- Kategorie:
- >10 osób.67
- >200.48
- >300.13
- >400.1
- 2 Osoby.315
- 2007 Gdynia.5
- 2007 Pielgrzymka do Wilna.13
- 2007 Powiśle Puławskie.3
- 2008 Kraków.1
- 2008 Kraków 360.2
- 2008 Mazowieckie S.3
- 2008 Mazowsze W.2
- 2008 Murzynowo.3
- 2008 Suwalszczyzna.6
- 2008 Świętokrzyskie.6
- 2008 Świętokrzyskie 2.7
- 2008 Toruń.1
- 2009 Bieszczady.6
- 2009 Mazowsze NW.1
- 2009 Mazury.7
- 2009 Murzynowo.5
- 2009 Podlasie.3
- 2009 Skandynawia.40
- 2009 Tallin, Helsinki, Sztokholm.1
- 2009 Trójmiasto.4
- 2010 Pieniny.6
- 2010 Pińczów.23
- 2010 Podlasie.5
- 2010 Siedlecczyzna N.5
- 2010 Środek Polski.2
- 2010 Świętokrzyskie.5
- 2010 Wyżyna Małopolska W.2
- 2011 Kotlina Żywiecka.4
- 2011 Lubelskie W.4
- 2011 Lubuskie E.4
- 2011 Mazowsze SE.2
- 2011 Powiśle Gdańskie.4
- 2011 Wielkopolska E.4
- 2011 Włochy.39
- 2012 Bawaria.13
- 2012 Brevet Mazurski.3
- 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna.4
- 2012 Małopolska.9
- 2012 Maraton BB.4
- 2012 Południowopolskie.10
- 2012 Pomorze Nadwiślańskie.5
- 2012 Prusy Górne.3
- 2012 Siedlecczyzna S.3
- 2012 Śląsk.3
- 2013 Gąsocin.2
- 2013 Górny Śląsk.3
- 2013 Mazury.4
- 2013 Pogórze Beskidzkie.9
- 2013 Pomorze.14
- 2013 Samoklęski.9
- 2013 Wielkopolska S.5
- 2014 Dolny Śląsk.7
- 2014 Gdynia.5
- 2014 Mazowsze NE.3
- 2014 Podlasie.5
- 2014 Pojezierze Pomorskie.9
- 2014 Wielkopolska.12
- 2014 Wyżyny Polskie W.7
- 2014 Ziemia Lubelska W.2
- 2015 Beskid Wyspowy.5
- 2015 Lubuskie.4
- 2015 Polesie.9
- 2015 Pomezania.2
- 2015 Roztocze.3
- 2015 Siedlecczyzna N.2
- 2015 Wyżyny Polskie W.6
- 2015 Zamojszczyzna.4
- 2015 Ziemia Dobrzyńska.1
- 2016 Beskidy.7
- 2016 Dolny Śląsk.7
- 2016 Górny Śląsk.11
- 2016 Podkarpacie.4
- 2016 Pomorze Nadwiślańskie.3
- 2016 Roztocze.1
- 2016 Warmia.2
- 2017 Alpy.6
- 2017 Dolny Śląsk.9
- 2017 Łódzkie S.4
- 2017 Łódzkie W.3
- 2017 Mazowieckie S, Kraków.4
- 2017 Świętokrzyskie.2
- 2017 Żuławy.6
- 2018 Radom.2
- 2024 Płaskowyż Kolbuszowski.0
- 3-4 Osoby.66
- 5-10 Osób.35
- Gminy.319
- LSTR.122
- Maratony.17
- Nocne.33
- Podróżerowerowe.info.32
- Pół nocne.220
- Samotnie.810
- Seniūnija.5
- Warszawa.129
- Wyprawki w regionie.157
- Wyprawy po Polsce.374
- Z Kasią.334
- Z Księgowym.95
- Z rodziną.181
- Zwykłe przejażdżki.520
Wpisy archiwalne w kategorii
Wyprawy po Polsce
Dystans całkowity: | 44196.44 km (w terenie 2091.10 km; 4.73%) |
Czas w ruchu: | 2766:19 |
Średnia prędkość: | 15.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.46 km/h |
Suma kalorii: | 36586 kcal |
Liczba aktywności: | 341 |
Średnio na aktywność: | 129.61 km i 8h 09m |
Więcej statystyk |
Po Śląsku I - Na zlot w Międzygórzu
Piątek, 18 maja 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria >300, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Śląsk
17-18 MAJA
Na zlot chciało mi się pojechać od pewnego czasu. Z niewiadomych przyczyn ubzdurało mi się, że miał się on odbyć 12 maja, kiedy to pogoda była jak na maj chyba najgorsza tego roku. Wielce zdziwiło mnie, po zajrzeniu na forum w tygodniu kolejnym, szukając info o zlocie. Moje myśli uległy sprostowaniu. Jeszcze mogę jechać! Dopisanie na listę i jazda we wtorek do Warszawy, by zostawić rower i cześć sprzętu, czekającą na wyjazd czwartek. W dniu wyjazdu odbębnienie zajęć. Start około godziny 17, tuż po zrobieniu zakupów na trasę (potem nie kupując nic przez 26h), przy których towarzyszyła mi Kasia. Wyjazd ze stolicy zakończył się o 18:05, a wtedy wyprawa zaczęła się na dobre.
Grójecka przy PKP Rakowiec
Grójecka przy PKP Rakowiec
Południowa obwodnica Warszawy w powijakach
Padło na to, by jechać trasą katowicką, tudzież "gierkówką", która na dłuższym odcinku była rozkopana i w remoncie. Dobrze się złożyło, bo po zakończeniu prac, nie dałoby rady jechać jej całej na rowerze bez konsekwencji. Noc nadeszła w okolicy granicy województw. Przyszło przyodziać rower w świetlisty strój wieczorowy, lecz mimo to, dość często kierowcy TIRów trąbili, bynajmniej nie z radością. Kilka razy o mało nie wyniosło mnie przez to z trasy. Sama jazda w dużej mierze polegała na jeździe, po już utwardzonych, ale jeszcze w budowie, odcinkach jezdni, przerywane wskakiwaniem w główny nurt, gdy docierało się do nieukończonych wiaduktów i mostów. Im bliżej północy, tym auta pojawiały się rzadziej, ale za to w karawanach. Częściej też jechały te z naprzeciwka, co zmniejszało widoczność (oślepiwszy mnie, raz o mało nie zniosło mnie na betonowe bloczki, a raz w dźwig czy inny sprzęt budowlany).
S8 w remoncie przed Mszczonowem
DK 8 o 1:00 przed Tomaszowem Mazowieckim
Po całej nocy dojazd do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie remonty się urywały. Zachciało mi się przejechać przez centrum, gdyż będąc tu poprzednio, udało się poznać tylko obrzeża. Zastanawiało mnie czy to był dobry wybór, gdy po dotarciu w okolice starówki zaskoczyły mnie budynki zniszczone, obdrapane, z wybitymi oknami, wyłamanymi drzwiami, z widocznymi wzdłuż całej ulicy, nielicznymi pomieszczeniami użytkowanym. Podobny widok towarzyszył nadal, po kilku kolejnych skrętach, prawie do samego placu rynkowego. Tam co prawda budynki trzymały poziom standardu turystyczno-widokowego, ale do zaniedbanych było bardzo blisko. Tyle o tym mieście. Gdy wschodziło słońce, moje położenie znajdowało się gdzieś w połowie trasy DK91 między Piotrkowem na Kamieńskiem. Na roślinności pojawił się szron, a licznik wskazał -1 st. C. Jazda trwała, aż słońce nie wzeszło choć minimalnie, po czym przyszła pora na ok. godzinną przerwę.
Nocny rynek w Piotrkowie Trybunalskim
Rozprza o świcie
Rozprza. W centrum kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny
W Kamieńsku przed 7 rano. Wjazd z powrotem na katowicką, która ciągnęła się przez 3 godziny, z krótszymi ok. 10-15 minutowymi przerwami na regenerację siły. Ostatecznie o 10 nastąpił wjazd do Częstochowy. Rozgrzebane okolice centrum i paskudna nawierzchnia pełna garbów, dziur, łat i w ogóle wszystkiego, co im przyszło do głowy, sprawiła że przejazd zajął mi przeszło godzinę. Jedyny zdatny do jazdy odcinek to deptak w kierunku klasztoru.
