Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z Kasią

Dystans całkowity:23493.86 km (w terenie 1428.85 km; 6.08%)
Czas w ruchu:1571:21
Średnia prędkość:14.95 km/h
Maksymalna prędkość:67.20 km/h
Suma kalorii:15149 kcal
Liczba aktywności:293
Średnio na aktywność:80.18 km i 5h 23m
Więcej statystyk

Południowopolskie V - Ślęża

Niedziela, 12 sierpnia 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Południowopolskie

Wyjście z namiotu przed 8. Pół godziny trwało zbieranie się. Powrót na szosę był utrudniony z powodu błota, jakie przyczepiało się do kół utrudniając prowadzenie maszyn. Choć było pogodnie, to po niebie przetaczały się duże, nisko zawieszone chmury. O ile wychodząc z namiotu, oświetlało nas słońce, o tyle wkrótce całe niebo się zachmurzyło. Było chłodno, aż wyziębiało to uszy. Powoli trwało rozgrzewanie się podjazdem do Kiełczyna. Tuż za tą wsią zastanawiało nas chwile, w którą stronę jechać i padło, by jednak ruszyć na Ślężę.

Zjazd do wsi Wiry, gdzie przerwa na śniadanie. Było nam zimno, lecz podjazd wkrótce to zmienił. Do przełęczy Tąpadła udało mi się dotrzeć w pół godziny, choć z trudem. Kasi zajęło to 5-10 minut więcej z krótką przerwą. Oczekiwanie trwało na przystanku po lewej stronie drogi. Nie dostrzegając mnie, o mało nie zaczęła zjeżdżać asfaltem w dół. Chwilę się odpoczęło i ochłonęło przed dalszą drogą. Droga na czerwonym szlaku była przejezdna. W pewnym momencie zaczęło się bardzo stromo, ale wraz z sakwami dawało radę podjeżdżać na najniższym biegu. Potem zaczęły mi przeszkadzać spore kamienie, jakich było mnóstwo na dróżce. I to bym dał radę podjechać, ale przede mną pojawiała się spora grupa pieszych, których nie dało rady wyminąć i wnet trzeba było zsiąść z roweru na wysokości około 530-550 m n.p.m. po ~20 minutach jazdy.


Kiełczyn. Obniżenie Podsudeckie. Widok ku SSW


Kiełczyn. Wzgórza Kiełczyńskie. Po prawej Szczytna (466 m n.p.m.). Widok ku NEE


Kiełczyn. Po lewej kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku NE


Jędrzejowice. W tle zachmurzona Ślęża. Widok ku NE


Jędzejowice. W tle Szczytna (466 m n.p.m.). Widok ku NWW


Jędzejowice. Szczytna (466 m n.p.m.). Widok ku W


Między Wirami i Tąpadłą. W tle Wzgórza Kiełczyńskie. Widok ku SW


Między Wirami i Tąpadłą. W tle Ślęża. Widok ku NEE


Tąpadła. Po lewej Ślęża. Po prawej Grupa Raduni. Pomiędzy nimi przełęcz Tąpadła. Widok ku NEE


Tąpadła. Ślęża. Widok ku N


Wjazd na Ślężę od strony przełęczy. Widok ku SSE

Od pewnej wysokości wędrowało się we mgle, która w istocie była jedną z nisko wędrujących chmur. Tworzyło to niesamowity klimat rodem z filmów. Mijało nas kilku rowerzystów na MTB. O 11:23 dojazd na polanę, odpoczywając przy Domie Turysty. Kasia przybyła pół godziny później. Było zimno i wilgotno. Pijąc coś ciepłego, choć rosła też ochota na jakiś gorący posiłek. Niechęć do wyższych cen, rosnących wraz z wysokością również była spora, wiec ostatecznie dało się z tym spokój. Na eksplorację terenu start dopiero o 12:20. Wraz z rowerami podeszło się do miejsca przy krzyżu, z widokiem w kierunku NW. Chmura nadal trochę przeszkadzała i utrudniała widoczność, jednak w rzeczywistości wyglądało to dużo lepiej niż na zdjęciach. Wejście na schody kościoła, który akurat na nieszczęście był zamknięty. Ponadto urządziło się długą pogawędkę ze starszym rowerzystą z okolic Wrocławia.


W drodze na szczyt Ślęży


W drodze na szczyt Ślęży


Na Ślęży. Po lewej kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny . Widok ku W


Na Ślęży. Dom Turysty. Widok ku NEE


Na Ślęży. Kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny . Widok ku E


Na Ślęży. Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze. Widok ku SE





Na Ślęży. Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze. Widok ku SEE


Na Ślęży. Widok ku NNE


Na Ślęży. Widok ku N


Na Ślęży. Po prawej Chwałków. W centrum Strzelce. W tle Jezioro Mietkowskie. Widok ku NW


Na Ślęży. W centrum Górka i Strzeblów. Widok ku N

O 13:10 zaczęło się zejście szlakiem w kierunku Sobótki. Miejscami były drobne problemy ze sprowadzaniem roweru po kamienistej i stromej drodze. Ciężko było opanować te wszystkie kilogramy bagażu prowadzone na rowerze obok siebie. Kilka razy trzeba było przystawać (z jedną dłuższą przerwą na posiłek), by dać odpocząć dłoniom, cały czas zaciskającym hamulce. Na sam dół udało się dotrzeć dopiero o 15. Zjazd do rynku, potem trochę cofnięcia za kościół, by następnie skupić się na wyjechaniu z miasteczku ku SE.


Sobótka. Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Nowej Ewangelizacji. Widok ku NW


Sobótka. Opuszczony hotel "Pod Misiem". Widok ku S


Między Sobótką i Przezdrowicami. Po lewej Ślęża (717 m n.p.m.). Po prawej Stolna (368 m n.p.m.) i Wieżyca (414 m n.p.m.). Widok ku SW


Pokrzyk Wilcza Jagoda

Początkowo pojawiło się kilka niewielkich różnic wysokości, lecz w zasadzie przemieszczało się po równinie, nieznacznie opadającej w dół ku wschodowi. Dodatkowo wspomagał nas wiatr, więc praktycznie bez oporów można było szybko pokonywać przestrzeń. Pomogło to zwiększyć odległość przejechaną tego dnia, gdyż większość czasu zjadło nam 16 km do i z Ślęży. Jako że krajobrazowo nie zmieniało się zbyt wiele, nie rejestrowało się też zbyt dokładnie trasy, niezbyt się na niej skupiając. Więcej uwagi włożyło się w to, by odwiedzić zaplanowane gminy i oddalić się od góry jak najdalej.

Z bardziej wartych uwagi miejsc:
- Świątniki. Minęło się kościół, podjeżdżając do ogrodzenia pałacu, pełniącego funkcję szkoły podstawowej. Bez wjeżdżania na teren.
- Rochowice - Piotrków Borkowski. Odcinek ten trochę skrócił nam trasę, choć tabliczki wskazywały, że droga kończy się ślepo, a objazd prowadzi przez Mańczyce.
- Borów. Przerwa na drobne zakupy, krótki posiłek i zajrzenie do wnętrza kościoła. Półgodzinna przerwa do 18.
- Przystanek tuż za skrzyżowaniem z DW 396 (którą wracało się ze zlotu 3 miesiące wcześniej). Wieczorna, półgodzinna przerwa na posiłek i przygotowanie do nocy.
- Wiązów. Godzina 20. Przypadkiem zaczęła się jazda ku północy. Po połowie kilometra nawrót i przejazd przez rynek
- Janowo. Niewielka wieś jakby na krańcu świata. Droga za nią była dość licha. Zastanawiało mnie, czy nie rozłożyć się w pobliżu z namiotem, ale odczuwany był zbyt duży niepokój
- Kucharzowice. Przejazd przez nie tuż po zmroku. W oczy rzucał się kościół. Nocleg na skraju pola w pobliżu.


