obejrzany błyskiem. W samochodzie jakoś udało się zneutralizować ból do nieco przeciętnej wartości. Wyjazd na krajówkę w Górze Puławskiej. W Zwoleniu zakupy i lek na ból. Przeszło w ciągu pół godziny do prawie nieodczuwalnego stanu, choć nie udało mi się spostrzec, kiedy wjechało się do Radomia.


14:01. Janowiec. Powiśle. Zamek z XVI w. Widok ku N


14:14. Janowiec. Wejście na zamek ku W


14:19. Janowiec. Dziedziniec zamku. Po prawej budynek muzeum


14:19. Janowiec. Zachodnia część zamku


14:25. Janowiec. Dziedziniec zamku widziany z 1 piętra ku S


14:30. Janowiec. Dziedziniec zamku widziany z 3 piętra ku W


14:31. Janowiec. W centrum widoczna zachodnia krawędź Skrapy Dobrskiej (w większości ukrytej za wzniesieniem). Dolina Wisły widziana z 3 piętra zamku SE


14:33. Janowiec. Dziedziniec zamku widziany z 3 piętra ku SW


14:33. Janowiec. Dolina Wisły widziana z 3 piętra zamku ku SW

DK 7 do Warszawy. Za Tarczynem zadzwonił Do. i jakiś czas później spotkaliśmy się z nim w barze na Banacha, docierając tam niemal w tym samym czasie. Pogadaliśmy trochę na bieżące tematy z życia, wpadliśmy do akademika, tam przenosząc dalszą rozmowę, wychodząc po 20. Warszawa opuszczona Prymasa 1000lecia i dalej DK 7. Po powrocie do domu pokaz zdjęć. Sen niedługo po tym, a bliżej poranka pobudka, wciąż odczuwając jeszcze ból głowy.

Obecni na wyprawce: Cu., Żu., ja, Kasia, Zb, Kv., eh., aq., Wi, Pa7, M.d, ruf., Tr., Ro., To.S, D.M.

Zaliczone gminy

- Biszcza
- Potok Górny
- Harasiuki
- Krzeszów
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 83.32 km (6.00 km teren), czas: 04:38 h, avg:17.98 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Beskid Jesienny V - Do Wieliczki i powrót

Niedziela, 15 listopada 2015 | dodano: 01.12.2015Kategoria .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2015 Beskid Wyspowy, .2 Osoby

2015.11.11 - 15 Beskid Jesienny - cała trasa


Niedziela

Po spakowaniu i dość szybkim śniadaniu start rowerem po ostatnią gminę na tym wyjeździe. Wyjazd przez park do mostu, a ulicami Obrytka i Cegielniana z samego miasteczka. Wyjazd na wojewódzką w Bilczycach na Klinie. Po kilku podjazdach skręt na Łazany. Spory podjazd ciągnął się aż do kościoła. Ze wsi rozciągał się ładny widok na Pogórze Wiśnickie i Beskid Wyspowy, jednak deszcz, który padał przez całą podróż tego dnia, nie pozwalał nacieszyć się nim tak jak trzeba. W rezultacie,góry tej drugiej krainy były bardzo słabo widoczne.


09:11. Gdów. Po lewej góra Sypka (355 m.n.p.m.; 3 km). Za nią początek pasma Ciecienia (11 km). W centrum Pasmo Lubomira i Łysiny (17 km). Z prawej Uklejna (677 m n.p.m., 20 km). Widok z Cegielnianej ku SW


09:25. DW 966. Łazany (Ignacówka) przy skręcie na Jawczyce. Widok na centrum wsi ku NW


09:25. DW 966. Łazany (Ignacówka) przy skręcie na Jawczyce. Widoczne zabudowania wsi Bilczyce. Na horyzoncie góry w pobliżu Dobrej. Widok w kierunku Gdowa (poniżej wału w tle), góry Sypkiej (355 m.n.p.m., 6 km, po prawej stronie wału) ku S


09:37. Łazany. Pogórze Wiśnickie. Po lewej las na Łysej Górze (ok. 300 m n.p.m.) w S części Jawczyc. Widok ku S 


09:41. Łazany. Dwór klasycystyczny z połowy XIX w. Widok ku SW

Przy kościele skręt w prawo i po trzech kilometrach spokojnej jazdy, zjazd do Biskupic z dłońmi na hamulcach. Przejazd przez wieś na wojewódzką. W Tomaszkowicach zjazd w prawo i pętelka pod urzędem gminy. Powrót na wojewódzką i kilka podjazdów dalej była już Wieliczka. Spotkanie na pierwszym rondzie. Do centrum przejazd w miarę wspólnie. Została przecięta trasa z 2012, nie pozostawiając luźnych nitek tras na mapie z tego wyjazdu. Dojazd w pobliże dworca kolejowego, gdzie na parkingu rower powędrował do bagażnika.


09:46. Łazany. Widok na Trąbki w kierunku Nowej Huty. Widok ku NNW


10:01. Biskupice. Kościół pw. św. Marcina z XIII w. Widok ku NW


10:18. Wieliczka. Budowa ronda na DW964 przy ul. Gdowskiej. Widok ku SEE

Kurs do centrum Krakowa, miejsce znajdując dopiero na rogu Krzywej i Krótkiej. Pieszo koło Barbakanu i Teatru Słowackiego. Szpitalną do Kamienicy Hipolitów, której zwiedzanie trwało prawie godzinę. Po wyjściu naszła ochota coś zjeść, ale miejsce upatrzone dnia poprzedniego było jeszcze zamknięte. Powrót Floriańską. Nieco ponad dwie godziny później powrót do Pińczowa, uprzednio przejeżdżając trasą z 2010, od Kazimierzy przez Wiślicę i Skotniki, z bardzo niewielkimi tylko zmianami. Tam godzinna przerwa na obiad, jak za dawnych lat.


12:11. Kamienica Hipolitów. Wystawa o Tadeuszu Pawlikowskim, pierwszym dyrektorze Teatru Miejskiego w Krakowie


15:00. Pińczów. Panorama dawnego Pińczowa, będąca reprintem dzieła Erika Dahlbergha z 1657r., w Hamer Lunch przy Kościuszki 1

Do Kielc wjazd przez Morawicę. Trasa była już praktycznie skończona. Z wolna zapadła noc. Na remontach z okolic Szydłowca jechało się trudno i dość wolno. Droga była pełna słupków, a przejazd wił się. Wszystkiemu towarzyszył sowity deszcz, utrudniający oceną położenia. W skutek tego, raz auto zjechało prawymi kołami na pobocze. Za remontami było już spokojniej, ale dopiero od Radomia można było trochę odetchnąć. Jedynym mankamentem były mgły, tworzone przez wodę rozbryzgiwaną przez szybko wyprzedzające auta.

W Sękocinie Nowym przed Warszawą, ukończona została trasa łącząca DK 7 i 8 z zachodnią obwodnicą stolicy. Trzymając się jej, wnet doprowadziła do Wisłostrady, przejazd Łomianki i już po naszej stronie Wisły widać było, że droga jest raczej sucha i nie pada. W domu jakoś po ósmej.