Kamieńsk po porannej przerwie
DK 8 w okolicy Kamieńska
Widok z DK 8 w okolicy Dobryszyc na tereny kopalni Bełchatów
DK 8 w okolicy Dobryszyc
Wjazd DK 8 do Częstochowy
Częstochowa. Wjazd na Plac Daszyńskiego. Po lewej kościół pw. św. Zygmunta. W centrum Kościół pw. św. Świętej Rodziny
Częstochowa. Aleja pw. Najświętszej Maryi Panny w remoncie
Częstochowa. Plac im. Władysława Biegańskiego
Częstochowa. Kościół pw. św. Jakuba
Częstochowa. DK 46. Kapliczka w pobliżu Szamotowej
Z radością przyszło mi powitać granicę miasta, zaraz za którą nawierzchnia była normalna. Zupełnie inne myśli towarzyszyły, jadąc przez Lubliniec. Gdziekolwiek się nie pojechało, wszędzie ścieżki rowerowe. Co prawda zrobione z kostki, ale nie wiem czy nie była to najgęstsza ich sieć w Polsce. Rowerzystów lokalnych też była tam mnóstwo, a ponadto reklamowali się chyba 120km szlaków turystycznych w swoich okolicach.
DK 46. Po prawej stacja Herby Nowe
Lubliniec. Dojazd do Ronda Popiełuszki
DK 46 w Gwoździanach
O 14:20 dojazd do granicy województwa Opolskiego. Pierwszy raz w życiu rowerem, a być może i jakimkolwiek środkiem transportu. W dwie godziny później wjazd do Opola, gdzie trwały Międzynarodowe Targi Turystyki. Udało mi się też dostrzec lokalnego podróżnika, ale tylko powitaniem z daleka się skończyło, bowiem nie przyszło mi się zatrzymywać. Po kilku zdjęciach przejazd przez 3 mosty i wjazd na DW 435.
DK 46. Obwodnica Dobrodzienia
Opole. Ratusz na Rynku
Opole. Odra widziana z mostu Piastowskiego
Stawy u zbiegu DW 435 i DK 46, między Prądami i Sosnówką
Po dokładnie 24 godzinach od opuszczenia Warszawy wpadło 328 km i nie był to dla mnie szałowy wynik. Godzinę później zakupy w Niemodlinie, a po drobnym przepakowaniu znów w drodze. Do tej pory trasa była względnie plaska, miejscami zdarzały się niewielkie podjazdy. W stronę Nysy zaczęły się większe, ale mimo to jakoś udawało się utrzymywać tempo ok. 18km/h, co często zjeżdżało do 13-14km/h.
DK 46. Zjazd do Malerzowic Wielkich. W tle Góry Opawskie
Ok. 21 zjazd do Nysy i zaraz za miastem, po ostatnim podjeździe, przerwa do pełnego zachodu słońca. Odezwało się moje kolano. Trzeba było trochę odczekać i "naprostować" coś w środku. Przed dalszą drogą znów przygotowania do nocnej jazdy, ale już było pewne, że nie dotrę na zlot "na raz". Końcówka dzisiejszej trasy kończona do północy. Z każdą minutą było coraz gorzej i egzotyczniej. Na godzinę przed nocowaniem, zaczęły się jakieś omamy z niewyspania, zmęczenia i rosnącej potrzeby snu. Wpierw wydawało mi się, że linia boczna drogi w świetle lampki, zaczęła się unosić kilka cm nad ziemią. Przejeżdżając przez skrzyżowania, zaczęło mnie zastanawiać, czy dobrze jadę, ale dopiero w jakąś minutę po przejechaniu go. Na szczęście droga byłą szeroka i stosunkowo prosta.
W pewnym momencie do mojej świadomości zaczęło docierać, że po prawej stronie, za barierką nie ma rowu, tylko jakaś czeluść kończąca się w mroku nie wiem gdzie. Była to dolina Nysy Kłodzkiej pod obwodnicą Otmuchowa. Momentalnie mnie rozbudziło na moment i udało się zdać sobie sprawę z potęgi niewyspania. Po kilku przemyśleniach, gdy jeszcze wydawało mi się, że oprócz mnie jadą jeszcze dwie osoby. Stwierdzając, że jest pierwszy raz tak ciężko, faktycznie pora kończyć, ale nie było jeszcze możliwości się przespać. Złapało mnie jeszcze jedno takie przed końcem - że światło z lampki i od aut bijące, biorą udział zawodach artystycznych. Nie mam pojęcia o co chodziło, ale był to już jakiś wyższy poziom abstrakcji. Ostatecznie udało się znaleźć w miarę dobre miejsce do spania przed Paczkowem. Czym prędzej w śpiwór, zawijając się w płachtę namiotową.
Zaliczone gminy
- Ładzice- Kruszyna
- Mykanów
- Rędziny
- Częstochowa
- Blachownia
- Herby
- Kochanowice
- Lubliniec
- Pawonków
- Dobrodzień
- Ozimek
- Chrząstowice
- Opole
- Komprachcice
- Dąbrowa
- Niemodlin
- Łambinowice
- Skoroszyce
- Pakosławice
- Nysa
- Otmuchów
- Paczków
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
401.52 km (1.00 km teren), czas: 25:00 h, avg:16.06 km/h,
prędkość maks: 43.29 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad morze V - Trójmiasto i powrót
Czwartek, 3 maja 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2012 Pomorze Nadwiślańskie
2012.04.29 - 05.03 Nad morze - cała trasa
Namiot zwinięty został przed 8. Zapowiadał się kolejny piękny i upalny dzień. Nad ranem pobudka kilka razy i dowiadując się, gdzie jest ekipa transportowa. Zamiast wrócić drogą, którą się przybyło, zachciało nam się zejść na dół, przejść przez zroszone łąki i dopiero we wsi Warzenko można było normalnie jechać rowerem. Jaśminową na północ, objeżdżając niewielki półwysep, na którym znajdowało się raptem kilka domków i mijało pary ludzi na rybach. Sama ulica Kasztanowa, którą to wtedy się jechało była dość łatwo przejezdna i przyjemnie terenowa.
Nocleg między Warznem i Warzenkiem. Widok ku NWW
Dolina między Warznem i Warzenkiem, stanowiąca granicę miedzy powiatami. Widok ku SWW
Gdy kołami wyrysowało się coś na kształt litery U, nastąpił skręt prosto na północ. Drogi co prawda nie było, trzeba było przeprawiać się przez błoto z pomocą przerzuconych przez wodę gałęziach, by wrócić do wsi Warzno od ulicy Polnej, ale było warto, by spojrzeć z bliska na Jezioro Tuchomskie od tej niecodziennej strony, nawet jeśli była to nasza pierwsza tam wizyta. Z Warzna kurs na wschód. Asfalt z tej wsi przeszedł w szuter. Z Jeziornej skręt w Spacerową, która zafundowała nam solidną stromiznę na koniec podróży. Tymczasem ekipa zatrzymała się w Malborku.
Między Warznem i Warzenkiem. Jezioro Tuchomskie. Widok ku NEE
Warzno. Zjazd z Polnej na Czeczewską. Widok ku W
DW 218. Zjazd do Oliwy. Widok ku E
Ostatecznie wyjechało się na DW 218 w Karczemkach i skąd już zjazd do Trójmiasta. O 9:45 minęło się tabliczkę z napisem "Gdańsk". O 10 zahaczyło się o fragment Gdyni przy Osowej. Korzystając ze ścieżki zjechało się do kościoła w Oliwie, przy którym trwało oczekiwanie przez około godzinę. O 11:40 zapakowane zostały rowery do samochodu i wszyscy poszliśmy na pizzę do pobliskiego lokalu. Już autami pojechaliśmy do Sopotu, gdzie zaparkowaliśmy o 14. Pobyt nad morzem trwał do 17. O 18 podjechaliśmy na Stare Miasto w Gdańsku, co potrwało godzinę. Nad morzem nie chciało mi się ruszać od stolika, a w Gdańsku z samochodu. Do domu wróciliśmy późno w nocy, jadąc DK 7, zabawiając się w opowiadanie "Czarnych Historii" (gra zdecydowanie nie na mój umysł).