Świątniki. Pałac z XVIII w. Widok ku NNE


Świątniki. Kościół pw. Matki Bożej Bolesnej. Widok ku SSW


Miedzy Świątnikami i Jordanowem Śląskim. Widok ku E


Miedzy Świątnikami i Jordanowem Śląskim. Widok na Ślężę ku W


Miedzy Świątnikami i Jordanowem Śląskim. Widok na Ślężę ku W


Jordanów Śląski. Widok ku E


Borów. Po lewej kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny i Wolfganga. Widok ku NE


Borów. Wrocławska 13. Widok ku N


Granica powiatów między Kojęcinem i Grodziszowicami. W tle Wzgórza Strzelińskie. Widok ku S


Granica powiatów między Kojęcinem i Grodziszowicami. W tle Góry Sowie. Widok ku SWW


Wawrzęcice. Ruiny dawnego folwarku dworskiego. Widok ku SSE


DW 396 między Wawrzęcicami i Gułowem. W tle Wzgórza Strzelińskie. Widok ku SSE


DW 396 między Wawrzęcicami i Gułowem. W tle Ślęża. Widok ku NWW


UMiG Wiązów. Widok ku SE

Zaliczone gminy

- Marcinowice
- Sobótka
- Jordanów Śląski
- Kobierzyce
- Borów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 70.12 km (9.00 km teren), czas: 06:40 h, avg:10.52 km/h, prędkość maks: 41.77 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Południowopolskie IV - Przedgórze Sudeckie

Sobota, 11 sierpnia 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Południowopolskie

Od rana deszcz. Właściwie jeszcze od nocy, ale kto by się przejmował. Zimno i mokro było przez dzień cały, z rzadka przerywany słonecznymi, cieplejszymi okienkami pogodowymi. Choć pobudka zaczęła się jeszcze przed 7, nie było ochoty opuszczać namiotu. Dopiero przed ósmą spakowanie w czasie jednego z mniejszych okienek i dojazd do Małuszowa. Dojechało się tam nieco oddzielnie i chwilę trwało, nim się udało spotkać (Kasia skręciła w prawo o jedno skrzyżowanie za wcześnie).


Po deszczowym noclegu na polach pod Małuszowem. Widok ku SWW


Pola pod Małuszowem. W centrum huta miedzi "Legnica". Widok ku NWW


Pola pod Małuszowem. Na horyzoncie Wysoczyzna Lubińska za Równiną Legnicką. Widok ku NW


Pola pod Małuszowem. Na horyzoncie Wysoczyzna Lubińska za Równiną Legnicką. Widok ku NW

O 9:30 dojazd do Jawora. Akurat się rozpogodziło. Przerwa pod Kościołem Pokoju. Zjadło się lekkie śniadanie, w międzyczasie na zmianę zwiedzajac jego wnętrze, które w jakiś sposób zachwyciło nas swymi malarskim i rzemieślniczym kunsztem. Następnie podjazd na dziedziniec zamku. Tam zagadał do nas jegomość, który oznajmił, iż przez co najmniej 30 lat nic się tu nie zmieni. Zamek ów był w stylu pałacowym, na niewielkiej powierzchni, lecz dość mocno zaniedbany i wykorzystywany przez różne instytucje. W skutek tego nie różnił się wiele od praskich kamienic. Potem przejazd przez ciekawy rynek i skręt w Klasztorną. Zachciało nam się zrobić przerwę i zwiedzić pobliskie muzeum regionalne. Na zmianę, by pilnować rowerów, które pozostawione zostały na dworzu. W międzyczasie przeszła sowita ulewa. Zbiorów było sporo więc pobyt skończył się dopiero o 11:30.


Kościół Pokoju w Jaworze. Widok ku NW


Jawor. Zamek Piastowski. Widok ku SSW


Jawor. Zamek Piastowski. Widok ku W


Jawor. Przed Muzeum Regionalnym. Widok ku NWW

Z miasta wyjazd Piastowską. Zaczęła się kolejna ulewa. Tuż za granicami miasta skręt w polną drogę na północ. Przejazd na DW 363, o której fragment się zahaczyło, po czym zaraz skręt w szutrówkę do Rybna, a z tejże wsi powrót z powrotem na DW 374. Z niej zjazd do Siekierzyc, by znów wsiąknąć w pola wraz z deszczem, który z wolna się zakończył. Objechało się pobliski kamieniołom od zachodu, po czym dojechało do kolejnego w Czernicy. Między nim i drogą znajdował się niewysoki murek, na który weszło się, aby przyjrzeć się zagłębieniu. Ogólnie trochę krótkich przerw nawigacyjnych, fotograficznych, posiłkowych. Dłuższa przerwa dopiero koło Kostrzy, gdy rozpogodziło się i nawet zrobiło trochę cieplej.


Pola pod Rybnem. W tle: po lewej Jedlice (354 m n.p.m.); w centrum, nieco po lewej Krowiarka (305 m n.p.m.); po prawej Czeska Góra (321 m n.p.m.). Widok ku SSE


Czernica. Kamieniołom w dawnym wzniesieniu Wróblik. Widok ku N


Czernica. Kamieniołom w dawnym wzniesieniu Wróblik. Widok ku N


Borów. Widok ku SSW

Zdjęło się kurtki i z wiatrem, po świeżym asfalcie, pognało do Strzegomia. Dojazd tam po 15. Przejazdem zerknęło się na zabytki w centrum. Przez Międzyrzecze dojazd do Morawy, skąd na wschód. Tempo wzrosło wraz z wiatrem w plecy i coraz bliższymi cumulusami, wiozącymi kolejną falę deszczu, którego chciało się uniknąć. Po 16 rzut okiem na kościółek w Łażanach, by wkrótce zmienić kurs na południowy. Mijało się teren, który wkrótce miał stać się rondem Orderu Uśmiechu, elementem obwodnicy Żarowa.


Między Żółkiewką i Strzegomiem. Po lewej Góra Krzyżowa (353 m n.p.m.). Widok ku E


Żółkiewka SE. Wiatrak z XIX. Widok ku SSW


Wjazd do Strzegomia z Żółkiewki. Widok ku SSE


Strzegom. Ruiny wiatraka prochowego z XVIII w. Widok ku E


Strzegom. Rynek. Po lewej wieża UM. Widok ku E


Strzegom. Widok ku NEE


Strzegom. Kościół pw. św. Piotra i Pawła. Widok ku SW


Droga między Morawą i Przyłęgowem. Widok ku NNW


Droga między Morawą i Przyłęgowem. Widok na Ślężę ku SE


Droga między Morawą i Przyłęgowem. Widok ku NNW


Łażany. Kościół pw. Bożego Ciała. Widok ku NNW

Znów pod wiatr styranie, tym razem do Jaworzyny Śląskiej. W sam czas. Gdy wjeżdżało się do Bolesławic, obserwować można było przewijająca się nad Żarkowem szarą chmurę wraz z jej opadami. Wkrótce potem przerwa na przystanku. Założenie kuretek, gdyż droga zrobiła się mokra. O 17:30 wjazd w granice Świdnicy. Przerwa w centrum handlowym, które stało nieopodal, po północnej stronie szosy. Trochę się udało ogrzać i zrobić spore zakupy. Przerwa trwała godzinę. W centrum miasta jechało się trochę slalomem. Udało się nawet zerknąć do katedry tuż przed jej zamknięciem. Potem DW 382 dojazd do Boleścina, gdzie skręt na wschód. Rozpoczęło się rozglądanie za dogodnym miejscem do noclegu, lecz albo było zbyt widoczne, albo zbyt namoknięte. Ostatecznie udało się rozłożyć po 20, za czymś w rodzaju oczka wodnego, obrośniętego wysoką roślinnością szuwarową.