Zaliczone gminy

- Biskupice
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 20.13 km (0.00 km teren), czas: 01:22 h, avg:14.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Beskid Jesienny IV - Do Tyńca autem

Sobota, 14 listopada 2015 | dodano: 21.12.2022Kategoria .2 Osoby, 2015 Beskid Wyspowy, .Wyprawy po Polsce, .Z Kasią

Sobota

W nocy spadł obfity deszcz i zerwała się duża wichura. Wyjazd po 8. W godzinę dojazd do Tyńca (przedtem przez przypadek skróciła się trasa po przejezdnej, leśnej drodze, gdyż asfalt nagle się skończył). Na miejscu jeszcze przed otwarciem, więc przedtem oglądanie nabrzeża i dziedzińca. Było bardzo zimno i wietrznie. W księgarni, wciągnęła rozmowa ze sprzedającą, która zamierzała w przyszłym roku pojechać do Francji na rowerowy wyjazd z dość dużą grupą. Zwiedzanie wraz z przewodnikiem oraz indywidualne w muzeum potrwało około dwóch godzin.


09:58. Kraków. Rezerwat Skołczanka. Widok ku N


10:08. Kraków (Tyniec). Przystań na krańcu Benedyktyńskiej. Skałki Piekarskie. Widok ku SW


10:19. Kraków (Tyniec). Przystań na krańcu Benedyktyńskiej. Wisła i Skałki Piekarskie. Z lewej widoczne Ściejowice i Beskid Mały. Widok ku SSW


10:25.Kraków (Tyniec). Dziedziniec Klasztorny. Widok ku NW

Dalej do centrum Krakowa i z trudem udało się znaleźć miejsce do zaparkowania na ulicy Zyblikiewicza. Pieszo do Sukiennic, plac Wszystkich Świętych, potem spacer na Podzamczu nad Wisłą. W czasie przemieszczania rozbolała mnie stopa, a ból nakazywał pośpiech. Przy pobliskim punkcie informacyjnym długa rozmowa z hindusem, który wracał do kraju po prowadzeniu wykładów w Warszawie. W międzyczasie nastał wieczór. Pieszo do ulicy Józefa i przerwa na świetne zapiekanki na Placu Nowym. Na ulicy Dietla zakupy uzupełniające i powrót do auta. W czasie wyjeżdżania z parkingu nieprzyjemny dźwięk podwozia o krawężnik, ale nic się nie stało. Lipską i Półanki do DK 94. Około 19 z powrotem.


16:03. Kraków. Rzeźba linii papilarnych Czesława Miłosza. W tle Wawel. Widok ku SE
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Beskid Jesienny III - Do Bochni autem

Piątek, 13 listopada 2015 | dodano: 21.12.2022Kategoria .2 Osoby, 2015 Beskid Wyspowy, .Wyprawy po Polsce, .Z Kasią

Piątek

Po obudzeniu czuć było takie nieco połamanie i zmęczenie. Start nie był tak wczesny, jakby się chciało. Wpierw do Bochni. Tam zakup biletów na ostatnie wejście. Było do niego jeszcze sporo czasu, więc kurs do Nowego Wiśnicza. Akurat po kupieniu biletów udało się wejść ze szkolną grupą o profilu artystycznym, która akurat rozpoczynała zwiedzanie. Trwało to blisko dwie godziny.


11:54. Nowa Wiśnicz. Zamek sięgający XIV w. Widok ku SW


12:30. Nowa Wiśnicz. Kaplica zamkowa (sklepienie)


13:00. Nowa Wiśnicz. Widok z tarasu zamkowego ku SW
Szybki przejazd do Lipnicy Murowanej, by zajrzeć do kościoła pw. św. Leonarda, będącego na liście UNESCO. Na otworzenie trzeba było poczekać pół godziny. Okazało się, że raz jeszcze przyszło nam zwiedzać obiekt wraz z poprzednią grupą wycieczkową. Po wysłuchaniu opowieści o kościele spacer do auta i powrót do Bochni. Objazd rynku i zakupy. Potem podjazd pod kopalnię i rozpoczęło się prawie trzygodzinne zwiedzanie. Po wyjściu okazało się, że zdążyła nadejść noc. Powrót do bazy na ciepłą kolację.


13:47. Lipnica Murowana. Kościół pw. św. Leonarda z listy UNESCO. Widok ku NW


14:15. Lipnica Murowana. Prezbiterium w kościele pw. św. Leonarda. Żyrandol z kościoła w Muchówce


14:14. Lipnica Murowana. Polichromia z 1711 w kościele pw. św. Leonarda


16:14. Bochnia. Kopalnia soli - szyb Campi. Widok ku W

Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Beskid Jesienny II - Za Mogielicę

Czwartek, 12 listopada 2015 | dodano: 03.12.2015Kategoria .2 Osoby, .Pół nocne, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2015 Beskid Wyspowy

Czwartek

Mimo wczesnej pobudki, do jazdy udało zabrać się dopiero o 8. Wpierw Spacerową na zachód, ale wnet urwała się zaoranym polem. Cofnięcie, próbując przedostać 3 uliczkami, lecz te były zablokowane i nie docierały do asfaltu. zrezygnowawszy, powrót do szosy i dalej jechało się już Stadnicką. Początek chłodny, szczególnie w cieniu. Krótka przerwa pod górą Sypką. W Stadnikach skręt na południe, nim jeszcze przejechało się strumień Stadnicki. Przemieszczanie wzdłuż niego do Kwapinki. Tam skręt na Tłoki. Podjazd przeszedł w wolny marsz od poziomu gospodarstw. Z góry ładny widok.


09:07. Gdów. Droga do Stadniki. Na wprost przysiółek Dobrzyców. Widoczna góra Sypka (358 m n.p.m.). Na zboczach południowych, ukryta przed naszym wzrokiem, wieś Stryszowa. Widok ku W


09:45. Tłoki. W centrum przysiółki Brzeg (1,5 km) i wyżej położone Brzeziny (2 km), a na prawo od nich, poza kadrem, granica ze wsią Stryszowa na SW zboczu góry Sypkiej. W tle (5km) lesista wieś Kopce i Grzybów, przysiołek Gdowa. Ponad nimi, na horyzoncie wzgórze wsi Łazany (9 km). Widok ku N


09:52. Tłoki. Wieś Kwapinka (1km). Z prawej strony widoczny czarny dach remizy strażackiej. Dalej wieś Zręczyce (3 km). W oddali (15 km) pasmo wzgórz między wsiami Chełm i Gierczyce koło Bochni. Widok w ku NE.

Dość swobodny zjazd przez Mierzeń do wsi Komorniki i bardzo szybki w kierunku Dąbia. Kontynuacja łatwą drogą wzdłuż Stradomki. W Szczyrzycu zjazd pod jedyny nieprzerwanie działający od XIII w. klasztor cysterski w Polsce. Bez wstępowania, zostawiając go na ewentualny przyjazd w kolejnych dniach (choć czasu na to zbrakło). Droga zaczęła być bardziej stroma. Od Skrzydlnej znać o swej pustce dawały żołądki. Krótka przerwa przy kamieniołomie wydobywającym piaskowiec. Kilometr dalej dojazd do zabudowań wsi Porąbka, skąd rozpoczął się długi zjazd do Dobrej, gdzie wreszcie przerwa na zakupy.


