Wpisy archiwalne w kategorii
.Wyprawy po Polsce
| Dystans całkowity: | 44247.55 km (w terenie 2096.10 km; 4.74%) |
| Czas w ruchu: | 2771:22 |
| Średnia prędkość: | 15.96 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 75.46 km/h |
| Suma kalorii: | 36586 kcal |
| Liczba aktywności: | 350 |
| Średnio na aktywność: | 126.42 km i 8h 00m |
| Więcej statystyk | |
Powrót z Bikeorient przez Warszawę i nowy rekord
Niedziela, 22 czerwca 2008 | dodano: 23.06.2008Kategoria .LSTR, .Samotnie, .Wyprawki w okolicy, .Wyprawy po Polsce, >300, .Nocne, ..Gminy Polska, .Z Księgowym, 2008 Bikeorient
2008.06.20 - 23 Bikeorient 2008 - cała trasa
Plany na ten dzień były różne, ale ostatecznie padło, aby jednak od razu wracać na północ. Po mojej pobudce około 7, okazało się, że zostały tylko trzy osoby. Przed wyruszeniem w trasę wpadły jeszcze małe zakupy w pobliskim sklepie. Tuż przed wyjazdem, jakiś typ się pytał, co to za zawody. Miejscowy, a nie wiedział...
Przed wyjazdem jeszcze popas na mostku. Ostateczny start o 8. Kurs drogą biegnącą po północnej stronie Wolbórki do Tomaszowa Mazowieckiego. W mieście jazda przez centrum, a potem ścieżką pieszo-rowerowo do Spały. W Spale znajdował się pomnik żubra, pod którego mnie poniosło. Tam jeszcze trochę kręcenia nad rzekę, po czym powrót na główną w kierunku Inowłodzi. W tej niewielkiej miejscowości trwało nieco dłuższe kręcenie. Udało się odwiedzić ruiny zamku i podjechać do romańskiego kościółka po dość wysokim podjeździe.

Okolice Wolbórza

Ścieżka między Tomaszowem i Inowłodzią. Widok ku SSE

Spała. Widok ku NNW

Spała. DK 48 Widok ku SE

Spała. Kościół pw. Matki Bożej Królowej Korony Polskiej. Widok ku NE

Spała

Spała. Dom Pamięci Walki i Męczeństwa leśników i drzewiarzy polskich im. Adama Loreta. Widok ku SSW

Spała. "Leśnikom i drzewiarzom polskim poległym i zamęczonym w okresie II Wojny Światowej - Koledzy Spała 1982". Widok ku S

Spała. Grota patrona myśliwych św. Huberta

Inowłódź W. Widok na Pilicę ku SWW

Inowłódź W. Kopalnia chalcedonitu. Widok ku N

Inowłódź. Ruiny zamku. Widok ku W

Inowłódź. Ruiny zamku

Inowłódź. Ruiny zamku

Inowłódź. Ruiny zamku

Inowłódź. Ruiny zamku

Inowłódź. W tle kościół pw. św. Idziego. Widok ku NE

Inowłódź

Inowłódź. Droga do kościoła pw. św. Idziego. Widok ku NEE

Inowłódź. Kościół pw. św. Idziego. Widok ku NEE

Inowłódź. Na terenie kościoła pw. św. Idziego

Inowłódź. Dolina Pilicy. Widok z terenu kościoła pw. św. Idziego ku SW
Następne punkt programu: Rawa Mazowiecka. Droga DW 726 do niej sympatyczna. Prawie nie było samochodów. Jeden odcinek wyglądał niemalże jak autostrada. Generalnie leciało się dość szybko. Zdziwiło mnie, że akumulatorki, które wydawały się puste starczyły na jeszcze kilka zdjęć. Do Rawy udało się przybyć około 12-13. Kolejne zakupy, popas przy zamku i pomysł, na dalszą trasę.

DW 726 między Inowłodzią i Rawą Mazowiecką

Wjazd do Rawy Mazowieckiej

Rawa Mazowiecka. Krakowska. Widok ku N

Zamek w Rawie Mazowieckiej. Widok ku NWW


Rawa Mazowiecka. Rzeczka Rylka. Widok ku SE
Przejeżdżając przez Wałowice pisany był przez mnie sms do Księgowego i K., czy chcieliby wybrać się tej nocy na przejażdżkę. Na trasie do Skierniewic (przez Zalesie), prowadzona więc była pisemna dyskusja z K. i oczekiwanie na decyzję. Tymczasem ukazały się Skierniewice. Wjazd od południowej strony i krążenie po starej części miasta, rynek, park i dworzec. Po przedostaniu się na drugą stronę przejazd w pobliżu jakichś zakładów i jazda nad rzeczką, przy wyjeździe w kierunku Grabiny Radziwiłłowskiej, gdzie opalali się miejscowi.

Wałowice. Widok na Rawę Mazowiecką ku SSE

Skierniewice. Kościół pw. św. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NNW

Skierniewice. Rynek. Widok ku N

Skierniewice. Kościół pw. św. Jakuba Apostoła. Widok ku NW

Skierniewice. Sienkiewicza. Widok ku E

Skierniewice. Sienkiewicza. Widok ku E

Skierniewice. Sienkiewicza. Dworzec PKP. Widok ku NE
Niosło mnie drogą w okolicach torów na Żyrardów. Myliła mi się. Po odbiciu przez las poniosło mnie do Wiskitek. W trakcie leśnego odcinka znów odezwał się K.. Zamiast jechać do domu przez Sochaczew, mogę spokojnie kręcić do Legio. W Wiskitkach kolejne uzupełnienie zapasów i jazda, już bez mapy, przeze Bieniewice wprost do Błonia. Tam trwała jakaś zabawa, podobnie jak i w kilku innych miejscach po drodze. Z Błonia do Brwinowa, bowiem nie chciało mi się jechać główną do Wawy. Tam kurs na Podkowę, aby dotrzeć do głównej. Odtąd najprościej, jak tylko można: przez Pruszków, Piastów koło „Znicza”, Dworcowa, Regulska, Kościuszki do Bohaterów Warszawy. Potem Ryżowa, Kleszczowa, do Jerozolimskich. Przed Zachodnim wjazd na Prymasa i ścieżką do kładki pieszo-rowerowej tuż przed Marymontem. Potem próby, aby się przedostać do przejścia pod Wybrzeżem na drugą stronę 7. W końcu poniosło mnie do Grota. Potem szybko do Legio, jazda obwodnicą. Na rondzie w Zegrzu spotkanie z Księgowym, a po chwili wpadł tam również K.. Ojciec go podwiózł.

Skierniewice NE. Kościół pw. św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SW

Most między Skierniewicami i Rudą. Rzeka Rawka. Widok ku NW

Bartniki. Kościół pw. św. Antoniego z Padwy. Widok ku S

Wiskitki. Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Wszystkich Świętych. Widok ku NEE

UM Błonie. Widok ku NE
Jechaliśmy przez Wieliszew do Legio. Na jednym rondku K. w czasie rundy honorowej wywalił się. Jakiś czas czekaliśmy i pojechaliśmy dalej, pędząc w kierunku Grota. Od Placu Wilsona do Centrum. Tam zejście w podziemia, gdzie opychaliśmy się w McD. Potem Jerozolimskimi do DeGaula, a następnie do Placu Zamkowego, gdzie znajdowała objazdowa wystawa miśków. reprezentujących obszary z całego świata, chyba niemal z każdego państwa. Było ich w każdym razie mnóstwo. Odpoczywaliśmy tam przez jakiś czas, prawie drzemiąc przy nich. Była 2 w nocy. Zjazd Tamką do Świętokrzyskiego i na Pragę. Dalej koło Dworca Wileńskiego do Marek, a potem Radzymińską. Nas stacji koło Decathlonu zaopatrzenie w fante za 7zł.