Między Jaworzyną Śląską i Bolesławicami. Na horyzoncie Pogórze Wałbrzyskie. Widok ku S


Po lewej w tle kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju w Świdnicy. Na horyzoncie Góry Sowie. Widok ku S


Na horyzoncie Pogórze Wałbrzyskie w okolicy Świebodzic. Widok ku SWW


Świdnica. Komunardów. Po lewej wieża kościoła pw. śś. Stanisława i Wacława. W centrum wieża ratusza. Widok ku SE


Świdnica. Rynek z ratuszem. Widok ku N


Świdnica. Kościół pw. śś. Stanisława i Wacława. Widok ku SEE


Świdnica. Kościół pw. śś. Stanisława i Wacława. Widok ku NEE


Boleścin. W centrum Szczytna (466 m n.p.m.). Widok ku E


Boleścin. Ślęża. Widok ku NE


Granica powiatów między Krzczonowem i Książnica. Wzgórza Kiełczyńskie. Po prawej Szczytna (466 m n.p.m.). Widok ku NEE

Zaliczone gminy

- Jawor
- Paszowice
- Mściwojów
- Dobromierz
- Strzegom
- Żarów
- Jaworzyna Śląska
- Świdnica (W+M)
- Dzierżoniów (W)
Rower:Zielony Dane wycieczki: 80.25 km (7.00 km teren), czas: 06:03 h, avg:13.26 km/h, prędkość maks: 44.10 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Południowopolskie III - Za Legnicę

Piątek, 10 sierpnia 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Południowopolskie

Wyjście z namiotu koło 7. Namiot ogrzewał się od porannego słońca, choć na zewnątrz nadal było chłodno. Bardzo przyjemny nocleg. Do szosy dojście skrajem lasu. Kierunek południowy, aż do Białawy Wielkiej, gdzie kurs na zachód, wprost pod wiatr. Przyjemne okolice, choć nawierzchnie niekoniecznie. Zaczął się podjazd o 90 metrów w górę, gdyż przekraczało się zachodni kraniec Wzgórz Trzebnickich. O 9:40, przez pół godziny udało się zrobić liche zakupy i przerwę na śniadanie w Wińsku. Stamtąd trasa opadała ku Dolinie Odry pod postacią Obniżenia Ścinawskiego. Dawało to szansę na oglądanie odległych Wzgórz Dalkowskich.


Pobiel. Nocleg w dolinie Orli (w centrum linia drzewa nad jej brzegiem). Widok ku NNE


Ługi. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku N


Bartków. Widok ku S


Granica gmin na Baryczy w pobliżu Bartkowa. Widok ku SSW


Bartków


Stryjno. Widok ku NWW


Wińsko. Kościół pw. Świętej Trójcy. Widok ku SW


Wińsko. Kościół pw. Świętej Trójcy. Widok ku NNW


DK 36 z Wińska do Boraszyc Małych. Widok ku NWW

Przed lasem za Boraszycami Wielkimi kolejna, półgodzinna przerwa. Najlepsza część zjazdu była za nami. Do przekroczenia Odry ciągła walka z wiatrem i dużo wysiłku włożonego w jazdę. W Ścinawie przerwa na niebieskim przystanku przy Wesołej. Była tam piekarnia i nie udało się odmówić sobie sporej ilości pieczywa, którego część zniknęła jeszcze w czasie odpoczynku. O 13:10 wjazd do Lubina. Z krajówki zjazd na asfaltową ścieżkę rowerową po prawej stronie drogi. Po mieście korzystało się głównie z nich, choć miejscami były z kostki i z progami zwalniającymi, uformowanymi w stylu tarki, na których prędzej by można wylecieć na jezdnię pod koła samochodu. Ciekawe jak ludzie jeżdżą po tym w zimie.


DK 36 z Boraszyc Wielkich do Krzelowa. Widok ku W


Przy DK 36 z Boraszyc Wielkich do Krzelowa.


DK 36 z Krzelowa do Iwna. Widok ku S


DK 36. Most przez Odrę do Ścinawy. Widok ku SW


DK 36. Most przez Odrę do Ścinawy. Widok ku SWW


DK 36. Most przez Odrę do Ścinawy. Widok ku NW


DK 36 przed Ścinawą. Most linii kolejowej między Wrocławiem i Szczecinem. Widok ku SSE


Ścinawa. Pomnik żołnierzom 13 armii ZSRR 1945 r. Widok ku W


Ścinawa. Czołg przed Ratuszem na rynku. Widok ku SSE


Ścinawa. Głogowska 8. Widok ku NNW


Ścinawa. Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku SE


Ścinawa. Przystanek przy klepie koło Wesołej


DK 36 w lesie koło Dąbrowy Dolnej. Widok ku SW


Lubin. Ścieżka rowerowa przy DK 36. Widok ku NWW


Lubin. Ratusz. Widok ku NWW


Lubin. Piastowska. Widok ku SSE


Pieszków. Kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Widok ku SEE


Raszowa Mała. Staw przy granicy z Raszówką. Widok ku NWW


W Raszowej Małej


Droga leśna między Raszową Małą i Miłogostowicami. Widok ku SE

Miasto przejechane dość wolno, lecz bez większych przerw (były związane głównie ze światłami albo nawigowaniem). Kurs na południe. Krótka przerwa przed lasem odgradzającym Lubin od Pieszkowa. Za Raszową wjazd na szutrówkę przez las. W Raszowie Małej mijało się stawy. Odgradzały nas od wiatru drzewa, więc można było odetchnąć i dość sprawnie dotrzeć do Legnicy o 16:20. Ulicą NMP dojazd do rynku, opuszczając go Chojnacką. Następnie kurs do Jaworzyńskiej, którą owe z tego miasta się wyjechało. Nim tak się jednak stało, z zewnątrz udało się na szybko nacieszyć oczy katedrą, zamkiem, kamienicami i ogólnie dość zadbaną starówką. Żołądki zaś napełnione zostały w daGrasso, położonym między szkolną i Zofii Kossak. Lokal opuszczony został o 18. Wielkiej pizzy nie udało się zjeść na miejscu. Resztki zabrane zostały na drogę, ociężale ruszając na południe.


Legnica. Zamek Piastowski. Widok ku W


Legnica. Kościół ewangelicki pw. Marii Panny. Widok ku SEE


Legnica. Katedra pw. św. Piotra i Pawła. Widok ku SSW


Legnica. Katedra pw. św. Piotra i Pawła. Widok ku SEE


Legnica. Dziennikarska. Widok ku SSE

Dopiero o 19 dojechało się do wsi Nowa Wieś Legnicka, położonej przy południowej granicy miasta. Stamtąd na zachód, by za Złotnikami skręcić na południe. Powoli zbliżał się wieczór, a niebo spochmurniało. Z trudem przejechało się przez Warmątowice Sienkiewiczowskie. Za Przybyłowicami skręt w pola po prawej, rozkładając się prawie 1,5 km dalej, w pobliżu torów kolejowych.