09:59. Mierzeń. Z prawej widoczny stok Kostrzy (730 m n.p.m., 13 km). Z lewej Pasierbiecka Góra (764 m n.p.m., 17 km). W tle pasmo Łososińskie, z wyróżniającymi się górami Sałasz (909 m n.p.m., 27 km) i Sałasz Zachodni (868 m n.p.m., 26km), Groń (742 m n.p.m., 24 km) oraz długa Łysa Góra (785 m n.p.m., 26 km) z Miejską Górą (716 m n.p.m., 25 km). Widok w ku SE


10:01. Mierzeń. Pasmo Cietnia. Z prawej wieś Komorniki u podnóży góry Borek (562 m n.p.m., 5 km ), której szczyt zlewa się się z górą Grodzisko (618 m n.p.m.). W środku góra Ciecień (829 m n.p.m., 10 km). Z lewej w tle Śnieżnica (1007 m n.p.m., 15 km). Widok ku SW


10:18. Koniec wsi Komorniki i początek Dąbia w dolinie Stradomki. W tle z prawej góra Kostrza (730 m n.p.m., 12 km), w cebtrum nieznacznie widoczna Pasierbiecka Góra (764 m n.p.m., 16 km). Widok ku SE


10:23. Dąbie. Dolina Stradomki. Z prawej góra Borek (562 m n.p.m., 5 km ), a za nią góra Grodzisko (618 m n.p.m.). Widok ku SW


10:48. Szczyrzyc. Brama Opactwa Cysterskiego.


10:57. Szczyrzyc S. Kapliczka przydrożna z 1949 r., powstała z fundacji Majdy i Cabrzyckiego. Za nią dolina Stradomki. Widok ku NW


10:59. Północny kraniec wsi Skrzydlna. Od lewej: zachodni stok Śnieżnicy (1007 m n.p.m), dwuwierzchołkowy Dzielec (650 m n.p.m.), Szklarnia (586 m n.p.m.) z Lubogoszczem (968 m n.p.m., 8km) w tle za nią, oraz zachodni stok Wierzbanowskiej Góry (770 m n.p.m.). 


10:59. Północny kraniec wsi Skrzydlna. Od lewej: zachodni stok Śnieżnicy (1007 m n.p.m), dwuwierzchołkowy Dzielec (650 m n.p.m.), Szklarnia (586 m n.p.m.) z Lubogoszczem (968 m n.p.m., 8km) w tle za nią, oraz Wierzbanowska Góra o dwóch szczytach (770 m n.p.m.) w centrum. Z prawej pasmo Cietnia. Widok ku SW



10:59. Północny kraniec wsi Skrzydlna. Góra Ciecień (829 m n.p.m.). Widok ku NWW


11:09. Skrzydlna. Z lewej wydłużona Wierzbanowska Góra (770 m n.p.m.), Wierzbanowska Przełęcz (596 m n.p.m) i pasmo Cietnia. Widok ku NWW


11:17. Skrzydlna. Droga do Porąbki. Pieninki Skrzydlańskie. W tle Śnieżnica (1007 m n.p.m). Widok ku S


11:31. Granica między Skrzydlną (za plecami) i Porąbką. Stara przydrożna kapliczka. Widok ku E


11:35. Granica między Skrzydlną (za plecami) i Porąbką. Kamieniołom Porąbka. Widok ku E


11:56. Porąbka. Z prawej północne stoki góry Łopień (961 m n.p.m.). W tle pasmo Łososińskie z widocznym Jaworzem (921 m n.p.m., 20km). Widok ku SEE


11:59. Porąbka. Góra Łopień (961 m n.p.m.). Widok ku S


12:12. Dobra. Przerwa na zakupy przy parku. Widok ku SE

Po krótkiej przerwie wyjazd na krajówkę. Po ~5km dłuższa przerwa na przystanku i konsumpcja świeżo zdobytych zakupów. W międzyczasie zatrzymał się kierowca TIRa z pytaniem o drogę do Tymbarku. Na miejscowość roztaczał się akurat całkiem ładny widok, ale czy człek ów trafił na właściwą drogę, to on jeden wie. Nam w każdym razie, swoja drogę do Słopnic przez Zamoście udało się odnaleźć z łatwością. Była wyśmienita pogoda, gdy mozolnie wjeżdżało się na Przełęcz Słopnicką (759 m n.p.m). Dłuższa przerwa pod tablicą z informacjami i decyzja o dalszym przemieszczaniu się w górę, do Wyrębiska Zalesiańskiego, zamiast w dół, do Kamienicy.


12:25. DK28. Do stacji paliw Dobra, od niej Podłopień. Od lewej Stronica (606 m n.p.m.), Stronia (664 m n.p.m.) i Zęzów (693 m n.p.m.). Z prawej Paproć (921 m n.p.m.). Widok ku NE


12:58. Podłopień. DK28. Pasmo Zęzów górujące nad Tymbarkiem. Od lewej: Stronica (606 m n.p.m.), Grojec (638 m n.p.m.) w tle, obok którego widać ciemny zarys Kostrzy (730 m n.p.m., 5 km), Stronia (664 m n.p.m.) i Zęzów (693 m n.p.m.). Z prawej w tle Pasierbiecka Góra (764 m n.p.m., 8 km) i Kamionna (801 m n.p.m. 9 km). Widok ku NNE


12:58. Podłopień. DK28. Z lewej góra Kamionna (801 m n.p.m.) z oświetlonymi zabudowaniami wsi Pasierbiec. W centrum Paproć (921 m n.p.m.). Z prawej pasmo Łososińskie z widocznym Jaworzem (921 m n.p.m., 15km). Widok ku E


14:11. Dolina Słopniczanki. Widoczna wieża kościoła w Słopnicach Górnych. Z prawej łagodny grzbiet góry Paproć (921 m n.p.m., 9km). W centrum góra Zęzów (693 m n.p.m., 11km). Z lewej Kostrza (730 m n.p.m., 14 km). Widok ku N


14:38. W drodze na przełęcz Słopnicką (759 m n.p.m.). W tle dolina Słopniczanki ze wschodnimi zboczami góry Dzielec (753 m n.p.m., 4 km) oraz masywu Łopienia (961 m n.p.m., 8 km). Po prawej, ledwo widoczne w oddali Kostrza (730 m n.p.m., 16 km) i Zęzów (693 m n.p.m., 13 km). Widok ku NNW

Asfalt skończył się koło kapliczki i tablicy informacyjnej, gdzie droga odbijała na Mogielnicę. Niestety pogoda nie sprzyjała dalszej podróży w górę, a szczyt poczeka na ewentualne zdobycie w przyszłości. Droga była trochę błotnista, a trochę kamienista. Dało radę nią jechać, a las osłaniał nas przed silnym wiatrem, jaki się zerwał przy zmianie pogody. Chmury wyglądały na deszczowe, ale nic poważnego nas nie dosięgło. Przejazd do Wyrębiska Szczawskiego, a wkrótce potem do osiedla Brogi. Droga lichej jakości dzieliła się na dwie odnogi. Stromą na zachód, przypominającą szlak pieszy i poprowadzoną lasem, trochę mniej stromą na południe, która wyglądała, jakby ktoś podjechał kładem. Padło na tę drugą. Wyjście w Szczawie koło dużego, nieczynnego ośrodka wypoczynkowego, po 20 minutach powstrzymywania roweru przed samoczynną jazdą. Raz się udało nieco zjechać na łagodniejszym zjeździe i trzy razy o mało nie zwichnęła mi się kostka podczas schodzenia. Po spacerze, od ciągłego hamowania rozbolały mięśnie rąk, aż po łopatki.