Rondo w Zegrzu. Widok ku NE

Modlińska w pobliżu Płochocińskiej
W czasie tego postoju widoczne stały się dla nas błyski nad Legionowem... Pojawił się pierwszy niepokój. Utrzymana została średnią około 30km/h, zmierzając na północ, do skrętu na Legio. Potem długa droga przez las, obserwując leniwy wschód słońca, oraz ścianę chmury burzowej nad Serockiem. Po pewnym czasie, chyba 5km przed Legio, w okolicy Stanisławowa i Kątów Węgierskich zaczęło kropić. Po chwili przerodziło się to w nocną ulewę, a rowery jechały tak szybko ile tylko było sił w naszych nogach. Dookoła rozbłyskały pioruny, kilka naraz jeden po drugim. Nawet w wakacje 2007, burza która mnie spotkała nie była tak silna, chociaż deszcz był wtedy silniejsze, acz krótszy.
Odtąd burza wzięła nas z dwóch stron. Gdy byliśmy już w Legio, około 4 padać przestało i zaczęło się rozpogadzać. K. miał jeszcze podróż do Serocka (tam gdzie szły chmury), a ja na zachód. Księgowy został odprowadzony do domu. Odtąd mnie przez Chotomów i Olszewnicę poniosło do NDM. Gdzie raz jechało się 15 km/h, jak się udało, to nawet i 25. Dojeżdżając do Nowiaka ok. 5, wreszcie można było pożegnać opad deszczu, który towarzyszył mi od Legio. Na szczęście słabszy był, niż podczas jazdy z Marek. Od NDM towarzyszyła mi duża niemoc. Od Modlina wzdłuż 7 do zjazdu na DK62 po drugiej stronie wiaduktu. Potem Henrysin, Trębki i znów na DK62. Picie skończyło się przed NDM. Czuć było jak bardzo mnie ten wyjazd wykończył i ledwo udawało się przebierać nogami oraz nie usypiać. Do domu udało się dotrzeć o godzinie 7:20, a wstać po 3-4 godzinach. Po niecałych 24 godzinach podróży, a 18h jazdy, wreszcie udało się dotrzeć do domu z nowym, własnym rekordem.
Zaliczone gminy
- Lubochnia- Rzeczyca
- Czerniewice
- Rawa Mazowiecka (W+M)
- Nowy Kawęczyn
- Wiskitki
- Baranów
Rower:Unibike
Dane wycieczki:
343.60 km (30.00 km teren), czas: 18:18 h, avg:18.78 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hBIKEORIENT WOLBÓRZ 2008
Sobota, 21 czerwca 2008 | dodano: 23.06.2008Kategoria .>10 osób, .2 Osoby, .Maratony, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2008 Bikeorient
WOLBÓRZ 2008
Rankiem jazda po drobne zakupy. Do GOKu przyjeżdżało coraz więcej osób. Swoją powinność udało mi się odbębnić na początku, zdobywając numer „6”. Przyszło spotkać DMK i resztę drużyny z BikeStatu. O 10 ruszyliśmy. Zawodnicy się rozciągnęli. Przed światłami, nim na dobre rozpoczęliśmy rajd, przyszło mi spotkać rowerzystę z Piastowa. Jak okazało się później, jechało się już z nim w lutym po Puszczy Kampinoskiej. Podczas tej wycieczki w trakcie której zaklinowała mi się przerzutka na szprychach i rozwalił fartuch od ramy.

GOK i baza maratonu. Widok ku NEE


Wolbórz. Modrzewskiego. Widok ku N
Za światłami się rozdzielamy. Większość pojechała na 8, a mniej liczna grupa w tym ja Mirek (biker z piastowa) i DMK na 5. Asfalt, wiatr w plecy i raczej z górki teren nadawały nam tempo w przedziale 30-40km/h. Dotarliśmy do lasu i niebawem grupa wpadła na leśny trakt, po czym nastąpiło poszukiwanie punktu, który ciężko było odnaleźć. Dotarli wszyscy ci, którzy jechali wolniej. W końcu ujrzeliśmy małą, zarośnięta alejkę, na końcu której znajdował się lampion. Mamy 1pkt.

Las na E od Młoszowa, gdzie mieścił się jeden z PK
W 4kę wyjechaliśmy z lasu do Wiaderna. Przez skraj czyjegoś pola dojechaliśmy do asfaltu. Kurs na Starą Wieś, gdzie odłączył się jeden biker. Potem jazda na Tomaszów. Szybkim zjazdem w dół z asfaltu znaleźliśmy się na niebieskim szlaku koło Józefowa. W Brzustówce ostatecznie zgubiony został przez nas ślad po DMK, który wyrwał do przodu już od połowy Wiaderna. Ominęliśmy Niebieskie Źródła i polecieliśmy na Wąwał, do torów. Zaraz za nimi odbiliśmy do lasu w drugą dróżkę po prawej, aby ścieżką między drzewami skręcić w drogę do punktu 10, gdzie czekały na nas racje żywnościowe i bunkier. Od razu zjedliśmy po bananie i batonie, by następnie ruszyć do PK7 w Brzustowie. Trasa minęła bez problemu, cały czas asfaltem.

Tomaszów Mazowiecki. Modrzewskiego. Most przez Pilicę. Widok ku SE

Tomaszów Mazowiecki. Modrzewskiego. Most przez Pilicę. Widok ku SW

Bunkry między Wąwałem i Sługocicami

Po Sługocicach i przekroczeniu torów, niecały kilometr dalej skręt w lewo, długa droga w dół i w prawo przy figurce. Potem kilometr jazdy. W miejscu, które wydawało się słuszne, podjechaliśmy pod górę. Widziany był przeze mnie już przetarty przez kogoś szlak przez chwasty. Po chwili znaleźliśmy się na zboczu. Po przejściu kilku miejscu w poszukiwaniu punktu, dał się słyszeć głos spomiędzy z drzew. Dziewczyna pilnująca punktu opowiadała, że również ledwo dotarła i nie wiedziała jak tam trafić. Zjazd do ścieżki, prawo, koło stawu i do skrzyżowania, gdzie się rower zakopał nim udało mi się zredukować bieg. Wkrótce dało się widzieć wyrobisko i długą prostą drogę.

Okolice. Brzustowa. Widok ku N
Do 3 dojazd bez większych problemów, ładną droga przez las. Ku naszemu zdziwieniu... Punkt znajdował się po drugiej stronie drewnianej zapory. Pilnujący również zdziwieni. Ciekawym doświadczeniem było przechodzić po chybotliwych deskach zapory. Przydały się zabawy z podstawówki i tych kilka ćwiczeń w Górach Świętokrzyskich. Opuściliśmy to zabawne miejsce i przejechaliśmy do Dąbrowy, gdzie punkt znajdował się przy skrzyżowaniu ścieżek. Tam również trafiliśmy dość sprawnie.

Okolice. Brzustowa. Widok ku N


Okolice Olszowca

Okolice Olszowca
Za to 4 - ruiny leśniczówki (!) mapa mi się przetarła w miejscu gdzie były tory i rzekomo ścieżka, którą pojechaliśmy. Co tu dużo mówić: przedzieraliśmy się przez prawdziwy las. Nogi trochę podrapane, koledze chyba tam przerzutka zaczęła sprawiać delikatne problemy (wózek jakby się zbliżył do szprych). Dotarliśmy jednak do torów. Już było wiadomo, gdzie jesteśmy, jednak po drugiej stronie mieliśmy równie wielkie problemy ze znalezieniem drogi zdatnej do poruszania się. Przynajmniej przy nasypie rosły smaczne poziomki. Trochę się pokręciliśmy, aż trafiliśmy na dokładnie tę drogę, o którą nam chodziło. Z naprzeciwka jechał biker, który chciał pojechać, tak jak było przez mnie planowane. Stanowczo mu się tego odradzało.
Na 4 czekał fotograf i robił zdjęcia przybywającym zawodnikom. Same ruiny wyglądały dość ciekawie. Tak bardzo, że z chęcią by się tam wróciło. Przez Bratkowo, Grudzień, Olszowiec, do skrzyżowania i pod górkę, skąd rozciągała się ciekawa panorama. Jechaliśmy wpierw przez ściernisko, potem polem, które zostało tak zdewastowane, jakby ciągnik przejechał. Przy punkcie przerwa. Potem fajną ścieżką góra-dół dojazd na asfalt. Przez Syski, Zajączków (gdzie jakiś koleś kierował nas na „Potok”, chociaż i tak wiedzieliśmy gdzie jechać), Julianów, drogą „made in PRL or starszą” i w las. 9 to ambona, również bezproblemowo odnaleziona.
Potem szybko na Smardzewice, przejazd zaporą przy Jeziorze Sulejowskim i po 1-1,5h znaleźliśmy się w Adamowie, Bronisławowie. Motaliśmy się. Jazda to w jedną, to drugą stronę, aż ktoś rozsądny powiedział, że za wodociągiem jest szlak, którym mamy jechać. Był, ale nie pojechaliśmy tak jak trzeba i znów kluczenie po lesie, alejkami wśród drzew, które same się wyznaczały, a gałęzie chciały zwalić nas na gęste, leśne runo. Jednak mieliśmy trochę szczęścia i zobaczyliśmy tabliczkę wodociągów na siatce i przed nią piaszczystą ścieżkę. Jeszcze tylko trochę i już udało się zdobyć kolejny punkt. Trochę pogadaliśmy z gośćmi i ruszyliśmy w dalszą, ciężką drogę.