Bazylika archikatedralna w Gdańsku-Oliwie. Widok ku NEE
Bazylika archikatedralna w Gdańsku-Oliwie (Nie pamiętam kto robił zdjęcia wewnątrz)
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
21.00 km (4.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:14.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad morze IV - Kaszuby
Środa, 2 maja 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Pomorze Nadwiślańskie
Pobudka przed ósmą. Ledwo się wstało. Tak nam doskwierało niedospanie i zmęczenie. Na drogę o 8:30, ruszając malowniczą, szutrową drogą przez bory. Na moment droga wychynęła spomiędzy nich w okolicy wsi Pólka, by znów się w nich zagłębić. Na rozstaju chwila wahania, próba interpretacji położenia, w efekcie kierując się w lewo. Wyjazd w Kęszy, gdzie leżał już asfalt.
Kęsza. Widok ku NNW
Zaczęło się rozglądanie się za jakimś sklepem. w Łągu przejazd przez ulicę Kościelną, docierając do DK22. W prawo, a po niecałych 3 km przerwa na zakupy w pierwszym sklepie w Czarnej Wodzie. Trwała do 10. Po posiłku zjazd z krajówki w ulicę Mickiewicza, prowadzącą do zakładu produkującego płyty pilśniowe. Odbicie w prawo i dalej wzdłuż torów. Przed ich łukiem na drugą stronę, kontynuując do ulicy Dworcowej. Stała tam wiatka z tablicą informacyjną, postawione przy pomniku kolejarzy poległych w XX WŚ.
Czarna Woda. Pomnik pamięci kolejarzy zamordowanych w IIWŚ. Widok ku NNW
Ponownie wjechało się między malownicze bory. Droga z grubsza ciągnęła się w kierunku NNE. Miejscami była normalnym szutrem, a innym razem kocimi łbami z wyjeżdżonym szutrem po boku. Droga była raczej zwarta i przemieszczało się żwawo. Również widok strumieni był zachwycający, zapewne dzięki tej porze roku. Za Bartelem Wielkim, przez którego skraj zachodni zdarzyło nam się jechać, teren stał się bardziej pagórkowaty, uprzyjemniając nam podróż.
Bruk Leśnej Huty. Widok ku N
Leśna Huta. Most na Strudze. Widok ku NWW
Wody Strugi w Leśnej Hucie
Bartel Wielki. Widok ku E
Bartel Wielki. Droga do Starej Kiszewy. Widok ku NNW
Droga między Bartelem Wielkim i Starą Kiszewą. Widok ku NNE
Bory pożegnane zostały o 11:40. Wyjazd na szeroką szutrową drogę, która później przechodziła częściowo w kocie łby. Puścił mi łańcuch. Z rowerów trzeba było zsiąść w pobliżu młodnika, w którego cieniu trzeba było zająć się naprawą. Dawno nie było to przez mnie robione i szło mi wyjątkowo opornie. Straciło się tak pół godziny i a mnie potwornie umazał smar. Znów się na kołach, a po rozgrzanym szutrze dojechało się do Starej Kiszewy. Minęło się kościół, dojeżdżając do wojewódzkiej, na której upłynęło kilka minut, nim skręciło się na północ.
Droga między Bartelem Wielkim i Starą Kiszewą. Widok ku NNE
Droga między Bartelem Wielkim i Starą Kiszewą. Widok ku NNE
Przed wsią Orle przejazd drogą położoną pomiędzy dwoma jeziorami. W Nowej Karczmie skręt w Majkowskiego a do Wybickiego w poszukiwaniu apteki, lecz była zamknięta. Na głównym skrzyżowaniu kontynuacja jazdy na północ. Koło Grabówka mijało się kolejne jeziora. O 18:00 ostry zjazd do Somonina. Pod koniec tej miejscowości przerwa w biedronce przy ul. Spółdzielców. Od razu zjedzona została część zakupów, obserwując pobliską, nieco dziką młodzież. Przerwa trwała prawie godzinę. Trzeba było założyć trochę cieplejsze ubrania, bo zaczynało się robić chłodno wraz z nadciągającym wieczorem.
Wilcze Błota Kościerskie. Widok ku NNE
Wilcze Błota Kościerskie. Kuźnia z XIX w. Widok ku NE
DW 224 między Nową Karczmą i Grabówkiem. Widok ku NW
DW 224 między Egiertowem i Somoninem. Widok ku N
O rzut beretem w górę znajdowały się Kartuzy. Miasto to przejechało się na wskroś, nie przekraczając linii kolejowej. Malowniczą trasę do Przodkowa przejechało się żwawo. Z powodu okolicznych wzniesień, mimo dnia, większość czasu jechało się w ich cieniu. Na miejscu przerwa przy remizie, by chwilę odsapnąć. Dalej jechało się na północ. Droga się wznosiła i we wsi Kawle Dolne po raz ostatni tego dnia widać było słońce. Zjazd i podjazd do Czeczewa, gdzie skręt w lewo, w lokalną drogę. Ciepły i spokojny wieczór trwał, a nas poniosło do pierwszych zabudowań Warzna. Skręt w niepozorną dróżkę w prawo. Pół kilometra dalej zjazd po łące, ukrywając się na spadku za obfitym zagajnikiem. Przed 21 udało się rozbić obóz i wnet zasnąć. Dzień minął nam najznośniej, dzięki długim odcinkom jazdy w borach. W drugiej połowie dnia przerwa na skontaktowanie się w kwestii podjechania po nas do Gdyni, dokąd przynajmniej chciało nam się jeszcze dotrzeć.
Przodkowo. Kościół pw. św. Andrzeja Apostoła. Widok ku SSE
Zaliczone gminy
- Czersk- Czarna Woda
- Kaliska
- Stara Kiszewa
- Liniewo
- Nowa Karczma
- Somonino
- Kartuzy
- Przodkowo
- Szemud
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
96.00 km (23.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:16.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad morze III - Kociewie przez Bory Tucholskie
Wtorek, 1 maja 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, 5-10 Osób, 2012 Pomorze Nadwiślańskie, Wyprawki w regionie
Do noclegu wzdłuż lasu, a z rana dróżką przez niego. Start dopiero o 8:20. Kwadrans później w Unisławiu, zatrzymując się na parkingu, skąd rozpościerał się z niej wspaniały widok na dolinę Wisły i rozległe tereny w niej położone. W tym czasie był tam również inny rowerzysta, z którym przez chwilę się pogadało. Poranek był nieco chłodny. Jechało się po terenie wysoczyzny, który tylko miejscami zmieniał nieznacznie swa wysokość. Okolice były zdecydowanie rolnicze. Chyba nawet bardziej niż moje, bo i lasy rzadko były widoczne. W Dorposzu nachodziła mnie ochota, by podjechać do pobliskiego fortu, ale jak i kwestii Golubia, nie to było naszym celem. Po prostu został odnotowany, nie przerywając jazdy.
Polne drogi przy DW 597, w pobliżu granicy gmin. Widok ku NWW
Unisław. Wjazd od strony Głażewa. Widok ku NNW
Unisław. Kościół pw. św. Bartłomieja. Po lewej przypadkowy rowerzysta, z którym się chyba nie zamieniło nawet słowa. Widok ku NW
Unisław. Dolinka będąca przedłużeniem Ogrodowej. Widok ku NW
Unisław. Dolinka będąca przedłużeniem Ogrodowej. Widok ku NWW
Unisław. Budynki nieczynnej cukrowni. Widok ku N
Unisław po N stronie nieczynnej cukrowni. Widok ku NNW
Brzozowo. Pamiątka PRL. Widok ku SW
O 10 dojazd do miasta, całkiem omijajac obszar wiejski, choć był tuż, tuż. Fajny zjazd z widokiem na starówkę, nieco męczący podjazd. Przez centrum jechało się Św. Ducha, Wodną i 22 Stycznia do murów. Wyjazd przed bramę Grudziądzką, chwilę tam stając i zastanawiając się, jak dalej jechać, po czym powrót na starówkę, przez Rynek do Franciszkańskiej, gdzie zerknięcie do kościoła, który chyba przechodził jakiś remont. Dojazd do Dominikańskiej i zjazd w dół Starymi Plantami. Nad Groblą dojechało się do DK 91. Przejazd mostem na drugi brzeg Wisły. Skręt w lewo, w pierwszą asfaltową drogę.