15:09. Wyrębiska Zaleskie, przysiółek Zalesia. Od lewej: SW zbocze góry Modyń, w centrum Zbludzkie Wierchy z górą Jasionik (776 m n.p.m.) i szczytem na 820 m n.p.m., oraz przysiółek Wyrębiska Szczawskie. W tle po prawej: pasmo Gorca i dalsze pasmo Lubania z samym Lubaniem (1225 m n.p.m., 16km). W tle po lewej pasmo Radziejowej ze szczytem Radziejowa (1266 m n.p.m., 30 km) z lewej, a po prawo od niego szczyt Koziarz (943 m n.p.m., 18 km). W głębokim tle, w centrum, widoczna Magura Spiska ze szczytem Veterný vrch (Wietrzny wierch 1111 m n.p.m., 36 km), w pobliżu którego jechało się w 2010r. Widok ku SSE


15:23. Wyrębiska Szczawskie, przysiółek Zalesia. Z lewej wschodni kraniec Wyrębisk Zaleskich i Zapowiednica (840 m n.p.m.), skąd przyjazd od Przełęczy Słopnickiej. Widok ku E


15:39. Teren przysiółka Szczawy, Brogi. Widok w kierunku Kamienicy. Z lewej Zbludzkie Wierchy (max 820 m n.p.m.). Z prawej, wschodni grzbiet pasma Gorca, a nad nim, słabiej widoczne pasmo Lubania. Oba pasma stanowią granice, niewidocznej stąd gminy Ochotnica Dolna. Widok ku SSE


15:39. Szczawa. Brogi. Po prawej widoczne Polany (2 km), przysiółek Szczawy, położony na stokach Wielkiego Wierchu (1005 m n.p.m.) oraz skryty w chmurach Gorczański PN. Po lewej pasmo Gorców i góra Szczylowska (937 m n.p.m., 8 km), a dalej pasmo Lubania. Widok ku SSE


15:55. Szczawa. Leśna droga między przysiółkami Brogi i Zawory (w dolinie). Bardziej przejezdny odcinek drogi na stoku. Widok ku NE


16:03. Szczawa w Zaworach. Zejście z Brog. Widok ku SW

Wyjazd na DW 968, która przechodziła drobny remont na odcinku w Bukówce. Przy osadzie Białe przerwa na przystanku. Posiłek i przygotowanie do dalszej, nocnej jazdy. Ta zdążyła nadejść w okolicy granicy gmin. Do wschodniego krańca Lubomierza pieszo, idąc poboczem. Przy sklepie z ławeczką w pełni się przyszło pora się doświetlić. Chwilę potem dojazd do przełęczy Przysłop Lubomierski (750 m n.p.m). Wiatr raz jeszcze się wzmógł. Troszkę popadało delikatną mżawką, a zjazd wiódł to wśród zabudowań, to wśród ciemności, aż do wsi Łętowe, gdzie przerwa na drugie tego dnia zakupy. W Mszanej Górnej ruch wahadłowy z powodu wypadku. Po dotarciu do Mszanej Dolnej skręt ku Niedźwiedziu. Ujechało się 3 km do Podobina i nawrót.


16:18. Szczawa. Ostatnie kilometry za dnia. Widok ku NW


18:45. Mszana Górna. Godzinę po wypadku peugeut vs VW sharan (nie pamiętam skąd info o autach, ale ja się nie znam na tym) w pobliżu północnej granicy miejscowości.

W samej Mszanej przerwa wkrótce po przejechaniu mostem nad Mszanką. Trwała blisko godzinę, w czasie której udało się odpocząć i zjeść sporą pizzę. Jej część trzeba była zabrać ze sobą. DK 28 pod górkę, dzięki czemu można się było rozgrzać po przerwie. Przemarzło się w Kasinie Wielkiej, do centrum której zjazd był bardzo szybki. Trzymając się DW 964 wyjazd na serpentyny, gdzie ponownie można się było rozgrzać, a przy okazji obejrzeć górę Lubogoszcz. Oczywiście na tyle, na ile nam pozwalała noc.


19:26. Mszana Dolna. Przerwa na kolację w pizzeri Alfa przy Piłsudskiego 6


20:49. Kasina Wielka. 1,5km przed zjazdem z DK28 na DW964, którą przejechana przez 35km.

Krótka przerwa na granicy gmin i obserwowanie morza świateł w kierunku Jodłownika. Kolejny długi zjazd, przez Wierzbanową do Wiśniowej. Przerwa przy skręcie na Węglówkę, którym pojechałoby się, gdyby nie zmiana planów. Do Dobczyc jazda już spokojna i łagodna, z ostatnim podjazdem na tej trasie jeszcze przed centrum. Przejazd na północną stronę Raby. DW 967, która była trochę pofalowana, dojazd do Gdowa i jeszcze tej samej doby udało się wylądować na noclegu.

Zaliczone gminy

- Raciechowice
- Dobra
- Słopnice
- Niedźwiedź
- Wiśniowa
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 133.24 km (5.00 km teren), czas: 09:58 h, avg:13.37 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Beskid Jesienny I - Do Gdowa autem

Środa, 11 listopada 2015 | dodano: 21.12.2022Kategoria .2 Osoby, 2015 Beskid Wyspowy, .Wyprawy po Polsce, .Z Kasią

Środa

Wyjazd rano, lecz nie nazbyt wcześnie. Trasa przez Żyrardów, Grójec i Radom do Krakowa. W okolicy Szydłowca długi remont na krajówce. Za Suchedniowem przerwa przy McD (drogo za niewiele. Jak można tam przychodzić regularnie i się zachwycać, to ja nie wiem). Od Chęcin aż do Wodzisławia okolica w trakcie przebudowy i powiększania 7mki. Spora inwestycja.


14:21. Mierzawa. Modernizacja DK7 do S7, poprzez m.in wybudowanie drugiej jezdni. Widok ku SSW


14:28. Wodzisław. Modernizacja DK7 do S7. Na zdjęciu widać jasną linię budowanej obwodnicy miasta. Po lewej, na horyzoncie, las Pierzchowski. Widok ku S

W Krakowie przejazd Alejami Trzech Wieszczów, skręt w Ingardena i Oleandry do 3 Maja. Okrążenie Błoni, pętla po ulicy Wyczółkowskiego i zaparkowanie na Focha. Pieszo do rynku, krótka kolacja i z powrotem. Już po zmroku wyjazd miasto. Przejazd przez centrum Wieliczki, opuszczając ją ulicą Czarnochowską. Do Gdowa jeszcze przed 18. Nocleg na Spacerowej. Po rozpakowaniu, sen naszedł dość szybko.

Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Od Chełma do Zamościa IV - Padół Zamojski

Piątek, 18 września 2015 | dodano: 01.11.2015Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2015 Zamojszczyzna, .Warszawa, .Z rodziną

2015.09.15 - 18 Od Chełma do Zamościa - cała trasa


Przed świtem

Pobudka około 4. Gwiazdy zdążył zmienić położenie, a mi udało się znaleźć Oriona. Trzeba się było cofnąć do ostatniego rozwidlenia. Droga nie znikała w lesie, lecz dalej wiodła na jago skraju. Wyjazd koło kilku zabudowań na asfaltowej drodze. Rower zdążył się rozpędzić, gdyż zaczynał się zjazd, a tu wtem skręt 90 stopni. Hamowanie, ale o mało nie wjeżdżając w czyjeś niżej położone pole. Zjazd po skręcie przebiegał już bez zakłóceń. Po 40 minutach od spakowania się, dojazd do Krynic. Zjazd do centrum, krótka przerwa i nawrót z powrotem. Niestety - centrum było na 270 m n.p.m., a miejsce w którym się wyjechało na krajówkę - na 310 m n.p.m. Nawrót, jadąc po ścieżkach i chodnikach. Zaczynało świtać.