Smardzewice. W tle zapora Zalewu Sulejowskiego. Widok ku NWW

Smardzewice. Zapora Zalewu Sulejowskiego. Widok ku NWW

Okolice Adamowa. PK nad Zalewem Sulejowskim

Okolice Bronisławowa. PK nad Zalewem Sulejowskim
Od tamtego momentu do Golesza Małego nie było pojęcia, jak jechaliśmy. To samo jak zmierzaliśmy do 8, również tu jechało się prawie przypadkowo i chociaż wydawało mi się, że dotarliśmy tam gdzie trzeba, to jednak ludzie zabrali się stamtąd dość wcześnie. Niemniej, w lesie łatwo pomylić drogi, więc może nie udało się trafić dokładnie w to miejsce... Straciliśmy zbyt wiele czasu. Z tego lasu pamiętam tylko sarnę na drodze, mrowiska i pokrzywy, które na ocierały. Z ledwością wyjechaliśmy przez krzaki do głównej i prostą przed siebie, dawaliśmy z siebie ile się dało. Na koniec światła, gdzie wszyscy stali i ostatnie metry na metę. Wpadliśmy w ostatniej minucie.
Chcąc wyciągać dokumenty z kartą przejazdu, przypadkiem przewróciliśmy się na bok, zagarniając jeszcze trzeciego rowerzystę, który stał równolegle do nas, ale co spowodowało upadek nie mam pojęcia. Wyszło mimo to zabawnie. Potem była przemowa, wyniki itp. prezentacja Miss z owej gminy oraz losowanie nagród, gdzie i mojemu towarzyszowi i mnie udało się wygrać mapy. Całość bardzo fajnie zorganizowana. Super zabawa!
Zabawa się skończyła, ludzie rozjechali (podczas rozmowy z jednym z zawodników, podczas pytania o studia, skłamałam ze wstydu coś w stylu, że następny rok, to drugi rok studiów, a w istocie pierwsze studia przerwałam i dopiero składałam papiery rekrutacyjne na inne z powodu decyzji o zmianie studiów (trzeźwo oceniłam, że nie dam rady ukończyć pierwszych), było naprawdę dużo krzyku i łez w rodzinie, i okropnie wiele stresu na mnie się skrupiło). Na noc w GOKU zostało mniej zawodników niż poprzedniej nocy. Z remizy na tyłach GOKu dało się słyszeć muzykę weselną.







Wolbórz. Moszczanka. Widok ku W

Wolbórz. Moszczanka. Widok ku E

Wynik:
pozycja: 60/115
czas: 7:59:30
punktów: 9/10
Zaliczone gminy
- Tomaszów Mazowiecki (W+M)- Inowłódź
- Opoczno
- Sławno
- Mniszków
Rower:Unibike
Dane wycieczki:
130.00 km (35.00 km teren), czas: 06:55 h, avg:18.80 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hDojazd na Bikeorient w Wolbórzu
Piątek, 20 czerwca 2008 | dodano: 23.06.2008Kategoria .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, .Maratony, ..Gminy Polska, 2008 Bikeorient
Wyjazd przed ósmą. Pobudka wcześniejsza, ale trochę trwało, zanim udało mi się zebrać do drogi. Zachciało się wyciągnąć Księgowego, ale do wieczora był zajęty. Brzegiem Wisły do Czerwińska. Potem DK 62 do Wyszogrodu. W połowie tego odcinka moją uwagę przykuł komin, którego obecność wyleciała mi z pamięci. Zachciało mi się podjechać i sprawdzić, czy ruina nadaje się na odwiedziny. W środku „posesji” był pies na łańcuchu. W tył zwrot! W mieście przy moście przerwa. Była 9, a kanapki szybko znikały - wyjazd nastąpił bez śniadania. Żwawa przeprawa na drugi brzeg. Jakieś 5km dalej stał na poboczu jakiś typek... Machał na samochody. Wydawało mi się, że chce pytać o drogę, albo coś się stało... Zwalniam, a ten macha ręką, w której się coś błyszczy... „Złoto! Złoto!”. Cholera – myślę – co za debil dałby się na to naciąć, to nie mam pojęcia, a ten drugi, że próbuje znaleźć takiego na odludziu.

"Nowy" most przez Wisłę w Wyszogrodzie. Widok ku S
Wkrótce po tej przygodzie zaczęło kropić drobnym deszczem na odcinku ok. 3km. Nie chciało mi się wyciągać kurtki i leciało się dalej. DK 50 dojechało się do ronda w Janowie. Tu chwila zastanowienia czy dobrze się jechało, po czym padło na to, by udać się prosto. Przez Rybno i Jeziorno powiodło mnie do miejscowości Wicie. Przerwa przy sklepie. Po drugiej stronie leciało jakieś disco. Zakupione w sklepie napoje zapakowane zostały do sakwy. Już chciało mi się jechać dalej, ale na ziemi moją uwagę zwrócił kapsel od Tymbarka. Zainteresowało mnie to. Trochę cofania i dyskretne zerknięcie... „Nie podglądaj” - czytam.

Rybno. Wyszogrodzka 29. Widok ku SWW

Między Rybnem i Łaguszewem. Widok ku W
Dalej przez Boczki i Łaguszew (gdzie wypadła przerwa na przystanku) dojechało się do Łowicza. Tam masy młodzież, która dopiero co opuściła szkoły. Ani szybko, ani wolno, ale z miejscowości wyjechało na DK14 do Łodzi. Na szczęście szeroki pas serwisowy sprawiał, że można było olać cały ruch samochodowy, a kładka nad rowem w jednym miejscu wyglądała na tyle zachęcająco, że wnet wypadł jeszcze jeden odpoczynek. 16 km za Łowiczem, w Stroniewicach po podjeździe udało mi się dostrzec przystanek, na którym zachciało mi się zatrzymać... Na chwilę, by sprawdzić ile jeszcze do Łodzi, która była celem. Wtem – kap... kap... kap... Nie wiem ile to trwało, ale nie chciało mi się teraz wychodzić. Wkrótce ładnie zaczęło szorować... Nad moją głową przechodziła burza. Tylko grzmiało. Gdy w miarę się uspokoiło, poniosło mnie do Głowna. Pojeździło się chwilę po miasteczku, wymieniło oponę (jazda z poprzednią wyglądała, jakby koło było scentrowane) i znów zaczęło trochę kropić.

Łaguszew. Widok ku E

Lowicz. Kościół pw. św. Matki Boskiej Łaskawej i Wojciecha. Widok ku SSW

Łowicz. Bazylika WNMP i Mikołaja. Widok ku N

Łowicz. Nowy Rynek. Widok ku SW

Wiadukt kolejowy linii nad DK14 między Jamnem i Krępą. Widok ku SW

Stroniewice. Widok ku S

Głowno. Zalew Mrożyczka. Widok ku SE
Po wymianie naszła mnie myśl, że kontynuując dalszą jazdę do Łodzi, straciłoby się dużo czasu. Padło więc na kurs ku SE – do Rogowa. Na tym odcinku udało się osiągnąć maksymalna tego dnia prędkość i to po płaskim. Tam znów mała wycieczka po wiosce i dojazd do DK 72 przy szlabanie. Akurat przejeżdżał pociąg, a po obu stronach utworzył się masakryczny korek. Dodatkowo dalej trwał remont jednego z pasów nawierzchni, co również komplikowało sprawę.

Głowno. Dawne Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne nr 3. Widok ku SEE

Głowno. Norblina. Po lewej hotel Sas. Widok ku NEE

Okolice Dmosina

Okolice Dmosina

Kołacin. Spiętrzone wody Mrogi. Widok ku SSE

Kołacin. Widok ku E

Kobylin. Widok ku NEE

Kobylin. Widok ku W

Kobylin. Widok ku SSE

Kobylin. Widok ku E

Kobylin. Widok ku SEE

Kobylin. Widok ku SWW

Rogów. Widok ku SWW

Rogów. Dom studencki "Jodełka". Widok ku NE

Rogów. Widok ku SW

Rogów. Widok ku W

Rogów. Widok ku NWW

Rogów. Widok ku SSE
Skręt w pierwszą w lewo. Po paru kilometrach droga wyprowadziła mnie w Koluszkach, choć początkowo zastanawiało mnie, czy aby na pewno z dobrej strony. Za Koluszkami kolejny sklep, jakieś 22 km do Ujazdu. Potem jeszcze 12 km przed siebie i wnet oto ukazał się napis ”Wolbórz”. Kurs do GOK-u, koło 23 idąc spać. Oprócz mnie nocowało tam jeszcze około 15-20 osób, w tym jeden z Krakowa, który stanął na podium (na jego koncie zaliczona wyprawa na Islandię) oraz spora grupa PGR-u (Piotrkowska Grupa Rowerowa), a także jeden ze Słupska i dwójka z Poznania.

Granica między Węgrami i Nowymi Węgrami. Widok ku S

DW 715. Las na S od Budziszewic. Widok ku N

Las w pobliżu Budziszewic

Okolice Ujazdu

Wjazd do Wolbórza. Widok ku SW

Wolbórz. GOK w którym mieściła się baza maratonu. Widok ku NE

Zaliczone gminy
- Rybno- Kocierzew Południowy
- Łowicz (W+M)
- Domaniewice
- Głowno (W+M)
- Dmosin
- Rogów
- Koluszki
- Budziszewice
- Ujazd
- Wolbórz
Rower:Unibike
Dane wycieczki:
159.00 km (5.00 km teren), czas: 08:40 h, avg:18.35 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWyprawa Świętokrzyska VI - Perypetie PKP czyli Finito
Niedziela, 4 maja 2008 | dodano: 02.03.2019Kategoria .Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie, .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce
2008.04.29-05.04 Wyprawa Świętokrzyska - cała trasa
Rano Księgowy odnalazł mapę. Chociaż laminowana, była nieco mokra i rozkleiła się w jednym miejscu. O 8:15 ja i uszkodzony rower do minibusu. 20 - 30 minut później wysiadka w Kielcach i oczekiwanie na Adama, który kończył porządki w pokoju i ciągnął extrawheela w deszczu. Dotarliśmy na 10 z czymś i do 12 czekaliśmy na pociąg. Tymczasem zebrała się ekipa rowerzystów, którzy przyjechali na jakieś zgromadzenie. Stamtąd jechali do Lublina. Dokładnie gdy dotarł Księgowy, jeden facet wykłócał się w informacji, że pociąg którym on i wielu innych musieli wrócić, przyjechał „z powodów technicznych” na sąsiedni peron, o czym zostali zawiadomieni w ostatniej chwili i musieli biegać z jednego na drugi. Jak mi się wydaje, była to część rowerzystów ze zgromadzenia. Grupa, z którą czekaliśmy na pociąg, doprosiła się wagonu z przedziałem rowerowym, który podstawili.
Kielce. Dworzec PKP. Widok ku NW

Kielce. Dworzec PKP

Kielce. Dworzec PKP
Jadący do Warszawy czekaliśmy na wagon z rowerami, na przedzie. Po czym konduktor powiedział, że ten jest na końcu pociągu. W kilkanaście rowerów wepchnęliśmy się do wagonu, a tamten jeszcze „żebyśmy nie zastawiali przejścia”. Potem okazało się, że były dwa rowerowe, tylko między nimi przerwa jednego zwykłego i nie zostaliśmy o nim poinformowani. Tylko mi tak mignęło, że coś tam było, ale już się wepchaliśmy więc...