Chełmno. Widok z DW 550 przez dolinę Fryby ku NNW
Chełmno. Przy Bramie Grudziądzkiej. Widok ku NWW
Chełmno. Ratusz na modernizowanym rynku. Widok ku SWW
Chełmno. Rynek 8. Widok ku SW
Chełmno. Dominikańska. W centrum wieża ciśnień. Widok ku NEE
Chełmno. Widok ze Starych Plant na Świecie ku NW
Chełmno. Nad Groblą. Widok ku NE
DK 91 między Chełmnem i Świeciem. Widok ku NE
DK 91 przy W krańcu mostu. Widok na centrum Świecia ku N
O 11:20 przerwa przy kościele na ulicy Farnej w Świeciu, gdzie trwał odpoczynek przez kwadrans w chłodzie. Potem podjazd do ruin krzyżackiego zamku, który na zmiany był przez nas zwiedzany do 12:30. Później z Klasztornej przyjazd na rynek, gdzie przerwa na podjedzenie i chłodzenie się jeszcze prawie godzinę. Kasia zaczęła odczuwać trudy wyjazdu i bezskutecznie trwało rozglądanie się za jakaś apteką. Ulicą Świętopełka pieszo do DW239, wnet udając się w DW 272. Wzdłuż niej poprowadzona została ścieżka pieszo-rowerowa, ale sporo na niej po prostu się szło.
Świecie. Kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej i śś. Stanisława. Widok ku N
Świecie. Kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej i śś i Stanisława
Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego. Widok ku N
Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego. Widok ku NNW
Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego
Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego. Widok ku N
Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego. Widok ku SWW
Świecie. Resztki dawnego mostu na Wdzie. Widok ku N
Świecie. Duży Rynek. Widok ku SE
Świecie. Duży Rynek. W centrum USC. Widok ku NW
Ścieżka rowerowa wywodząca ze Świecia do Sulnowa. Widok ku SSE
O 14:12 udało się dostać do ronda przy granicy miasta. Ok. 15 przerwa na przystanku przy skrzyżowaniu w Skarszewie. Skręt w Laskowicach. Ok. 15:40 skrzyżowanie w Krąplewicach (uprzednio chyba przerwa na przystanku lub w pobliżu) - skręt na zachód. Jazda przez Gródek i Drzycim całkiem przyjemna. W Lnianie krótka przerwa blisko UG, a potem skręt na północ. Zjazd w szutrówkę do Lnianka. Długą leśną drogą dojazd o 18:00 do Zielonki, cały czas kryjąc się w cieniu drzew. Tam na asfalt, by następnie przez Zdroje, Ludwichowo i Trzebciny wyjechać na szosę do Tucholi. W Wielkim Gacnie na północ. Nadchodził wieczór, gdy mijało się Brzozowe Błota, Jabłonkę i Lińsk. Stamtąd szutrówką do Rosochatki i dalej asfaltem do Lubocienia na 20:30. Już w nocy dojazd do Szlachty, jadąć wzdłuż torów kolejowych. Wieś wydawała się dość cywilizowana i spora, jak na położenie w głębi lasów. Opuściło się ją szutrówką wprost na północ. Po minięciu żwirowni i niebawem udało się zasnąć w młodniku sosnowym około 21:30.
Rondo u zbiegu Miodowej i Laskowickiej, tuż przy granicy miasta. Widok ku NNW
Uroczy most nad Starą Wdą w Gródku. Widok ku NE
Drzycim. W centrum kościół pw. Matki Bożej Pocieszenia. Widok ku S
Lnianek. Dawna gorzelnia. Widok ku E
Zdroje. Widok ku E
Lińsk. Droga do Rosochatki. Widok ku N
Zaliczone gminy
- Kijewo Królewskie- Chełmno (M+W)
- Świecie
- Jeżewo
- Drzycim
- Lniano
- Cekcyn
- Osie
- Śliwice
- Osieczna
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
104.00 km (11.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:14.86 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad morze II - Ziemia Dobrzyńska i Chełmińska
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, 5-10 Osób, 2012 Pomorze Nadwiślańskie, Wyprawki w regionie
Najdłuższy dzień na wyprawie. Tak samo słoneczny jak ona cała. Gorętszy od poprzedniego, tak jak każdy kolejny dzień. Namiot opuszczony o 8, lecz prawie pół godziny trwało zbieranie się do drogi. O 10 dojazd do wsi Wieligie, gdzie pół godziny minęło pod sklepem, jedząc pierwsze śniadanie, w tym lody. O 11:40 zajrzało się do wnętrza kościoła w Lipnie. Miasto pokonane ulicą Piłsudskiego, a za rzeczką już między blokami przy Sikorskiego, aż do krajówki. Przy kościele trochę odpoczynku, przede wszystkim chroniąc się w cieniu budowli, bo słońce zaczynało niemiłosiernie prażyć.
Nocleg pod Chalinem
Droga z noclegu do Chalina. Widok ku W
Wielgie. Stary i Nowy kościół pw. św. Wawrzyńca. Widok ku S
Drogą przez Jastrzębie wjazd do malowniczej krainy pełnej pagórków i niewielkich jezior. O 13:30 mijało się sanktuarium w Oborach. Godzinę później w Radominie, gdzie skończył się kombinowany przejazd przez drogi wiejskie. Wjazd na DW 534 do Golubia Dobrzynia, rozpoczynając walkę z wiatrem, a choć niewielkim, to jednak meczącym. Udało się dotrzeć tam kwadrans po 15. Zamówiona została pizza przy rynku, choć okazała się zbyt mała, jak na nasz apetyt. Objazd kościoła i wjazd na parking przy zamku. Bez zwiedzania, gdyż nie leżało to w naszym zamyśle. W miasteczku minęła ponad godzina.
DW 558. Zagajnik w Suszewie. Widok ku E
Lipno. Piłsudskiego. Widok ku NNW
Grodzeń. Kościół pw. św. Piotra i Pawła. Widok ku NE
Zjazd do Wildna. Widok ku NEE
Wildno. Jezioro Wildno. Widok ku NW
Stalmierz. Dolina Ruźca. Widok ku N
Dojazd do wsi Obory. Po prawej jezioro Oborskie. Widok ku NNE
Jezioro Oborskie. Widok ku NEE
Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. Widok ku E
Granica powiatów między Oborami i DW 556. Widok ku NNW
DW 534. Wyjazd z Radomina. Widok ku NWW
Golub Dobrzyń. DW 534. W centrum kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Widok ku NNE
Golub Dobrzyń. Widok na zamek ku NNW
Golub Dobrzyń. Rynek. Po lewej przedwojenny kościół ewangelicki. Widok ku NNE
Golub Dobrzyń. Przerwa obiadowa. Widok ku SE
Golub Dobrzyń. Widok spod zamku ku SSE
DW 554 dojazd do Kowalewa Pomorskiego. Zjazd w ulicę Kilińskiego, nim z powrotem na nią się wróciło, tym samym omijając centrum. Wyczerpywała nas temperatura. O 18:30 przejazd nad świeżą jeszcze A1 w Dźwierznie. Po pół godzinie wjazd do Chełmży, skąpanej w popołudniowym gorącu, choć dzięki zbliżającemu się wieczorowi słońce nas już nie przypalało. Przy skrzyżowaniu z Chełmińską udało się dostrzec sklep, do którego po krótkim wahaniu się podjechało. Uzupełnienie zapasów i przejazd przez miasto potrwało w sumie godzinę.
Orzechowo. DW 554. Kościół pw. św. Marii Magdaleny. Widok ku NE
Dźwierzno. DW 551. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku E
Zelgno SW. Widok ku SE
Pluskowęsy. DW 551. Jezioro Chełmżyńskie. Widok ku S
Przecięło się DK91, przy której powstać miał kopiec, gdzie znajdować się miała ziemia z miejsc ważnych dla Polski i Polaków. Póki co postawiono tam niewysoki murek, krzyż na podwyższeniu i ławeczkę, przy której popełnione zostało z 5 minut przerwy. Skręt w Kończewicach, potem w Nawrze, a tuż przed zmrokiem w Wybczu o 20:30. W Grzybnie zjazd w wiejską, asfaltową drogę. Po 2 km wjazd do sąsiedniej gminy i skręt w szutrową drogę na zachód. Było ciemno, droga trochę dziurawa, ale choć powoli, jechało się dobrze w przyjemnym chłodzie. Dojazd do lasu. Na jego skraju przyszło nam przycupnąć z namiotem o 21:40. Atmosfera nocy była bardzo przyjemna.