Poranek

Od Majdanu Krynickiego krajówka biegła przez las. Liczne zakręty i duża prędkość. Jeszcze używana była lampka, ale nic mi już nie dawała. Za lasem jeszcze jeden podjazd (ale niższy) i zjazd do Łabunia. Chwila kręcenia przy centrum/rynku/zielonym placu i dłuższa przerwa przy cmentarzu. W Łabuńkach Pierwszych skręt do Jarosławca. Tam znów przerwa i skręt na Sitno. Z wiatrem do Miączyna (kolejna przerwa), gdzie wjazd na krajówkę. Po 3 km strój nocny powędrował do sakwy i na lekko już się jechało do Zamościa. Droga ciągnęła się długo i mozolnie. Cały czas pod wiatr, a wielu sił już nie było.

Zamość

Do miasta dojazd po 9. Kurs do centrum. Zapadła decyzja o powrocie. Objazd rynku i jego okolic. W informacji turystycznej udało się dowiedzieć, gdzie jest położony dworzec. Tuż przed nim zeszło mi z przedniego koła całe powietrze. Wejście na peron (dworzec zamknięty) odczytanie czasu odjazdu - jeszcze dwie godziny. Zmiana dętki, solidne śniadanie z zapasów i kurs wzdłuż torów. Trochę jeżdżenia pod południowymi murami i powrót na rynek. Tam lody przy Kolegiackiej (świetne). Na koniec kilka alejek w parku, objazd ZOO i wykorzystanie uliczki Stefana Milera, by wrócić na dworzec. Nim przyjechał pociąg, udało się przeczytać jeszcze fragment książki, zakupionej na wyprzedaży w księgarni przy rynku.


09.08. DK 74. Wjazd do Zamościa. Widok ku W


09:43. Zamość. Kolejna z wizyt na rynku, tym razem po raz pierwszy rowerem. Poprzedni raz był w 2013 wraz z rodziną, gdy wracaliśmy z wyprawy Samoklęski. Pierwsza wizyta w ogóle, odbyła się w liceum, w trakcie szkolnej wycieczki do Lwowa. Widok ku NE


11:02. Zamość. Park Miejski w pobliżu Akademickiej i Piłsudskiego. Widok ku NNW


11:23. Zamość. Dworzec PKP. Widok ku NW

W pociągach

Pociąg niskopodłogowy. Odcinek do Krasnegostawu udało się zobaczyć. Potem mi się przysnęło. Oprócz mnie jechało jeszcze troje innych rowerzystów, przy czym jeden wysiadł koło Krasnegostawu/Rejowca, a pozostali w Lublinie zmieniali pociąg w kierunku Białej Podlaskiej. Bilety sprzedawał konduktor (na dworcu w Zamościu kasy były chyba nieczynne), ale tylko do Lublina - ponoć inne spółki, więc od jakiegoś czasu nie mogli łączyć biletów. Bilet z 12:30, z Zamościa do Lublina (przez Rejowiec). Po konsultacjach z kimś tam, konduktor wrócił i dopisał adnotację dla kolejnego przewoźnika, której skutkiem było nie uwzględnianie opłaty konduktorskiej za kupno biletu w kolejnym pociągu. Jak się okazało w Lublinie, pozostało tylko 10 minut na przesiadkę, a tak dokładniej - ledwie udało mi się wejść do kolejnego pociągu (na szczęście z tego samego peronu), a po kilku minutach już maszyna ruszyła dalej. Bilet z 14:50 od Lublina do stacji Warszaw Wschodnia (przez Dęblin). Planowy czas przejazdu między 14:26 a 16:36. Od Lublina już jechało mi się bez snu, głównie czytając książkę. Przerwa (czytania albo jazdy pociągu, albo jedno i drugie) dopiero w okolicach Otwocka.

Warszawa

W Warszawie o ~16:40. Dalej uliczkami po północnej stronie torów, różnymi chodniko-ziemnymi. Potem ścieżką koło metra, mostem i koło Kopernika. zastępczą ścieżką w okolice zamku i przejazdem pod Wisłostradą na jej drugą stronę. Odtąd jazda trzymając się wyremontowanego nabrzeża. Od centrum Olimpijskiego gładka droga szutrowa, powstała po wycięciu sporej liczby drzew. Bardzo szeroka. Przy moście Grota nadal remont i znaczne utrudnienia z przejazdem. Od Mostu Północnego wjazd w Farysa, potem Żubrową i trasą przez las do ul. Stary Tor. W Łomiankach przejazd ul. Warszawską. Przerwa na kebab (smaczny), by spróbować choć jednego kababu z tego miasta, a także aby nie objadać rodziny. Po przerwie u wujka, ok. 21 nastąpiło załadowanie roweru do samochodu, który po mnie podjechał do miasta. Potem jazda do domu i koniec tejże wyprawy.


16:55. Niski poziom Wisły w Warszawie. Widok ku NWW


17:03. Bulwary w pobliżu Starego Miasta. Widok ku NNW


17:22. Przebudowa ścieżek rowerowych przy moście Grota, w związku z jego modernizacją. Widok ku W

Zaliczone gminy

- Krynice
- Łabunie
- Sitno
- Miączyn
- Zamość (W+M)
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 90.45 km (9.00 km teren), czas: 06:07 h, avg:14.79 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Od Chełma do Zamościa III - Grzęda Sokalska

Czwartek, 17 września 2015 | dodano: 22.10.2015Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2015 Zamojszczyzna


Rankiem okazało się, że był to nocleg przy ogrodzeniu starego cmentarza. Nim udało się ogarnąć, zegar przekroczył 7:30. Poranna jazda była stosunkowo lekka dzięki wiatrowi bocznemu i nieznacznie wiejącemu zza pleców. Pomimo tego, same podjazdy od rana męczyły.


07:30. Hajowniki. Cmentarz pierwszowojenny, w którym pochowano 1650 żołnierzy armii rosyjskiej w mogiłach zbiorowych. Widok ku SW


08:33. Przy rozstaju dróg w pobliżu zjazdu do wsi Dańczypol. W tle Góreński las. Widok ku SSW


08:38. Przy rozstaju dróg w pobliżu zjazdu do wsi Dańczypol, widocznej wśród drzew po lewej. Z prawej widać las Szystowicki - W część Mołodiackiego. Widok ku NE


08:38. Rozstaje dróg, przy zjeździe do wsi Dańczypol. W tle las Mołodiatycki. Widok ku NE


09:43. Trzeszczany. Z lewej międzywojenny kościół pw. Trójcy Przenajświętszej i Narodzenia Najświętszej Maryi Panny . Widok ku NEE

Zarówno do Grabowca jak i do Trzeszczan prowadził przyjemny zjazd. Z pierwszego również stromy podjazd w kierunku SE. Chyba jedyny, gdzie trzeba było na tej wyprawie użyć najniższych biegów. Jadąc po kolejnym wzgórzu, nastała przerwa na przystanku przy zjeździe do Dańczypola, gdzie przyszłą pora zdjąć nogawki. Kolejna przerwa przy sklepie w Mołodiatyczach. W Trzeszczanach przejazd na drugi brzeg, ze stroną Kościelną. Przejechało się pól kilometra i nawrót, gdyż właściwy skręt już został ominięty.