Kielce. Dworzec PKP.

Masa rowerów w pociągu.
W wagonach ludzie na korytarzu, ale to już standard. Czego oczekiwać od PKP. W Warszawie o godzinie 15:30 i trochę problemów z wyciągnięciem rowerów, ale w końcu dało radę. Spośród rowerowych, opuściliśmy pociąg jako ostatni dopiero na Wschodnim, gdzie już czekała na nas rodzina z autem. Wcześniej martwiło mnie, że podczas telefonowania wspominali, że mogą być korki i ciężko by było zabrać Adama do Legio, ale na szczęście się zapakowaliśmy i śmignęliśmy prawie się nie zatrzymując. Przy okazji zabrało się moje rzeczy z Łomianek.
Rower:Unibike
Dane wycieczki:
0.50 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWyprawa Świętokrzyska V - Danse Macabre
Sobota, 3 maja 2008 | dodano: 04.05.2008Kategoria .LSTR, .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, .Pół nocne, .Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie
Kurs na Chęciny, jednak omijając je od południa, tym sposobem docierając do Starochęcin. Przedzieraliśmy się przez pola, w dodatku pod górkę. Wjazd na górę Radkowską po wcześniejszym rozdzieleniu się z Księgowym oraz zaliczenie trochę większego offroad'u. W końcu spotkaliśmy się w Radkowicach i ruszyliśmy na wschód i północ. Po dłuższym czasie i krótkich poszukiwaniach odnaleźliśmy zalany kamieniołom. Fakt kręcenia się w pobliżu ludzi nie pozwalał nam dokładnie go obejść.

Baza w Bocheńcu. Widok ku E

Baza w Bocheńcu. Widok ku S

Baza w Bocheńcu. Widok ku SSW

DW 762. W tle początek Grzyw Korzeczkowskich. Widok ku E

Okolice Starochęcin

Starochęciny. Kościół Stanisława BiM. Widok ku NEE

Przymiarki N (zabudowa na drugim planie) w pobliżu zabudowy Starochęcin (po prawej poza kadrem). Przejazd przez W odcinek Czubatej Góry (232 m n.p.m.). Na horyzoncie zabudowa Wolicy i Siedlec z widocznymi budynkami przemysłowymi na pograniczy tych miejscowości (w centrum w tle). Widok ku S

Przymiarki N (zabudowa na pierwszym planie) w pobliżu zabudowy Starochęcin (po prawej poza kadrem). Przejazd przez W odcinek Czubatej Góry (232 m n.p.m.). Na horyzoncie zabudowa Wolicy i Siedlec z widocznymi budynkami przemysłowymi na pograniczy tych miejscowości (po lewej w tle). Widok ku S

Przymiarki N (zabudowa na pierwszym planie) w pobliżu zabudowy Starochęcin (po prawej poza kadrem). Przejazd przez W odcinek Czubatej Góry (232 m n.p.m.). Na horyzoncie zabudowa Wolicy i Siedlec. Widok ku SSW

Wola Murowana. Kamieniołom Nowiny I. Widok ku SE

Wola Murowana. Kamieniołom Nowiny I. Owad.

Wola Murowana. Kamieniołom Nowiny I. Posiiłek.

Bolechowice. Kamieniołom Nowiny I

Bolechowice. Kamieniołom Nowiny I. Widok ku W

Bolechowice. Kamieniołom Nowiny I. Widok ku NEE

Bolechowice. Kamieniołom Nowiny I. Widok ku SEE
Stamtąd dotarliśmy do głównej i przejechaliśmy na drugą stronę. Jeszcze trochę i mieliśmy się dostać do jaskini Raj. Szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy przypiąć rowery, jednakże było ciężko i ostatecznie schowaliśmy je w jakimś trudno dostępnym miejscu, spięte ulockiem. Udaliśmy się do jaskini, a tam co? Trzeba mieć rezerwację. Lekka irytacja. Wzięliśmy po hot-dogu za 3,50. Taka mikro porcja, że mi się już śmiać chciało. No i ułamała się jeszcze rowerowa stopka, gdy wyjeżdżaliśmy.

Skały w okolicy jaskini Raj

Tablica z kalendarium przy jaskini Raj.

Skromny posiłek przy jaskini Raj
Ruszyliśmy dalej na północ i zachód szlakiem rowerowym. Jazda bezsilna dodam. W końcu dojechaliśmy do Piekoszowa. Jak głosiła tablica informacyjna przed kościołem – było określone jako „Miejsce Mocy”. Mimo to, stan nasz się nie polepszył. Znaleźliśmy sklep i urządziliśmy pod nim posiłek, siedzieliśmy na plecakach. Posileni ruszyliśmy zwiedzać ruinę pałacyku. Zaskoczyło mnie, że była taka niezła.

Szewce. Przejazd pod wiaduktem DK7. Widok ku W

Szewce (Zawada). Widok ku N

Łaziska. W tle widoczna zabudowa Piekoszowa z wieżami kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w centrum. Na horyzoncie Pasmo Oblęborskie: po lewej Góra Siniewska (449 m n.p.m.), po prawej Barania Góra (426 m n.p.m.). Widok ku N

Łaziska. W tle widoczna zabudowa Piekoszowa z wieżami kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w centrum. Na horyzoncie Pasmo Oblęborskie: po lewej, przy krawędzi zdjęcia Góra Siniewska (449 m n.p.m.), w centrum Barania Góra (426 m n.p.m.). Widok ku N

Piekoszów. W centrum w tle kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku N

Piekoszów. W tle kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NE

Piekoszów. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku E

Piekoszów
Dworek całkiem nieźle zachowany, tylko okropnym były śmieci w piwnicach. Zsyp sobie urządzili... Na dziedzińcu kosz do gry i tylko jedne schody prowadzące donikąd. Po obejrzeniu parteru, nastąpiła próba wejścia po pozostałościach schodów - bez efektu. Nie byłoby zejścia. Nie mam takiego rozstawu nóg. Znaleźliśmy ściankę i po przymiarkach w końcu weszliśmy. Chodziliśmy ostrożnie, żeby strop się pod nami nie zawalił. Zobaczyliśmy, że jest jeszcze jedna część, do której nie da się dostać, bo zabrakło podłogi. Zeszliśmy na dół i zaczęliśmy się przyglądać jedynemu wejściu. Dyskutowaliśmy, że ciężko by było, że bez asekuracji to się nie da itp. itd. Tymczasem przyjechały 4-5 Toyoty z pasażerami, by obejrzeć ruinę. Adam stwierdził, że do kępki trawy na jakiejś tam wysokości można dojść, po czym spróbował wejść na ściankę. Potem ja, ale tak mi żal było, że jestem tak blisko, a nie uda mi się wejść wyżej do odciętego miejsca. Już w rezygnacji i zawiedzeniu chciało się schodzić, ale po chwili myślenia i rozpatrzeniu się w sytuacji i naszła mnie moc, by spróbować. Okazało się, że wejść było łatwiej niż na poprzednią, tylko tak niepozornie wyglądało. Z dołu głosy: „nie wejdzie”, „ciekawe czy wejdzie”, a jak się weszło: „ jak zejdzie?”. Ostatecznie ruina zobaczona w całości. Praktycznie po sam szczyt. Niestety zajęła zbyt wiele czasu i nie zrealizowaliśmy planu, aby pojechać jeszcze do Tumlina.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich. Widok ku E

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich. Widok ku NNE

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich. Widok ku SEE

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.

Podzamcze. Ruiny pałacu Tarłowskich.
Wróciliśmy znów przez Miedziankę, po drodze mijając dwa wesela i Bolmin. Tam pojechaliśmy drogą, najpierw polną, potem leśną, w końcu leśną pod górę, aż na końcu pchaliśmy rowery przez grzbiet. Tam zgubił się mój licznik. Długo szukaliśmy, ale zrobiło się ciemno i trzeba było go porzucić. Potem chwilę jechaliśmy jakąś w miarę przyzwoitą leśną drogą, aż zobaczyliśmy światła na dole. Myślimy - "no to w dół". Przedzieraliśmy się przez chaszcze, krzaki itp. wszystko w ciemnościach. Gdy stok się zrobił bardziej stromy, przykucnęło się przy rowerze. Trzymając go za ramę i kierownicę zaczął się zjazd na tyłku. Na dole okazało się, że w czasie schodzenia urwał się hak od przerzutki w moim rowerze i dalszą część przygód została pokonana pieszo. Tuż przed ośrodkiem przyszło się zorientować, że i mapa gdzieś wypadła...