DW 551 i DK 91. Kopiec Ziemia Polaków. Widok ku S
DW 551 i DK 91. Kopiec Ziemia Polaków. Widok ku SSW
Zaliczone gminy
- Chrostkowo- Zbójno
- Brzuze
- Radomin
- Golub-Dobrzyń (W+M)
- Kowalewo Pomorskie
- Wąbrzeźno (W)
- Chełmża (W+M)
- Łubianka
- Unisław
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
130.00 km (3.00 km teren), czas: 09:00 h, avg:14.44 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad morze I - Wyjazd z Mazowsza
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2012 Pomorze Nadwiślańskie
Nastała piękna, słoneczna i ciepła majówka. Zachciało nam się ruszyć nad morze. Pakowanie zajęło bardzo długo czasu z powodu problemów z sakwami. Ostatecznie Kasia pojechała z jedną małą i jedną dużą sakwą. Start o 11. Po godzinnej jeździe trasą nadwiślańską, nastała półgodzinna przerwa w Czerwińsku. Termometr na murze muzeum etnograficznego zbliżał się do 28°C.
Droga z Wilkówca do Zdziarki w dolinie. Widok ku W
Droga z Wilkówca do Zdziarki w dolinie. Widok ku W
Nadrzeczna droga Zdziarki. Widok ku SWW
Przerwa pod klasztorem w Czerwińsku
Po przerwie jazda krajówką, w Wyszogrodzie zjeżdżając w ulicę Gałczyńskiego i Mickiewicza. Jadąc slalomem po dworcu autobusowym, podjechało się do biedronki, gdzie nastała przerwa na zakupy w dalszą drogę. Z krajówki ponowny zjazd, tym razem do Drwał, skąd nad Wisłą przejeżdżało się przez Rakowo. O 14:40 przerwa na przystanku pod drewnianym kościołem, przy okazji objeżdżajac go. W Kępie Polskiej mijało się tamtejszy kościół, wnet wjeżdżając na wał. Ujechało się kilkaset metrów, zjazd na groblę, która doprowadziła nas z powrotem do szosy. Asfalt prędko się skończył, a zaczęła piaszczysta droga pod lasem i w nim samym. Przez najtrudniejszy etap trzeba było iść z buta.
DK 62. Zjazd do granicy gmin. Widok ku SWW
Ruina domu nr 49 w Drwałach. Widok ku NNW
Podgórze. Widok ku NEE
Zakrzewo Kościelne. Kościół pw. św. Piotra i Pawła. Widok ku SE
Generalnie jechało się drogą blisko południowej krawędzi lasu, omijając Białobrzegi. Ulicą Pałacową wjazd do Nowego Miszewa około 16. Potem zjazd do Słupna i kontynuacja ulicą Pocztową. Skręt w Wawrzyńca Sikory. Po 17 Borowiczki-Pieńki. 10 minut później wjazd do Płocka przy starej cukrowni. Krótka przerwa, gdyż zdarzyło mi się tam przejeżdżać po raz pierwszy rowerem. Dalej jechało się tą samą drogą co w 2007r. Wtedy poniosło mnie główną pod górkę, a ty razem skręcało się w Norbertańską. Uprzednio minęło się dwustumetrowy odcinek, który obsunął się rok temu, o którym wspominał Księgowy w czasie jednej z wizyt u niego.
Przejazd nad Mołtawą w Kępie Polskiej. Widok ku NW
Kępa Polska. Widok ku SSE
Między Kępą Polską i Białobrzegami. Widok ku NNW
Między Kępą Polską i Białobrzegami. Widok ku NEE
Między Kępą Polską i Białobrzegami
Miszewo Murowane. Kościół pw. św. Wszystkich Świętych. Widok ku NEE
Słupno. Zniszczały most dawnej DK 62 nad Słupianką. Widok ku SSE
Dawna Cukrownia Borowiczki. Widok ku SWW
Ruina przy Korczaka. Widok ku S
Przerwa na Grabówce. Widok ku SEE
Miejsce osunięcia się ziemi, która uszkodziła fragment Grabówki kilka lat temu. Widok ku NWW
Widok z Norbertańskiej ku SW
Norbertańska wzdłuż Wisły była jeszcze w miarę łatwa, lecz nagle skręcała w prawo i wznosiła się ostro pod górkę. Przejazd ulicą wzdłuż północnej krawędzi ZOO. Przemknęło się ulicami Kościuszki, Teatralną, Kazimierza Wielkiego, zjazd w dół, podjazd Szpitalną. Wjazd na DW 562. O 19:00 przejazd przez pamiętne Murzynowo. Pół godziny później przerwa w Rokicicach, gdzie znajdował się słynny kościół z dziurami w ścianie. Jechało się jeszcze z godzinę. Zupełnie ominięty został Dobrzyń nad Wisłą. Nocleg wypadł w zagajniku w Chalinie, gdzie udało się rozbić jeszcze wieczorem.
Rynek w Płocku. Widok ku SEE
Kaplica na cmentarzu prawosławnym w pobliżu ZOO. Widok ku NNE
Szpitalna. Most nad Brzeźnicą. Widok ku SSE
Wzgórza Tumskie widziane ze Szpitalnej ku SEE
DW 555. Ujście Skrwy. Widok ku NE
Rokicie. Kościół pw. św. Małgorzaty. Widok ku N
Rokicie. Kościół pw. św. Małgorzaty. Widok ku SEE
Rokicie. DW 562. Widok ku NW
Zaliczone gminy
- Dobrzyń nad WisłąRower:Zielony
Dane wycieczki:
100.00 km (15.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:14.29 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyprawka Zielonogórska IV - Wielkopolska SE
Poniedziałek, 14 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria >200, Wyprawy po Polsce, 2011 Lubuskie E, Samotnie, Nocne, Gminy, Z rodziną
2011.11.11 - 14 Wyprawka Zielonogórska - cała trasa
Budząc się rankiem okazało się, że był przymrozek (- 4). Później temperatura wzrosła maksymalnie do 4 stopni. Praktycznie cały dzień było mgliście i szaro. Z niechęcią przyszło opuścić namiot, czy raczej jako tako ciepły śpiwór. Była najwyższa pora, by go zmienić. Warunki tej nocy były niekomfortowe. Zwinięcie bagażu do sakw i w drogę.
W Śremie skręt w Fabryczną, zjazd Krętą i dalej całą Mickiewicza, którą można było przebyć miasto w spokoju. Nim wyjechało się na DW 434, nastąpiło niepotrzebne zapuszczenie się w ślepą odnogę DW 432. Nie bardzo wiadomo było, gdzie też znajdzie się kolejny zjazd i usilnie był przeze mnie wypatrywany. Na szczęście niezbyt długo, by było to już za pobliskimi zakładami. Trasa była prosta - cały czas walić przed siebie na wschód. Taki jej przebieg, wraz z pogodą i wysiłkiem, jaki tego dnia wkładało w jazdę, sprawiły, że niewiele było radę zapamiętać, a tereny zlewały się w jedną szarą masę.
Zdarzało mi się oczywiście kilka miejsc uchwycić i odnotować:
- Skręt na wieś, kojarzącą się z nazwiskiem koleżanki
- Tak jakby opuszczony dom z prawej, przy drodze z paroma zakrętami, położony przed wsią
- Zerków, gdzie nastała nieco dłuższa przerwa, trasa wyginała się łukiem południowym, bo nie chciało mi się kombinować nad skracaniem nieznanymi, mniejszymi uliczkami, miejscowość z zauważalnymi różnicami wysokości i może z tych względów bardziej charakterystyczna. Tam też pogoda była najlepsza
- Trudny przejazd do i wzdłuż Gizałek. Bardziej psychicznie ze względu na pogodę, porę dnia i ruch aut.