10:46. Niedokończony wiadukt w Werbkowicach. Po prawej czynny most kolejowy. Oba z końca lat 70'. Widok ku NE

Tuż za Werbkowicami zainteresowały mnie ruiny niedokończonego wiaduktu nad torami. Minęło tam kilka minut, nim przyszła pora dalej jechać na południe. W Malicach skręt na Sahryń, gdyż okazało się, że tak będzie szybciej i krócej. W okolicy spacerowały grupki dzieci z nauczycielami, sprzątające okolicę ze śmieci. Odtąd wiatr był niemal nieznośny aż do wieczora. Z Sahrynia, za cmentarzem, zjazd w drogę szutrowo-utwardzoną prowadzącą przez wieś Zagajnik. Dojazd do końca i wjazd między pola. W pewnym momencie, nawet ta zarośnięta droga się urwała. Udało mi się dojść do zarośniętego zagłębienia, zapewne dawnego wyrobiska, w którym leżały setki butelek i innego śmiecia z ostatnich 10-20 lat. Stamtąd, jadąc przy miedzy, w końcu udało się dotrzeć na asfalt.


11:55. W osadzie Zagajnik Kolonia, na SE od wsi Sahryń. Widok ku E


12:56. Mircze. Wnętrze kościoła pw. Zmartwychwstania Pańskiego z początku XIX w. Wpierw unicki, krótko prawosławnym, po IWŚ katolicki

Po pewnym czasie odpoczynek przy kościele w Mirczu. Trochę podjadani przed wyjazdem na wojewódzką. Po długich męczarniach udało się osiągnąć Dołhobyczów. Przerwa przy sklepie. Krótki posiłek i uzupełnienie zapasu wody. Odwiedziny parku pałacowego, po czym wyjazd z miejscowości dróżką w kierunku SW. Był to kiepski wybór. Początkowo asfalt przeszedł we fragment w trakcie remontu/budowy, a potem w niby utwardzony, z sąsiednim odcinkiem gruntowym. Z radością udało się dostrzec asfalt przy granicy gmin.


14:55. Pałac w Dołhobyczowie z 1837 r. Widok ku W


14:57. Pałac w Dołhobyczowie z 1837 r. Widok ku NE

Wjazd na wojewódzką i z wolna telepanie się do Telatyna. Stamtąd jeszcze wolniej do Ulhówka, gdzie już trzeba było odpocząć, więc wybór padł na zacienione i osłonięte od wiatru miejsce, gdzie minęło kilkanaście minut, nim udało się dojść do siebie. Przed Hubinkiem skręt na północ. Odtąd wiatr nie przeszkadzał. Zbliżał się wieczór. Wreszcie jazda nabrała tempa.


16:45. Posadów. W centrum grodzisko wczesnośredniowieczne. Widok ku W


16:58. Zjazd do Rokitna. Rzut oka na gminę Ulhówek. Widok ku W

O 18:30 wjazd do Łaszczowa. Naszła wielka ochota na ciepły posiłek i akurat przy rynku znalazła się pizzeria. Posiłek skończył się już po zachodzie słońca. Zjazd do pobliskiego parku, gdzie w ciemnościach leżenie do 21. Plecy odpoczęły a ja zdążyła się przetrawić kolacja, która pomimo optycznej mizerności, była natenczas bardzo sycąca. Wszystko byłoby fajne i przyjemne, gdyby w owym parku nie zlazły się grupki osób w wieku młodzieżowym, burząc tym samym spokój otoczenia. Przygotowawszy się do nocnej jazdy, pora była ruszyć na północ. Ze wszystkich nowo poznanych na tej wyprawie miejscowości gminnych, to wypadało najkorzystniej i najbardziej interesująco. Większość pozostałych była jakoś mało charakterystyczna.


18:48. Łaszczów. Słońce zachodzi podczas przerwy na pizzę w Valentino przy Krótkiej 4

Droga prawie pusta. Bardzo rzadko mijały mnie jakieś auta. Noc dość ciepła, ale mimo to jechało się w kurtce, nieco się w niej pocąc na podjazdach. Tempo dobre, choć z przerwami. Nastrój nocnej jazdy. Do Tyszowiec dość stromy zjazd. Przejazd wojewódzką trochę meczący, ale po ~5km zjazd w kierunku "Zamość". Długa trasa bez większych różnic w wysokości. Większy podjazd dopiero w Komarów-Osadzie. Tam niepewność nawigacyjna. Brak map w okolicy i niewiele szczegółów na własnej. Mimo to udało się trafić dobrze.


22:28. Komarów-Osada. Wjazd od strony Tyszowic

Skręt na Komarów-Wieś i przejazd przez Księżostany. W połowie wsi, która była ciągłym podjazdem, pogoniły mnie dwa, średniej wielkości psy. Zabudowania się skończyły. Droga wiodła w pobliżu lasu. Znów pojawiło się kilka domów, tym razem ukrytych za drzewami. Droga asfaltowa się skończyła. Wjazd do lasu po szutrze. Rozwidlenie w górę i w dół. Potrzeba mi było jechać ku granicy gmin, więc pewne w górę. Sam las, gdzieś w oddali szczekanie psów. Ciemno. Kolejny rozjazd. Tym razem w prawo, bo lewa droga wyglądał na zmierzającą w las. Piaszczystą dróżką w górę, przez pół kilometra. Przed północą rozłożenie na zaoranym i zbronowanym polu i osłaniając się od wiatru, leżąc w śpiworze na namiocie. Nim udało się zasnąć, długa telefoniczna rozmowa w celu ustalenia położenia. Z braku księżyca, gwiazd niby mnóstwo, ale nie widać było tych mi znanych.

Zaliczone gminy

- Grabowiec
- Trzeszczany
- Werbkowice
- Mircze
- Dołhobyczów
- Telatyn
- Ulhówek
- Łaszczów
- Tyszowce
- Komarów-Osada
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 158.49 km (8.50 km teren), czas: 10:25 h, avg:15.22 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Od Chełma do Zamościa II - Działy Grabowieckie

Środa, 16 września 2015 | dodano: 01.10.2015Kategoria ..Gminy Polska, 2015 Zamojszczyzna, .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce


Część sił wróciła jeszcze w pociągu. Do snu przyszło się udać przed zmrokiem, dzień nie był męczący, więc łatwo i szybko udało mi się wyspać. Namiot opuszczony o 6, a start w pół godziny później, licząc z krótkim posiłkiem. Niebo było pochmurne, tak jak i wczorajszego wieczoru.


06:04. Łąki po starym korycie Bugu na S od Uchanki. Konstrukcja namiotu, po pęknięciu pałąka stelaża. Widok ku NW


06:38. Dubienka. Krawczyka 1 przy skrzyżowaniu z Chełmską. Widok ku N


06:40. Starosiele. Zalew Dubienka, powstały w miejsce mniejszego stawu, po S stronie Wełnianki. Widok ku SW

Początek trudny. Często zmieniać trzeba było parametry siodełka, co zdarzało się, i w późniejszych godzinach, i dniach, lecz dużo rzadziej. Za Dubienką droga była połatana, co skutecznie wpływało na moje tempo. Po dwóch godzinach dojazd do Horodła, gdzie przytrafiło się spotkanie z Niemcem spod Monachium, jadącego od Krakowa do Warszawy wzdłuż wschodnich granicy Polski. Został przeze mnie ostrzeżony o remoncie torów do Małkini, gdyż planował jechać do Białegostoku. Spotkanie trwało ~30minut. Po tym podjazd do pobliskiej cerkwi, zjadając w jej pobliżu śniadanie, potem jazda do Zosina.