Warmątowice Sienkiewiczowskie. Widok ku S


Pałac w Warmątowicach Sienkiewiczowskich. Widok ku SWW

Zaliczone gminy

- Żmigród
- Wińsko
- Ścinawa
- Lubin (W+M)
- Kunice
- Miłkowice
- Legnica
- Legnickie Pole
- Krotoszyce
- Męcinka
Rower:Zielony Dane wycieczki: 99.70 km (6.00 km teren), czas: 08:46 h, avg:11.37 km/h, prędkość maks: 34.81 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Południowopolskie II - Wysoczyzna Kaliska W

Czwartek, 9 sierpnia 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Południowopolskie

W nocy Kasia chciała mnie obudzić (choć się nie dało), bo odczuwała strach. Z pobliskiego lasu usłyszała dziwny, jakby kobiecy krzyk, i tym bardziej cieszyła się, że nie poniosło nas do lasu z namiotem. Tajemniczy nocny dźwięk pozostał zagadką przez lata (okazało się, że był to lisi "vixen scream"), natomiast wyprawa stawała się faktem.


Po noclegu w Niemojewcu

8:30 zaczęło się zwijanie namiotu. O 9 już jechało się po szosie. Za Nabyszycami trafiła nam się droga, będąca kombinacja częściowo utwardzonych, białych szutrów oraz starych, dziurawych asfaltów. Jechało się po tym ciężko, ale jakoś tak urokliwie. Ponadto minął nas raptem jeden samochód, dopóki nie wjechało się do Sulmierzyc. O 10:30 przerwa na ławce blisko kościoła, by zrobić krótką przerwę na posiłek. Okolica zaintrygowała nas wystarczająco, by wpaść tu kiedyś w przyszłości i lepiej poznać okolice.


Droga z Nabyszyc do Sulmierzyc. Widok ku SWW


Asfaltowy odcinek drogi z Nabyszyc do Sulmierzyc. Widok ku SWW


Asfaltowy odcinek drogi z Nabyszyc do Sulmierzyc. Widok ku NEE


Kaliska w Sulmierzycach. Widok ku SWW


Sulmierzyce. Muzeum Regionalne im. Sebastiana Klonowica z 1743 r. Widok ku NNW

By zgarnąć gminę Milicz, trzeba było udać się do wsi Ostrowąsy. Stamtąd na północ, by po dłużącej się jeździe dotrzeć do Krotoszyna przez Chachalnię. W miasteczku skręt w Łąkową do DK 15. Z Kołłątaja wjazd do parku koło pałacu. Wyjazd przy komendzie policji, a potem skręt w Kościuszki. Potem koło kościoła, wnet dojeżdżając do rynku. Floriańską do krajówki i długa droga ku NW.


Wodników Górny. Dwór z XIX w. Widok ku SW


Ujazd. Widok ku NNE


Krotoszyn. Po prawej Ratusz na Rynku. Po lewej wieża kościoła pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. Widok ku NWW


Krotoszyn. DK 36 (Kobylińska). Widok ku NW


DK 36 między Romanowem i Kuklinowem. Widok ku NWW

Z DK 36 zjazd w Kuklinowie. Zapowiadało się na bardzo silny opad, więc czym prędzej jechało się przed siebie, by znaleźć kryjówkę i zrobić potrzebną przerwę. Udało się to w Kromolicach. Nim zaczęło lać na dobre, udało się nam zrobić spore zakupy w pobliskim sklepie. Odpoczywanie trwało ponad pół godziny. Po opadach na dobre się rozpogodziło i do końca dnia nie trzeba było już czego się obawiać.


Kromolice. Widok ku W

Przez Targoszyce i Łagiewniki dojazd do Kobylina. Za torami skręt w Kopernika. Walka z wiatrem do Czeluścina i chwila wytchnienia, gdy zmierzało się na południe. W Pasierbach skręt do DK 36. Z trudem dojazd do Dłoni, lecz przed samą wsią skręt w pola. Przez Piaski i Konary do Chojna. Tam w oczy rzucił nam się bardzo charakterystyczny kościół w pobliżu pałacu i stadniny.


Golejewko. Kościół pw. Wszystkich Świętych. Widok ku S

O 18:30 przejazd skrajem Miejskiej Górki. Ponowny powrót na DK36, by wjechać do Rawicza. W miasteczku skręt w Rolniczą i Bohaterów Westerplatte. Z obwodnicy starówki skręt w Piłsudskiego, by po chwili zatrzymać się u chińczyka. Dzisiejszym dzień nas bardzo zgrzał, więc można było dłużej ochłonąć i nasycić się ciepłym daniem. Ponownie w drogę o 20, po godzinie od wjazdu do Rawicza.


Miejska Górka. DK 36. W centrum kościół pw. śś. Mikołaja i Marii Magdaleny. Widok ku N


Miejska Górka. DK 36. Komin cukrowni. Widok ku N


Rawicz. Smaczna obiadokolacja przy Piłsudskiego


Budowa wiaduktu obwodnicy Rawicza między Masłowem i Załęczem, powstającego w ramach S5. Widok ku W

Powoli zachodziło słońce. Przed Załęczem trwała budowa wiaduktu nad trasą S5. Droga tymczasowo odbijała łukiem w lewo, po prowizorycznym asfalcie. Zaraz za wsią skręt na południe. Przez Świniary i Pobiel przejazd szybki i przyjemny, poza 50 metrowym podjazdem w lesie pomiędzy nimi. Udało się rozłożyć o 21, na ściernisku nad Orlą, 200 metrów od rzeki.

Zaliczone gminy

- Odolanów
- Milicz
- Cieszków
- Zduny
- Krotoszyn
- Kobylin
- Pogorzela
- Pępowo
- Jutrosin
- Pakosław
- Miejska Górka
- Rawicz
- Wąsosz
Rower:Zielony Dane wycieczki: 120.86 km (10.00 km teren), czas: 09:00 h, avg:13.43 km/h, prędkość maks: 29.40 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Południowopolskie I - Wysoczyzna Kaliska E

Środa, 8 sierpnia 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Pół nocne, Gminy, Z Kasią, 2012 Południowopolskie, Z rodziną

Po podwiezieniu nas do Sochaczewa, rozpoczęła się jazda pociągiem o 8:40. O 10:20 wyjście w Koninie. Ulicą Energetyczną miedzy blokami zjazd do krajówki. Chodnikiem za most, a potem wprost przez centrum starej części miasta. Wyjazd Świętojańską, a w Żychlinie przerwa na zakupy. Żwawy przejazd przez Tuliszków do Mycielina, gdzie walcząc z wiatrem jazda do Przyrania. Tam zastanawianie się nad trasą i ryzykowny skręt w polną dróżkę, by zrobić sobie skrót. Droga okazała się w porządku i pozwoliła zaoszczędzić sporo czasu.


PKP Konin. Widok ku NWW


Konin. Most Toruński. Widok ku S


Konin. Most Toruński. Widok na Wartę ku SWW


Konin. Plac Wolności. Widok ku NW


Konin. Ratusz. Widok ku NNE


Żychlin. Przerwa w sklepie przy DK 72


Przyranie. Polny skrót na Stawiszyn. Widok ku NE

O 15 wjazd do Stawiszyna. Przez Plac Wolności pod kościół, przez teren którego przejechało się do Niecałej. Kaliską do DK25 i długa droga na południe. Z Russowa skręt do DW 442. W Kaliszu o 16:30, od razu robiąc zakupy w sklepie u zbiegu DK i DW. W międzyczasie cumulusy robiły się coraz bardziej szare, słońce się za nimi schowało, ochłodziło się i trochę popadało.