- W lesie za nimi przerwa na przystanku. Taka dłuższa, przedzmierzchowa
- Ruiny gospodarstwa koło Kolonii Obory. Wciąż przed zmierzchem
- Długa droga przez las wzdłuż DW 443
- Wymęczone oczekiwanie na tablicę "Powiat Koniński"
- Jeszcze bardziej oczekiwany Grodziec, gdzie wreszcie zjechało się z DW na północ
Jako że jakiś czas temu skończyła się dzienna, mglista jazda, a zaczęła nocna, przewrotnie - kolejne miejsca zapamiętane zostały lepiej:
- Las graniczny koło Aleksandrówka, gdzie tuż, tuż mijało się granicę gmin, o czym przyszło mi się dowiedzieć o tym po powrocie
- Jakieś ruiny w przy drodze (chyba z lewej) w jednej z kolejnych wsi i głośne psy w tejże miejscowości
- Może kilka aut na tym odcinku
- Oświetlone Stare Miasto, gdzie przejechało się chodnikiem (zbyt duże zmęczenie na asfalt) i stałą tam podejrzana grupka ludzi
- Zachodnia obwodnica Konina, czyli jazda wzdłuż DW 25, z ładnym widokiem z mostu. Ten stał na takim odludziu, było ciemno, zimno, aż rosło wrażenie, że oddalam się od domu
- Dworcową na Dworzec. Było około północy. Tam sprawdzenie rozkładu - kolejny pociąg za kilka godzin. Expres z Berlina. Bilet wielokrotnie droższy, niż można było sobie pozwolić. Trochę posiłku w jako takim cieple. Ktoś mnie o coś podpytywał. Szybkie zmycie stamtąd, myśląc o tym, by złapać inny poranny pociąg na jednej z kolejnych stacji.
Konin opuszczony ulicą Wyzwolenia. Wyjazd na DW 266. Z trudem jechało się przez dzielnicę za Kanałem Ślesińskim. Podjazd mnie wymordował. Minął mnie samochód policji czy innej straży. Było to nieco stresujące, bo Pava, zakupiona we wrześniu, strasznie szybko zżerała baterie, toteż uruchamiana była z rzadka. Z tego też powodu zjechało się z DW 443 (gdzie ruch był spory i kontynuując jazdę nią, baterie szybko by się wyczerpały). To nie jest lampka na wyprawy, gdy nie ma się możliwości/chęci aby baterie (4!) doładowywać co i rusz.
W Lichnowie skręt na Milin. Trasa wiodła przez jakieś pustki (choć z zabudowaniami). Ponownie towarzyszyły mi zwały mgły i czuć się było jak na księżycu. Były drobne problemy nawigacyjne, bo mapa nie bardzo chciała mnie dobrze instruować, drogi były podobna jedna do drugiej, ale ostatecznie, bez nawrotek, udało się przez nie przedrzeć. Jedynym skutkiem było ominięcie Koła, przejazd wzdłuż torów w Starym Budzisławiu. Jadąc przez obie Budki było mi zimno. W Czołowie-Kolonia wjazd do lasu, choć wiadomo mi było, że nie jest to najlepszy pomysł. Pomimo tego, udało mi się wydostać w Chojnach na DK 92.
Dalej poszło sprawnie, choć niekoniecznie szybko. Wysiłek jednak dawał znać, a nie były to najprzyjemniejsze dla mnie warunki, no i był to pierwszy tak późny i tak duży wyjazd w życiu. Dużym atutem była pobieżna znajomość odcinka od Kutna, czy raczej jego okolic (zadecydowało to też o tym, że miasto opuszczone po północnej, nieznanej stronie Warty). Obwodnica Krośniewic była już ogarnięta, nie było wiec z nią problemu. Prawie... Zachciało mi się wjechać do miasteczka. Droga na wprost okazała się nieistniejąca. Skręt "na Włocławek", na łuku szukając jakiegoś miejsca, by przejść przez barierkę na drugą stronę (tak duże było zmęczenie, że "nie było" sił jechać na kolejny zjazd do miejscowości, które to położenie nie było mi znane).
Udało mi się wydostać na Błoniach. Odwiedzone zostało zakończenie starej trasy, po czym kurs do centrum. Nogi z trudem się poruszały. Wyjazd na DW 581, zdając sobie sprawę, że po budowie obwodnicy nie ma szans, by bez kombinowania wjechać od zachodu i północy do Krośniewic. Nie wiem kto to wymyślił. Powoli następowało oddalanie się od miejscowości. Udało się dostrzec jakąś ruinkę i chwilę tam odpocząć. Zawsze to cieplej niż na przystanku. Trwało to może z pół godzinki i wnet zaczęło świtać. Mimo rychłego wschodu słońca, nie było na co liczyć. Nowy dzień był równie szary co poprzedni, choć mniej mglisty.
Skręt na Niechcianów, potem przez Grochówek do Głogowca z odcinkiem szutrowym. Kutno omijane zostało przez Raciborów i Żurawieniec. Przez Komadzyn kurs na Oporów i był to najtrudniejszy odcinek, bo zaczęły się poranne wyjazdy do pracy, a u mnie nadchodziła kulminacja senności w czasie jazdy. Gdzieś po drodze trzeba było się zatrzymać i trochę odpocząć na ziemi. Senność na rowerze ponownie dopadła mnie jeszcze w Żychlinie, ale dalej już drogi były luźniejsze. Niebawem miała się zakończyć podróż, ale trzeba było poczekać jeszcze kilka godzin, tak gdzieś do południa. By nie tracić czasu (i spać na zimnie), czymś zająć ciało, by nie zasnęło oraz nie jechać tą samą, znana już trasą przez Luszyn, zachciało mi się trochę lepiej poznać tereny na południe od Kaczkowizny.
Z głównej zjazd w Orątkach Dolnych. W Chochołowie skręt na północ. By nie wracać na główną, skręt w prawo i jeszcze raz w lewo (koło oczka). Dojazd do ostatnich zabudowań na wschodzie i zjazd na łąki. Przemierzone zostało takie brzydko rysowane D, bo nie można było znaleźć przejazdu na drugą stronę kanałków. Na drogę wróciło się trochę na wschód od przedostatniego gospodarstwa. Powrót do Chochołowa trasą, którą by się przejechało na wprost, gdyby wcześniej nie skręciło się na północ. Z tamtego skrzyżowania przejazd do wsi Kruki, dalej Tretki i Gajew. Asfaltem do Złakowa Borowego, by przez Różańców dotrzeć do Kiernozi. Było to miejsce, gdzie mieli po mnie podjechać.
Nie było już ochoty na jechanie dalej przed siebie, a punkt ten stanowił przyzwoite miejsce na zakończenie podróży (zamiast zakańczać w połowie trasy na jakimś odludziu). Sił też już nie było, ale wciąż panowało tyle chłodu i tyle jeszcze czasu miało minąć, a wieś ta nie była mi dobrze znana, tak dokładniej, od podszewki, mimo kilku wizyt, więc udało się wykrzesać jeszcze utrudzone opary, jeszcze jeden wysiłek. Okrążenie rynku. Skręt w Parkową, przejazd między parkiem i Osiedlem Marii Walewskiej. Skręt na południe między ostatnimi zabudowaniami. Uliczkami między nimi, od tyłu wyrysowane zostało kanciaste, jakby pisane kalkulatorem, "W". Wyjazd na DW 584, skręt w Piękną, Leśną, północne Krzywe Koło. Powrót na rynek, zakup czegoś dla ciała, po czym jeszcze trochę oczekiwania, nim udało się paść w aucie.
Kolejny rekord mi się udał - listopadowe przekroczenie 200km w postaci 233km w 24h, a 270km bez snu w 30h.
Zaliczone gminy
- Książ Wielkopolski- Nowe Miasto nad Wartą
- Żerków
- Czermin
- Gizałki
- Grodziec
- Rychwał
- Stare Miasto
- Kramsk
- Osiek Mały
- Nowe Ostrowy
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
279.77 km (15.00 km teren), czas: 22:27 h, avg:12.46 km/h,
prędkość maks: 34.59 km/hTemperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyprawka Zielonogórska III - Wielkopolska SW
Niedziela, 13 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria Wyprawy po Polsce, 2011 Lubuskie E, Pół nocne, Samotnie, Gminy
Z rana pierwsze pobudki i opuszczanie noclegu przez co bardziej pospieszne jednostki. Większość wyjechała niewiele później, jadąc mniejszymi lub większymi grupkami, a nieliczni zostali nieco dłużej. Przede mną była długa i samotna droga, więc ruszając jako jedna z pierwszych osób. Było chłodno.