Okolice Bławatkowa

Droga z Zajączkowa do Bolmina. Widok ku N

Bolmin, Kościół NNMP. Widok ku SE

Bolmin. Droga do przysiółka Kresy. Po prawej Pasmo Czubatki. Widok ku SSW

Bolmin. Tablica informacyjna

Bolmin. Główne skrzyżowanie we wsi. W centrum OSP, Widok ku NWW
Rower:Unibike
Dane wycieczki:
71.00 km (5.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:17.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWyprawa Świętokrzyska IV - JEST CHLEB
Piątek, 2 maja 2008 | dodano: 04.05.2008Kategoria .LSTR, .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie
Tego dnia pierwsze kroki skierowaliśmy do Małogoszczy, kilka kilometrów na zachód. Szło nam dosyć opornie. Tam najpierw znaleźliśmy pocztę, potem sklep. Zakupy były wystarczające poza jednym – chlebem. Był tylko w jednym sklepie, do którego wkrótce udał się Księgowy. Wyniósł jeden, podczas gdy inni brali 3-5 bochenków. Po namyśle powędrowało mi się po drugi. W sklepie zostały tylko 3 bochenki. Sama Małogoszcz przypominała mi nieco mały Płońsk. Poza całą masą Tirów, które pruły przez miasto i rynek. Na szczęście była w budowie obwodnica.


DW 762. Budowa obwodnicy Małogoszczy. Widok ku SSW

DW 762. Budowa obwodnicy Małogoszczy. Po lewej Góra Krzyżowa (289 m n.p.m.). Widok ku SSW

UMiG Małogoszcz. Widok ku SW
Posileni ruszyliśmy dalej. Znaleźliśmy czarny szlak rowerowy po betonowych płytach, ale wkrótce zmieniliśmy go na szuter i wylądowaliśmy nad brzegiem małego zalewu. Tam odpoczywaliśmy i zgubiliśmy Księgowego telefon. Zorientowaliśmy się po drugiej stronie zalewu, po przejechaniu fragmentu leśnej drogi. Nic to - wróciliśmy się go poszukać. Mnie zastanawiało, co o nas sobie myślała para, która siedziała przy mostku, przez który na ich oczach przejeżdżaliśmy dwa razy. W każdym razie telefon się znalazł i kontynuowaliśmy wyprawę. Znowu las. Kilka razy przy już zaoranym terenie wyrębu i kolejny strumyk, przez który trzeba było przejechać, aby się ochłodzić. No i Księgowy przekroczył 2000 km w tym roku.

Małogoszcz N. Dojazd do DW 728. W centrum Mielechowska Góra (335 m n.p.m.). Po prawej Grząby Bolmińskie. Widok ku NEE

Małogoszcz N. Dojazd do DW 728. Po prawej Brogowice (294 m n.p.m.). W centrum Grząby Bolmińskie. Widok ku E

Małogoszcz N. Dojazd do DW 728. Widok ku N

Małogoszcz N. Droga od DW 728 do Zalewu Zakrucze. Widok ku SEE

Zalew Zakrucze. W tle pasmo Czubatki. Widok ku SE

Zalew Zakrucze. W tle pasmo Czubatki. Widok ku SE

Nad Zalewem Zakrucze

Zalew Zakrucze. W tle pasmo Czubatki. Widok ku SE

Zalew Zakrucze. Widok ku E

Zalew Zakrucze

Zalew Zakrucze. Widok ku S

Wierna Rzeka. Po lewej zapora zalewu Zakrucze. Widok ku N

Okolice Rezerwatu Milechowy.

Okolice Rezerwatu Milechowy. Widok ku N

Okolice Rezerwatu Milechowy

Okolice Rezerwatu Milechowy

Okolice Rezerwatu Milechowy

Okolice Rezerwatu Milechowy

Okolice Rezerwatu Milechowy
Potem wspinaczka na górę, przerywana podjazdami na rowerze. Dotarliśmy do słupa wysokiego napięcia, dzięki któremu zorientowaliśmy się w położeniu „mniej niż więcej”. Mimo to wkrótce osiągnęliśmy zbocze tamtejszej jaskini, którą obejrzeliśmy chociaż była dosyć mała. Niestety, w środku walało się mnóstwo puszek po piwie. Wkrótce trochę się zaroiło. Najpierw jakaś parka, potem głosy na sąsiednim zboczu. Wygarnęliśmy puszki z jaskini i pojechaliśmy znów na północ. Znowu wioski. W czasie krótkiej przerwy zachciało mi się dopompować koła. Tylne już w porządku, no to może jeszcze przednie... "Heh, gotowe". No to pora wyjąć pompkę... Wyszła razem z wentylem, który tym samym się urwał i trzeba było migiem zmieniać dętkę. W drogę. Pojechaliśmy do rezerwatu w Miedziance, zostawiliśmy rowery w krzakach i wspięliśmy się na szczyt. Tam spotkaliśmy parę. Jak się okazało, byli to ci sami, których spotkaliśmy w jaskini i trochę wcześniej na mostku przy zalewie. No i co? Byli wcześniej niż my.

Okolice Rezerwatu Milechowy. W centrum Brogowice (294 m n.p.m.). Widok ku SSW

Okolice Rezerwatu Milechowy. W centrum Góra Wesołowska (307 m n.p.m.). Na horyzoncie Pasmo Oblęborskie: po prawej Góra Siniewska (449 m n.p.m.), po lewej Góra Perzowa (395 m n.p.m.), przy lewej krawędzi zdjęcia Kuźnicka Góra (345 m n.p.m.). Widok ku NNE

Okolice Rezerwatu Milechowy. W centrum wieś Wesoła. Na horyzoncie Pasmo Oblęborskie: po prawej Góra Perzowa (395 m n.p.m.), po lewej Kuźnicka Góra (345 m n.p.m.). Widok ku N

Okolice Rezerwatu Milechowy

Rezerwat Milechowy w okolicy jaskini Milechowy

Rezerwat Milechowy w okolicy jaskini Milechowy

Rezerwat Milechowy w okolicy jaskini Milechowy

Rezerwat Milechowy. Jaskinia Milechowy

Rezerwat Milechowy. Jaskinia Milechowy

Rezerwat Milechowy. Jaskinia Milechowy

Rezerwat Milechowy. Wnętrze jaskini.

Rezerwat Milechowy. Wnętrze jaskini.

Rezerwat Milechowy. Wnętrze jaskini.

Rezerwat Milechowy. Wnętrze jaskini.

Wesoła. Przejazd przez linię kolejową nr 61 łączącą stacje Kielce i Fosowskie (w gminie Kolonowskie). Widok ku N

Zajączków. Linia kolejowa nr 61 między stacjami Kielce i Fosowskie (w gminie Kolonowskie). W tle po lewej Góra Dobrzeszowska (367 m n.p.m.) w okolicy Łopuszna. Po prawej Kuźnicka Góra (345 m n.p.m.). Przy prawej krawędzi zdjęcia Góra Perzowa (395 m n.p.m.). Widok ku N

Zajączków. Góra i Rezerwat Miedzianka (354 m n.p.m.). Widok ku SE

Widok z okolic góry i Rezerwatu Miedzianka

Góra i Rezerwat Miedzianka

Góra i Rezerwat Miedzianka. Widok na Grzęby Bolmińskie ku S

Góra i Rezerwat Miedzianka. Po prawej na horyzoncie Góra Dobrzeszowska (367 m n.p.m.). Widok ku NW

Góra i Rezerwat Miedzianka. Na horyzoncie Góra Dobrzeszowska (367 m n.p.m.). Widok ku NNW

Góra i Rezerwat Miedzianka.

Góra i Rezerwat Miedzianka.

Góra i Rezerwat Miedzianka.

Góra i Rezerwat Miedzianka.

Góra i Rezerwat Miedzianka.

Góra i Rezerwat Miedzianka.

Góra i Rezerwat Miedzianka.