07:52. NW wjazd do Horodła. Skręt do kopca Unii Horodelskiej


07:52. NW wjazd do Horodła. Kopiec Unii Horodelskiej. Widok ku SW


08:02. Horodło. Międzywojenny, polskokatolicki kościół pw. św. Zmartwychwstania Pańskiego Widok ku N


08:42. Horodło. Międzywojenna cerkiew, a od schyłku PRL kościół pw. św. Mikołaja Cudotwórcy i Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku NW


08:45. Horodło. Teren grodziska. Widok z DW 816 ku NE


08:56. DW 816. Janki (Wieniawka) w pobliżu ruin zespołu dworskiego z XIX w. Widok ku SE

Od przejścia granicznego rozpoczęła się intensywna walka z wiatrem południowym, który w tych dniach wiał bardzo silnie. Z wolna trwało przemieszczanie na zachód. Przejazd obwodnicą Teptiukowa, której ta część była w końcowym stadium budowy. Za wsią zjazd na krajówkę i po kilku kilometrach wjazd do Hrubieszowa. Zakup nowych słuchawek, gdyż próba słuchania muzyki w czasie jazdy dnia poprzedniego skończyła się niepowodzeniem. Pomiędzy blokami przejazd od Polnej do Piłsudskiego. Przy Ludnej stał serwis, ale oferował tylko usługi. Chwilę gadania i już był nasmarowany łańcuch. W centrum solidny podjazd i zjazd.


10:03. Husynne. Widok w kierunku Moroszczyna ku NW


10:07. Budowa nowego przebiegu DK 74, omijającego Teptiuków, a później Hrubieszów. W centrum wiadukt na granicy Teptiukowa i Świerczowa, na W trasie do Moroczyna (szutrowej). Widok ku W


10:54. Hrubieszów. Targowisko przy Ludnej. Po lewej Prosta. Widok ku NW

Dalej w kierunku Chełma. Wiatr częściowo mi pomagał, a czasem trochę szarpał. Trzeba było odsapnąć w Teratynie, gdzie przyszła pora na lody (smaczne i tanie). Skręt na zachód. Przez prawie całą trasę do Uchania udało się chować za ciągnikiem, który jechał ~18km/h. Jego ładunek nie był zbyt dobrym wiatrochronem, więc ciągle trzeba było manewrować, ale próba wyprzedzenia i tak skończyłaby się moim powrotem na jego zaplecze. Korzystanie z tego ułatwienia skończyło się na ostatnim zjeździe przed wsią. Kolejny odcinek szedł mi dużo ciężej i wolniej, ale wreszcie udało się dotrzeć do Wojsławic.


11:44. Mojsławice-Kolonia. Widok na źródłową dolinę Białki ku SSW


11:59. Teratyn. Dawna cerkiew pw. św. Mikołaja, po IIWŚ kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Widok ku W


12:55. DW 846. Granica gmin Wojsławice i Uchanie. Widok ku NWW


13:06. Wojsławice. Ratusz na rynku. Widok ku N


13:10. Wojsławice. Dzwonnica z początku XX w. przy cerkwi (za nią) pw. Kazańskiej Ikony Matki Bożej i św. Proroka Eliasza z XVIII w., unicka do połowy XIX w. Widok ku E

Trochę kręcenia koło przestronnego rynku i powrót o kilometr do skrętu na Białopole. Jeden z nielicznych odcinków, gdy wiatr nie przeszkadzał. Było kilka podjazdów i zjazdów pod drodze. Za Turowcem, przy drodze, rosły sobie krzaczki. Jeden ich rodzaj był obsypany niebieskimi owocami. Jeden był tak gorzki i cierpki, jakby jadło się drewno. Pomimo wyplucia, niesmak pozostał aż do Białopola. Posiadana mapa wskazywała, że aby tam dotrzeć, muszę przejechać przez Buśno do wojewódzkiej. Nic bardziej mylnego. Skręt w pierwszą dróżkę na północ, która prowadziła między domami. Wnet zmieniła się w polny szuter koło wyrobiska. dojazd do dość nowego asfaltu, tym samym zakreślając rowerem odwrócone (mniej więcej) "C". No i wyjazd w Białopolu, bez konieczności kombinowania.


13:19. Droga z Wojsławic do Huty. Po lewej Biała Góra z lasem Hucańskim. Widok ku N


14:0. Putnowice. Wschodnie zbocze kolejnej "Białej Góry" (obie są zwykłymi wzniesieniami), położonej o 6 km ku NE od poprzedniej. Droga do wsi Korytyny. Widok ku NNE


14:14. Granica Buśna (po lewej) i Busieńca (za plecami). Kapliczka z XIX w. przy N dopływie Wełnianki na Łące Młyniska. Widok ku SE


14:15. Buśno. Cerkiew unicka z końca XVIII w., po 80 latach prawosławna, a po IWŚ kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NE


14:22. Boczna droga z Buśna do Białopola (po prawej), biegnąca w pobliżu wyrobiska (po prawej poza kadrem). W tle komin cegielni (Klinkiernia). Widok ku NNW

Dalej na północ. Na zjeździe rower się rozpędził i o mało nie przegapiony został zjazd na Żmudź. Skręt w lewo. Okrążenie pętli dla autobusów i wnet dojazd do Wólki Leszczyńskiej. Odpoczynek, trochę posiłku i czekania aż "turyści" ruszą spod ruin bardzo starego domu, który następnie z bliska można już było obejrzeć na spokojnie. Po przerwie nastały długie kilometry tyrania pod wiatr. Trwały aż do wieczora. Skręt w Leszczanach, kończących się solidnym podjazdem, z którego roztaczał się rozległy widok. Dość żwawy przejazd przez Alojzów do Leśniowic. Tam króciutka przerwa na odetchnięcie, a kolejna w Rakołupach.


15:11. Wólka Leszczańska 2, przy N granicy wsi. "Zajazd", czyli jedna (wraz z parkiem) z pozostałości pod dworze z XIX w., który spłonął ćwierć wieku temu. Widok ku SE


15:54. NE Alojzów. Pola Leszczan, a na horyzoncie lasy otaczające wieś Pobołowice-Kolonia. Widok na Obniżenie Dubieńskie ku NNE

Na odcinku Maciejów - Boruń droga przeplatana - asfalt, kostka. Było tam też oznaczenie Green Velo. Wjazddo Siennicy Różanej. Nawrót w okolicy Urzędowej i dłuższa przerwa przed sklepem. Podróż już bardzo mnie styrała. Odpoczynek trwał prawie godzinę. Południową stroną powrót do Borunia, skąd kurs na południe. Kilka męczących podjazdów. Brak siły i powolna jazda. Za wsią Chełmiec długi, stromy i prosty zjazd. Prędkość wzrosła ponad 60km/h i bokiem omijało się Kraśniczyn. Potem kolejna ślamazarna jazda w górę po drodze wojewódzkiej.