Stawiszyn. Kościół pw. św. Bartłomieja Apostoła. Widok ku SW


UM Stawiszyn. Plac Wolności. Widok ku E


Stawiszyn. Kościół pw. św. Bartłomieja Apostoła. Widok ku S


DK 25. Witoldów. Widok ku NNW

Ze sklepu ruszało się w bluzach. Szybki zjazd do Alei Wojska Polskiego. Skręt w Majkowską, fragment krajówki omijającej centrum, a na rondzie skręt w prawo. Od wjechania do miasta nie jeździło się po asfaltach, o ile była taka alternatywa. Tego dnia podróży nie było pewności, co do jazdy w ruchu ulicznym, dopiero oswajając się z tym. Ścieżką rowerową dojazd do granicy gmin i skręt w ulicę Poligonową, która biegła niemal na tej granicy. Z prawej było dość nowe osiedle wielo-, a potem jednorodzinne. Za zabudowaniami kurs polną drogą na wprost. Ustąpienie drogi kombajnowi, skręt w podobną do niej w Kąpie i asfalt Bursztynowej. Styrało nas na tyle, że zaczął się powrót do Kalisza, zamiast od niego wyjeżdżać. Biskupicką dojechało się pod kościół, wreszcie ruszając w poprawnym kierunku.


Kalisz. Skrzyżowanie Wojska Polskiego z Majkowską. W tle wieża kościoła pw. św. Mikołaja i ratusza. Widok ku SSE


Kalisz. Ścieżka przy DK 12 (Poznańska). Widok ku SEE


Kalisz widziany z Kościelnej Wsi ku E


Kalisz widziany z Kościelnej Wsi ku SSE


S kraniec Kościelnej Wsi. Widok ku E


Dobrzec. Kościół pw. św. Michała Archanioła. Widok ku SE

W Biskupicach skręt na południe. Przejazd pograniczem obu Skalmierzyc i skręt na Śliwniki. Powoli zbliżał się wieczór. W Rososzycy zmiana kursu na zachodni. Wiatr przycichł, a nasze tempo się zwiększyło. Przeliczona została ilość gmin do zaliczenia na tej wyprawie. Okazało się, że odwiedzę ich rekordowo dużo, bo miało to być ponad 400 nowych gmin, czyli mniej więcej dwukrotnie więcej, niż zdarzało mi się to do tej pory w latach ubiegłych.


Sieroszewice. Widok ku W

Była 20:30, gdy wjeżdżało się do Ostrowa Wielkopolskiego. Trwała budowa ronda Krępa, w miejsce dotychczasowego skrzyżowania. Zmusiło nas to do skrętu w ulicę Kazimiery Iłłakowiczówny. Za jej łukiem w lewo i na Witosa. Szybko przejechało się na drugą stronę krajówki, ruszając na zachód po chodnikach. Oczywiście była już noc. Z trudem, powoli udało przedostać się do Poznańskiej, a potem Radłowskiej. Czując znaczne zmęczenie, dojechało się do Podgrzybowa, gdzie nastąpił skręt na zachód. Wkrótce udało się znaleźć dogodne miejsce, schowane za uprawą kukurydzy. Zastanawiało mnie, czy nie lepiej byłoby ukryć się w pobliskim lesie, ale i tak namiot był tam wystarczająco niewidoczny. Trzeba się było tylko upewnić, czy na granicy lasu nie biegnie jakaś droga. Okazało się, że był tam tylko płytki rów.

Zaliczone gminy

- Tuliszków
- Mycielin
- Stawiszyn
- Żelazków
- Blizanów
- Kalisz
- Gołuchów
- Nowe Skalmierzyce
- Sieroszewice
- Ostrów Wielkopolski (M+W)
- Raszków
Rower:Zielony Dane wycieczki: 127.04 km (7.00 km teren), czas: 09:31 h, avg:13.35 km/h, prędkość maks: 33.07 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po Brevecie 600km

Poniedziałek, 30 lipca 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2012 Brevet Mazurski, Z rodziną

2014.07.27 - 30 Brevet 600km - cała trasa

 
Pobudka się ok. 7. Było chłodno i pochmurnie, z biegiem dnia się rozpogadzało. Krótka rozgrzewka. Dwukrotnie do asfaltu i z powrotem. Potem były już tylko ciężkie nogi i mrowienie w części palców przez miesiąc. W drodze powrotnej, o 10 odwiedziliśmy Lidzbark Warmiński, gdzie przeszliśmy się na zamek, który był jednak tego dnia zamknięty. Od 12, przez 1,5 godziny chodziliśmy po rynku w Olsztynie oraz zjedliśmy obiad. Potem przejechaliśmy do Gietrzwałdu, lecz zmęczenie było tak znaczne, że tylko udało mi się wstąpić do kościoła, by wnet wrócić do samochodu. Około 16 zatrzymaliśmy się na polach Grunwaldu, a prawie godzinę później tankowaliśmy przy DK 7, na stacji przy bunkrze w Witramowie. Około 18 byliśmy w Nidzicy, gdzie rodzice odwiedzili zamek, a my w aucie bez sił. Wróciliśmy w nocy.


Nazajutrz po maratonie


Psina w bazie maratonu


Lidzbark Warmiński. Kościół pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. Widok ku E


Lidzbark Warmiński. Zamek Biskupów Warmińskich. Widok ku NNW


Gietrzwałd. Sanktuarium pw. Matki Bożej Gietrzwałdzkie. Widok ku SSE


Na parkingu w Gietrzwałdzie
Rower:Zielony Dane wycieczki: 2.00 km (1.50 km teren), czas: 00:06 h, avg:20.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W Tatry IX - Pcim

Wtorek, 17 lipca 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2012 Małopolska, 5-10 Osób, Z rodziną

2011.07.09 - 17 W Tatry - cała trasa



Sen był słaby, przerywany, jak to na przystanku w pozycji siedzącej. Przynajmniej w miarę ciepło, bo wykorzystując śpiwór. Cała odległość pokonana dnia poprzedniego wynikała z chęci i potrzeby odwiedzenia wszystkich poprzednich gmin i dotarcie do DK7. W razie bardzo trudnych problemów, wolnego tempa i totalnym braku możliwości podróży, tylko do Suchej Beskidzkiej. Tego dnia miała podjechać po mnie i Kasię praktycznie cała rodzina, a przy okazji zafundować sobie wycieczkę w rejon górski. Gdyby nie ból kolan i nogi, które odmawiały dalszego zmuszania do jazdy, próbowałoby się dotrzeć w rejon Jodłownika, albo przynajmniej Niedźwiedzia, gdzie pozostało mi kilka gmin do odwiedzenia. Zabrakło na to i sił, i czasu.

Start około 5:30. W pół godziny zjechało się do Pcimia, z trudem ruszając nogami. Udało się postarać jeszcze, by przejechać na drugą stronę DK 7, wjechać na nią i tym samym przeciąć trasę, która została przejechana w 2010. Po tym podjazd jeszcze pod kościół, który został okrążony, a następnie niewielkie zakupy. Ostatnim wysiłkiem podjechało się na ławeczkę przy węźle z DK 7, gdzie znajdowało się trochę wolnego miejsca na samochód.


Pcim. Dolny odcinek Krzczonówki. W tle Kiczora (725 m n.p.m.). Widok ku SEE


Pcim. S7. Po lewej Kiczora (725 m n.p.m.). Po prawej Szczebel (977 m n.p.m.). Widok ku SE


Pcim. Kładka przez Rabę. W centrum Bania (540 m n.p.m.). Widok ku NEE

Epilog


Na miejsce dotarli chwilę przed 7. Załadunek i wspólna przerwa potrwały kwadrans. Przez Mszanę Dolną dotarliśmy do Starej Wsi, gdzie wsiadła Kasia. Krótka przerwa, a kolejna w Łukowicy. Przez Nowy Targ dojechaliśmy do Zakopanego na 12:30. Parking przy skoczniach narciarskich i taxibusem do wyciągu na Kasprowy. Dojechaliśmy tam o 13:40, by stać w długiej kolejce do godziny 15. Było chłodno, wietrzenie i trochę padało od czasu do czasu. O 15:30 byliśmy już na zamglonej stacji końcowej. Pochodziliśmy ~20 minut, ale warunki były niekorzystne, więc wróciliśmy do budynku. Półgodzinna przerwa na (niewielki, drogi) ciepły posiłek i rozgrzanie się. Mgła, czyli de facto chmura, zdążyła się nieco wznieść i oddalić. Znacznie wzrosła widoczność, więc warto było czekać. Pochodziliśmy do 17, po czym wróciliśmy (głodni) na dół. Spod skoczni wyruszyliśmy o 18:40, gdy i babcia, która została na dole, zdążyła się najeść w pobliskim lokalu.