Góra i Rezerwat Miedzianka. W centrum na horyzoncie Chęciny. Widok ku SE

Góra i Rezerwat Miedzianka. W centrum na horyzoncie Chęciny. Widok ku SE

Góra i Rezerwat Miedzianka. W centrum Zajączków. Na horyzoncie Góra Dobrzeszowska (367 m n.p.m.). Widok ku NNW

Góra i Rezerwat Miedzianka. Pola Zajączkowa. Po lewej Góra Milechowska (335 m n.p.m.). Widok ku SW

Góra i Rezerwat Miedzianka. Widok na Zajączków ku NW. Na horyzoncie po lewej Góry Przedborskie

Góra i Rezerwat Miedzianka. Na pierwszym planie po prawej Góra Wesołowska (307 m n.p.m.) oddzielająca Zajączków od Wesołej (skrytej za wzniesieniem). Na horyzoncie Góry Przedborskie. Widok ku NW

Góra i Rezerwat Miedzianka. Na pierwszym planie Zajączków (po lewej) i Bławatków (po prawej). Na horyzoncie Pasmo Oblęborskie: po lewej Kuźnicka Góra (345 m n.p.m.) i Góra Perzowa (395 m n.p.m.). Po prawej Góra Siniewska (449 m n.p.m.) i Barania Góra (426 m n.p.m.). Widok ku N

Góra i Rezerwat Miedzianka. Punkt Wysokościowy na Miedziance. W tle pobliska kopalnia. Widok ku NEE

Góra i Rezerwat Miedzianka. U stóp góry wieś Miedzianka. Na horyzoncie: po lewej Grzywy Korzeckowskie, po prawej Grząby Bolmińskie. Widok ku SSE

Góra i Rezerwat Miedzianka. Kopalnia Miedzianka. Na horyzoncie w centrum Pasmo Dymińskie. Widok ku E

Góra i Rezerwat Miedzianka. Kopalnia Miedzianka. Na horyzoncie w centrum Pasmo Dymińskie. Widok ku E

Góra i Rezerwat Miedzianka. Po lewej Grzęby Bolmińskie. W centrum na horyzoncie Czubatka (326 m n.p.m.). Widok ku SSW

Góra i Rezerwat Miedzianka. Pola Zajączkowa. W centrum Góra Milechowska (335 m n.p.m.). Widok ku SW

Góra i Rezerwat Miedzianka. Na horyzoncie po lewej kopalnia Miedzianka i Pasmo Zelejowskie; po prawej Pasmo Chęcińskie i same Chęciny z zamkiem. Przy prawej krawędzi Polichno i Podpolichno. Widok ku SE

Góra i Rezerwat Miedzianka. U stóp góry wieś Miedzianka. Na horyzoncie: po lewej Grzywy Korzeckowskie, po prawej Grząby Bolmińskie. Widok ku SSE

Góra i Rezerwat Miedzianka. Na horyzoncie po lewej Góry Przedborskie. Widok ku NWW

Góra i Rezerwat Miedzianka. Azuryt.

Góra i Rezerwat Miedzianka. Malachit.

Góra i Rezerwat Miedzianka.

Góra i Rezerwat Miedzianka.
Po górze pora na pobliską, już zamkniętą kopalnię. Była mała, to i mało czasu zabrała. Zostały tylko dwa baraki i koparka (niestety zamknięta). Zjazd z powrotem do wioski. Księgowy udał się z powrotem do sklepu, a mi przyszło słuchać miejscowego, gdzie to mamy pojechać, żeby dokądś trafić... Chociaż mieliśmy własny pomysł jak to załatwić. Wrócił Księgowy i również przeszedł instruktaż. Dookoła nas roiły się dzieci i co chwila spoglądały, to na licznik, to na coś innego. Staliśmy się mobilną atrakcją turystyczną. Z Miedzianki jechaliśmy do dawnej góry Ostrówka, która aktualnie była czynną kopalnią. Drogą jechali strażnicy, ale pozwolili zrobić zdjęcie. Potem znów trochę lasu i kolejna jaskinia: Piekło pod Skibami, zdecydowanie zabawniejsza i większa niż poprzednia. Nie starczyło czasu na Raj, więc wróciliśmy znów w szybkim tempie i z wiatrem w plecy.

Zajączków. Widok ku E

Zajączków. Widok ku NW

Zajączków

Zajączków. Widok ku SE

Zajączków

Wjazd do Miedzianki od strony Zajączkowa. Widok ku S

Podpolichno. Hutka zasilana wodami z kopalni. Widok ku SSE

Kopalnia Miedzianka. Widok ku E

Kopalnia Miedzianka. Widok ku NNE

Gałęzice (Nowiny). Widok ku E

Gałęzice (Nowiny). Widok ku NEE

Gałęzice (Nowiny). Widok ku NWW

Skiby N. Jaskinia P.

Skiby N. Przy jaskini P.

Skiby N. Jaskinia P.

Skiby N. Jaskinia P.

Skiby N. Jaskinia P.

Skiby N. Jaskinia P.

Skiby N. Jaskinia P.

Między Skibami i Gościńcem. Po lewej Hutka (286 m n.p.m.); po prawej góra Miedzianka (354 m n.p.m.). Widok ku NWW

Gościniec w pobliżu granicy z Polichnem. Widok ku N

Suszenie w bazie
Godzinowo:
10:40 Wyjazd
11:00-11:50 Małogoszcz
12:30 Nad zalewem
12:50 Telefon
13:16 Strumyczek
13:33 2000km
14:00-14:40 Jaskina
15:30 Dętka
16:00 Miedzianka + popas
16:30 Szczyt
17:00 Odnalezienie azurytu i malachitu
17:35 -18:00 Kopalnia
18:35 Ostrówka
19:15-19:55 Jaskinia 2
20:50 Bocheniec
Zaliczone gminy
- PiekoszówRower:Unibike
Dane wycieczki:
56.23 km (0.00 km teren), czas: 03:44 h, avg:15.06 km/h,
prędkość maks: 64.64 km/hWyprawa Świętokrzyska III - Próby i Wyzwania
Czwartek, 1 maja 2008 | dodano: 04.05.2008Kategoria .LSTR, .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, .Pół nocne, ..Gminy Polska, .Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie
O 10 wyjazd. Postanowiliśmy pojechać przerwanym dnia poprzedniego szlakiem. Tak więc po ponownym zdobyciu Górki-Gdzie-Padł-Aparat, udaliśmy się bezpośrednio na południe i pod wiatr. Najpierw dotarliśmy do miejscowości, gdzie w każdym oknie była naklejona Matka Boska. W KAŻDYM... Dodatkowo były tam dwa specyficzne domy: jeden niebieski, a drugi różowy oraz droga z pierwszeństwem, omijająca kościół tak, że z głównej wpadliśmy na zwyczajną, nie wiedząc o tym. Potem się cofnęliśmy parę metrów i po paru kilometrach widzieliśmy dwójkę bikerów, którzy skuwali łańcuch metodą znaną z Czerska. Niestety, nie mieliśmy narzędzi by im pomóc.

Bałagan w bazie

Bocheniec. Skały przy parkingu nad Wierną Rzeką przy DW 762. Widok ku NE

Granica między wsią Bocheniec i Karsznice. Pola Gorgolewskie. Widok ku SSW

Granica między wsią Bocheniec i Karsznice (pod lasem). Pola Gorgolewskie. W tle Pasmo Czubatki (najwyższa po lewej 326 m n.p.m.). Widok ku N

Granica między wsią Bocheniec i Karsznice (pod lasem). Pola Gorgolewskie. W tle Pasmo Czubatki (najwyższa po lewej 326 m n.p.m.). W tle po prawej widoczne Grząby Bochenieckie. Widok ku N

Granica między wsią Bocheniec i Karsznice (pod lasem). Pola Gorgolewskie. W tle Pasmo Czubatki (najwyższa po lewej 326 m n.p.m.). Widok ku N

Karsznice. Widok ku SSW

Karsznice. Widok ku SSW

Karsznice. Droga z Bocheńca. Widok ku NNE

Rembieszyce. Kościół Apostołów Piotra i Pawła. Widok ku S

DW 728 między Rembieszycami i Lipnicą. Widok ku S
Udaliśmy się dalej. Na mapie biały gruby pasek, czyli jakaś lepsza droga. W rzeczywistości jechaliśmy przez las drogą, której dziur nie brakowało. Po wyjechaniu do wioski, poszukiwania sklepu. Sklepy były: pasze, materiały budowlane, motoryzacyjne, pasze i pasze... A coś do jedzenia? Żadnego spożywczaka nie spotkaliśmy, odkąd wyjechaliśmy z Bocheńca. Przynajmniej krajobrazy były super jak zwykle.

Lipnica. Rzeczka Lipnica, dopływ Białej Nidy. Widok ku W

Mnichów (Rudki). Stawy hodowlane. Widok ku S

Mnichów (Rudki). Tory linii kolejowej nr 8 z Krakowa do Warszawy. Widok ku S

Mnichów (Antolka). Widok ku SW

Droga z Mnichowa do Wólki Kawęckiej. Widok ku NE

Droga z Mnichowa do Wólki Kawęckiej. W tle po lewej widoczne wieże zamku w Chęcinach. Widok na Osową ku N

Droga z Mnichowa do Wólki Kawęckiej. W centrum w tle wieże zamku w Chęcinach. Widok na Osową ku NNE

Osowa (Smyków). Widok ku E

Osowa (Smyków). Widok ku S

Osowa (Smyków). Po prawej Wólka Kawęcka. Widok ku E

Mokrsko Górne. Widok ku SSE

Mokrsko Górne. Widok na Sobków ku NEE

Mokrsko Górne. Widok ku SW

Mokrsko Górne. Widok ku SEE

Mokrsko Górne
W końcu o 12:30 dotarliśmy do miejscowości Mokrsko, gdzie ostały się jeno mury zamku. I bocianie gniazdo. Godzinę później udaliśmy się do brodu przez Nidę. Most był parę kilometrów dalej, ale nie chciało się nam tam jechać. Rowery zanurzyły się prawie po całe koła, sakwy wytrzymały napór wody, a po przedostaniu się na drugi brzeg, wkrótce wyschły na słońcu, które już nieźle wtedy grzało.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym. Widok ku N

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Ruiny zamku w Mokrsku Górnym.