Ponownie trzeba było pokonać 2 km bruku do Świdnicy. Aby nie dublować przejazdów i poznać coś nowego, gdy zaczął się asfalt, nastąpił skręt w lewo i przejazd ulicą Drzymały. Potem skręt w Kosynierów, która szybko okazała się przyjemną, twardą i szybką szutrówką. W Łochowie niepotrzebny skręt w prawo. Gęsta jak na te okolice zabudowa mnie zwiodła, gdyż zasugerowała, że główna droga powinna wieść raczej wśród zabudowań niż z dala od nich. Wyjazd na asfalt w Jeleniowie, ominięcie tartaku, po czym znów pojawił się szuter. Krótka przerwa w lesie.
Krótki fragment asfaltowy przez Jarogniewice i ponowne zagłębienie się na szutrowy szlak, prowadzący mnie przez nieistniejącą wieś Troska. Został tam tylko mostek, drzewa i ślad na mapach. Długa jazda lasem, a po jego drugiej stornie przejazd przez tereny folwarczne. Mijało się kilka ruin, zastanawiając się czy aby nie są w czyichś rękach, ale wszystko było wymarłe, opuszczone. Zdziwiło mnie, gdy ukazał się niszczejący budynek dworu. Korciło mnie by zbadać wnętrze, ale nie wyglądało na zbyt bezpieczne, więc nic z tego nie wyszło.
Obszar dworu w Studzieńcu. Widok ku NW
Dwór w Studzieńcu. Widok ku SW
Dwór w Studzieńcu
Nowa Sól. Wjazd z Lubieszowa. Widok ku E
Odkąd wyjechało się na asfalt we wsi Studzieniec, aż do Nowej Soli utrzymywało się przyzwoite tempo. Wjazd główną, na końcu której przerwa na analizę mapy. Przejazd koło kościoła na Parafialną i wjazd na DW 315. Krótka przerwa posiłkowa przed przekroczeniem Odry. Za kanałkiem Kopalnica w Przyborowie droga pięła się w górę. Skręt w pierwszą szutrówkę po prawej, a dróżka ta z grubsza biegła równolegle do wspomnianego kanałku, prowadząc na SE. W pewnym momencie skręcała gwałtownie na wschód i prowadziła przez spory obszar wyrębu. Było tam też sporo piasków. Gdy wyrębisko się skończyło, na skrzyżowaniu obrany został kurs na południe, by wydostać się do Zwierzyńca i stamtąd na DW 325. Zmęczyła mnie jazda po leśnych duktach. Spiesząc do domu, wiadomym było, że droga jeszcze długa, a tereny zapamiętane jako warte powrotu. Szczególnie delikatnie pnąca się asfaltowa droga, która biegnąc przez las, kojarzyła mi się z wciąż świeżymi wspomnieniami ze Skandynawii.
Stara Wieś. Most DW 315 przez Odrę. Widok ku NNW
W Sławie przerwa przy mapach pod kościołem, ale tylko na chwilę. Przejazd całą Chopina. Miasteczko opuszczone Pobożnego, kierując się do Przybyszowa. Tam w oczu rzucił mi się kościół, okropnie brukowana droga i tamtejszy dwór, w stanie dość kiepskim, ale wciąż całym, aktualnie zamieszkany przez M.K.Peteckiego, projektanta świebodzińskiego pomnika. Tuż za wsią znajdowała się rozległa dolina Czernicy, w całości pokryta polami. Po jej drugiej stornie widniała wieś Potrzebowo, do której wiodła droga pokryta betonowymi płytami lub szutrem.
Droga między Sławą i Przybyszowem. Dolina Czernicy. Widok ku NE
Przybyszów. Dwór z ~1600r. Prawa część runęła następnego lata, jest wiec to jedyne zdjęcie całego budynku, jakie udało mi się zrobić przed katastrofą. Widok ku NNW
Najkrótszą trasa kurs na Włoszakowice. Jechało się przez tereny w większości zabudowane. Tuż za Zaborówcem trzeba było odpocząć na poboczu. Przejazd przez las. Gdy z niego się wyjeżdżało, zaczął zbliżać się wieczór. Szczególnie zapadł mi w pamięć Bukowiec Górny, gdyż była to gęsto zabudowana i długa wieś. Droga, która mnie wiodła, poprowadzona była tak jakby był jej zapleczu. Gdy trasa zaczęła skręcać bardziej na południe, odbijało się w uliczkę na północ, by skrócić trasę do Bronikowa. W trakcie jazdy między nią i Morownicą, słońce schowało się za horyzont. Już w nocy przejazd przez rynek w Śmiglu. Graniczną dojazd do DK 5.
Jazda po krajówce była trudna, mecząca i stresująca. Jechało nią bardzo wiele aut i zaczynała się rzucać mgła. Jechało się tak, aby najbezpieczniej. Trwało to nieco ponad 7 km, z ulgą witając zjazd na Kościan. Przejechany został główna ulicą, omijając rynek. Tuż za Kanałem Obry przerwa nawigacyjna i telefoniczna. Było zimno. Wjazd na DW 308. Od lasu jechało się ścieżką po prawej stronie drogi. W Racocie skręt na północ, a 2,5 km dalej znów na wschód. Mijając światła domów w kolejnych miejscowościach, nachodziły myśli o cieple i wygodzie przebywania we własnym, który wciąż był daleko. Na kolejnych skrzyżowaniach upewnienie, czy jadę dobrze. Mgła i mrok nocy trochę to uprzykrzały. Na nocleg wybrany został zagajnik tuż za wsią Gaj.