Kasprowy Wierch. Widok ku NE


Kasprowy Wierch. W centrum Zielony Staw Gąsienicowy. Widok ku E


Kasprowy Wierch. Widok ku S

Rozpogodziło się. Pojechaliśmy przez Jabłonkę (przerwa na panoramę Tatr), Zawoję do Suchej Beskidzkiej, gdzie zrobiliśmy przerwę 20 minut przerw, w czasie której zerknęło się na pobliską karczmę, inspirowaną ludowym bajdurzeniem (a która mi się wielce nie podobała). Późnym wieczorem przejechaliśmy koło Mucharza i przez Wadowice. Pogoda była trudna i zbierało się na silne burze, przed którymi udało nam się uciec. Do Oświęcimia dostaliśmy się drogą Żaki (niepotrzebnie nadkładając trasy.). Jak najkrócej jechaliśmy do S1 i dalej na północ. Po drodze kilka przerw (brat miał trochę problemów), a w domu byliśmy nad ranem.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 12.36 km (0.00 km teren), czas: 00:47 h, avg:15.78 km/h, prędkość maks: 30.24 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W Tatry VI - Beskid Wyspowy

Sobota, 14 lipca 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Małopolska

Pobudka jeszcze o świcie, ale ostatecznie start o 9:45. Po wysiłku w czwartek i dość lekkim dniu wczorajszym, oraz długim wypoczynku, wreszcie odbudował mi się zapas sił. Dzień był słoneczny i bardzo pogodny. Jak poprzednie, również upalny.

Zamiast się wrócić na drogę, kontynuacja jazdy polnymi drogami, aż wyjechało się w Cichawie. Najkrótszą drogą do wąskiego mostu na Rabie pod Marszowicami. Po drugiej stronie, w Klęczarnach, pierwszy stromy podjazd. Pierwszy tego dnia. Na górze krótka przerwa i lekkie śniadanie. Zjazd do DW 966 pod Łapanowem i pogadanie ze starszym, sympatyczny policjantem. Sama wojewódzka jakoś mnie wynudziła. Zjazd, dwukrotnie przejeżdżając nad Trzciańskim Potokiem. Podjazd drogą do domu z prawej strony, lecz droga była ślepa. Trochę cofnięcia i padło na lewą odnogę. Przejazd przez Żyznówkę z krótką przerwą przed zjazdem. Potem czekał mnie podjazd do Ujazdu i łagodniejsza kontynuacja do Zbydniowa. Krótki, szybki, krajobrazowy zjazd do Tarnawy, męczarnia do wsi Stare Rybie i dalsza, w marę jednorodna jazda po terenach między górami Kamionna i Kostrza.


Pola między Grodkowicami i Cichawą. Widok ku W


Raba między Marszowicami i Klęczaną. Widok ku SW


Podjazd Klęczanie (Zaryw) do Kobylca. Dolina Raby. Widok ku NNW


Kobylec. W centrum Kamionna (801 m n.p.m.). Widok ku SE


Trzciana. Most przez Trzciński Potok. Widok ku SW


Trzciana (Żyznówka). Dolina Trzcińskiego Potoku. Widok ku NNE


Pogranicze Trzciany i Zbydniowa. Widok ku SSW


Pogranicze Trzciany i Zbydniowa. Po lewej Łopusze Zachodnie (661 m n.p.m.). Po prawej Kamionna (801 m n.p.m.). Widok ku SE


Zbydniów. Po lewej Kostrza (720 m n.p.m.). Widok ku SSW


Zbydniów. Po lewej Kostrza (720 m n.p.m.). W centrum, nieco z lewej Ćwilin (1072 m n.p.m.) i Śnieżnica (1006 m n.p.m.). Widok ku SW

Jak zaczął się zjazd, to trwał praktycznie do Limanowej, gdzie udało się dojechać o 13:45. Przed wjazdem na DW 965, jeszcze bardzo krótki postój przy cmentarzu. Przejazd dokładnie jak w 2010, z tym że przy rynku w ulicę Krótką, gdzie przerwa na pizzę. Ta była dla mnie niestety niezbyt smaczną wersją i ledwo udało mi się ją skończyć. Nim wszakże jeść ją przyszło zacząć, zapakowana w pudełko na wynos, leżała na kierownicy, podczas jazdy w kierunku Kamienicy. Już w pobliżu Dzielca, przyszło mi się spostrzec, że padło na złą trasę. Cofnięcie się z pół kilometra i skręt na wschód. Przejazd przez Skorupówkę i Jabłoniec do Woli. Mimo wypluwania płuc na podjeździe, udało mi się na nim nie zatrzymać, ani nie wypuścić pudełka z pizzą z rąk.


Stare Rybie przy granicy gmin. W centrum wzgórze wsi Zbydniów. Widok ku N


Stare Rybie. Po prawej Kostrza (720 m n.p.m.). Widok ku S


Stare Rybie. Po lewej Śnieżnica (1006 m n.p.m.). W centrum Lubogoszcz (968 m n.p.m.) i wychylający się z prawej Szczebel (977 m  n.p.m.). Po prawej Wierzbanowska Góra (770 m n.p.m.) o dwóch szczytach. Przy prawej krawędzi pasmo Cietnia. Widok ku SW


Stare Rybie (Stary Folwark). Po lewej Kamionna (801 m n.p.m.). Po prawej Jaszczurówka (538 m n.p.m.). Widok ku SE


Nowe Rybie (Krzyżowa). W centrum Zęzów (750 m n.p.m.). Widok ku SSW


Wjazd do Limanowej z Koszar. W centrum Łysa Góra (781 m n.p.m.). Po lewej główny grzbiet Pasma Łososińskiego. Widok ku SE

Na szosie można było choć trochę odetchnąć. Powolny przejazd jeszcze z kilometr i przerwa na przystanku, gdzie przybyła Kasia. Pogadanie i jedzenie. Pizza była zbyt duża jak na smak, jaki oferowała. Przerwa potrwała do 16. Z Pizzą przejechało mi się ~6km w pół godziny, wjeżdżając o 200 metrów sumy podjazdów, z maksymalnym nachyleniem drogi 9%. Po przerwie zostało do pokonania jeszcze 3/4 tego, do osiągnięcia kulminacji trasy, przy czym obie ręce były już wolne. Niebo zaczynało chmurzyć się jak poprzednimi dniami.