Bród przez Nidę między Mokrskiem Górnym i Sobkowem. Widok ku NEE

Bród przez Nidę między Mokrskiem Górnym i Sobkowem.
O 14:15 byliśmy już Sobkowie. Poczta, policja, pasze i w końcu SKLEP!!! Tak dotarliśmy i mogliśmy urządzić popas. Właściciel użyczył noża, co znacznie pomogło bawić się z bułkami. Potem jazda na północ. Naprawdę niedaleko kolejny zameczek. Ściślej - dworek otoczony murem zwany „fortalicją” na który nie mieliśmy czasu i żal było za bilet zapłacić. Chwilę potem dotarliśmy do kamieniołomu, który opuściliśmy około 16.

Sobków. Przerwa na posiłek. Widok ku NE

Sobków. Przerwa na posiłek.

Fortalicja Sobków

Fortalicja Sobków. Widok ku W

Wyrobisko "Sobków". Wzniesienie po W stronie szosy. Widok ku NNW

Wyrobisko "Sobków". Widok ku N
Sam kamieniołom super. Trochę wspinaczki, trochę chodzenia, kilka skamieniałości i pozostałości torów. Parę jaszczurek i zając oraz głos jakiegoś psa z oddali. Na szczęście nie chodził po terenie. Rowery były nawet dobrze ukryte, z dala od oczu ludzi jadących drogą. Gdy skończyliśmy i chcieliśmy znów się wspiąć - Adamowi spadł kask;P zleciał na samo dno, podczas gdy my byliśmy już prawie na powierzchni. No cóż. Zszedł. Gdy już zostawiliśmy skały pod sobą, zaczęło się wypalanie oczu w słonecznym upale. Niestety, zaczęło się robić trochę chłodniej. Przez kolejne wioski ruszyliśmy w kierunku Chęcin, nad którymi lało.

Wyrobisko "Sobków". Widok ku SEE

Wyrobisko "Sobków". Widok ku SE

Wyrobisko "Sobków". Widok ku W

Wyrobisko "Sobków". Widok ku E

Wyrobisko "Sobków". Widok ku SE

Wyrobisko "Sobków".

Wyrobisko "Sobków". Widok ku NE

Wyrobisko "Sobków". Widok ku SEE

Wyrobisko "Sobków".

Wyrobisko "Sobków".

Wyrobisko "Sobków".

Wyrobisko "Sobków".

Wyrobisko "Sobków". Widok ku SWW

Wyrobisko "Sobków". Widok ku SSE

Wyrobisko "Sobków". Widok ku NW

Wyrobisko "Sobków".

Wyrobisko "Sobków". Widok ku S

Wyrobisko "Sobków". Widok ku SSE

Wyrobisko "Sobków". Widok ku NE

Sokołów Górny. Widok ku SEE

Sokołów Górny. Na horyzoncie po prawej las między brzegami i Bizorędą. Widok ku NWW

Sokołów Górny. Widok ku SSW

Sokołów Górny. Widok ku NNE

Siedlce SW. Widok ku SW

Siedlce SW. Widok ku NWW

Siedlce SW. Widok ku N

Siedlce SW. Widok ku NNE

Siedlce SW. Na horyzoncie po prawej zamek w Chęcinach. Widok ku NW

Siedlce SW. Na horyzoncie po prawej zamek w Chęcinach. Widok ku NNW

Siedlce SW. Widok ku N

Siedlce SW

Siedlce SW

Siedlce SW. Widok ku NNE

Siedlce W. Widok na ruiny w Wolicy ku N

Siedlce W. Widok ku NNE

Siedlce W.

Siedlce W. Widok ku NNE

Wolica SE. Linia kolejowa nr 8 łącząca stacje Warszawy i Krakowa. Widok ku W

Wolica SE. Po lewej linia kolejowa nr 8 łącząca stacje Warszawy i Krakowa. Widok ku NEE
Po drodze jeszcze raz przeprawialiśmy się przez strumień, ale tym razem już po mostku Jedna z belek była przegryzioną przez bobry. Potem Starochęciny i podjazd, wpierw asfaltem od południa, na parking pod zamkiem, a potem później po ziemnym wjeździe. Dotarliśmy prawie do końca. Przeszkodziły tylko skały wystające z ziemi. Adam zdobył donżon, a mi przyszło pilnować rowerów. Już jedna wycieczka na wieżę wypadła mi w okresie gimnazjum, więc nie było większego sensu jeszcze raz tam wchodzić, mimo że bileter zachęca, iż wiele się zmieniło.

Bobrza na granicy gmin. Mostek między wsią Nida i Lipowica. Widok ku NNE

Bobrza. Po lewej łąki Lipowicy, po prawej Nidy. Widok ku NE

Bobrza na granicy gmin. Mostek między wsią Nida i Lipowica. Widok ku N

Bobrza. Po lewej łąki Nidy, po prawej Lipowicy. Widok ku W

Ruina w Lipowicy

Starochęciny. W centrum kościół Stanisława BiM. Widok ku NNW

Starochęciny. W centrum w tle Rzepka (357 m n.p.m). Widok ku NW

Wieża ciśnień przy granicy Starochęcin i Podzamcza. Widok ku W

Podzamcze. Widok na zamek w Chęcinach ku NNW

Podzamcze. Widok ku NNW

Podjazd z Podzamcza do Chęcin. Widok ku SSE

Podjazd z Podzamcza do Chęcin. Inskrypcja: "W tym miejscu 22∙VII∙1959 r. zginęli śmiercią tragiczną uczestnicy Międzynarodowego Rajdu Adriatyckiego -J∙P- Michał Nachorski Jan Lancer Członkowie Automobilklubu Śląskiego Cześć ich pamięci". Widok ku W

Podjazd z Podzamcza do Chęcin. Widok ku N

Zamek w Chęcinach. Widok ku NW

Zamek w Chęcinach. Widok ku W

Widok spod zamku na Chęciny ku N

Zamek w Chęcinach. Widok ku N

Zamek w Chęcinach.

Zamek w Chęcinach.

Widok spod zamku na Chęciny ku N
Zbliżała się burza. Zjechaliśmy do miasteczka i przekąsiliśmy małe co nieco. Ja gorącą zapiekankę, która trochę mnie sparzyła, a Księgowy frytki. Po wyjściu obserwowaliśmy niecodzienne zjawisko, gdy z jednego z kominów wydobywały się na ulicę potworne masy dymu. Była 19:16. Na godzinę 20:10 dotarliśmy do Bocheńca, gdzie zostaliśmy mile zaskoczeni. Mieliśmy CIEPŁĄ wodę. Wreszcie zawitała higiena.

Chęciny. Rynek. Widok ku SWW
Zaliczone gminy
- JędrzejówRower:Unibike
Dane wycieczki:
67.31 km (0.00 km teren), czas: 04:25 h, avg:15.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWyprawa Świętokrzyska II - Dzień najdłuższy albo Odzyskana Nadzieja
Środa, 30 kwietnia 2008 | dodano: 04.05.2008Kategoria .LSTR, .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, .Pół nocne, ..Gminy Polska, .Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie
Obudziliśmy się około 7:40. Pierwsze co dało się we znaki to zimne stopy i grzejniki. W pokoju było chłodno. Po śniadaniu ruszyliśmy zostawiając „cioci” Janeczce informację na drzwiach, że wrócimy po 22. Ruszyliśmy w kierunku południowym, planując zdobyć dwa zamki na krańcu Adamowej mapy. Niestety, po ujechaniu 4km, około 9:30, przed super podjazdem na szutrze o około 30metrówej wysokości, padł aparat. Z kiepskimi myślami stwierdziliśmy, że taki wyjazd bez aparatu to z dupy jest i zaraz po zjechaniu w dół do jakiejś wioski, skręciliśmy na wschód, jadąc trochę przez lasy, trochę wioski, przekraczając Białą Nidę mostkiem i górkę, na której jedna z młodocianych bikerek chciała nas dogonić, ale jak przejechaliśmy, ustała i tylko się patrzyła. Długi zjazd w dół i w końcu po kilku kolejnych kilometrach wskoczyliśmy na główną i wróciliśmy do Kielc.

Granica między wsią Bocheniec i Karsznice. Pola Gorgolewskie. Widok ku SWW

Granica między wsią Bocheniec i Karsznice. Pola Gorgolewskie. Widok ku SW

Granica między wsią Bocheniec i Karsznice. Pola Gorgolewskie. Widok ku SWW
9:30 Awaria aparatu i mój sprint po scyzoryk, którym jednak nie udało się dokonać napraw
10:53 Żerniki
11:30 Pod Chęcinami
12:30 Kielce przy Lidlu
Właśnie trochę się obkupiliśmy w Lidlu, i po krótkim popasie ruszyliśmy przez miasto. Później zatrzymaliśmy się w Media Markt, gdzie zakupiło się nowy aparat. Galeria uratowana - foty będą. Tu znów troszkę posilania. Wyjazd z Kielc od strony północno-wschodniej. Powoli zmierzamy w stronę Łysogór.