Zaliczone gminy
- Kożuchów- Nowa Sól (W+M)
- Siedlisko
- Sława
- Wijewo
- Włoszakowice
- Śmigiel
- Kościan (W+M)
- Czempiń
- Śrem
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
149.00 km (24.00 km teren), czas: 11:16 h, avg:13.22 km/h,
prędkość maks: 32.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyprawka Zielonogórska II - Zielona Góra i okolice
Sobota, 12 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria >10 osób, Podróżerowerowe.info, Wyprawy po Polsce, Pół nocne, Gminy, 2011 Lubuskie E
Poranek
Nocleg opuściliśmy bardzo późno. Słoneczna pogoda towarzyszyła nam do końca dnia. Przynajmniej było "ciepło" jak na tę porę roku. Nim się zebraliśmy i ruszyliśmy też minęło trochę czasu. Potem przejazd po kostce (raz jeszcze i nie ostatni) ku północy. Część osób pojechała do Świebodzina, na dużo dłuższą niż reszta trasę.Świdnik. Bunkrowa. Widok ku N
Świdnik. Po lewej kościół pw. św. Marcina. Po prawej kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju. Widok ku NNE
Świdnik. Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju. Widok ku NE
Błądzenie przez las
Ze Świdnicy udaliśmy się do Wilkanowa. Tam pierwsza w prawo i zagłębiliśmy się w las w celu odwidzenia Wieży Bismarca. Jechaliśmy, aż znaleźliśmy się z powrotem na DW 282, bardzo blisko skrzyżowania z DK 27. No to wróciliśmy do wsi i raz jeszcze wjechaliśmy do lasu, tym razem dróżką nieco na lewo od poprzedniej. Po ~700metrach zawróciliśmy i skręciliśmy jeszcze bardziej na lewo. Tym razem trafnie.Las na E od Wilkanowa
Las na E od Wilkanowa
Wieża Wilkanowska. Widok ku NNE
Skansen pod Zieloną Górą
Po tak długich manewrach trochę odpoczywaliśmy, a potem zaczęliśmy zjeżdżać na wschód. Wydostaliśmy się na drogę koło jeziorka Dzika Ochla i pojeździliśmy po pobliskim (~2km) skansenie. Potem wróciliśmy do Zielonej Góry, gdzie nastąpił podział na grupkę, która tam spędziła większość czasu, oraz udającą się na wschód. Między blokami przejechaliśmy do DW 282. Z dość sporą prędkością dotarliśmy do Droszkowa, gdzie zrobiliśmy przerwę pod sklepem.Skansen w Ochli. Widok ku N
Skansen w Ochli. Widok ku NW
Przez Zabór i Niedoradz
Robiło się już późno. O rzut kamieniem stąd była cel - Pałac w Zaborze. Trochę się pokręciliśmy po dziedzińcu, a potem przez ~10km jechaliśmy do Niedoradza, gdzie mogliśmy zjeść coś ciepłego, aczkolwiek było trochę zamieszania. Przerwa tam spędzona trwała dość długo, a na zewnątrz zapadła ciemna noc. Nie tak dawno zakupiona lampka bardzo się przydała w czasie jazdy przez las do Zatonia. Trudno było odróżnić jedną wioskę od drugiej, tym bardziej że jechaliśmy szybko i było chłodno. Mój rower oświetlał trochę trasy Amie, która jechała bez lampki. Rower jej miał kierownicę z barankiem i małą sakwą między klamkami. Przynajmniej tego dnia, gdyż poza tym jechała po Europie i gościła u rożnych ludzi w wielu krajach.Łaz. DW 282. Widok ku NEE
Zamek w Zaborze. Widok ku S
Zamek w Zaborze. Widok ku SSE
Zamek w Zaborze. Widok ku SEE
Zabór. Obszar zamkowy
Zaliczone gminy
- Zabór- Otyń
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
85.25 km (11.00 km teren), czas: 05:10 h, avg:16.50 km/h,
prędkość maks: 47.10 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyprawka Zielonogórska I - Ziemia Poznańska
Piątek, 11 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria >10 osób, Podróżerowerowe.info, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2011 Lubuskie E
Uczestnicy
Nie tak dawno skontaktował się ze mną Księgowy i zapytał, czy chcę wybrać się na wyprawkę z Poznania do Zielonej Góry, na którą i on się wybierał. Akurat nie było nic pilnego i dość łatwo udało się przystać na ten pomysł. Wyjazd był organizowany w ramach forum rowerowego, na które zdarzyło mi się zarejestrować tuż po powrocie z Włoch (na które w poprzedzających miesiącach, latach, może zdarzyło mi się zajrzeć ze dwa razy, podobnie jak na inne forum rowerowe, ale forum LSTR (dopóki istniało) całkowicie mi wystarczało w kwestii pisania na forach rowerowych). Udało się znaleźć odpowiedni wątek na forum i zgłosić swoją obecność, potwierdzając przyjazd pociągiem, którym miał jechać wspomniany poznany we wrześniu Tq., a także Ci. z dawnej VBT.
Decyzja w sprawie wyjazdu była szybka, bo od mojego wpisu do wyjazdu na pociąg minęło raptem kilka godzin. Rodzina mnie zawiozła do Sochaczewa, gdzie już wsiadało się do odpowiedniego pociągu. Bilety (nie wiedzieć czemu, w dwóch formatach) kupione (raczej na dworcu) o 5:34 do stacji Poznań Główny (przez Łowicz, Kutno). Księgowego o dziwo nie było. Zaspał. By nie tracić weekendu, wraz z A. postanowili wspólnie pojechać w góry Świętokrzyskie z noclegiem w Bocheńcu.
W Poznaniu wysiedliśmy o 10:30. Na dworcu zebrała się rowerowa grupka jeszcze nie znanych mi postaci, którzy w większości jednak, na przestrzeni lat okazali się bardziej charakterystycznymi przedstawicielami forum. Przed wejściem na dworzec, gdzie wszyscy się zgromadziliśmy, zarówno przyjezdni pociągiem, miejscowi, jak i wilk, który przybył wprost z Warszawy. Trochę potrwało nim obrany został ostateczny kierunek jazdy. Przejechaliśmy na Zeylanda do Bukowskiej. Za Bułgarska zmiana stron jazdy ścieżką. W okolicy Złotowskiej, Y. niefortunnie najechał na próg zwalniający (które to są wymysłem szalonego sadysty), a w rezultacie przewrócił się i stłukł nadgarstek, o czym dowiedział się w przychodni w Zielonej Górze, gdzie postanowił sprawdzić, czy aby nie jest to coś poważniejszego.
Poznań opuściliśmy DW 307. Rok temu już nią przyszło mi jechać, ale w nocy, więc teraz była okazja obejrzeć, jak tu wygląda okolica. Tempo jazdy było bardzo duże. Zbyt duże, jak na mój gust i bagaż jaki się wiozło. W rezultacie jechało się coraz częściej na końcu, a w czasie przerw i postojów odpoczynek trwał krócej niż u reszty. Na szczęście to akurat nie był dla mnie problem, bo zwykle nie robię dłuższych postojów w trakcie jazdy, a te w większych grupach bardzo mi się dłużą.
Dzięki dużej prędkości podróży, wnet znaleźliśmy się w lubuskim jeszcze przed wieczorem. Trasy pokonanej niewiele udało mi się odnotować, jak to zwykle bywa, gdy celem jest przejazd żwawy, zamiast turystycznego. W zasadzie udało się zaś zapamiętać:
- Krótki odcinek w pierwszym etapie trasy, gdy zamieniło się kilka zdań z Ma.,
- Buk - Zbąszynek - na tym odcinku do grupy dołączył się się U.
- Ze względu na rosnące odległości między grupkami, zaczęło mnie znosić na Zbąszynek, ale wnet udało się wykryć niezgodność i wrócić na właściwy kurs.
- Za torami skręt w lewo, by odwiedzić gminę Babimost. Podobnie zrobiła większość grupy.
- Za Brudzewem zapadał zmrok i ktoś tam na mnie chwile poczekał, jako na ostatnią osobę.
- Nocny, leśny, szybki odcinek przez las jadąc w grupie.
- Drobne nawigacyjne problemy grupy w Sulechowie, gdzie śmierdziało.
- Raczej indywidualna jazda do samej Zielonej Góry (pod koniec z kimś się jechało, a ostatnie podjazdy źle na mnie podziałały) i koncentracja na na ścieżkach już w strefie miejskiej.
Opalenica. Widok ku SWW
Było około 19. W ZG przejechaliśmy Bankową, Żeromskiego do Rynku. Miasto było dość wyludnione. Przez kilkanaście minut nie bardzo było wiadomo co ze sobą zrobić, gdzie się podziać. Część grupy się rozpierzchła, nim w końcu, wszyscy weszliśmy do pobliskiej pizzerii, gdzie spędziliśmy przynajmniej godzinę, a nawet więcej. Nie pamiętam zbytnio co się działo. Bombardowały mnie nowe twarze, tematami, z którymi nie było mi wiele wspólnego. Krótko mówiąc chaos i harmider, z czego rozumiany był jedynie smak pizzy. W międzyczasie Re. chodził i spisywał listę osób, uczestników wyjazdu. Po posiłku wyjechaliśmy Jedności i DW 282. Czekało nas kilka podjazdów, aż za Wilkanowo. Dopiero stamtąd mogliśmy bez większego wysiłku zjechać i przejechać przez Świdnicę. Niestety, przez ostatnie 2 km do noclegu prowadziła brukowana dróżka. W przyszłości miało się okazać, że w tych stronach nie jest to nic niezwykłego.
Wjazd do Zielonej Góry od strony Zawady. Widok ku SW
Przed pizzerią Gruby Benek przy Starym Rynku. Widok ku NEE
Nocowaliśmy w bunkrze, który trochę przypominał silos. Rowery zostały na parterze, a my weszliśmy z bagażami na piętro. Wszyscy się rozgościli i udali na tak jakby grill w altance, gdzie było o ~10 stopni cieplej niż w terenie. Ja trochę później, przysłuchując się nowo poznawanym osobom. Wychodziło ze mnie zmęczenie i prawie chciało mi się spać.
Zaliczone gminy
- Opalenica- Nowy Tomyśl
- Zbąszyń
- Zbąszynek
- Babimost
- Szczaniec
- Sulechów
- Zielona Góra (W+M)
- Świdnica
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
155.10 km (2.00 km teren), czas: 08:10 h, avg:18.99 km/h,
prędkość maks: 43.35 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)