Stara Wieś (Wola). W tle Pasmo Łososińskie. Widok ku NNE


Stara Wieś (Majerz). Po lewej Mogielica (1170 m n.p.m.). W centrum Łopień (961 m n.p.m.). Po prawej Zęzów (750 m n.p.m.). Widok ku W


Stara Wieś (Majerz). W centrum Zęzów (750 m n.p.m.). Widok ku NW


Siekierczyna. Po lewej Mogielica (1170 m n.p.m.). W centrum Ćwilin (1072 m n.p.m.). Po prawej Łopień (961 m n.p.m.). Widok ku W


Siekierczyna. Kościół pw. Matki Bożej Łaskawej. Widok ku SSE

Przez 16 kilometrów zjazd praktycznie nie pedałując. Przejazd przez Łukowicę, by dostać się na DW 969. Na dole krótka przerwa w pobliżu ronda o 18, po której kurs na zachód. Od Zabrzeża trasa była mi już znana, lecz tym razem nie było problemu z rowerem. Dzięki temu dojazd do Krościenka nad Dunajcem o 20:20 i za dnia udało mi się jeszcze wjechać do Szczawnicy na skrzyżowanie Pienińskiej i Głównej. Stamtąd nawrót. Do mostu dojazd z końcówką przez park, a po drugiej stronie skręt w pobliże kościoła, gdzie trwał rockowy koncert. Przyszło mi na myśl, że skoro i tak wkrótce rozłożę namiot, to nie ma pośpiechu. Postoję, czy posiedzę i posłucham.


DW 969. Dolina Dunajca w pobliżu ujścia Gorzkowskiego Potoku, płynącego po prawej stronie drogi. Widok ku NNW


W Krościenku nad Dunajcem

Zleciały mi tam może ze dwie godziny. Pod koniec zaczął padać deszcz i już było czuć, że będzie "fajnie". Opad wszakże nie przegnał mnie z koncertu i udało się doczekać do jego końca. Miasteczko opuszczane powoli. Asfalt pełen wody. Grunt zapewne niewiele lepszy. Póki co najlepiej było po prostu jechać i się rozglądać. Niestety, w górach nie tak łatwo znaleźć dogodne miejsce do spania, położone blisko głównych tras. Przerwa na przystanku przy skręcie na Tylkę. Trochę siedzenia i odpoczynku mając nadzieję na przenocowanie w ten sposób (deszcz wciąż padał) lecz niedługo potem dało się słyszeć niepokojące, ludzkie odgłosy, więc lepiej było kontynuować nocną, mokrą mordęgę. Ostatecznie koniec wypadł w jakiejś opuszczonej stodole, bardziej przesiedziany, niż przespany. Budynek był stary, lichy. Brakowało z połowy dachu. W obawie przed zawaleniem praktycznie nie dało rady zmrużyć oka, ale przynajmniej się nie mokło. Snu może z godzinę, a może wcale.

Zaliczone gminy

- Łapanów
- Trzciana
- Jodłownik
- Tymbark
- Podegrodzie
- Szczawnica
Rower:Zielony Dane wycieczki: 118.60 km (2.00 km teren), czas: 08:26 h, avg:14.06 km/h, prędkość maks: 64.36 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po Śląsku I - Na zlot w Międzygórzu

Piątek, 18 maja 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria >300, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Śląsk

17-18 MAJA

Na zlot chciało mi się pojechać od pewnego czasu. Z niewiadomych przyczyn ubzdurało mi się, że miał się on odbyć 12 maja, kiedy to pogoda była jak na maj chyba najgorsza tego roku. Wielce zdziwiło mnie, po zajrzeniu na forum w tygodniu kolejnym, szukając info o zlocie. Moje myśli uległy sprostowaniu. Jeszcze mogę jechać! Dopisanie na listę i jazda we wtorek do Warszawy, by zostawić rower i cześć sprzętu, czekającą na wyjazd czwartek. W dniu wyjazdu odbębnienie zajęć. Start około godziny 17, tuż po zrobieniu zakupów na trasę (potem nie kupując nic przez 26h), przy których towarzyszyła mi Kasia. Wyjazd ze stolicy zakończył się o 18:05, a wtedy wyprawa zaczęła się na dobre.


Grójecka przy PKP Rakowiec


Grójecka przy PKP Rakowiec


Południowa obwodnica Warszawy w powijakach

Padło na to, by jechać trasą katowicką, tudzież "gierkówką", która na dłuższym odcinku była rozkopana i w remoncie. Dobrze się złożyło, bo po zakończeniu prac, nie dałoby rady jechać jej całej na rowerze bez konsekwencji. Noc nadeszła w okolicy granicy województw. Przyszło przyodziać rower w świetlisty strój wieczorowy, lecz mimo to, dość często kierowcy TIRów trąbili, bynajmniej nie z radością. Kilka razy o mało nie wyniosło mnie przez to z trasy. Sama jazda w dużej mierze polegała na jeździe, po już utwardzonych, ale jeszcze w budowie, odcinkach jezdni, przerywane wskakiwaniem w główny nurt, gdy docierało się do nieukończonych wiaduktów i mostów. Im bliżej północy, tym auta pojawiały się rzadziej, ale za to w karawanach. Częściej też jechały te z naprzeciwka, co zmniejszało widoczność (oślepiwszy mnie, raz o mało nie zniosło mnie na betonowe bloczki, a raz w dźwig czy inny sprzęt budowlany).


S8 w remoncie przed Mszczonowem


DK 8 o 1:00 przed Tomaszowem Mazowieckim

Po całej nocy dojazd do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie remonty się urywały. Zachciało mi się przejechać przez centrum, gdyż będąc tu poprzednio, udało się poznać tylko obrzeża. Zastanawiało mnie czy to był dobry wybór, gdy po dotarciu w okolice starówki zaskoczyły mnie budynki zniszczone, obdrapane, z wybitymi oknami, wyłamanymi drzwiami, z widocznymi wzdłuż całej ulicy, nielicznymi pomieszczeniami użytkowanym. Podobny widok towarzyszył nadal, po kilku kolejnych skrętach, prawie do samego placu rynkowego. Tam co prawda budynki trzymały poziom standardu turystyczno-widokowego, ale do zaniedbanych było bardzo blisko. Tyle o tym mieście. Gdy wschodziło słońce, moje położenie znajdowało się gdzieś w połowie trasy DK91 między Piotrkowem na Kamieńskiem. Na roślinności pojawił się szron, a licznik wskazał -1 st. C. Jazda trwała, aż słońce nie wzeszło choć minimalnie, po czym przyszła pora na ok. godzinną przerwę.


Nocny rynek w Piotrkowie Trybunalskim


Rozprza o świcie


Rozprza. W centrum kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny

W Kamieńsku przed 7 rano. Wjazd z powrotem na katowicką, która ciągnęła się przez 3 godziny, z krótszymi ok. 10-15 minutowymi przerwami na regenerację siły. Ostatecznie o 10 nastąpił wjazd do Częstochowy. Rozgrzebane okolice centrum i paskudna nawierzchnia pełna garbów, dziur, łat i w ogóle wszystkiego, co im przyszło do głowy, sprawiła że przejazd zajął mi przeszło godzinę. Jedyny zdatny do jazdy odcinek to deptak w kierunku klasztoru.


Kamieńsk po porannej przerwie


DK 8 w okolicy Kamieńska


Widok z DK 8 w okolicy Dobryszyc na tereny kopalni Bełchatów


DK 8 w okolicy Dobryszyc


Wjazd DK 8 do Częstochowy


Częstochowa. Wjazd na Plac Daszyńskiego. Po lewej kościół pw. św. Zygmunta. W centrum Kościół pw. św. Świętej Rodziny


Częstochowa. Aleja pw. Najświętszej Maryi Panny w remoncie


Częstochowa. Plac im. Władysława Biegańskiego


Częstochowa. Kościół pw. św. Jakuba


Częstochowa. DK 46. Kapliczka w pobliżu Szamotowej

Z radością przyszło mi powitać granicę miasta, zaraz za którą nawierzchnia była normalna. Zupełnie inne myśli towarzyszyły, jadąc przez Lubliniec. Gdziekolwiek się nie pojechało, wszędzie ścieżki rowerowe. Co prawda zrobione z kostki, ale nie wiem czy nie była to najgęstsza ich sieć w Polsce. Rowerzystów lokalnych też była tam mnóstwo, a ponadto reklamowali się chyba 120km szlaków turystycznych w swoich okolicach.