Kielce. Parking przy marketach na Radomskiej. W tle po lewej Łysogóry. Widok ku SEE

Kielce. Parking przy marketach na Radomskiej. W tle po lewej Łysogóry. Widok ku E

Kielce NE. Wschodnia. Widok ku NE

Między Kielcami NE i Wolą Kopcową. Widok ku SE

Między Kielcami NE i Wolą Kopcową. Widok ku SSE

Między Kielcami NE i Wolą Kopcową. Widok na Góry Masłowskie ku NE

Wola Kopcowa. Widok ku SEE

Masłów Pierwszy. Widok ku N

Masłów Pierwszy. Lotnisko Kielce Masłów. W tle Góry Masłowskie. Widok ku NE

Masłów Pierwszy. Lotnisko Kielce Masłów. W tle Góry Masłowskie. Widok ku NE

Mąchocice Kapitulne. Przełom Lubrzanki między Pasmem Masłowskim (za plecami) i Radostową (po lewej). Widok ku S

Mąchocice Kapitulne. Przełom Lubrzanki między Pasmem Masłowskim (po lewej) i Radostową (po prawej). Widok ku NNE

Ciekoty. Radostowa (451 m n.p.m.). Widok ku S

Ciekoty. Łysica (613 m n.p.m.). Widok ku SSE

Wilków SW. Widok ku E
O 15:30 znaleźliśmy ruiny szkoły. Jak wiadomo, w wyprawie brała udział dwójka zagorzałych eksploratorów, więc i tu się zatrzymaliśmy na jakąś godzinę. A muszę przyznać, że to co tam znaleźliśmy, przekraczało nasz wyobrażenie.

Wilków. Opuszczona szkoła, której budynek wkrótce przestał istnieć






O 16:45 dojechaliśmy do Świętego Krzyża. Widok w dół jak w Szwajcarii. Księgowy kupił pamiątkę. We mnie zniknęła część napoju. Po zakupie biletu zaczęło się podejście na Łysicę. Po drodze spotkaliśmy miejscowego miłośnika spacerów górskich i razem zdobyliśmy szczyt. Potem wspólnie przebyliśmy odcinek do Kakonina po drugiej stronie grzbietu, gdzie pożegnaliśmy tymczasowego towarzysza.

Wjazd do Świętej Katarzyny od strony Wilkowa. W tle Łysica (613 m n.p.m.). Widok ku SSE

Święta Katarzyna. Zespół klasztorny sióstr Benedyktynek. Widok ku NNE

Święta Katarzyna. Początek wejścia na Łysicę. Widok ku NNW

Źródło św. Franciszka

Kapliczka św. Franciszka. Widok ku S

Gołoborza pod Łysicą

Gołoborza pod Łysicą

Łysica (613 m n.p.m.)

Przełęcz św. Mikołaj (535 m n.p.m.)

Kakonin. W tle Pasmo Orłowińskie. Widok ku SSE
Była 19:25. Szybkie z-wiatrem-pędzenie. W połowie drogi tym razem to na mnie powędrowała kamizelka, a Księgowy miał plecak z żółtą osłoną. Potem popas na jakimś placyku, trochę kręcenia i o 22:20 byliśmy już na węźle w Chęcinach, a o 22:50 znów z powrotem w Bocheńcu. Tak minął dzień i noc, dzień drugi wyprawy.

SW kraniec Kakonina. Widok ku NE

Zjazd z Kakonina do Porąbki. Widok ku SSW

Zjazd z Kakonina do Porąbki. Widok na Łysogóry ku N

Górno. DK74. Widok ku SSE

Z powrotem w Bocheńcu
Zaliczone gminy
- Sobków- Masłów
- Bodzentyn
- Bieliny
- Górno
- Daleszyce
- Morawica
Rower:Unibike
Dane wycieczki:
141.21 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:17.65 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWyprawa Świętokrzyska I - Dzień zwany wyjazdem
Wtorek, 29 kwietnia 2008 | dodano: 04.05.2008Kategoria .LSTR, .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Księgowym, 2008 Świętokrzyskie
No więc tak. Pojechało się dość wcześnie rano z zamiarem zajrzenia na uczelnię, ale po namyśle naszedł wniosek, że tak naprawdę ze wszystkim się nie uda wyrobić i nie ma sensu tam zmierzać. W okolicach tyłów Cytadeli naszły mnie myśli, że może jest jakiś wcześniejszy pociąg. Nadzieją było to, by Księgowy jeszcze nie pojechał na uczelnie i jeszcze mógł sprawdzić rozkład jazdy na kompie. SMS do niego został wysłany przed jego planowanym wyjazdem z domu. W odpowiedzi przyszło: „spotykamy się przy wschodnim jak najszybciej ok? To może dorwiemy wcześniejszy ok? Gazu!”. No i poszło.
Odjazd mieliśmy o 11:00. Księgowy dojechał na czas (wspólny kurs na Targową, gdzie minęło może z kilka minut i nastąpiło zakończenie tamtego, krótkiego etapu jazd rowerowych). Jeszcze było około pół godziny zapasu. Niestety... Staliśmy już na peronie, a tu nadano komunikat, że pociąg odjeżdża z sąsiedniego peronu. Poniosło mnie, by się upewnić i niestety okazało się że tak. Trzeba było ze wszystkim się przenieść. W końcu udało nam się wrzucić wszystko do przedziału i czekaliśmy na odjazd. Pociąg ruszył... Po czym zatrzymał się.. A potem zaczął cofać... Z peronu, na którym staliśmy na początku, dołączane były dodatkowe wagony.

Dalej już bez problemu, a godzinowo było to tak:
11:00 Dworzec Wschodni
11:17 Dworzec Zachodni
12:25 Warka
14:35 Kielce
W przedziale byliśmy tylko my i jacyś ludzie za ścianką. Przedział wkrótce zamienił się w "przytulny" pokój z naklejoną mapą i podłogą zamiast łóżek. Gdzieś tam też chyba poszło lusterko Księgowego. W samych Kielcach najpierw trochę pokrążyliśmy w okolicach centrum/starego miasta i znaleźliśmy to, czego pragnęły nasze żołądki: jadłodajnię, gdzie było nawet tanio i smacznie. Pyszne były tamte naleśniki. Popas 15:20-15:40
Potem próby wyjazdu z ominięciem głównej. Najpierw koło stadionu, potem do granicy z lasem, czego na szczegółowej mapie Kielc już nie było. W końcu zaczęła się ścieżka przez las... Asfaltowa. Odcinek szybki, leśny, w końcówce przechodził w szuter, a mimo to pędziliśmy my i jakiś inny biker. Dotarliśmy do jakiejś bocznej, biegnącej w pobliżu głównej, którą omijaliśmy. Jakiś kolejny biker (na wyposażeniu Deorki LX i XT) nas pokierował mniej więcej i poinformował o kawałku remontowanej nawierzchni, którą mogliśmy spokojnie pojechać.
Dalsza droga to wyczynowy przejazd z pełnym wyposażeniem przez lasy, górki itp... wyjechaliśmy z lasu w pobliżu jakichś crosowców i dotarliśmy do głównej. Potem za mostkiem i podjazdem skręciliśmy do Sitkówki, gdzie po nakierowaniu przez miejscowych zaopatrzyliśmy się w lokalnym markecie. Była 17:30. Potem czekał nas podjazd i ujrzeliśmy Chęciny. Było zbyt późno, więc ruszyliśmy bezpośrednio do bazy. Z wiatrem ok. 30 km/h, max 61. Dotarliśmy na 19:00 do Bocheńca. Po przygotowaniu miejsca, zasnęliśmy około północy.

Kielce. Okolice Stadionu Leśnego
Zaliczone gminy
- Kielce- Sitkówka-Nowiny
- Chęciny
- Małogoszcz
Rower:Unibike
Dane wycieczki:
62.70 km (0.00 km teren), czas: 03:45 h, avg:16.72 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/h32 Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni V
Piątek, 21 września 2007 | dodano: 18.08.2022Kategoria .2 Osoby, .Samotnie, .Warszawa, .Wyprawy po Polsce, 2007 Gdynia
Wracało się pociągiem nocnym. Tam zdarzyło się spotkać chyba naciągacza, który mówił rozwlekłą historię, stracił dużo czasu na rozmowę, ale w końcu pieniędzy nie uzyskał (nie wiem która sytuacja gorsza - czy taka w której okazałoby się, że był naciągaczem, czy taka w której prawdziwie przechodził problemy, o których opowiadał). Skończył się główny etap podróży, docierając na Dworzec Zachodni (na pewno wysiadało się na perony linii średnicowej. Bilet był do stacji W-wa Centralne (przez Działdowo), więc albo jechało się trasą przez Dworzec Gdański (raczej), albo nastąpiło jakieś przeoczenie), w okolicach poranka (ok. 6). Potem odprowadzenie busem ZTM A.G. w rejon Broniewskiego i tam przerwa czekając na to, aż ktoś z rodziny po mnie podjedzie. Wyszłam po ok. 10, a chyba ok. 11 dopiero po mnie podjechano (chyba się trochę samotnie przespacerowałam uprzednio, nie oddalając się zbytnio z tego rejonu)
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: km/h


