16:54. E kraniec wsi Boruń. Fragment Green Velo, omijający Siennicę Różaną. Widok ku NW


17:09. Siennica Różana, gdzie nie ma Green Velo. Widok ku W


17:28. Zakupy w Groszku. Ciasto zniknęło w moment


18:36. DW 843. Widok z Chełmca na Wólkę Kraśniczyńską ku S. W tle las w pobliżu Żułowa, przy kolejnym wzniesieniu trasy do pokonania

Na zjeździe przed Drewnikami, w lesie koło zamkniętego wysypiska, przygotowania do jazdy nocnej. Już po zapadnięciu nocnych ciemności udało się dotrzeć do Skierbieszowa. Tam rundka w centrum, a uprzednio zagadywała mnie starsza para, z którą nie można było dojść do porozumienia (moje zmęczenie => niechęć do komunikacji + mało konkretny zdania i zwroty owych ludzi). Powoli udało się ujechać jeszcze ~5 km nim ukazało się miejsce idealne na nocleg.


19:43. UG Skarbieszów. Widok ku S

Zaliczone gminy

- Horodło
- Hrubieszów (W+M)
- Uchanie
- Wojsławice
- Białopole
- Żmudź
- Leśniowice
- Siennica Różana
- Kraśniczyn
- Skierbieszów
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 180.92 km (1.50 km teren), czas: 10:44 h, avg:16.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Od Chełma do Zamościa I - Obniżenie Dubieńskie

Wtorek, 15 września 2015 | dodano: 01.10.2015Kategoria .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2015 Zamojszczyzna

Przygotowania

Noc nieprzespana na skutek przygotowań do wyprawy. Wg wstępnych założeń, które zweryfikowała rzeczywistość, wyprawa ta miała potrwać z tydzień, umożliwiając odwiedzenie reszty gmin przy granicy z Ukrainą, a w szczególności dokończenie trasy urwanej w Chełmie w poprzednim miesiącu.

W pośpiechu, z Kasią samochodem do Jabłonnej, kontynuując podwózkę na Białołękę, by skrócić odległość do dworca PKP, a równocześnie nie spowodować spóźnienia Kasi do pracy. Opuszczenie auta nastąpiło w pobliżu Fortu Piątek. Szybkie wypakowanie się, umożliwiając Kasi szybki powrót na trasę do pracy. Wystąpiły też jakieś drobne problemy z przygotowaniem roweru do jazdy, w tym koło założone po nieodpowiedniej stronie. Wszystko wynik niewielkiej ilości czasu pozostałej do odjazdu pociągu. Jazda ścieżkami wzdłuż Modlińskiej, ale progi zwalniające jak zwykle, ciągle nie ułatwiały jazdy. Za skrzyżowaniem z trasą nowego mostu zmiana stron przemieszczania się.

Dworzec Wschodni

Z wykorzystaniem alejki w Parku Praskim i ulicy Marcinkowskiego, w końcu udało się dotrzeć na Dworzec Wschodni. Szybka ocena tabeli odjazdów. Brak było na nim pociągu, wypatrzonego w ciągu bezsennej nocy, przygotowując ostatnie zarysy trasy. Postój przy tablicy odjazdów, poszukując innej alternatywy, decydując udać się do Chełma. Potem zakup biletu o 9:41 na pociąg do Lublina (przez Dęblin), odchodzącym za ~2 godziny. Nie było najmniejszej ochoty, aby siedzieć tam tyle czasu.

Okolice Dworca Wschodniego

Kurs przez Osiedle Kijowska. Pod "Jamnikiem" ktoś wypastował chodnik. Chcąc skręcić na drugą stronę budynku, rower wpadł w poślizg. Nim udało się zrozumieć co się dzieje, już wszystko było na ziemi z lekka obtartą prawą nogą, wciąż będąc na rowerze, jednak w pozycji horyzontalnej. Po ogarnięciu się, trzeba było wyrzucić złamany bidon. Dwie starsze kobitki, które przechodziły w pobliżu wyraziły słowne zainteresowanie tematem, ale po zdawkowej odpowiedzi, poniosło mnie przez boisko w środku osiedla. Trochę jeszcze pokręcenia w okolicy. Przejazd przez Łochowską, gruntowe drogi przy na międzytorzu Szmulowizny (leżącym na wschód od pobliskiej bazyliki) i powrót na Dworzec. Było jeszcze trochę czasu, wiec objechany jeszcze został Dworzec PKS po południowej stronie torów.


10:40. Przy Dworcu Wschodnim. Widok ku SWW

W pociągach

Podróż pociągiem przedłużyła się o pół godziny, z powodu zatrzymania pojazdu przed Pilawą. Z naprzeciwka jechał pojazd techniczny, który trzeba było puścić. W pierwszym komunikacie, ostrzeżono nas, że przerwa może potrwać godziną. Przesiadka w Lublinie trwała pół godziny. O 13:57 zakup biletu do Chełma (przez Rejowiec). Nie wiedzieć czemu, bilet na rower został wydrukowany w innym formacie. W kolejnym pociągu tego dnia przysypiało mi się, ale przez połowę trasy był w przedziale tylko jeszcze jeden człowiek. Na tym odcinku udało mi się trochę zregenerować siły.


14:12. Przesiadka na Dworcu Głównym w Lublinie. Widok ku NE

Chełm

W Chełmie przed 16. Początkowo przejazd ulicami: Zakątek, Krótką, Kopernika (początek z kocich łbów oraz gruntu) i Mickiewicza. Ulicą Kolejową zachciało mi się objechać wzgórze. Skręt w ulicę Piłsudskiego na Plac Niepodległości. Reja między blokami wyjazd na Litewską, która powoli pięła się w górę. Wyjazd na wojewódzką, na której spadek terenu pozwolił mi oszczędzić siły prawie, aż do odległej granicy miasta. Z lewej widoczne były odległe, interesujące, masywne zabudowania cementowni położonej przy odkrywce kredy.


15:44. Przystanek kolejowy Chełm Miasto, gdzie zakończyła się poprzednia wyprawa. Widok ku NEE


15:51. Ul. Kopernika (przez którą wiodła moja trasa). Widok z DW 844 ku SE

Na SE i E od Chełma

Skręt w Kamieniu. Chciało mi się też nasmarować łańcuch, ale zawartość buteleczki skończyła się przy 1/3 roboty. Tak więc dalsza jazda bez satysfakcji na północny-wschód. Krótka przerwa pod kościołem (z zajrzeniem do jego wnętrza) w Kamieniu-Kolonii. Wiatr mi trochę pomagał w jeździe na tym odcinku. W jakiś sposób odciążał mnie też już na krajówce, dzięki czemu żwawo udało się dotrzeć do wsi Okopy, gdzie wypadły pierwsze zakupy, krótki posiłek i odpoczynek. Było mi wiadome, że i tak wiele nie ujadę tego dnia, więc nie spieszyło mi się zbytnio.


16:49. Kamień-Kolonia. Wnętrze kościoła pw. św. Michała Archanioła. Widok ku W


17:12.  DK 12 w pobliżu skrętu do Olenówki. Widok ku NEE

Dorohusk i nocleg

Przejazd przez Dorohusk. Za skrętem na Husynne odzianie do wieczornej jazdy. Nie było to specjalnie konieczne, bo stwierdzić, że ruch był niewielki, to i tak za wiele powiedziane. Namiot rozłożony ~pół godziny później. W trakcie rozkładania go, pękła mi jedna ze środkowych rurek, tak więc stelaż odtąd był praktycznie do niczego. Na szczęście nie zanosiło się na deszcz, więc nie przejmując się tym zbytnio, udało się, w tak niepełnosprawnym namiocie, bezproblemowo przenocować.

Zaliczone gminy

- Kamień
- Dorohusk
- Dubienka
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 74.83 km (3.50 km teren), czas: 04:33 h, avg:16.45 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)