DK 46. Po prawej stacja Herby Nowe


Lubliniec. Dojazd do Ronda Popiełuszki


DK 46 w Gwoździanach

O 14:20 dojazd do granicy województwa Opolskiego. Pierwszy raz w życiu rowerem, a być może i jakimkolwiek środkiem transportu. W dwie godziny później wjazd do Opola, gdzie trwały Międzynarodowe Targi Turystyki. Udało mi się też dostrzec lokalnego podróżnika, ale tylko powitaniem z daleka się skończyło, bowiem nie przyszło mi się zatrzymywać. Po kilku zdjęciach przejazd przez 3 mosty i wjazd na DW 435.


DK 46. Obwodnica Dobrodzienia


Opole. Ratusz na Rynku


Opole. Odra widziana z mostu Piastowskiego


Stawy u zbiegu DW 435 i DK 46, między Prądami i Sosnówką

Po dokładnie 24 godzinach od opuszczenia Warszawy wpadło 328 km i nie był to dla mnie szałowy wynik. Godzinę później zakupy w Niemodlinie, a po drobnym przepakowaniu znów w drodze. Do tej pory trasa była względnie plaska, miejscami zdarzały się niewielkie podjazdy. W stronę Nysy zaczęły się większe, ale mimo to jakoś udawało się utrzymywać tempo ok. 18km/h, co często zjeżdżało do 13-14km/h.


DK 46. Zjazd do Malerzowic Wielkich. W tle Góry Opawskie

Ok. 21 zjazd do Nysy i zaraz za miastem, po ostatnim podjeździe, przerwa do pełnego zachodu słońca. Odezwało się moje kolano. Trzeba było trochę odczekać i "naprostować" coś w środku. Przed dalszą drogą znów przygotowania do nocnej jazdy, ale już było pewne, że nie dotrę na zlot "na raz". Końcówka dzisiejszej trasy kończona do północy. Z każdą minutą było coraz gorzej i egzotyczniej. Na godzinę przed nocowaniem, zaczęły się jakieś omamy z niewyspania, zmęczenia i rosnącej potrzeby snu. Wpierw wydawało mi się, że linia boczna drogi w świetle lampki, zaczęła się unosić kilka cm nad ziemią. Przejeżdżając przez skrzyżowania, zaczęło mnie zastanawiać, czy dobrze jadę, ale dopiero w jakąś minutę po przejechaniu go. Na szczęście droga byłą szeroka i stosunkowo prosta.

W pewnym momencie do mojej świadomości zaczęło docierać, że po prawej stronie, za barierką nie ma rowu, tylko jakaś czeluść kończąca się w mroku nie wiem gdzie. Była to dolina Nysy Kłodzkiej pod obwodnicą Otmuchowa. Momentalnie mnie rozbudziło na moment i udało się zdać sobie sprawę z potęgi niewyspania. Po kilku przemyśleniach, gdy jeszcze wydawało mi się, że oprócz mnie jadą jeszcze dwie osoby. Stwierdzając, że jest pierwszy raz tak ciężko, faktycznie pora kończyć, ale nie było jeszcze możliwości się przespać. Złapało mnie jeszcze jedno takie przed końcem - że światło z lampki i od aut bijące, biorą udział zawodach artystycznych. Nie mam pojęcia o co chodziło, ale był to już jakiś wyższy poziom abstrakcji. Ostatecznie udało się znaleźć w miarę dobre miejsce do spania przed Paczkowem. Czym prędzej w śpiwór, zawijając się w płachtę namiotową.

Zaliczone gminy

- Ładzice
- Kruszyna
- Mykanów
- Rędziny
- Częstochowa
- Blachownia
- Herby
- Kochanowice
- Lubliniec
- Pawonków
- Dobrodzień
- Ozimek
- Chrząstowice
- Opole
- Komprachcice
- Dąbrowa
- Niemodlin
- Łambinowice
- Skoroszyce
- Pakosławice
- Nysa
- Otmuchów
- Paczków
Rower:Zielony Dane wycieczki: 401.52 km (1.00 km teren), czas: 25:00 h, avg:16.06 km/h, prędkość maks: 43.29 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nad morze V - Trójmiasto i powrót

Czwartek, 3 maja 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2012 Pomorze Nadwiślańskie

2012.04.29 - 05.03 Nad morze - cała trasa


Namiot zwinięty został przed 8. Zapowiadał się kolejny piękny i upalny dzień. Nad ranem pobudka kilka razy i dowiadując się, gdzie jest ekipa transportowa. Zamiast wrócić drogą, którą się przybyło, zachciało nam się zejść na dół, przejść przez zroszone łąki i dopiero we wsi Warzenko można było normalnie jechać rowerem. Jaśminową na północ, objeżdżając niewielki półwysep, na którym znajdowało się raptem kilka domków i mijało pary ludzi na rybach. Sama ulica Kasztanowa, którą to wtedy się jechało była dość łatwo przejezdna i przyjemnie terenowa.


Nocleg między Warznem i Warzenkiem. Widok ku NWW


Dolina między Warznem i Warzenkiem, stanowiąca granicę miedzy powiatami. Widok ku SWW

Gdy kołami wyrysowało się coś na kształt litery U, nastąpił skręt prosto na północ. Drogi co prawda nie było, trzeba było przeprawiać się przez błoto z pomocą przerzuconych przez wodę gałęziach, by wrócić do wsi Warzno od ulicy Polnej, ale było warto, by spojrzeć z bliska na Jezioro Tuchomskie od tej niecodziennej strony, nawet jeśli była to nasza pierwsza tam wizyta. Z Warzna kurs na wschód. Asfalt z tej wsi przeszedł w szuter. Z Jeziornej skręt w Spacerową, która zafundowała nam solidną stromiznę na koniec podróży. Tymczasem ekipa zatrzymała się w Malborku.


Między Warznem i Warzenkiem. Jezioro Tuchomskie. Widok ku NEE


Warzno. Zjazd z Polnej na Czeczewską. Widok ku W


DW 218. Zjazd do Oliwy. Widok ku E

Ostatecznie wyjechało się na DW 218 w Karczemkach i skąd już zjazd do Trójmiasta. O 9:45 minęło się tabliczkę z napisem "Gdańsk". O 10 zahaczyło się o fragment Gdyni przy Osowej. Korzystając ze ścieżki zjechało się do kościoła w Oliwie, przy którym trwało oczekiwanie przez około godzinę. O 11:40 zapakowane zostały rowery do samochodu i wszyscy poszliśmy na pizzę do pobliskiego lokalu. Już autami pojechaliśmy do Sopotu, gdzie zaparkowaliśmy o 14. Pobyt nad morzem trwał do 17. O 18 podjechaliśmy na Stare Miasto w Gdańsku, co potrwało godzinę. Nad morzem nie chciało mi się ruszać  od stolika, a w Gdańsku z samochodu. Do domu wróciliśmy późno w nocy, jadąc DK 7, zabawiając się w opowiadanie "Czarnych Historii" (gra zdecydowanie nie na mój umysł).


Bazylika archikatedralna w Gdańsku-Oliwie. Widok ku NEE


Bazylika archikatedralna w Gdańsku-Oliwie (Nie pamiętam kto robił zdjęcia wewnątrz)
Rower:Zielony Dane wycieczki: 21.00 km (4.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:14.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)